Pensjonaty we Wrocławiu

Dziewczyny, ale halo nas pięknie podpuściła... Każda starała się wytłumaczyć jej, a ona zagląda do wątków wszelakich głównie w celu robienia zamieszania... Proponuję jednak ową panią zignorować, bo się tylko irytujemy przez nią. halo, z Wrocławiem masz wspólnego nic, więc idź pomieszać gdzieś indziej, najlepiej w garnku  😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
09 listopada 2015 13:59
Komuś chyba mocno klimakterium doskwiera 🙂
Akurat w kwestii kradziezy, uwazam, ze halo ma racje, z punktu widzenia prawnego, ww. zachowanie powinno zostac zakwalifikowane jako przywlaszczenie 😉 nie mniej, w obu wypadkach jest to zwykle skurw*synstwo.
Mało to w temacie wrocławskich pensjonatów, ale...

... pamiętajcie, że każdy kij ma dwa końce.
Piszecie, że to właściciele stajni Was oszukują, nie dotrzymują słowa, obiecują gruszki na wierzbie, a potem za Waszymi plecami robią coś zupełnie innego. Nie neguję tego, że takie sytuacje mają miejsce.

Jednak zdarza się również tak, że to pensjonariusze nie trzymają się umowy i nie dotrzymują słowa.
Na szczęście u siebie miałam raptem dwie / trzy takie osoby, ale u nas jest mała stajnia i mała rotacja. Jednak kiedy, dawno temu, prowadziliśmy większy ośrodek pod Wrocławiem, takich sytuacji było więcej.

To tak ku pokrzepieniu serc właścicieli stajni ;-)

Czy ktoś coś wie czy w Radwanicach jest stajnia?
Coś jest, Stajnia Pasja ,,Gutknecht '', oj ale to nie ta 😡
efeemeryda   no fate but what we make.
09 listopada 2015 19:12
ibmoz
a tak z ciekawości na czym to polegało ze strony pensjonariusza ?  🙂
ja znam mnóstwo przypadków nieterminowego płacenia, np. sprzątanie po swoim koniu kup w obejściu czy zwykłe pozamiatane po sobie- co często jest niesamowicie trudne. o syfie w siodlarni nie wspomnę. są też tacy co nie szanują drągów czyli używają ale już po sobie ich nie złożą itp. prócz nie płacenia uważam, że resztę wyegzekwują inni użytkownicy stajni  😉 lecz nie wiem co by trzeba było zrobić aby koń dostawał karną głodówkę.
Frans,
oczywistym jest, iż niedopuszczalną dla mnie sytuacją jest, że "koń jest karany za zachowanie swojego właściciela". Czyli nie ma mowy o tym, żeby koń był głodzony dlatego, że jego pan / pani nie posprzątał po sobie.
Zwierz nie jest niczemu winien. Jakiekolwiek problemy między ludźmi nie mogą odbijać się na zwierzęciu. Jeśli ludzie nie umieją się dogadać, to powinni się rozstać - albo opuszczam ten pensjonat (jako klient), albo wymawiam umowę temu pensjonariuszowi (jako właściciel stajni). Ale nic kosztem konia.


A odpowiadając na pytanie efeemeryda, tylko na podstawie własnych doświadczeń.

Ogólnie chodzi o nietrzymanie się zapisów umowy / regulaminu, które każdy dostaje przed wprowadzeniem się do stajni. Zawsze pytam, czy ktoś ma jakieś uwagi, pytania, czy coś trzeba wyjaśnić. Tylko raz zdarzyło mi się, że pani poprosiła o wyjaśnienie jednego z punktów umowy. A potem okazuje się, że jednak wiele osób czegoś nie rozumiało (typu termin płatności, w jakich godzinach funkcjonuje stajnia, gdzie czyścimy konie, sprzątanie po sobie, przyprowadzanie psów / obcych osób do stajni, to, że konie chodzą w stadach itp. ).
Mam do wyboru: zakładać, że ludzie są idiotami i tłumaczyć im każdy punkcik po kolei (a wtedy to ludzie patrzą na mnie jak na kretynkę: "Przecież to, co jest napisane jest takie oczywiste, po co pani mi to tłumaczy? Głupi nie jestem. Umiem czytać."😉, albo zakładać, że jak coś podpisują, to znaczy, że przeczytali i rozumieją. Wybieram tą drugą wersję i niejednokrotnie okazało się, że byłam zbytnią optymistką.

