Kupno konia

Twixy, to normalny sposób kupowania konia
Ja tak kupiłam - jechałam ponad pół dnia żeby obejrzeć, koń mi się spodobał, pojeździłam, wróciłam przed nocą, potem innego dnia był wet i robił TUV, ale bez mojego udziału, potem dzwonił i wszystko mi opowiedział, przesłał pocztą badania, więc już drugi raz konia oglądałam podczas pakowania do przyczepy 🙂 Kupowałam konia z polecenia i od bardzo dobrej osoby, dlatego byłam spokojna o to, że z koniem nic nie jest  :kwiatek: Powodzenia!
[quote author=galopada_ link=topic=1647.msg2745479#msg2745479 date=1515222101]
Twixy, to normalny sposób kupowania konia
[/quote]

U pierwszego byłam z dobre 6 razy - w terenie, na skokach, z ziemi, z konia, nawet pławiłam. Dlatego 1 raz to zupełnie nowa sytuacja.
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
06 stycznia 2018 11:20
Bardzo często ogląda się tak konie.
Też podobnie kupowałam 🙂 Pierwszy raz byłam zobaczyć i na jeździe próbnej, drugi raz jechałam z weterynarzem na badania. Trzeci raz z przyczepą 🙂
Twixy, może jak ktoś sprzedaje jednego konia w zyciu to sprzedający ma na coś takiego czas (chociaż ja bym na to nie pozwoliła, bo mój czas jest cenny). Nie wyobrażam sobie, żeby x razy pokazywać konia na sprzedaż jednemu potencjalnemu kupcowi i jeszcze go zabierać nad wodę  🤣 U nas zawsze wygląda to tak, że koń jest pokazywany pode mną (zazwyczaj), pozniej wsiada kupiec/trener. Jak jest ok, to przyjeżdża weterynarz, bada i następnie koń wchodzi do przyczepy i odjeżdża  😉
Twixy, no to Ci powiem, że "tryb" kupowania tego pierwszego właśnie był dziwny i bardzo nietypowy.
Klami, pytanie czy jazdy za free czy odpłatne. Jestem w stanie zrozumieć, że jeśli ktoś ma konia blisko to może go sobie "wydzierżawić" na okres próbny/jazdy aby mieć pewność, że to ten i się dogadują. Lepiej w te stronę niż później sobie pluć w brodę albo mieć pretensje do całego świata że konik nie jest taki jak go opisywali.
Milla, zależy jaki to koń. Ja bym się bała, że przez okres próby w postaci dzierżawy koń straci na wartości.
Milla, pytanie jaki koń. Coś takiego to chyba tylko w opcji bardzo mocno po znajomości albo jakiś słabo sprzedawalny konik (oczywiście nie wspominam tu w ogóle o handlu w większym sporcie, bo to inna bajka jest). Nie wyobrażam sobie sprzedającego który mając konia który się sprzeda tak o dawał jakiejś średnio zdecydowanie osóbce z zapewne jeszcze słabymi umiejętnościami tak sobie testować i testować. O dzierżawie to w ogóle nie wspominam.
Jakby ktoś szukał, znajoma ma fajnego młodego ogierka na sprzedaż.
Przy okazji zapytam: Odprowadziłyście podatek VAT przy zakupie konia? Waham się jak to rozegrać. Przy pierwszym koniu odprowadziłam 2% od umowy Cywilno prawnej. Dotąd czasem sobie wyrzucam, bo wiem jak się buli za wykroczenia podatkowe.
