PSY

Trochę się wtrącę w dyskusje o przywołaniach z innym tematem.
Czy któraś z Was z większego miasta zauważyła ostatnio po spacerze wylizywanie łap?
Wróciliśmy ze spaceru około 20 od tego czasu Figa wylizuje łapy jak szalona. Umyłam już dwa razy raz wodą, raz szamponem i zero zmian. Zastanawiam się czy przypadkiem nie pryskają chodników i ulic co może na to wpływać...
aaga84, ja niestety nie z dużego miasta, ale moja wylizywała po wizycie na pryskanych na grzyby czy inne rolnicze dylematy polach. Po nawożonych jest to samo.

U nas przywołanie to zwyczajne "do mnie", pies ma się zameldować przede mną na siedząco. Samo imię to bardziej: popatrz na mnie, będę coś chcieć, zwykle jednak też znajduje się gdzieś koło mnie (bo kojarzone mocno ze smaczkami). Jest jeszcze "idziemy" na podążanie tą samą ścieżką co ja, wtedy pies wylatuje z krzaków, przestaje węszyć czy co tam ciekawego robił i idzie znowu przede mną. Stój mamy za mało opanowane, żeby używać w tej chwili na odległość. Na "równaj" pies ma podbiec i usiąść koło lewej nogi okrążając mnie wcześniej z tyłu, na "noga" ma się zawinąć z drugiej strony (w sensie przybiec i nie okrążając zameldować się koło lewej nogi). U nas prawo/ lewo jeszcze zupełnie nie funkcjonuje, póki co wspieram się "tam" z pokazaniem kierunku i całkiem spoko działa.

FurrryMouse,
boże, wygląda jakby zobaczył coś strasznego  😁


Wygląda jak pies w depresji, czyli tak jak przez dużą część dnia  🤣 on potrafi zrobić taką minę, że może schronisko reklamować.

Z takich dodatkowych rzeczy mamy jeszcze wielbione przeze mnie "czekaj" czyli zatrzymaj się tam gdzie jesteś NOW! Poza tym prawo/lewo, "cho no" (takie że weź no podejdź w najbliższych kilku sekundach), "idziemy" jak na smyczy i akurat nie ma czasu na zatrzymanie się. A na zwrócenie uwagi wydaję taki dźwięk jak do konia 😀 nie wiem jak to opisać, najczęściej używany żeby ruszyć/przyspieszyć, takie "klikanie" 😀

aaga84 ja z Kato (co prawda nie centrum ale nadal Kato) i nie zauważyłam takiego zachowania.
Szam wybacz w sumie racja. Jakoś tak pomyślałam o większym mieście, bo wydaje mi się że one maja teraz takie szalone pomysły dezynfekowania ulic nie wiem po co. Ale opryski i tego typu rzeczy to podobna sprawa.
Zastanawiam się co można z tym fantem zrobić. Unikać chodników i ulic, czy da się w jakiś inny sposób te łapki jeszcze chronić.
aaga84, ależ spoko, troszkę inne zagrożenia, chociaż trawniki w miastach nawożą równie mocno. Na ten moment na myśl przychodzą mi tylko buty. Mycie tego na za wiele się nie zda, bo to dziadostwo strasznie szybko się wchłania.
smartini   fb & insta: dokłaczone
09 kwietnia 2020 21:16
aaga84, dezynfekowane chodniki to nie są, raczej ławki, wiary przystankowe, murki, słupki. To, czego ludzie dotykają i to spływa. Więc zapobiegawczo warto unikać spacerowania blisko takich elementów małej architektury. jak najwięcej chłodzenia po trawie. Przed mrozem i solą trochę chroni smarowanie tłustymi maziami (są takie dla psów) ale na ile to ochroni łapy przed chemią - nie mam pojęcia
smartini oo wiaty. To chyba to. Mijaliśmy jedną idąc do paczkomatu. Będę unikać!
Właśnie w zeszłym roku jak był śnieg i sól to wazelina pomagała, ale na te środki chemiczne nie sądzę..
Już dziewczyna, której pies jest z tej samej fundacji co mój miała przeboje ze zdrowiem psa, wylizującego łapy przez zmianę środków czyszczących u niej na klatce na bardziej żrące, dlatego mnie to mega zestresowało.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
09 kwietnia 2020 22:31
Ciekawa jestem czy ktoś dawał karmę z insektów?

