"Nie ogarniam jak..."

Ale pewne ruchy muszą być zautomatyzowane.
U mnie to działa tak - mam nabrać lek, szukam butelki, zanim wyjmę z butelki igłę JESZCZE RAZ patrzę na butelkę czy nabrałam to, co miałam i JESZCZE RAZ czytam naklejkę na butelce co to za lek w momencie odłożenia do szafki/na półkę.
To trwa sekundy i działa automatycznie.

Czyli sprawdzam TRZY RAZY.
Dlatego nie rozumiem, jak można się pomylić. Jeszcze mając ludzi pod opieką.
No ale można jak widać.
pokemon tylko ja wiem z kolei ze swojej pracy, że "automatyczne czytanie" powoduje, że mózg widzi to, co wie, że powinien widzieć... Więc mogę się domyśleć, że mając np. dwie podobne nazwy leków, można "przeczytać automatycznie" to, co ma być, a nie to, co jest.
Nie rozumiesz tego, co napisałam.
W ogóle.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 lipca 2016 14:21
Nie wyobrażam sobie zarówno bólu rodziców, jak i bólu tej kobiety... Nie wiem czy byłabym w stanie żyć ze świadomościa, ze z mojej winy zmarło dziecko...
W artykule jest napisane, ze o błędzie zorientowano sie natychmiast- to byly sekundy czy minuty? Ile trzeba, żeby wywoła śmierć w tym przypadku?
KCl jest idealnym środkiem do zabójstwa. Działa natychmiast i natychmiast jest wywalany po śmierci. Nie wyjdzie na sekcji.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 lipca 2016 14:30
Czyli to pewnie były sekundy... masakra.
Nie pamiętam, czy to było w tej książce o "checklistach" czy np. w "Błysku!" Gladwella, ale któryś rozpisywał się o pożytkach z różnych proceduralnych obostrzeń. pokemon, sobie sama narzuca to potrójne sprawdzanie, ale instytucje pewnie mogłyby coś takiego wprowadzać odgórnie. Ponoć w szpitalach, w których wprowadzano pilotażowo takie wymogi, liczba błędów medycznych bardzo spadała.

To było i sprawdzanie po kilka razy na różnych etapach, i np. absolutny zakaz mówienia czegoś do pielęgniarki, która przygotowuje leki, i checklisty/listy kontrolne podczas operacji. Może się wydawać, że człowiek wie lepiej – a potem w praktyce wychodzi, że procedura to nie taka zła sprawa...
Gillian   four letter word
13 lipca 2016 14:45
CzarownicaSa, sekundy
No cóż... ja jestem czujna, jak ważka. Przebywałam z dzieckiem w szpitalu trzy doby, podczas których raz podwójnie podpięto mu tę samą kroplówkę z paracetamolem, a następnego dnia - mimo wpisu na czerwono w kartę, że tramal podpada pod "uczulony", próbowano mu podać tramal  😵 Jest to potwornie obciążające! Kadra pielęgniarek to w były dwie ogarnięte babki w średnim wieku, trzy mocno starsze panie i dwie Ukrainki. O czymś to świadczy.