Przykład:
Pensjonariusze dostają klucze do stajni, żeby mogli być niezależni od obecności właścicieli ośrodka. Nagminnie o nich zapominają. Pech chce, że zapominają również w dniu wyjazdu na zawody, gdy akurat właścicieli w godzinie ich wyjazdu, nie ma na miejscu. Wieczór wcześniej przypominałam im, żeby mieli ze sobą klucze, bo nas nie będzie. I co robią? Włamują się do siodlarni przez mała szparę między ścianą a sufitem (akurat w trakcie remontu), wynosząc potrzebny sprzęt przez okno. Zaniepokojeni sąsiedzi dzwonią do mnie, że ktoś okrada mi stajnię.
Inna sytuacja z kluczami. Schemat ten sam. Pani wiecznie zapominała kluczy. Któregoś razu jej determinacja w otwarciu zamkniętej siodlarni była tak wielka, że rozwaliła drzwi szpadlem, żeby dostać się do środka.


Moim zdaniem problem po części polega na tym, że ludzie godzą się na jakieś warunki, z góry wiedząc, że im nie odpowiadają i oczekują, że to się "w praniu zmieni".
A ja jako właściciel stajni mam jakąś filozofię, jakieś zasady i jakiś pomysł na swój ośrodek. Jeśli wszystkie konie wychodzą cały dzień na dwór, o czym wie każdy, kto interesuje się postawieniem u mnie konia, to nie ma opcji, że za jakiś czas, pod wpływem perswazji pensjonariusza, stwierdzę, że może jednak konie wolą stać całymi dniami w boksach.

Jako właściciel przedstawiam jasno i klarownie jak u mnie jest. Zdaję sobie sprawę z tego, że mogłoby być lepiej, ale nie mam milionów na koncie. Nie kłamię, nie zatajam jakiś faktów, dając każdemu potencjalnemu klientowi szansę realnej oceny sytuacji.
I denerwuje mnie bardzo to, że ktoś się na to godzi, przystaje na takie a nie inne zasady, a potem, po jakimś czasie ma pretensje, że ja ich przestrzegam i wymagam przestrzegania również od niego.



niestety to praca z ludźmi, nie problem jest gdy mamy pensjonariusza znającego się gorzej gdy mamy osobę, która nie ma pojęcia a wymyśla.
Ja zawsze się dopytuje czy z .... nie będzie problemu lub informuje wł. stajni, że może być problem z koniem w takiej czy innej sprawie i ustalamy czy mnie przyjmą czy nie.

a co gdy warunki się pogarszają niż te na jakie przystały strony jak dla mnie cena powinna zejść niej bo ja że swojej strony dotrzymuje wszystkich punktów umowy a druga strona nie to co w tedy?
(pisze teoretycznie nie o obecnym miejscu pobytu konia)
Czy ktoś coś wie czy w Radwanicach jest stajnia?