Przy okazji pospamuję moimi sukami











Wojenka, w co bedziesz szla w przyszlosci, dalek acedki czy wciagnelas sie w owczary? Fajne suki, jak zawsze 🙂
Wojenka, ja dawałam u poprzedniej suki. Co chcesz wiedzieć? Twoje piesy obłędne jak zawsze
Taka sytuacja wczoraj: idziemy na spacer, mijamy dom w którym mieszka suczka JRT, podjeżdża pan i otwiera bramę, no i oczywiście suczka startuje do moich psów. Rzuciła się na Jerrego, ale z racji rozmiarów raczej go kąsała jak mucha końska i darła japę w międzyczasie, a później przysadziła się do Roksany i uwiesiła jej się u boku  🙇 🙇
Jerry sie nie przejął, Roksana bardzo się zestresowała, nie chciała iść później  😕  cóż, taka akcja dla 14letniego psa prawie głuchego to masakra...

Finalnie nic się nie stało, żadnych ran itp  Ale jak się zachować w takiej sytuacji później ? Bo ja nie wiedziałam w sumie co zrobić, czy z*ebać właściciela czy nic nie mówić  😵
kolebka, ufff, że to był tylko JRT...
Perlica no całe szczęście, bo małe toto ale tak zajadłe i zacięte, ze Jerry w ogóle zgłupiał i się nie bronił  😵  Roksana oczywiście ruszyła na ratunek synkowi, no to dostała pieska wiszącego u boku... ale sierść ma grubą to nawet jej nie złapała za skórę.
kolebka, całe szczęście.
Ja sto razy chyba tu wspominałam,że mam fioła na punkcie sytuacji, że jakiś duży niebezpieczny pies zaatakuje mojego pierdołę. Choć poprzedni pies super się bronił w takich przypadkach to też mnie mega stresowały takie sytuację.
Mój mąż kupił paralizator i zabieramy go w kieszeń jeśli się spodziewam, że ONy wylazły z kojca albo jest post na grupie wioskowej że biegają, bo ktoś je widział akurat jadąc autem.
Tyle dobrego, że reszta ludzi ma psy normalne, albo panuje nad nimi, ale te ONy to mnie naprawdę stresują.
Perlica  jakieś kilka miesięcy temu Jerrego sponiewierał bokser, wtedy go poturbował (krew z uszu, rany i otarcia na szyi itp) - widoku nie zapomnę długo jeszcze  🙇  przeciorał go ten pies solidnie, ja już miałam wizje rozoranego gardła i zwłok, serio.
Jerry w ogóle nie umie się bronić, to taka miękka buła love peace freedom  😂

ma-sa-kra z tymi ONkami u Was  😲  zdarzyło się, że zrobiły krzywdę komuś ?
smartini   fb & insta: dokłaczone
10 kwietnia 2020 08:01
kolebka, zadzwonić na policję/straż miejską. Jak raz drugi trzeci geniusz będzie się musiał użerać to może za czwartym pomyśli, żeby sobie kłopotu nie robić.
smartini, pomysł popieram, niestety z wykonaniem jest gorzej. Bo zaaaaaanim straż miejska czy policja dojedzie do gościa nie ma. Nie chcą czekać na służby. 😉

Tak mi się skojarzyło - u nas w bloku obok jest taka zajadła JRT. Kiedyś się rzuciła do Werny i skubana od razu w gardło celuje. Jak widzi psy to aż się dusi z emocji tak się szarpie.

