Kupno konia

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 marca 2015 12:46
Murat-Gazon, no to sa egoistycznymi kretynami jak nie pozwalają. A ze jak sie kupuje konia i trzeba zapłacić, zeby go ktoś poruszał... Życie.
Ja jestem u swojego konia co drugi dzień, był jeden miesiąc gdzie byłam codziennie bo miał areszt boksowy więc musiałam go codziennie ruszać, ojj czuć było wielką różnicę , praktycznie zero sztywności 😉
Idąc dziewczyny waszym tokiem rozumowania, to konie powinni mieć tylko Ci, którzy mają możliwość postawić je w stajni z halą. No bo jak jeździć 5-6 razy w tygodniu w sezonie jesień-zima?

Znalezienie dzierżawcy, jak pisze Murat-Gazon też nie jest takie proste. Ja się nieco przejechałam. I chyba więcej eksperymentów mojemu koniowi fundować nie chcę.

Cóż, może jestem egoistycznym kretynem, życie. Jak się na starość mój koń posypie, to ja go będę utrzymywała, więc w czym problem 😉
Idąc dziewczyny waszym tokiem rozumowania, to konie powinni mieć tylko Ci, którzy mają możliwość postawić je w stajni z halą. No bo jak jeździć 5-6 razy w tygodniu w sezonie jesień-zima?

O to, to. Co mają zrobić ci sadyści, którzy nie mogą z koniem zrobić NIC przez trzy miesiące, bo jak nie błoto, to gruda, jak nie gruda, to leje...
Nie przejmuj się, ja też jestem egoistycznym kretynem.  😅
Murat-Gazon, nawet konie sportowe się roztrenowuje i wprowadza z powrotem stopniowo w trening. Akurat z tym nie ma problemu - najpierw się ogranicza intensywnośc treningów aż do postoju, po czym się robi lekki rozruch aż do powrotu do obciążeń...
anetakajper   Dolata i spółka
20 marca 2015 12:55
Idąc dziewczyny waszym tokiem rozumowania, to konie powinni mieć tylko Ci, którzy mają możliwość postawić je w stajni z halą. No bo jak jeździć 5-6 razy w tygodniu w sezonie jesień-zima?



Przepraszam ja pracuję do 15. Mam 2-3 konie do jazdy. W zimie jeżdże codziennie, odpuszczam dopiero przy -10. Zdarza się to 1-2 tyg w ciągu zimy. Oczywiście nie mam hali.
anetakajper nieciekawe podłoże robi się już przy temperaturze -2 stopnie. Szkoda mi końskich nóg na kłus a co dopiero galop po takim podłożu. Jak pada przez 2-3 dni, to po błocie nie będę konia narażała na nadwyrężenie ścięgien. Równej łąki w pobliżu po której dało by się zimą pojeździć brak.

Edit: Ja rzadko jeżdżę zimą przede wszystkim, bo najnormalniej nie mam możliwości. Twardo i ciemno, a z pracy wracam o 18 i najczęściej na nic nie mam już sił. Koń wraca do częstszych jazd na wiosnę i najbardziej regularnie chodzi latem, bo praca faktycznie nie przeszkadza. W zależności na którą się idzie można pojeździć rano albo wieczorem, bo wcześnie robi się jasno i do 21-22 jest widno.
Dava   kiss kiss bang bang
20 marca 2015 13:00
[quote author=quantanamera link=topic=1647.msg2318181#msg2318181 date=1426767917]
Ja niestety nie znam ani jednego konia, który fajnie pracuje i jest ruszany weekendowo.


