Dorzuce swoje pare groszy, mimo iz obecnie od dluzszego casu nie mam problemu z nadwaga ( a mialam powazny przez wiele lat).
Moim zdaniem, zeby schudnac trzeba najpierw dojsc do przyczyny czemu za duzo jemy/tyjemy.
Czy powodem sa kwestie zdrowotne? za malo ruchu, tarczyca, candida (ciagoty a slodkie) alergie pokarmowe, problemy z jelitami, w koncu genetyka.
Czy powodem sa rowniez kwesie emocjonalne? Czy potrafimy "namierzyc" stan, w ktorym czujemy, ze "musimy" cos zjesc? Czy przypadkiem nie zajadamy, starchu, smutku, braku milosci, braku oparcia........lista jest dluga, a przyznanie sie do tego i zauwazenie tego schematu jest pierwszym krokiem do uzdrowienia nalogu nadmiernego/niezdrowego jedzenia.
Ja przerobilam wszystkie mozliwe diety na swiecie i jedyna, ktora zadzialala (w polaczeniu z odpowiednia psychoanaliza) to byla dieta rozdziena i dieta south beach.
Dzis wiem, ze wszystkie diety kopenhaskie, sraskie 1000kal to kompletny absurd, powodujacy, ze wasz organizm swiruje, my sie meczymy a efekt jest zerowy. Bedziemy sie bawic w jo jo w nieskonczonosc, walczyc ze soba.....a przyczyna pozostanie nieuleczona. Trzeba zmienic swoj sposob odrzywiania i myslenia i wtedy idzie gladko 😉
ps. Oduzaleznilam sie od cukru i slodyczy jedzac Ksylitol - cukier z brzozy - minimalny indeks glikemiczny (czyli prosto mowiac organizm go nie traktuje prawie jak cukier) a smak ma identyczny i nie jest rakotworcza chemia jak np. aspartam.
http://www.roik.pl/ksylitolcukier-ktory-leczy/powodzenia 🏇