kącik skoków

kotbury, ty sadystko! 😉
u mnie furorę  zrobiły  plastikowe atrapy tulipanów  wbite w ziemię. takie do ogrodka, akurat  miałam i zrobiłam  z nich  podmurowke....i piórka na żyłce ( mialam zrobiony mostek  i boki były  tym owiniete)  😵 nie spodziewalam sie , a nie byly wcale mocno powiewajace.
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
04 maja 2020 11:25
U nas ostatnio dawał radę chodniczek stary z łazienki pod przeszkodą, nocniki z ikea to chyba klasyk, opony, małe palety, stara pufa z takimi kulkami w środku, stół był nawet 😁
Wieszam derki i worki na śmieci na drągach i kładę je pod przeszkodą.
karolina_
Z balonami bym uważała, bo zwykłe łatwo pękają i pęknięciem w niewłaściwym momencie mogą więcej szkody narobić niż pożytku.
Za to piłki dla dzieci, takie małe, gumowe do skakania (na początku po bokach przeszkody, można je włożyć w oponę, to nie odtoczą się) mogą się fajnie sprawdzić.

Dodatkowo:
Plandeki w różnych kolorach oraz różne rodzaje włóknin (czarne, białe). Włókniny są nieco łatwiejsze, bo nie szelszczą jak plandeki i nie odbijają tak słońca.
Rury drenarskie i cieńsze osłonki na rurki/przewody (takie miękkie, "marszczone"😉 - tutaj dowolność - albo na ziemi ułożone jak drąg albo w kawałkach powieszone na najniższym drągu jako płotek/firanka.
Maty łazienkowe.
Stare dywany/dywaniki/chodniki.
Stare banery reklamowe.
Makarony pływackie lub otuliny na rury z pianki (materiał jest ten sam).
Płotki zrobione z kawałków kartonów.
Słupki/pachołki drogowe.
Różne rodzaje gałęzi, sztuczne kwiatki - bo tego zawsze na parkurach pełno.
Stare zabawki - pluszaki.

I wszystko nie tylko pod przeszkodą, ale na całej linii korytarza rozstawione/rozwieszone.

A! Jeszcze jedno - wygrodzenia z taśmy ostrzegawczej. Takie taśmy zawsze straszą na wietrze i potrafią odwrócić uwagę od przeszkody, a pojawiają się na terenie zawodów. Warto z tego kilka razy korytarz zrobić.
W ramach straszaków kupiłam niebieską plandekę 2x3m (kilka złotych) i okleinę meblową z różnymi wzorami. Można powycinać różne kształty, a plandekę położyć na ziemi jak rów lub przewiesić przez przeszkodę.

inne pytanie: Czy nie zaszkodzi koniowi jak kilka razy w tygodniu prób treningu skokowego koń zrobi 1-2 skoki w trakcie treningu ujeżdżeniowego? Koń boi się rowu, skacze go dopiero po dłuższym pokazaniu. Efekt utrzymuje się raptem kilka dni i później zapomina, że rów nie je. Więc zastanawiam się, czy jak np 3 razy w tygodniu skoczy taki skok dla przypomnienia to nie zaszkodzi na układ ruchu?
mindgame, a czemu miałoby zaszkodzić?

Przecież na zawodach ile 3 dni parkurów plus rozprężenie , więc oddaje przez takie dni kilkaset skoków sumarycznie jeśli policzymy 5 startów plus rozpręzenie do każdego ze startów.
Perlica, w zasadzie masz rację.
Ktoś mi jeszcze powiedział, że nie można za dużo takich rzeczy ćwiczyć bo można konia przetrenować. Jest to możliwe? Moim zdaniem na treningu powinno się ćwiczyć wszystko co można spotkać na zawodach i powinno to być codziennością. A jak wy uważacie? Można przetrenować skakanie straszaków?

edit: znalazłam ciekawy filmik w necie i trener mówi, żeby rów ćwiczyć nawet codziennie, http://www.equestriancoach.com/content/introducing-green-horse-training-spooky-horse-liverpool
kotbury, ty sadystko! 😉


Wiem, ale mnie ostatnio natchnęło, bo oglądałam oswajanie mustangów i jednym z elementów było właśnie pląsanie z balonikami, a potem laska stawała na tego balonik co by go pęcnąć, a koń stał jak pomnik.
mindgame, super filmik, oglądne sobie po pracy w całości  😉

Pewnie zawsze można przesadzić , jak ze wszystkim, dlatego ważne żeby konsultować obraz na żywo z trenerem, bo spodziewam się że przesadzić można raczej psychicznie z danym koniem jeśli jest sensytywny przez wciskanie na siłę, niż fizycznie, że skoczy sobie rowek raz czy dwa w innym dniu.
Można przetrenować skakanie straszaków?


Nadmiarem bodźców (zbyt dużo, zbyt trudno, zbyt często), na które jest duża reakcja, można konia  zniechęcić, "zamknąć", przymulić - i taki koń może się zacząć "zacinać", nie iść. Nie wiem, jak to inaczej napisać.