Jeszcze bardziej "zabił" mnie fakt, że do operacji, gdzie cięty był brzuch i jądro nie zlecono ŻADNYCH badań! Nawet podstawowej morfologii, krzepliwości, czy czegokolwiek! Dodam, że NFZ płaci pakiet za taki zabieg, więc szpital pieniądze dostaje. Wiedziałam o tym, więc badania zrobiłam na własny koszt, idąc do szpitala. BEZ KOMENTARZA!
ja mam koleżanki pielęgniarki, byłam też w szpitalu jako pacjent i jako odwiedzający, mam też lekarzy w rodzinie. Sądzę, ze wśród pielęgniarek powinna być rotacja, bo z czasem większym zainteresowaniem cieszy się lodówka i wspólne prywatne sprawy. Jakkolwiek to się wydaje krzywdzące, to niestety tak jest. Potem jest z łachą odrywanie się od kawy i na odwal się robienie usług medycznych. Jechanie na niskich zarobkach jest słabe. Są oczywiście oddziały gdzie wszystko działa jak w zegarku. Mój brat kiedyś wrzucił zdjęcie lodówki pielęgniarek-pękającej w szwach, to pojechali po nim, że mało że jest krocie zarabiającym lekarzem, to jeszcze najwyraźniej nieszanującym personelu niższego szczebla i ma za dużo czasu, bo śledzi co robią, a on po latach doświadczeń miał  pogląd, że to zajmuje 99% RAM-u osób wykonujących ten zawód.
Oczywiście nie jest to dowód na nic, taka obserwacja.
U nas pielęgniarki w szpitalu mają system zmianowy. Pracują po 12 godzin. Jeden dzień 12 godzin, następnego noc 12 godzin, potem jakoś tak, że zwykle 2 lub 1 dzień wolnego. Zarabiają ok 1600-1800 na rękę. I naprawdę pojedyncze osoby pracują tylko na tym jednym etacie. (wtedy, gdy któraś ma męża, który dobrze zarabia i utrzymuje rodzinę) Większość dorabia poza szpitalem. Mają rodziny, zwykle 2-kę dzieci. Biorą więc dyżury w NPL-u, pracują jako pielęgniarki środowiskowe w domach pacjentów, w domach samopomocy, dojeżdżają na dyżury na SOR do innych miast, dorabiają na różnych fuchach.
nika77, pewnie zależy na jakim oddziale i w jakim szpitalu 🙂
Ascaia, pielęgniarka na cały etat pracuje jak każdy człowiek, czyli ok 160 godzin w miesiącu, ale może też brać dodatkowe dyżury czy pracować w prywatnej firmie, bo chce dorobić. I większość jednak dorabia.

Generalnie pielęgniarek jest za mało, pediatrycznych to niedługo w ogóle nie będzie, bo z tego co mówi moja mama, któa zajmuje się u siebie na oddziale tez studentami pielęgniarstwa - 1 osoba na 15 jest może trochę zainteresowana pediatrią.
Pewno dlatego nie są pediatrią zainteresowane, bo kiedy się tak ukierunkują na pracę przy dzieciach, to potem maleją możliwości, gdzie można dorobić. Na co komu "na mieście" pielęgniarka dziecięca?
tunrida, no właśnie chyba głownie o to chodzi. Część tez planuje wyjazd z naszego kraju.
busch   Mad god's blessing.
13 lipca 2016 16:50
ja mam koleżanki pielęgniarki, byłam też w szpitalu jako pacjent i jako odwiedzający, mam też lekarzy w rodzinie. Sądzę, ze wśród pielęgniarek powinna być rotacja, bo z czasem większym zainteresowaniem cieszy się lodówka i wspólne prywatne sprawy. Jakkolwiek to się wydaje krzywdzące, to niestety tak jest. Potem jest z łachą odrywanie się od kawy i na odwal się robienie usług medycznych. Jechanie na niskich zarobkach jest słabe. Są oczywiście oddziały gdzie wszystko działa jak w zegarku. Mój brat kiedyś wrzucił zdjęcie lodówki pielęgniarek-pękającej w szwach, to pojechali po nim, że mało że jest krocie zarabiającym lekarzem, to jeszcze najwyraźniej nieszanującym personelu niższego szczebla i ma za dużo czasu, bo śledzi co robią, a on po latach doświadczeń miał  pogląd, że to zajmuje 99% RAM-u osób wykonujących ten zawód.
Oczywiście nie jest to dowód na nic, taka obserwacja.