Twixy, VAT ? Skąd Ci się tu VAT wziął ?
"Jak podkreśla Marta Zdziebłowska, doradca podatkowy, menedżer w firmie doradczej KPMG, od 1 stycznia 2011 r. do 31 grudnia 2013 r. opodatkowaniu przy zastosowaniu stawki VAT w wysokości 8 proc. podlega sprzedaż zwierząt żywych wymienionych w pozycjach 14 i 15 załącznika nr 3 do ustawy o VAT (ex 01.4, w tym m.in. bydło cielęce, konie, wielbłądy i owce oraz ex 01.49.19.0 PKWiU – pozostałe żywe zwierzęta hodowlane, gdzie indziej niesklasyfikowane – wyłącznie króliki dzikie i przeszkolone psy przewodniki dla ociemniałych)." źródło: http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/489673,vat-od-sprzedazy-zwierzat-zalezy-od-ich-gatunku.html
Twixy, tak, oczywiście, wszystko się zgadza. Pytanie czy koń jest aktualnie własnością podmiotu, który wystawi Ci fakturę/rachunek? Wtedy zapłacisz 8% VAT. Jeśli podpiszecie zwykłą umowę cywlino-prawną pozostaje odprowadzić Ci tylko podatek od czynności cywlinoprawnych w wysokości 2%.
Twixy, ualala..... to poszukaj jeszcze zasad obciążania VATem. Bardzo skrótowo, jeżeli w przypadku danego rodzaju transakcji nie znajduje zastosowania tak zwany odwrócony podatek VAT (przy koniach nie znajduje, podpowiem), to obciążenie transakcji tymże podatkiem zależne jest od statusu sprzedającego. Jeżeli jest on podatnikiem VAT i w ramach tej działalności sprzedaje Ci konia, to transakcja obciążona jest VATem (dostajesz fakturkę od sprzedającego). Płacisz go faktycznie Ty, ale odprowadza go sprzedający, bo zwyczajnie o tą wartość powiększona jest cena która płacisz sprzedającemu. Nie jesteś podatnikiem VATu, więc ani teoretycznie ani faktycznie nie masz nawet żadnej podstawy prawnej itp. do złożenia jakiejkolwiek deklaracji czy czegokolwiek w temacie, bo "nie istniejesz" dla VATu. To tak w przeogromnym skrócie.
Twixy, ualala..... to poszukaj jeszcze zasad obciążania VATem. Bardzo skrótowo, jeżeli w przypadku danego rodzaju transakcji nie znajduje zastosowania tak zwany odwrócony podatek VAT (przy koniach nie znajduje, podpowiem), to obciążenie transakcji tymże podatkiem zależne jest od statusu sprzedającego. Jeżeli jest on podatnikiem VAT i w ramach tej działalności sprzedaje Ci konia, to transakcja obciążona jest VATem (dostajesz fakturkę od sprzedającego). Płacisz go faktycznie Ty, ale odprowadza go sprzedający, bo zwyczajnie o tą wartość powiększona jest cena która płacisz sprzedającemu. Nie jesteś podatnikiem VATu, więc ani teoretycznie ani faktycznie nie masz nawet żadnej podstawy prawnej itp. do złożenia jakiejkolwiek deklaracji czy czegokolwiek w temacie, bo "nie istniejesz" dla VATu. To tak w przeogromnym skrócie.