Natomiast jak odczulimy totalnie na wszystko to mogą wystąpić dwa problemy:
Albo koń straci "świeżość", której jednak czasem potrzeba albo odczulony na prawie wszystko koń, jak zobaczy coś, co go jednak ruszy, może tak się zdziwić, ze jednak odmówi współpracy.

Najlepiej zostać gdzieś po środku- straszaki ćwiczyć na tyle, żeby koń nauczył się radzić sobie z nimi - czyli nie chodzi o to, żeby nie zwracał na nic uwagi, ale żeby w dobrą stronę kombinował, jak rozwiązać dany problem. Żeby strach zamienić raczej w ciekawość. Żeby czuł się niepewnie tylko na tyle, że przeszkodę z podmurówką jednak skoczy, tylko nieco wyżej, z zapasem.
właśnie u mnie problem jest taki, że koń jak uzna, że jakaś przeszkoda go straszy to nie skoczy, póki nie zobaczy, że go nie zje. Lanie batem i przepychanie w tym przypadku nie działają, tylko jeszcze bardziej konia spinają. Natomiast jak powącha, dotknie (a najlepiej jak ja zsiądę i sama obmacam to co straszne) i skoczy to później następne skoki oddaje, najczęściej z głową miedzy nogami. No i kolejna rzecz, że zapomina. Do rowu to już nawet wchodził, stał w środku - oczywiście kilka tygodni to zajęło. Ale jak nie przypominam rowu to zabawa jest od nowa, może nie tak długa jak na początku, ale jest. Dlatego chciałabym wprowadzić rów do codzienności, tak żeby stał się obojętny dla konia.
W takim razie, nie będę wprowadzać nowych straszaków tylko będziemy ćwiczyć ten rów. Jak przestanie być problemem to może wtedy spróbujemy wprowadzić nowy element.
mindgame, ale tu popełniasz podstawowy błąd, o którym pisały dziewczyny w innych wątakch, że schodzisz z konia w takiej sytuacji.
Perlica,
nie schodzę 🙂 raz zeszłam i wiem, że do działa. Tak samo jak są inne straszne rzeczy gdzieś poza treningiem to zauważyłam, że przestają być straszne jak sama pokażę, że mnie nie zjadły. Nie zamierzam schodzić bo w parkurze na to czasu nie ma i nie tędy droga. Chodzi mi o to, że koń odmawia ewidentnie ze strachu, a nie jest chamem.

edit. obecnie jak wiem, że koń może się bać przeszkody to pokazuję ją do skutku aż zobaczę, że ją zaakceptował i dopiero oddaję skok, żeby nie prowokować wyłamania. Ale pokazuję ją z konia.
mindgame - może korytarze różnego rodzaju? Gdzie koń przechodzi nie przez przeszkodę / skacze nad straszakiem, tylko pomiędzy?
Na każdej praktycznie jeździe straszaki np. plandeki (imitujące rów z wodą) są zwinięte/poskładane w formie drążków i ułożone jako korytarz - czyli nie przejeżdżasz przez nie, tylko pomiędzy. Koń je sobie poogląda a nie doprowadzasz do konfrontacji. I możesz stopniować trudność przez szerokość korytarza. I przejeżdżasz przez to normalnie stępem, kłusem i galopem.
Potem możesz zwykłych drążków czy przeszkód używać i mieć trening normalny i dalej mieć te korytarze wokół tych przeszkód (przed/za) ułożone.

Myślę, że mogłabyś też zobaczyć sobie układy z metody Dualaktivierung (obrazy można wyszukać w google) - tam jest sporo pomysłów na całe "parkury" z drągów (oni akurat belek używają) i pachołków, w większości przejeżdża się to w formie korytarzy.
I potem drążki można zastąpić własnie plandekami (jako rowy z wodą) i innymi straszakami, które konia płoszą.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 maja 2020 12:08
mindgame, czyli generalnie koń wysyła Cię na śmierć? 😀 Ty się męcz, Ty sprawdzaj czy zabije, on ma gdzieś? I ta zabawa trwa ciągle?
mnbvcxz, ciekawy pomysł! Dzięki!
Strzyga, nie, koń mnie nigdzie nie wysyła. Najwyżej ja konia 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 maja 2020 12:38
Tak samo jak są inne straszne rzeczy gdzieś poza treningiem to zauważyłam, że przestają być straszne jak sama pokażę, że mnie nie zjadły. .