Mylisz się że jechanie na niskich zarobkach jest słabe. Podniesienie zarobków pielęgniarkom zmniejszyłoby dramatycznie problem:
1) to, co Tunrida napisała - skończyłoby się dorabianie gdzie się da do pensji, bo pielęgniarkom wystarczyłaby wypłata z tej jednej pracy. Co od razu spowodowałoby, że byłyby bardziej wypoczęte. Chroniczny niedobór snu i wypoczynku powoduje, że ludzie gorzej myślą, są rozkojarzeni, nie potrafią się skupić itd. To jest zwykła fizjologia na równym stopniu co fakt, że długotrwale niedożywiony pracownik fizyczny będzie wolniej i mniej wydajnie pracował. Niezależnie od jego chciejstwa czy też niechciejstwa.

2)Im wyższa wypłata, tym większe zainteresowanie danym zawodem, większa konkurencja na dany stołek i zaraz się kończy niewydajna praca, bo zwyczajnie ktoś lepszy cię wygryzie. Plus więcej inteligentnych, bystrych osób zdecyduje się być pielęgniarkami/pielęgniarzami bo tacy ludzie na ogół nie mają problemów z wykonaniem rachunku zysków i strat, co kończy się tak, że jednak wybierają zawód inny niż bycie pielęgniarką.

3)Nie przyszło Ci do głowy czemu takie "Bożenki" pracują jako pielęgniarki? Może dlatego że niemal tylko one się ostały, a bo za PRL-u jeszcze się zatrudniły i jakoś poszło, a bo języka nie znają albo tu rodzinę założyły. Młode, ambitne i obrotne osoby mogą wyjechać za granicę i zarabiać więcej, robiąc to samo (albo i mniej, bo bez dodatkowych fuszek). Zatrzymałyby je w Polsce wyższe zarobki...

4) Dodajmy do tego zniechęcenie i zmęczenie materiału zapieprzaniem na 3 etatach przez x lat i każdy się może wypalić, obojętnie jak dużo "misji" w sobie nie czuł na początku swojej kariery.

No ale łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Tak naprawdę ten sam problem jest przecież z lekarzami. Liczba osób, które powinny dostać podwyżkę, jest tak duża, że nasz budżet na 100% by tego nie udźwignął niestety.

Tylko, że nie jest temu winny przeciętny Kowalski tylko rząd taki lub owaki.
Więc dlaczego Kowalski ma ponosić za to odpowiedzialność.
Ja cały czas trąbię - podnieść pensje lekarzom/pielęgniarkom zatrudnionym na etatach, bo zarabiają bardzo mało - jestem jak najbardziej za. Ale! Jednocześnie zabronić prywatnych praktyk - czyli albo szpital, albo prywatna praktyka.

Tylko nie należy zwalać niedospania, zmęczenia i niskiej płacy na aż tak kardynalne błędy.
ależ oczywiście, że system jest słaby, zarobki nędzne, ale to jest jakiś inny jeszcze problem. Może to, że jest to zawód sfeminizowany i jeszcze nasycony kadrą hmm jak to ująć...no takimi Bożenkami właśnie. Kiedyś jak się do nauki nie miało głowy to się było albo sklepową, albo fryzjerką, albo pielęgniarką. Młode pielęgniarki po studiach, to już inna misja i inny sort.
W moim ZOZ są 4. Jedna gwiazda - owszem ulata się po domach, ale umówmy się nie ma tych dzieci tulu żeby nogi gubiła, a jak jest na miejscu, to ciuchy, kawa, pozostałe mają rejestrację, szczepienia, zabiegówkę. No i co? telefon dzwoni? a niech se dzwoni. Tyłka z socjalu nie podnoszą. termin, pieczątka, kody eee pacjent poczeka, bo one się socjalizują właśnie. Może i jest to ich piąty etat, ale raczej rekreacyjny. Przeciętny korpolud też pracuje naście godzin