Wer zdecydowanie pierdołą nie jest, ale jak się jej pekinka wbiła w tylną łapę to też jakby zgłupiała.
smartini   fb & insta: dokłaczone
10 kwietnia 2020 08:54
Ascaia, ale jak to się dzieje pod bramą delikwenta to nie trzeba go szukać, przecież dopiero co do domu wszedł :P
smartini, racja, umknęło mi to.
Ascaia ta suczka to samo, przez siatkę tak potwornie szczeka i ujada na psy, że dziwię się, że jeszcze na zawał nie zeszła. Na spacerach biorą ją na ręce, bo inaczej wychodzi im z obroży - widziałam z daleka sytuację. Oczywiście obroża i smycz flex...  🙇  jestem pełna podziwu dla właścicieli, dostałabym szału z takim psem i w trybie pilnym umawiałabym się ze specjalistą.
smartini, gdyby to było takie proste ....może ten gość akurat normalny i się przejmie. Bo nasz od ON nawet się nie przejął jak jego pies wleciał pod auto, nie przejął się też jak ktoś wezwał straż zwierząt i zabrali mu psy i do schroniska odwieźli, bo dalej nawiewają.
Ja chyba przeciągam takich sąsiadów , serio  😵 tylko, że przy dobermanie nie miałam stresa aż tak dużego, bo on zawsze bez szwanku wychodził nawet z walki ostrej trwającej ponad 10 minut miał tylko jedną dziurę po kle na plecach.

kolebka, tak, poturbowały kilku osobom psy, a ostatnio wbiegły na ogród komuś i prawie zjadły 3 letnie dziecko, które było pod opieką mamy z drugiej strony ogrodu, ale zdążyła zabrać dziecko i zamknąć się w domu, nawet na grupie mamy filmik jak już przez szybę kręciła jak biegają jej po ogrodzie. Właściciel się kajał i przepraszał, a za tydzień znowu uciekły i jeden wleciał pod auto. Gość który go przejechał zawiózł psa do weta, oczywiście pies przeżył i nic mu nie jest, bo głupi ma zawsze szczęście ;-)

Policja ma to w d.... Jak zadzownisz to mówią, że oni mają inne zgłoszenia niż zajmowanie się psem.
W zasadzie po prostu trzeba by było podjechać na posterunek chyba i zgłosić, żeby spisali notatkę to wtedy zostaje w papierach, a tak przez telefon zbywają, a nikomu się nie chce jechać do Żórawiny zgłaszać tego i tak to wygląda.



kolebka ja mam wrażenie, że ludzie, którzy mają takie psy nie widzą problemu.
smartini   fb & insta: dokłaczone
10 kwietnia 2020 09:16
dlatego napisałam, że może nie będzie chciał mieć zawracanej dupy. Odpuszczanie wzywania policji 'bo może się nie przejmie' jest głupie.
Mielismy takich sąsiadów, co to odpalali w niedzielę o 12 jakieś techno na podwórku (a sami siedzieli w domu) i sobie tak leciało do północy. Za pierwszym razem się nie przejęli. Za 6 mandatem już tak.
Jeśli policja nie ma czasu (o czym przeważnie informuje dyspozytor) to dzwoni się na straż miejską i się mówi, że agresywny pies atakuje inne i może zaatakować człowieka.

Serio, nie uwierzę, że policja ma w dupie atak na 3letnie dziecko.
smartini, problem taki, że ja mieszkam pod Wroc, gmina Żórawina i tu jest jeden posterunek na wszystkie wsie, tu nie ma czegoś takiego jak Straż Miejska, więc nie możesz jej wezwać.

A gość jest ze starej części wsi czyli "swój" a nie "my" z nowych osiedli, więc Policja doskonale wie o kogo chodzi , jaki adres itp tym  bardziej , że sytuacja się powtarza od 4 lat jak tu mieszkam, a pewnie i wcześniej.

Zresztą we Wrocku problem był podobny, tu dzielnicowy reagował i chodził do gościa, gość brał mandat, nigdy nie płacił, przepraszał jako recydywista i po sprawie, psa puszczał dalej, pies zagryzł sąsiadce PONa i co mogła zrobić? Tylko sprawę z powództwa cywilnego, która nie wiem jak się skończyła po ostatecznie po kilku latach gość wrócił do paki, a pies pojechał na wieś.