(a najlepiej jak ja zsiądę i sama obmacam to co straszne)
Strzyga, ja z tobą nie dyskutuję 🙂 przeczytaj moje wypowiedzi wcześniejsze w całości to może lepiej zrozumiesz 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 maja 2020 13:08
mindgame, ależ ja rozumiem doskonale 🙂 trzymam tylko kciuki, ze rowy na zawodach będą zawsze w takim samym kształcie i kolorze jak ten codziennie skakany w domu, żebyś nie musiała najpierw skakać Ty, żeby koń łaskawie stwierdził, ze nie ma zagrożenia i on tez może. Ale to pewnie fajna gra 🙂
Strzyga, kolejnej odpowiedzi ode mnie nie dostaniesz. Na koniec tej dyskusji powiem, że jesteś bardzo negatywną osobą, ale to twoja sprawa i twój problem.
mindgame, kiedyś zdecydowałam się skakać podobnego konia... codziennie. To były maleństwa, i niedużo, i w różnych momentach jazdy,
oczywiście po rozprężeniu, ale nie tak że "teraz skaczemy" - i ciągiem.
No i też nie ciągiem, tylko, powiedzmy, 4 dni - i 2 dni odpoczynku.
Ale codziennie.
Takie konie lubią rutynę, lubią się wciągać w rutynę.
Jasne, że nie skaczesz non stop tego samego w tym samym układzie.
Druga uwaga techniczna, to zaprzestałbym pokazywania przeszkód (wnoszę, że zdążył naoglądać już się dosyć).
Natomiast kombinowałabym tak, żeby za każda przeszkodą przejechać po stronie lądowania.
I zawsze robić to po wyłamaniu/stopie/oporze.
Najpierw nauczyć konia, że ma być po drugiej stronie (a tam nie ma nic strasznego), nawet gdy przeszkodę minie bokiem.
Bo dużo, dużo łatwiej jest wyleczyć konia z wyłamywania niż ze stopowania, a z konia dobrze nauczonego stopowania z daleka(!)
nie będzie dużego pożytku.
I tak najważniejsze jest to co w głowie jeźdźca. A powinien być taki przebieg procesu, żeby obawy zmieniać w ciekawość,
pracę w zabawę, a zwalnianie czy zygzakowanie w lekkie ciągnięcie ku przeszkodzie. Jako trwałą tendencję.
I tak podejrzewam (nie wiem czy akurat w tym przypadku, uogólniam), że większość koni nie tyle boi się danej przeszkody,
co tego co będzie Na/Po straszącej przeszkodzie/mało optymalnym skoku. A wtedy częsty jest popłoch i mało stabilne zachowania jeźdźca.
Ja jeszcze dodam, chociaż to pewnie oczywiste, że warto ten row kłaść w różnych miejscach placu i pod różnymi przeszkodami, a nie skakac go ciagle w tym samym miejscu. Nowe miejsce= nowe zadanie.
dzięki dziewczyny za podpowiedzi.

Halo, udało ci się tego konia "znieczulić" albo tak oswoić tego konia z rowem, że przestał już całkowicie robić na nim wrażenie?

Czasem to się zastanawiam, czy to nie jest jakiś problem okulistyczny, gdy koń widzi różne strachy.
mindgame, pewnie może być okulistyczny, ale po prostu konie dzielą się na te patrzące i nie patrzące, jeśli mamy na myśli skoki.
Generalnie jak jest oglądanie parkuru to po jeźdzcach widać który koń jest patrzący, a który nie  😜
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
07 maja 2020 08:50
U mnie z Rudym jest ten sam problem, rów i wszelkie straszne straszaki są nie do ogarnięcia jego małym mózgiem. Nie dawało nic wpychanie go na siłę, używanie bata, cmokanie itp. No fucking way, dopiero przechodzenie po nim codziennie z ziemi po/przed jazdą dawała radę. Teraz obecnie mamy przerwę, ale mimo wszystko jak leży coś na ziemi to chodzę z nim po rowie, po jakiś plandekach, które mamy jako straszaki, żeby nadal nie kojarzył tego z czymś co go zjada. Są takie przypadki jak mój właśnie, że można chodzić do usrania i nadal będzie się bał.
Hermes witaj w klubie 😉
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
07 maja 2020 09:45
mindgame, żeby nie było, moje trupiszcze chodziło kiedyś WKKW i to brat Jedwabnego Pyłka Asi Pawlak, więc to wyższy level debilizmu u niego 😂
Najgorsze jest to, że on nawet jak jechałam na nim jakiekolwiek zawody czy parkur to nigdy nie jest pewny. Dzisiaj może mieć w dupie i skoczyć wszystko, a jutro nawet koło tego nie przejdzie. Kontuzja pomogła mi w decyzji, że już raczej do żadnych ambitnych skoków nie wrócę na nim.
Kobyła za to mimo, że ma 5 lat to skacze wszystko, dosłownie, na nic nie patrzy, nie czai idzie jak ją się naprowadzi, miła odskocznia od mojego 😀
Hermes, jak to brat? Masz syna Jedwabnej?

Pył swoje za uszami też miewa z niektórymi przeszkodami, a to że działa jak działą to zasługa nieprzeciętnej jednak Aśki, która jest zawodowcem, prawie od dziecka  jednak  😉
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
07 maja 2020 09:55
Perlica, tak, mam jego brata Jedwabnego Obłoka 🙂 Ależ w umiejętności Asi nigdy nie wątpiłam, w rozmowie z nią też wspominała, że Pyłek taki święty nie jest, ale jej wiedza i doświadczenie wyciąga z niego co się da. U nas natomiast jest problem, bo Rudy przechodził z rąk do rąk, co chwile zmieniając właściciela, bo zawsze pokazywał na co go stać i tak o trafił do mnie jako mój profesor, z którym miałam pokonywać super parkury 😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się