Wtrącę się z kilkoma pytaniami 😉 Planuję mini remont łazienki - łazienka chyba tak stara, jak dom (czyli ok. 40 lat), z przeokropnymi kaflami w kolorze zgniłej żółto-zieleni. Czyli, ni mniej, ni więcej - sraczkowate (w sumie... do łazienki... :wysmiewa🙂. Remont ma być budżetowy, więc plan jest taki, żeby płytki na ścianach przemalować na biało. Problem jest z podłogą - dom nie mój i na rozwiązanie pt. linoleum/PCV brak zgody ("na pewno będzie podciekać, za dużo załamań ściany, żeby dobrze dociąć, bla bla bla"😉. Chciałabym coś imitującego drewno - padło na gres. I teraz pytanie numer jeden: czy kładzenie kafli na kafle faktycznie jest takie bez sensu? Niby tej podłogi jest 2m2 (sporą część zajmuje wanna), ale wizja kucia mnie przeraża (no i jednak podnosi koszt całej akcji). 😉
Druga kwestia: sufit w większości jest skosem, pokrytym boazerią (dość szerokie te dechy, więc nie wygląda to tak najgorzej). Pomalowane toto na dość ciemny brąz, chyba jakąś lakierobejcą. Chciałabym to przemalować na jakiś inny odcień. Aktualnie mamy coś zbliżonego do "palisander indyjski" z
tej palety, tylko ma więcej żółtawych tonów. Docelowo widzę tam coś bardziej w stronę cedr, mahoń, ogólnie - trochę jaśniej (kwestia tego, na jaki gres padnie, jeszcze nie doszłam do wybierania, bo czekam na opinię fachowca, co z tą podłogą można zrobić i na zgodę właściciela domu). Paleta oczywiście przykładowa, nie mam pojęcia, czym to naprawdę pomalowane. 😉 Jest szansa po prostu wziąć i przemalować czy trzeba jakoś zeszlifować starą warstwę? Ile się da, tyle bym chciała zrobić sama/z pomocą ojca... Tylko nie wszystko wiem, jak. 😀
W temacie malowania: do płytek najlepszy Flugger? Potrzebny jakiś podkład? Płytki są matowe (całe szczęście, bo sraka w połysku to... :bum: :lol🙂.
I na razie ostatnie, najbardziej bieżące: jestem na etapie szukania szafki pod umywalkę. Mam upatrzone dwa modele. Jedna z płyty wiórowej i druga z MDF. Co ma większą rację bytu w przypadku mebli do łazienki? Na razie z tego, co doczytałam, na wiórowej laminat lepiej się trzyma. Z tym, że: obie są w komplecie z umywalką cericzną (i taką chcę), ta "wiórowa" jest tańsza, ta z MDF jest Cersanitu (który jakoś bardziej mnie przekonuje w kwestii umywalki, drugiej firmy nie znam - ot, produkują meble dla marketów). Z drugiej strony umywalka to umywalka, w tym przedziale cenowym to pewnie jedno i to samo... Nigdy mi się nie zdarzyło uszkodzić umywalki ceramicznej, więc czy to rzeczywiście taka różnica? Ta tańsza szafka ma jeszcze jedną zaletę - jest prawie połowę lżejsza... To ma być szafka wisząca, ta druga waży prawie 30 kg i mam obawy, czy to na pewno zostanie na ścianie bez dodatkowych nóżek. Tylko czy słusznie? Jeśli chodzi o funkcjonalność - jadę je dziś oglądać, na razie grzebałam internetowo. Jeszcze sobie zobaczę, jak to jest spasowane, jak działają szuflady... Bo poza różnicami powyżej resztę mają w sumie taką samą.