Wracając  do  tego  zdania,  wyjątkiem  jest  Ares (Grzesia  Psiuka), z tego  co  pamiętam to chodzi  dwa  razy  w tygodniu pod  siodłem 😉
[/quote]

Jest wiele takich koni w sporcie, nie tylko jeden. Konie ktore pod siodlem chodza bardzo malo, a reszte dni karuzela albo lonza. Wiec bez demonizacji z tym 'jezdzeniem' codziennie  🤣

Fakt posiadania wlasnego konia jest super pod warunkiem, ze ma sie czas sie nim zajac, albo fundusze zeby ktos inny sie koniem zajmowal podczas naszej nieobecnosci.
Trzeba tez myslec o fakcie, czy stac nas na np. Leczenie w przypadku kontuzji i czy wezwiemy dobrego weta czy sami bedziemy 'leczyc' konia radami z forum czy okladami z kapusty...
anetakajper to zazdroszczę podłoża. Nie wyobrażam sobie próby jazdy po błocie sięgającym koniowi do połowy pęcin ani tym bardziej po tym, co z niego powstaje, jak zamarznie.
Dodam jeszcze do tego, że ja przestaję wsiadać na dworze już przy minus kilku stopniach z własnych powodów zdrowotnych, więc przez zimę zostaje mi tylko lonża, a przy warunkach jak powyżej - spacery w ręku albo nic.
pamirowa, mi szkoda końskich nóg na niesystematyczną pracę... każdy mierzy własną jednym słowem
A błoto - cóż - moim koniom nie przeszkadza. Po wodzie też galopują (no moze nie po powierzchni 😉 )...
anetakajper   Dolata i spółka
20 marca 2015 13:03
Mam zaledwie piach
Jak zamarza to 45 stępa - to też trening kondycyjny. Ja również nie lubię narażać swoich koni 😉
Mi w tym roku 2 krotnie zamarzła hala na 2-3 dni. Konie stępowały w butach i tyle. Można konia zmęczyć robotą w stępie.
fanelia   Never give up
20 marca 2015 13:06
Ludzie, a co za problem ruszyć głową i wymyślić naprawdę fajną, wymagającą pracę z koniem zimą? Ja od 5 lat jestem bez hali i mój koń chodzi całą zimę bez względu na pogodę.
Można np.: chodzić do lasu na górki (w siodle i w ręku), cofać pod górkę, zagalopować sobie na polu czy innej bezpiecznej przestrzeni (chociaż ja czasami całą zimę w ogóle nie galopuję, ewentualnie kilka razy, bo jak nie jestem pewna podłoża to nie ryzykuję), można ułożyć drągi w kosmiczne kombinacje, pachołki i robić przechodzenie, slalomy w stępie, można robić ustępowania, łopatki... Tę zimę np. cały czas ćwiczyłam aktywny, energiczny stęp do dołu, bo miałyśmy z tym problem i koń zawsze wracał lekko spocony, mimo że to był tylko stęp. A jak już naprawdę jest dramat, to robię sztuczki i rozciągam koniowi nogi ręcznie, żeby chociaż taki minimalny ruch był... Całą zimę chodziła 5-6 razy w tygodniu.

PS: Poza tym ja to się wręcz nie mogę zimy doczekać 😉 z tego względu, że mogę wtedy jeździć często i pracować nad dosiadem, a w sezonie koń idzie pod klientów i wsiadam na góra 15 minut po klientach i tylko raz w tygodniu jeżdżę trening 🙁 Za to zimą mogę skupić się na sobie i dosiadzie 🙂
fanelia można i zwykle każdy się stara coś jednak robić, ale nie zawsze się da.
Ja znowuż tak jak pisałam, przy niższych temperaturach praktycznie nie wsiadam, bo zwyczajnie nie daję rady. Także w tym roku od końca listopada do początku marca koń pod siodłem nie chodził prawie w ogóle.
fanelia   Never give up
20 marca 2015 13:11
W moim słowniku nie ma zwrotu "nie da się" 😉 zawsze coś wymyślę, do tego Bozia dała mózg 😀  Bez urazy oczywiście, do nikogo nie piję i nie chcę oceniać, ale warto próbować zrobić wszystko dla dobra koni.
fanelia zależy też, jakiego kto ma konia i co z nim może zrobić, a czego nie. Dla mnie "nie da się" wyłącznie wtedy, jeśli jest -20 albo leje, w innych warunkach zawsze coś się da.
[quote author=_Gaga link=topic=1647.msg2319001#msg2319001 date=1426856518]
pamirowa, mi szkoda końskich nóg na niesystematyczną pracę... każdy mierzy własną jednym słowem
A błoto - cóż - moim koniom nie przeszkadza. Po wodzie też galopują (no moze nie po powierzchni 😉 )...
[/quote]