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
13 lipca 2016 17:32
jujkasek, ja też jestem czujna i bardzo dobrze, bo 5 dni porodzie chciano mnie poczęstować zastrzykiem przeciwkrwotocznym, chociaż wszystko było ze mną w najlepszym porządku i wcześniej nie dostałam ani jednego takiego zastrzyku. W moim przypadku było o tyle "śmieszniej", że położna dosłownie wmawiała mi, że jest on przeznaczony dla mnie. Moja naprawdę stanowcza odmowa przyjęcia zastrzyku i kilkuminutowa wymiana zdań poskutkowała tym, że w końcu poszła sprawdzić czy aby na pewno się nie pomyliła i... wróciła już tylko po to, żeby mnie przeprosić.
Dodam, że leżałam w naprawdę super szpitalu, ze świetną opieką itd. ale jednocześnie szpitalu bardzo obleganym i czasami widać było zmęczenie personelu.
busch   Mad god's blessing.
13 lipca 2016 18:25

Tylko, że nie jest temu winny przeciętny Kowalski tylko rząd taki lub owaki.
Więc dlaczego Kowalski ma ponosić za to odpowiedzialność.
Ja cały czas trąbię - podnieść pensje lekarzom/pielęgniarkom zatrudnionym na etatach, bo zarabiają bardzo mało - jestem jak najbardziej za. Ale! Jednocześnie zabronić prywatnych praktyk - czyli albo szpital, albo prywatna praktyka.

Tylko nie należy zwalać niedospania, zmęczenia i niskiej płacy na aż tak kardynalne błędy.


Ja nie wiem czy to jest kardynalny błąd, pewnie dopiero sąd to rozstrzygnie. Może faktycznie akurat ta pielęgniarka była debilem. Tylko zwykle jest tak, że nawet jeśli pracownik jest winny... to i tak winny jest ustalony proces (sposób działania). No bo jeśli to faktycznie był taki debil, że strach o pacjentów, to czemu dwa lata zdołała przepracować? Czy aby nie dlatego, że może i tak nie mieli nikogo innego chętnego za taką pensję?... No i znowu wracamy do punktu wyjścia.

Ja się zgadzam, że Kowalski nie powinien odpowiadać za błędy lekarza czy pielęgniarki. Ale BĘDZIE odpowiadać. Tak samo, jak za błąd korpoludka będzie odpowiadać firma stratami. No choćbyś pękła, to tak działa ten świat i inaczej nie chce 😉

edit: poza tym korpoludy pracujące naście godzin też zaczynają popełniać błędy i robić głupoty. Nie wiem ile to jeszcze zajmie, zanim ludzie wreszcie odkryją ten prosty związek przyczynowo-skutkowy między chronicznym niewyspaniem, a robieniem głupich błędów, ale no niestety taka jest prawda.
Myślę, że gdyby to było wasze dziecko, to byście już nie mówiły "oj, dziecko umarło, bo pielęgniarka zmęczona". Podzielam zdanie pokemon. Pielęgniarka może być dla mnie w rejestracji niemiła, bo się nie wyspała, no ale na taki błąd na próżno szukać usprawiedliwień.
busch   Mad god's blessing.
13 lipca 2016 18:54
ashtray, ja nie mówię że ona jest bez winy! Pewnie sama tę winę będzie czuć do końca życia. Powód to coś innego niż usprawiedliwienie. Powodem działań pedofila może być ciężkie dzieciństwo, ale to nie jest dla niego USPRAWIEDLIWIENIE (czy rozgrzeszenie). Podobnie w tym wypadku nie usprawiedliwiam tej pielęgniarki, a jedynie szukam możliwych powodów tego, co się wydarzyło. Możemy sobie wszyscy potępić w czambuł pielęgniarkę ale myślę, że ta sprawa tak wszystkich zajmuje bo sami boimy się być ofiarą takiego błędu. I to nie dlatego, że spotkamy akurat tę konkretną pielęgniarkę (która może być winna albo niewinna).