Trochę kamień z serca. Istnieję dla Vatu. Mam własną działalność jednoosobową, ale to zupełnie nie w tej branży. Także sądzę, że nie ma to tu najmniejszego znaczenia - biorąc pod uwagę niezarobkowy charakter konia.

Jeśli sprzedawca wybrał podatek ryczałtowy, to również nie muszę płacić PCC? Jeśli prowadzi pensjonat i własną hodowlę, to podejrzewam, że właśnie tak się rozlicza. Powinnam zabezpieczyć się jakimś poświadczeniem od niego? Przy pierwszym koniu potulnie zapłaciłam te 2%, ale tu chodzi o trochę większą sumę i żal mi tych pieniędzy niepotrzebnie płacić.
Jeżeli ktoś umie zrobić i zarobić na koniach to najbardziej opłaca się kupić młodego  personalnie na siebie i z przyjemnością zapłacić 2% podatku PCC  😉
Jeżeli ktoś umie zrobić i zarobić na koniach to najbardziej opłaca się kupić młodego  personalnie na siebie i z przyjemnością zapłacić 2% podatku PCC  😉


Kupienie 3-4 latka to masa pracy, jak ktoś lubi i traktuje to jako sposób na zarobek - chwała mu za to. Ale mi się to nie kalkuluje i inwestycja przyniesie mały zysk w porównaniu nakładu pracy i ceny pensjonatu, która w skali roku przekracza 15 tysięcy. Musiałabym chyba kupić za 5, a sprzedać po roku za 30.  A pytanie było zupełnie o co innego - jak nie wydawać pieniędzy na coś na co nie trzeba.
Jak to w biznesie G.. zainwestujesz to i g... dostaniesz  😉
Mam sieczkę w głowie i średnio mam się też z tym do kogo zwrócić. Także do bardziej doświadczonych i obtrzaskanych w końskim życiu: Pomocy! Rozważam kupno konia już dłuuugi czas. Pieniążki odłożone. Koń zobaczony. Bardzo, ale to bardzo mi się spodobał. 5 letni, miękko nosi, ładnej budowy, charakter też dobry. Na próbnej coś tam skoczył i dramatu też nie było. Wydaje się idealny dla mnie. Naprawdę mi przypasował. I już jestem tuż, tuż od zawołania weterynarza na TUV, ale dziś dopadły mnie wątpliwości. Jest kilka "kwiatków". Koń był regularnie odrobaczany, owszem. Tyle, że NIE BYŁ SZCZEPIONY. W ogóle. Nie wiem jak to ugryźć. Pisałam o tym w wątku o szczepieniach, więc w telegraficznym skrócie: Jak teraz poradzić sobie z takim koniem? Ile będą kosztować (te konieczne i najbardziej potrzebne) szczepienia? Słyszałyście o czymś takim? Kolejna sprawa to to, że ojciec jest NN a w ogłoszeniu jest napisane: koń jest rasy sp. To w ogóle możliwe? Ostatnia, w sumie najmniej ze wszystkiego błaha.... w ogłoszeniu jest napisane "do negocjacji", a Pan zgodził się raptem na 300 zł upustu. To nawet nie 5% ceny pierwotnej. Pomocy.
Szczepisz normalnie baze na grype + tezec (jedno szczepienie i drugie po miesiącu) i kon jest odporny. Potem powtarzasz grype co pol roku jesli startujesz, jak nie co rok. Tezec co dwa lata ale w praktyce wiele osob szczepi czesciej. Nie przejmowalabym sie tym bardzo, jedno szczepienie to koszt niespelna 100 zl (roznie w roznych rejonach), wiec w 200zl z baza sie zamkniesz. Co do ojca nn i rasy, zobacz co jest wpisane w paszporcie. A cena... no coz nikt za Ciebie nie zdecyduje
Linny, ochłoń trochę 😉 Wdech i wydech.
Mnóstwo koni nie ma robionych szczepień, nie tylko regularnie, ale i w ogóle. Szczególnie jeśli kupujesz 5-latka z jakiegoś trochę szemranego miejsca - a biorąc pod uwagę, że koń jest NN, to pewnie z przypadkowego krycia, więc jednak to żadna planowa hodowla. Jeśli to wałach, to brak ojca w paszporcie i nawet brak rasy (będzie pewnie wpisany jako typ szlachetny) nie jest żadnym dramatem. Czempionatów hodowlanych na takim koniu nie pojedziesz i przy sprzedaży niektórzy klienci będą kręcić nosem na konia bez pochodzenia, ale to tyle, nic za tym więcej nie stoi.
Żeby nadrobić szczepienia wystarczy zrobić bazę, czyli dwukrotne szczepienie grypa + tężec. W zależności od weta będą to plus minus dwie stówki.
Nie wiem ile masz lat, ale strasznie przeżywasz to, co jest napisane w ogłoszeniu. To nie jest oferta sprzedaży, nie musi być wiążąca. Cena zależy od woli sprzedającego - on nie tylko nie musi jej negocjować, ale równie dobrze podnieść według kaprysu. Na pewno nie będzie opuszczał ceny widząc nakręconego jak sprężyna klienta, a sądząc po dwóch dramatycznych postach w odstępie 10 minut jesteś na konia napalona bardziej niż szczerbaty na suchary 😉