Jeszcze kilka lat temu było tak, że straży miejskiej wpuścic nie musiałaś do domu, tylko jesli przyśli z Policją, nie wiem jak mówią przepisy teraz.

Co do ataku na dziecko : nie doszło do niego, dowodem jest tylko filmik jak podniecone ON biegają po ogrodzie, nie zaatakowały dziecka , bo matka w porę zabrała to dziecko i nie czekała czy one je zaatakują, żeby mieć dowów i to jest szczęście w nieszczęściu, bo gdyby zaatakowały sprawa kończy się inaczej , łącznie z tym że psy są zabierane właścicielowi na obserwację i robi się grubo.

Edit: przy mojej akcji z ON te ileś lat temu, to dzielnicowy bardzo chciał pomóc i sam mówił właśnie, że najlepiej by było żeby pies pogryzł kogoś dotkliwe, ale tamten ON ( Maxiu) niegryzł żadnych ludzi i ogólnie był miły, nawet jak szłaś gdzieś pachnąc psem-wrogiem to czasami podbiegał do Ciebie zły cały,łapał za kurtkę i za sekundę puszczał jakby mówił: sorry człowiek, pomyliłem się.

Edit: 2: ja jako, że mam uraz na takie akcje , to zapamiętałam oczywiście kolebki akcję z bokserem. Pamiętam też, że tamten gość zapłacił za weta i problemów nie robił, o tyle chociaż miło.

Wojenka   on the desert you can't remember your name
10 kwietnia 2020 09:41
Honey, trudne pytanie. Przy Niemcach napewno zostanę. Przy ACD o ile uda mi się wyhodować psy z większym łupem i twardością. Tylko nie ma z czego hodować...

Szam, alergika karmiłaś? Jak Ci się sprawdziło?
Wojenka, tak, babę która mi się wylizywała do krwi po kurczaku, indyku, kaczce i wolowinie też. No za Chiny nie szło dojść co tak w sumie można jej dawać. Karmy hipoalergiczne też były grane, natomiast ona nie bardzo chciała je jeść a przez cukrzycę musiała te dwa posiłki zjeść na pewno. Więc ostatnią deska ratunku zostały "robale" i się sprawdziły super. Zjadała chętnie, akcje wylizywania i problemów żołądkowych się skończyły, pies wyglądał bardzo fajnie, sierść mięciutka. Ona to jadła 2 albo 3 lata, potem na koniec pojawił się problem z dostępnością w hurtowniach, ale przedstawicielka nam zawsze jakieś dwa wory znalazła. Generalnie był problem z surowcem.
Poza tym sprawdziła się, zresztą polecałam kilku osobom i też mówili, że wreszcie spokój. Na pewno warto spróbować.
Wojenka, a to ciekawe, ze wspominasz o tej twardosci. Chyba najbardziej w zyciu z acedkiem zaskoczylo mnie to jak nparawde wrazliwy jest ten pies. Szczegolnie w porownaniu do mojego kundla 😉
Pozytywny efekt uboczny koronawirusa:

https://wyborcza.pl/7,75399,25860401,cywilizacyjna-rewolucja-chiny-zakaza-jedzenia-psow.html#S.polecamy-K.C-B.1-L.1.maly
madmaddie   Życie to jednak strata jest
10 kwietnia 2020 11:34
Wojenka, a to ciekawe, ze wspominasz o tej twardosci. Chyba najbardziej w zyciu z acedkiem zaskoczylo mnie to jak nparawde wrazliwy jest ten pies. Szczegolnie w porownaniu do mojego kundla 😉

o patrz, a ja myślałam, że to takie złodupce :P
Wojenka   on the desert you can't remember your name
10 kwietnia 2020 12:12
Malina to pies o twardości betonu. I takich cattli bym sobie życzyła.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się