To jest trochę tak: jak pracownik na taśmie popełni błąd i zniszczy telewizor o wartości 2 tys. złotych, to oczywiście można go wypieprzyć na zbity pysk itd., ale najważniejsze jest upewnić się, by ryzyko podobnego zdarzenia było jak najmniejsze w przyszłości, bo tutaj "mleko się rozlało". I dziecka też już nikt nie wskrzesi. Jedyne, co teraz możemy zrobić, to upewnić się, że zrobiliśmy wszystko, by takie zdarzenie nie powtórzyło się w przyszłości. Wg mnie dużą rolę odgrywa tutaj upewnienie się, że personel odpowiadający za ludzkie życie i zdrowie jest w stanie funkcjonować na pełnych obrotach, co nie jest fizycznie możliwe jak ktoś jest chronicznie zmęczony. Teodory pomysł na prześledzenie procedur też ciekawy. Polowanie na czarownice i powtarzanie w kółko że pielęgniarka dopuściła się strasznego czynu = no nie bardzo ciekawy czy produktywny. Pewnie ona sama najlepiej wie, że stało się coś potwornego.
Tylko, ze umarło dziecko, a nie zepsuł sie telewizor na taśmie. Jak juz sama zauważyłaś dziecku nic nie wskrzesi zycia. Ból jaki czuja ci rodzice pewnie bedzie towarzyszył im do końca zycia. Nie wiem co masz na mysli mówiąc ze musimy sie zastanowić na to jak poprawić sytuacje? Bo jaki wpływ na nia mamy ty czy ja? Ot możemy sobie tu podyskutować. Jesli jutro wyjdę na ulice i potrąci mnie samochód, to tez bede zdana na łaske lub niełaskę mniej lub bardziej wyspanej pielęgniarki w szpitalu. No kurczę, nie powinno tak byc. Jesli ledwo wiąże koniec z końcem i musze pracować na 5 etatów i nie dosypiac przez lata, bo mi nie starcza na rachunki i na to by miec co do garnka włożyć, a od mojej pracy i przytomności umysłu zalezy czyjes zycie, to sie przekwalifikowuje na zawód lepiej płatny albo mniej odpowiedzialny. Bez przesady, rozumiem ze pielęgniarki mało zarabiają i powinny wiecej, ale jak nie dają rady, to chyba same powinny wyciągnąć wnioski co robic dalej. Ja tez bywam w pracy zmęczona i niewyspana, tylko jak sie pomylę to co najwyżej bedą błędy w dokumentach i nikt od tego nie umrze, gdyby było inaczej to na pewno zastanowiłabym sie czy to praca dla mnie.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
13 lipca 2016 19:32
ashtray, na takie zasadzie wszystkie pielęgniarki mogą się przekwalifikować i kto będzie wykonywał ich pracę?

Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i każdemu zdarzają się błędy, jedne poważniejsze, inne mniej, ale każdy te błędy popełnia. Zwłaszcza w przypadku pracy w dużym stresie i obciążeniu.
A ile wypadków samochodowych spowodowanych jest zmęczeniem kierowcy, czy jechaniem "na pamięć"?
Uważasz ze wszystkie pielęgniarki sa nieprzytomne w swojej pracy? Bo ja mysle ze jednak nie. I mowie o tych, ktore wlasnie usprawiedliwiają dziewczyny- tych ktore przez lata nie dosypiają i sa wiecznie zmęczone bo pracują na x etatów. Pielęgniarka to nie ksiądz, ze musi byc nia do końca zycia.
Ciekawe czy gdyby tak któraś załatwiła twoja mamę na przykład to powiedzialabys, ze trudno, bo błędy zdarzają sie każdemu 🤣
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
13 lipca 2016 19:50
ashtray, nie każda jest zmęczona, ale każda ma mega odpowiedzialną pracę. Akurat mama P. jest z wykształcenia położną i rzuciła to w pewnym momencie w cholerę i zmieniła szpital na przychodnię, jak sama stwierdziła kasa praktycznie ta sama, a o ile mniejsza odpowiedzialność (jak pisałam - każdy popełnia błędy i nie muszą wynikać wyłącznie ze zmęczenia, ale np. z pośpiechu czy nawału pracy).