Teraz tak: zanim cokolwiek kupisz, zrób TUV. Pytasz o koszty szczepienia - to są groszowe sprawy. Wyjęcie czipa ze stawu to już jest wydatek idący w tysiące złotych. Leczenie alergii oddechowych i niewydolności płuc - znacznie większy. Są u koni schorzenia, które nie są uleczalne i trzeba z nimi dożywotnio walczyć, w dodatku nie mając konia pod siodło, tylko kosiarkę.

Poleciłabym Ci również obejrzenie konia z kimś doświadczonym, bo niekoniecznie ładna budowa musi oznaczać prawidłowa. Krzywa noga, słabe plecy czy nieprawidłowe kopyta mogą być przyczyną "końca rumakowania" w niedalekiej przyszłości i wpakowania się w okropne koszty.

Twixy, VAT płaci się tylko w przypadku, jeśli sprzedawca jest płatnikiem VAT. Konia kupujesz z rąk prywatnych, czy stadniny/hodowli?
Nie jestem pewna jaką strategię przybrał ten Pan. Koń był jego, prywatny. A żeby poszpanować, tyłek powozić. Oprócz tego prowadzi bardzo duży pensjonat. Hoduje coś - owszem, tyle, że na bardzo małą skalę. Raptem kilka sztuk. Zapytam jak się rozlicza. Tylko wiadomo, czasem, żeby zaoszczędzić (a tutaj ciężki grosz co sobie za kopyta zażyczył.. no te 8% to nie miliony, ale komplet Verdusów i jakieś sensowne ogłowie MH bym za to kupiła na dobry początek..) mataczy się na różne strony. Wiem, że większość koni kupowanych jest "na lewo", bez odprowadzonego podatku za umowę kupna, nie mówiąc już o jakimś vacie. I ludzie się na to zgadzają, obie strony z tego co wypytałam w moim pensjonacie. Ja wolę oszczędzić sobie niepotrzebnego stresu i mieć czarno na białym: kto za co i ile ma płacić? Żeby później nie było nieporozumień, bo wina zazwyczaj spada na kupującego. A jak to mój przełożony kiedyś powiedział w Polsce lepiej siedzieć za człowieka niż za podatki.

Edit: Zabrakło najważniejszego - co w obu przypadkach następuje (sprzedawca jako osoba prywatna i jako hodowca)? Na pewno ma działalność. Pytanie tylko czy również sprzedaż konia może być podpięta pod pensjonat?
To zakup pierwszego konia i nie chcę się wpakować w jakieś bagno. Była ze mną lepiej jeżdżąca znajoma. Ale tak czy siak.. Cóż. Koni w podobnej cenie, podobnym wieku o podobnych umiejętnościach co ten koń jest dużo, a do tego z obustronnym pochodzeniem i zaszczepione. Tyle, że naprawdę był bardzo, bardzo wygodny. Jednak chyba się nie zdecyduje, bo właściciel dopiero na miejscu powiedział mi, że koń ma "podejrzenie łykawości", że mała szansa, ale kiedyś go przyłapał. Młody podobno stał obok bardzo łykającej klaczy i podłapał, bo coś tam łyknął. Powiedziałam właścicielowi, że koniecznie chcę mieć w umowie, że łykawy nie jest. Bo co to ma być? Łykawość to bardzo poważna sprawa, z wielu pensjonatów byłabym po prostu usunięta, a do konie łykawe zazwyczaj kolkują często i poważnie. Za konia >>z podejrzeniem łykawości<<  zapłaciłabym 10.000, a za jego pobyt w klinice 5.000, za operacje 10.000. Umieszczenie zapisu z wyżej to takie umycie rączek. Jak tydzień po przyjeździe koń zacznie na całego łykać, bo stres, nowe miejsce, nowe stado to zostaje z ręką w nocniku "bo przecież było podejrzenie." Co na moim miejscu byście zrobiły?
10000 za konia bez żadnego papieru, łykawego z właścicielem, który oszczędzał nawet na szczepieniach bym nie dała
Łykawosc to akurat wiekszy argument niz brak szczepien...
Klami, pytanie czy jazdy za free czy odpłatne. Jestem w stanie zrozumieć, że jeśli ktoś ma konia blisko to może go sobie "wydzierżawić" na okres próbny/jazdy aby mieć pewność, że to ten i się dogadują. Lepiej w te stronę niż później sobie pluć w brodę albo mieć pretensje do całego świata że konik nie jest taki jak go opisywali.