Pisząc błoto mam na myśli głębokie, wciągające błoto. Poruszanie się po czymś takim więcej niż tylko stępem z obciążeniem na pewno nie jest dla konia zdrowe. Po delikatnym błocie da się jeździć, oczywiście też nie przesadzając.
Jak jeżdżę rzadko zimą, to też nie męczę konia pracą. To jest raczej delikatny rozruch. I jak pisałam, jak tylko pogoda a co za tym idzie podłoże robi się lepsze koń wraca powoli do częstszych jazd.
fanelia   Never give up
20 marca 2015 13:23
A to się rozumiemy, bo też mam to na myśli 🙂 jak leje i jest -20 to właśnie chociaż w stajni coś robię - rozciągam albo uczę sztuczek, zawsze to jakoś wpływa na rozluźnienie mięśni i świadomość ciała... Ale wszystkim polecam dużo stępa jak nie ma pogody, naprawdę da się odwalić kawał dobrej roboty w stępie.

I czasem nie trzeba się zrażać do tzw. "dziewczynek" do pomocy. Mam dwie takie, które są po prostu złote  😍 z czystym sumieniem zostawiam im konia, ale też dużo pracy w nie włożyłam - nie było tak, że przyszły, a ja im konia od razu dałam; jeżdżą u mnie długo, pomagają pod moim okiem, dużo im tłumaczę i mówię, co i jak, poza tym jak mnie nie ma, mam dyskretnych informatorów 😉, ale zawsze jest wszystko w najlepszym porządku. Inna "dziewczynka" pomaga drugiej osobie w stajni - i z takiej kuniarki zrobiła się z niej super dziewczyna, która fenomenalnie zajmuje się koniem. Dlatego warto szukać pomocy w zajęciu się koniem 🙂 Ja często wyjeżdżam i nie wyobrażam sobie nie mieć takiej osoby do pomocy.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 marca 2015 14:44
[quote author=anai link=topic=1647.msg2318407#msg2318407 date=1426783253]
[quote author=quantanamera link=topic=1647.msg2318181#msg2318181 date=1426767917]
Ja niestety nie znam ani jednego konia, który fajnie pracuje i jest ruszany weekendowo.


Wracając  do  tego  zdania,  wyjątkiem  jest  Ares (Grzesia  Psiuka), z tego  co  pamiętam to chodzi  dwa  razy  w tygodniu pod  siodłem 😉
[/quote]

Jest wiele takich koni w sporcie, nie tylko jeden. Konie ktore pod siodlem chodza bardzo malo, a reszte dni karuzela albo lonza. Wiec bez demonizacji z tym 'jezdzeniem' codziennie  🤣
[/quote]

Ale maja kontrolowany, wymuszony ruch, a nie stoją przez 3 dni na pastwisku/w boksie
Nie ma za wiele w życiu przyjemniejszych rzeczy, niż siedzenie na grzbiecie konia, który jest poprawnie ustawiony na pomocach i czuje się ze swoim plecakiem super komfortowo w trzech chodach i przejściach. Nie musi od razu do tego robić pasażu czy zmian co tempo 😉
I nie, tego nie da się zrobić jeżdżąc 2-3 razy na tydzień, a sam ruch nie wystarcza.