Gdyby któraś załatwiła moją mamę, jak to uroczo napisałaś, to pociągnęłabym do odpowiedzialności szpital, a nie pielęgniarkę.

Swoją drogą "zabawny przykład" - moja kuzynka jest niepełnosprawna przez zaniedbania w szpitalu

O do tego się odnosiłam
Jesli ledwo wiąże koniec z końcem i musze pracować na 5 etatów i nie dosypiac przez lata, bo mi nie starcza na rachunki i na to by miec co do garnka włożyć, a od mojej pracy i przytomności umysłu zalezy czyjes zycie, to sie przekwalifikowuje na zawód lepiej płatny albo mniej odpowiedzialny. Bez przesady, rozumiem ze pielęgniarki mało zarabiają i powinny wiecej, ale jak nie dają rady, to chyba same powinny wyciągnąć wnioski co robic dalej.
busch   Mad god's blessing.
13 lipca 2016 19:58
ashtray, dobrze że mi przypomniałaś że umarło DZIECKO, bo prawie zapomniałam  🙄

No właśnie o tym pisałam że taki wybór jak Ty - że nie będziesz pielęgniarką bo chcesz mieć lepiej płatny i mniej odpowiedzialny zawód - podejmuje MASA osób, głównie tych inteligentnych, bystrych, które podołałyby zadaniu rozpoznania leku i nie zabiły dziecka. I o tym piszę - że to jest problem SYSTEMOWY, i to pewnie tak nakręca ludzi, bo gdzieś pod skórą czują że to nie jest kwestia jednej nieogarniętej Grażyny. I co Ty piszesz na to? Że wszystkie nieogarniające pielęgniarki mają zmienić pracę i wziąć kredyt. Bo jako pielęgniarki mogą pracować tylko takie, które są absolutnie pewne, że nie popełnią błędu, nawet gdy będą gonić w piętkę i wiecznie niedosypiać bo muszą jakoś zarobić na życie.

Ty naprawdę nie ogarniasz - że to czy ta pielęgniarka jest winna, czy niewinna, to jest osobna kwestia od naszych tutaj rozważań. Może i jest winna. Jest taka szansa, i to spora (jak twierdzi pokemon, która bardziej zna się na lekach niż ja). Jestem przekonana, że będzie cierpieć do końca życia z powodu tego, co się wydarzyło. Podobnie jak rodzice. Jednym takim błędem zostały zniszczone cztery ludzkie życia - przede wszystkim dziecka, rodziców, ale też pielęgniarki. To jest tak jak safie pisze - ile osób spowoduje wypadek bo jest zmęczonych? Oczywiście moralnie nadal odpowiadają za ten wypadek, ale chyba jednak potrafisz znaleźć przyczynę ich zachowania, którą nie jest chęć spowodowania wypadku.

To jest w ogóle fajne myślenie życzeniowe - Twoje i pokemon. "Nie powinno tak być że niewinni ludzie są zdani na łaskę zmęczonej lub niezmęczonej pielęgniarki". Ale TAK BĘDZIE. To jest myślenie życzeniowe na poziomie - "nie powinno tak być, że pracuję 12 godzin dziennie i nie mam czasu na swoje pasje! Niech mi ktoś odda moje zaginione dodatkowe 4 godziny w dobie bo to niesprawiedliwe!". No nie przeskoczysz tego, że Twoje życie zależy od tego "czynnika ludzkiego", nie dopóki nie wymyślimy robotów, które wygryzą z pracy pielęgniarki i lekarzy (a potem i tak będą podejmować błędne decyzje bo programiści zrobili babola w kodzie źródłowym robota-diagnosty...). Możemy minimalizować ryzyko, wg mnie właśnie upewniając się, że moje życie w szpitalu będzie leżeć w rękach osoby wypoczętej, zadowolonej ze swojej pracy i dobrze opłaconej (utopia, ale pomarzyć można). Lub wymyślając procedury i pilnując ich zastosowania. Ale twierdzić sobie - że cała grupa zawodowa lekarzy i pielęgniarek - ma tak po prostu przestać popełniać błędy (albo, nie wiem, gremialnie się zwolnić jak im sugerujesz) - no to wg mnie jest już pląsanie po tęczy.

