trzeszczki

Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
17 grudnia 2008 03:03
BeAtra
Sorry ale fatalnie sie czyta Twoje posty, z sugestiami małej wiedzy Dei. Przesadzasz, atakujesz, krytykujesz innych uderzajac w nią, a to jest juz spory nietakt.
To jaką wiedze ma Dea, ciężko trafnie ocenić, napewno posiada spory zakres wiedzy "alternatywnej", pierwsze własne doswiadczenia. A to juz sporo.
Po doczytaniu materiałów dr Strasser, wiem, ze wiedza ta jest jeszcze tak mało powszechna, ze zwyczajnie brakuje kowali posiadajacych ją, a Ci którzy są, często mają jeszcze potężne braki. Tym bardziej warto wspierac się, by lepiej patrzeć swym kowalom na ręce.

Kobieta niewątpliwie poiada spory zakres wiedzy o budowie i mechanizmie kopyta, na pewno większy niż mój były kowal- praktykujący od lat. I tylko dlatego przekreslac metody. To kto je wprowadzi - skoro wszyscy zaczynają tam gdzie Dea? W końcu kowali z doświadczeniem jest zdecydowanie za malo jak na skalę problemu zwyrodnień kopyt w Polsce.

Ja sama własnie przez forum zaczęłam drązyc temat. Niepodobały mi się bardzo wysokie piętki u mojej, ałamanie osi pęcinowo-kopytowej, postawy podsiebne, napiecia mięsni, gorszy ruch. Poprzez forum zaczęłam kopac, szukac, analizowac z innymi kwestię pewnych postaw u mojej. Efekt. Znalazłam innego kowala-systematycznie obniza pietki, klaczy powraca fajny ruch, ma bardziej odprezoną sylwetkę w stój (miała mase napieć).  I uniklismy dobijania trzeszczek (wysokie ryzyko), zmniejszylismy szanse na ochwat (prawdopodoba rotacja kosci ).  Kobył dzisiaj tańczył radosnie, jak szalone ogrzysko jakieś. W miedzyczasie co raz mocniej głodna wiedzy sięgnęłam do zródeł (ksiązka itp.)- teraz rozumiem co obecny kowal do mnie mówi (np. o wrastających katach wsporowwych, wywierajacych nacisk na trzeszczki w zyciu nie słyszałam, choc "sporo" czytam).

Więc lepiej nie potępiać, a dać kazdemu szansę na nauke i ...powstanie głodu wiedzy.
((poziom wątka, raczej nie wskazuje, ze ktos po poscie z obserwacjami trzeciej osoby zacznie szaleć z nozem, czy pilnikiem. No ludzie, wiadomo  🤔wirek: )

xx_0_xx
Jesli Twój jest w tak fatalnym stanie, to jedyna zaleta podkowy- uśmierzanie bólu, ale podkowa jest jednoczesnie przekleństwem - bo nie daje szansy na prawidłowe ukrwienie, a zatem na odbudowę i jakąkolwiek poprawę..  Zresztą wyrok już słyszałaś. Więc dla Nich to koniec.
Więc tym bardziej szkoda czasu, bo zmniejszą się szansę na wygraną nawet alternatywnie (nawet dr Strasser pisze, ze bywają przypadki tak wyniszczone, przez koktajle leków, ze być może metoda przyjdzie za póżno). W tak beznadziejnym przypadku bezwzględnie konia powinien obejrzeć kowal metod naturalnych np. metody Strasser  -z sporym doświadczeniem, np. specjalna klinika. Najlepiej, by tam rozkuli konia (konieczne też pewnie będzie obniżanie piętek), bo bezpośrednio po może konia bardzo mocno boleć. Pewnie kowal doradzi też czy ewentualnie pomogą  buty, bo podobno mniej bolą nogi konia (a nie mają działania podkowy), co może być pomocne w Waszym przypadku.
Zwykły kowal, nawet jak poprosisz, o rozkucie i obniżenie piętek  wyśmieje Cię (a może już to przeszłaś)- bo on zwyczajnie, bazuje na przestarzałej wiedzy .  Natomiast kopyto po doprowadzeniu do naturalnego kształtu, ma wielkie możliwości regeneracyjne, a pozostając w kształcie zdeformowanym (zacieśnione po długim kuciu, wysokie piętki)- nie.
Jest jeszcze jeden wątek o metodzie Strasser. No i najważniejsze zdobądź  książki Strasser (jeśli nie czytałaś) -  bo od Twej determinacji  wyboru odpowiedniego kowala (i porozumienia  z nim) i zrozumienia  o co tak naprawdę walczysz  zależy Zycie konika.