Tylko smutna rzeczywistość jest taka, że w przeciętnych polskich stajniach nawet takie minimum to nie jest wybitnie częsty widok. Już nawet nie mówię o rekreantach (właścicielach tego swojego jedynego wymarzonego konia), tylko nawet takich nieco ambitniejszych - cośtam skaczących czy szykujących się do startów na zawodach ujeżdżeniowych. A solidnych podstaw brakuje wielu zawodnikom szlifujących nawet trudne elementy i kombinacje... Ale to już chyba OT
Dava   kiss kiss bang bang
20 marca 2015 15:54
Strzyga było tu pisane kilkakrotnie o JEŹDZIE na koniu, bo bez niej nic się nie da  😁 owszem, może to był duży skrót myślowy określający PRACE konia (czy też wymuszony ruch).
Jednak wymuszony ruch (np. karuzela), a jazda (trening) to jednak zupełnie coś innego. Stąd napisałam, że tak są konie które chodzą pod siodłem raz na czas, a później cisna GP  🤣

Innymi słowy, nie nie trzeba jeździć na koniu codziennie, czy też większą część tygodnia, bo można jeździć raz na czas i mieć konia w super formie, pod warunkiem, że się ma plan na jego 'dni bez siodła'  🙂
Dava, nie było o JEŹDZIE, co najwyżej o jeżdżeniu do stajni. Że trzeba mieć codziennie czas, albo kogoś kto się zajmie koniem.
Nikt nie pisał, że trzeba pod siodłem.
Pewnie nie czytałaś, ale rzecz się zaczęła od 4-latka, który chodzi 3 x  w tygodniu. W porządku - ale za chwilę będzie 5,6,7,8 latkiem.
Właścicielka twierdzi, że spokojnie można zjawiać się u konia 2 x na tydzień, a reszta - cóż, jest pastwisko.
Więc polemizujemy z ideą, bo pastwisko/padok nie jest gwarantem ruchu konia.

Konie "gotowe" nie mają potrzeby często chodzić pod siodłem, wystarczy dawkowany ruch, ale przecież CODZIENNY. I ktoś (stajenny, luzak, współdzierżawca, ktoś chętny...) musi się tym zająć.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 marca 2015 17:16
Dava, nie, zaczęło sie od tego, ze można byc u konia co 3 dni, a on sobie jest na pastwisku i sie sam trenuje 🙂
Dava   kiss kiss bang bang
20 marca 2015 19:20
Całkowicie inaczej zrozumiałam tą dyskusję  🤣

No na pastwisku to faktycznie trenują chyba stawanie z jednej nogi na druga  🤣
Ja jestem wielkim zwolennikiem karuzeli, widać to po nowych koniach, które ledwo stępują, jak im się chody poprawiają, a leniwce jak nagle robią się bardziej fit  😉 Mamy takiego jednego lenia, który za pierwszy razem wszedł do karuzeli 'od kopa' a po tym już się dowiedział, że MUSI łazić, bo inaczej dostanie kratą w dupę. Teraz już wchodzi z bacikiem  😁 (koń całe życie tylko zadokowany i stępowany w lesie).

Na pastwiskach konie często nie ruszają się z miejsca, więc dla mnie nie robią nawet minimum dziennego zapotrzebowania ruchowego żeby cały aparat ruchu był zdrowy i w ok. kondycji.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 marca 2015 19:36
Dava, no i własnie o oto chodzi, bo się wielu ludziom wydaje, że jak koń na pastwisku od rana do wieczora, to te 10 godzin to on biega 😀 Dlatego można na niego wsiadać 2 razy w tygodniu, bo przecież pozostały czas to on nieustannie biega. Na obie strony równo oczywiście 😀 Z odpowiednią rozgrzewką przed i rozstępowaniem po 😀
Może być fajny do rekreacji  🤔
Moje zdanie jest takie że koń jest wart tyle ile potrafi 🙂
Raczej tyle, ile kupujący jest w stanie zapłacić
Wszak ile musiałaby umieć Kwestura oo skoro zapłacono za nią 1 125 000 euro ? 😉
Nie był to koń sportowy...
Gdy ja sprzedawałam konia większośc osób tak właśnie mówiło  🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się