I jakby to mnie spotkało, czy kogoś z mojej rodziny, to pewnie że by mnie rozpierało poczucie krzywdy. Co nie ma nic wspólnego z tym, o czym dyskutujemy tak naprawdę. Bo ja nigdzie nie powiedziałam, że pielęgniarka jest niewinna, czy w ogóle całkiem rozgrzeszona z tego wydarzenia.
Moze dla ciebie przykład zabawny, dla mnie tragiczny i wizja trafienia pod wątpliwa opiekę takiej pielęgniarki budzi we mnie przerażenie. No ale podziwiam twoja tolerancje. Dla mnie usprawiedliwieniem nie sa ani pośpiech, ani wypalenie zawodowe, ani chroniczne przemęczenie, ktore z reszta nie wyglada tak, ze pewnego dnia wstaje sobie rano i w pracy popełniam błąd, ktory kosztuje kogos zycie lub kalectwo, tylko zazwyczaj jest to dłuższy proces, w którym problem narasta i juz przy pierwszych objawach wydawałoby sie logiczne postawić sobie pytanie czy to na pewno zawód dla mnie/odpowiedni wymiar godzin/odpowiedni pracodawca, a nie isc do pracy codziennie półprzytomna i liczyć na to, ze jakos to bedzie. O tym pisałam wczesniej.

ashtray, dobrze że mi przypomniałaś że umarło DZIECKO, bo prawie zapomniałam
Tak jak piszesz, to ci odpowiadam. Jesli rzucasz kontrargument o telewizorze zepsutym na taśmie, to odpowiadam, ze jesli pielęgniarka traktuje swoich pacjentów jak przedmioty rzucone na taśmę, to powinna zmienic zawód. Dla mnie logiczne, ale moze faktycznie nie ogarniam, bo jakos nie umiem z siebie wydusić tej empatii dla tej niewyspanej pielęgniarki.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
13 lipca 2016 20:05
ashtray, a zauważyłaś cudzysłów?
Cudzysłów – para znaków interpunkcyjnych, służących w języku polskim m.in. do wyodrębniania cytatów, pseudonimów, ironii.

i nigdzie nie napisałam, że ta pielęgniarka nie jest winna, ale raczej nie zrobiła tego specjalnie, z premedytacją (chociaż historia zna i takie, ale wtedy mowa o psychopatkach)
korpoluda zestawiłam z pielęgniarkami pracującymi na kilku etatach, bo podobna ilość pracy i kasa suma-summarum , różnica jest taka, że one są zmęczone i mają prawo do pomyłki skutkującej śmiercią człowieka...przy czym z mojego punktu widzenia, na połowie etatów te zmęczone pielęgniarki łaskawie odrywają się od wysiadywania socjalnego pokoju i użalania się nad światem do znienawidzonych obowiązków w nisko płatnej pracy. Ja wiem, że nie wszystkie, ale sporo. Pielęgniarka to ta na oddziale intensywnego nadzoru, ta na położnictwie, ta na internie oraz ta w ZOZ. 
Czytaliście komentarze pod artykułem?  Piszą że to lekarka źle podała zalecenia co do podawanego dziecku leku, a pielęgniarka zorientowała się po podaniu, ponoć lekarka tak to zatuszowała że całą winę zrzuciła na pielęgniarkę, ciekawa jestem jak to faktycznie było.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się