Coś jest. Znaczy są konie, nawet sporo, ale to tak przy domu. Sama od dłuższego czasu się zastanawiam co to za stajnia, ale niestety nic konkretnego nie wiem. Również chętnie się dowiem jeśli ktoś ma jakieś informacje.
A co w smolcu? Mogę poprosić jakieś informacje?  🙂
mirti2, w Smolcu jak to w Smolcu - po staremu 😉. Jak to właściciel sam mówi, cytuję: "Tu panuje taka zasada, że nie ma żadnych zasad". Nie sądzę, żeby się coś zmieniło 😉.
Mirti byłam tam kilka mies temu, z rozmowy z właścicielem wynika ze konie chodzą na padok w
grupach do obiadu, siano można sobie dorzucić ale w siatce, jak chcesz coś więcej to musisz się dogadać ze stajennym. A wiadomo jak bywa 😉 ogólnie trochę bajzel i prowizorka ale konie z wyjątkiem jednego wyglądały bardzo dobrze. Smolec obserwuje bo mam blisko z oporowa ale póki nie muszę to się nie przenoszę, wole robić kilometry do Mrozowa 😉
W moim rankingu podwrocławskich stajni Smolec jest dość wysoko. Jedzenie dla konia pod dostatkiem, można dokładać słomę i siano. Boksy sprzątane codziennie oprócz niedziel, w niedziele tylko dościelane. Duży plac do jazdy, dość duża hala z regularnie nawilżanym podłożem.
No i właściciel, z którym można uzgodnić wszystko.
A co myślicie o stajni Febus?
Przeciez bardzo dobrze znasz wlascicielke, wiec po co pytasz  😎
Gillian   four letter word
12 listopada 2015 11:57
rosek0, a co ma znajomość właścicielki do oferowanych warunków?
Ano to, że wiedząc kto ją prowadzi można się spokojnie domyślić jakości opieki.
to, że wiesz czy jest osobą godną zaufania (chyba, że to tylko znajomość fejsowa)

a co do pensjonatu to konie zadbane, dziewczyna realnie kalkulująca
wydatki i zysk co za tym idzie cena adekwatna do warunków.
dla mnie minus to że obiekt dzierżawiony.

więcej powie espana bo trzyma tam kopytnego.
rosek0, a co ma znajomość właścicielki do oferowanych warunków?
dokladnie to co napisala Zima , wieloletnia znajomosc plus wizyty w owej stajni😉
Gillian   four letter word
12 listopada 2015 13:20
Co innego znać właściciela, bywać w stajni przelotem a stać na codzień. Tak z doświadczenia, niestety.
Co innego znać właściciela, bywać w stajni przelotem a stać na codzień. Tak z doświadczenia, niestety.


100% prawdy.
Kabraksija od grudnia wstawiam tam konia. Wygląda bardzo zachęcająco.
Dziewczyny, czy jest jakaś stajnia w okolicy Wrocławia, która:
a) ma karuzelę lub kryty lonżownik,
b) super opiekę,
c) duże pastwiska,
d) kogoś kto będzie lonżował konia.

Potrzebuje stajni dla trupa, więc reszta w sumie nieistotna.
Olson Obawiam się, że jak na Wrocław to zbyt wiele...
Olson karuzela i pastwiska są w Godzieszowej. Co do lonżowania to musiałabyś zapytać, ale myślę, że można się dogadać 🙂
Olson,  to ty chyba nie potrzebujesz stajni, jak to dla trupa. Sorry musiałam, no nóż mi się otwiera, jak słyszę że ktoś mówi na konia trup, i to do tego swojego. Zostało mi to z czasów gdzie stałam na początku ze swoją, stały też tam wyścigówki, amatorzy którzy na nich jeździli, takie 15- 16 sto latki, tak mówili na te konie, zero szacunku dla zwierza. Sama jak się wkurzę to wrzasnę na swoja zaraza, czy cholera, ale jakoś trup nie przejdzie mi przez gardło. Sorry.
Watrusia, możesz sobie myśleć co chcesz: kupuje konia, który jest trupem nadającym się na mięcho, niezdatnym do użytku po to by utrzymywać go do końca jego dni, a ma dopiero 14 lat. Faktycznie, zero szacunku do zwierzęcia. Skoro Ty taka szlachetna to możesz go sobie zabrać i utrzymywać.

espana, dzięki. Masz może tam jakiś kontakt?
Olson,No rzeczywiście, niezłe tłumaczenie, ale to twoja decyzja że takiego kupiłaś.  Ja mam swoją 16 lat, w sierpniu skończyła 23 lata, jest alergiczką i do tego ma Cushinga, też trup? Każdy koń, nawet taki który jest tylko kosiarką, nie zasługuje na miano trupa.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się