Dzisiaj doszliśmy do takiego stanu rzeczy że 10 razy łatwiej jest sprzedać konia za granicę ( bez znaczenia gdzie ) niż w Polsce.  😀 Łatwiej konia sprzedać z internetu  w świat niż w realu naszym klientom . Ich wymagania włącznie z wielokrotnymi jazdami próbnymi  idealnym TUV -em oraz niską ceną powodują to że coraz mniej ludzi szuka klientów w naszym kraju. Jest tak wielki niedobór koni na świecie i olbrzymie zapotrzebowanie że naprawdę coraz trudniej naszym rodzimym klientom zakupić konia w PL zwłaszcza że sprostać ich wymaganiom jest bardzo ciężko.  😉 Dobrze i tanio to są sprzeczności które najczęściej się wykluczają a to podstawowy warunek jaki mają .  🤣
Dobrze się sprzedają tanie rzeczy. Wszystkiego to dotyczy...

[quote="Linny"]Co na moim miejscu byście zrobiły?[/quote]
Raczej nie kupiły tego konia. Bez pochodzenia, pewnie niespecjalnie ujeżdżonego, za 10 000.... Jak ja lubię takie gadki "z podejrzeniem łykawości" ... ale przecież to Tylko podejrzenie 😁
Nie był to czasem pierwszy koń, którego oglądałaś? Czasem tak bywa.... pierwszy oglądany = pyk, zakochujemy się = pyk, kupujemy...
Dobrze się sprzedają tanie rzeczy. Wszystkiego to dotyczy...

[quote="Linny"]Co na moim miejscu byście zrobiły?

Raczej nie kupiły tego konia. Bez pochodzenia, pewnie niespecjalnie ujeżdżonego, za 10 000.... Jak ja lubię takie gadki "z podejrzeniem łykawości" ... ale przecież to Tylko podejrzenie 😁
Nie był to czasem pierwszy koń, którego oglądałaś? Czasem tak bywa.... pierwszy oglądany = pyk, zakochujemy się = pyk, kupujemy...
[/quote]

Owszem, był. Teraz widzę, że trochę podeszłam do tego zbył w różowych okularach. Koń super nosił. Milion razy jeszcze mogę to potwierdzić. Bardzo wygodny był, co tu dużo gadać. Tyle, że Pan kupił go z Mazur jakiś rok temu, pewnie dał za niego 3 tysie i teraz czas konia opchnąć naiwniakowi, który da się zrobić. W ogłoszeniu pisało "skacze", a przy 30 centymetrach zatrzymywał się przed przeszkodą i skakał z miejsca. Także cóż, podziękuję. Nie szukam konia za 30 tysi w cenie 10 - skaczącego, zero chorób, młody, ale profesor, a do tego ujeżdżenie to chodzi z oczami zamkniętymi. Ale jak ktoś pisze, że koń skacze to czegoś można chyba oczekiwać? Choćby BOJu dla kucyka jak koń ma 170.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się