Jestem po 'łyknięciu' książki dr Strasser. I napisze tylko tyle, że tych kilka stron i schematów n.t. trzeszczek, w świetle wielu innych przeczytanych książek, przekonało mnie na 99%  w słuszność i będę krzyczeć na tak - w sensie- jako jedynej z nielicznych (u nas?) metod nie skupiających się na wydłużaniu użytkowości konia, zmniejszeniu i/lub ukryciu objawów-  a dająca jakąkolwiek szansę na całkowite wyleczenie (nawet koniom ze zmianami w obrębie kości. sic! ). Bo nie łudzmy się, ze wysokie piętki, kucie korekcyjne, a do tego koktajl uśmierzaczy leków itp. –jest w stanie wyleczyć konia trzeszczkowego.  Raczej nikt nie słyszał o takim przypadku (przy wymienionych czynnikach). A szanse na wyleczenie są...  😀
BeAtra
Sorry ale fatalnie sie czyta Twoje posty, z sugestiami małej wiedzy Dei. Przesadzasz, atakujesz, krytykujesz innych uderzajac w nią, a to jest juz spory nietakt.




tu się z tobą nie zgodzę
dla mnie to co robi dea to czary PR  dla SANHCP, nie wydaje mi sie by instruktor na kursie prosił o taki sposob propagowania jego wiedzy - z tego co wiem raczej mowił by nie wchodzic w polemiki i dyskusje
nie podoba mi się sekciarski ton dei, i myslę ze naprawdę mało wie tak jak i mało wiedziała, sądząc po zdjęciach wstawianych przez nią kopyt przed
dwudniowy kurs nie jest w stanie dac monopolu na wiedzę, nikt z nas nie wie czy to co mowiono na kursie za rok będzie takie samo oczywiste i jasne, radziłabym zatem nabrac trochę pokory i doświadczenia zanim się wywerkuje trochę wiecej niz 8 żywych nóg
W tak beznadziejnym przypadku bezwzględnie konia powinien obejrzeć kowal metod naturalnych np. metody Strasser  -z sporym doświadczeniem, np. specjalna klinika.
doradzasz xx_0_xx dokładnie to samo co ja więc nie wiem o co Ci chodzi...
ja tylko uważam za bezsensowne szukanie pomocy i konsultowanie przypadków kopyt koni ze schorzeniami u osoby która uczestniczyła w kursie werkowania zdrowych, podkreślam zdrowych kopyt - zaledwie miesiąc temu i jej doświadczenie w temacie werkowania chorych kopyt jest zerowe.
dea tylko przetłumaczyła atrykuł o trzeszczkach - nie jest jego autorem - a zdaje się że niektórzy tak chyba właśnie myślą...

co innego zachęcać do zdobywania wiedzy, czytania i uczestnictwa w kursach a co innego udzielanie porad i konsultacji w sprawie werkowania, tym bardziej konia ze schorzeniami kopyt - na podstawie zdjęć umieszczonych na forum. To już jest moim zdaniem przesada.

Dla mnie eot jeśli chodzi o deę - wytłumaczyłam już co mam na myśli.

Zwykły kowal, nawet jak poprosisz, o rozkucie i obniżenie piętek  wyśmieje Cię (a może już to przeszłaś)- bo on zwyczajnie, bazuje na przestarzałej wiedzy . 
skąd możesz wiedzieć jak podejdzie do sprawy "zwykły" kowal?
mój kowal był jak najbardziej klasycznym - z bardzo dużym doświadczeniem i wiedzą szczególnie właśnie w podkuwaniu ortopedycznym. kiedy podjęłam decyzję o rozkuciu moich kobył ze schorzeniami kopyt - w pierwszej chwili też powiedział że zwariowałam - ale ja dalej drążyłam temat.
właśnie mój przypadek skłonił go do zmiany punktu widzenia - podsunięte przeze mnie materiały i książki spowodowały to że kowal poszedł w kierunku werkowania naturalnego...
nie można więc z góry przekreślać każdego kowala wyszkolonego metodami klasycznymi - tylko trzeba właśnie zmieniać ich podejście i myślenie.
kowal to rzemieślnik - jeśli jesteś w stanie wytłumaczyć jak ma wywerkować kopyto - to najprawdopodobniej to zrobi - bo to jego praca za którą dostaje zapłatę.
a kiedy zobaczy że to werkowanie przynosi efekty - zaczyna szukac wiedzy w tym kierunku i stosować te metody u innych koni.


averis a dowiedz sie na stronie ochwat.pl [kontakt] kiedy bedzie nastepny kurs STRASSER  w POLSCE
jak i kiedy juz były są opisane

w 2009 napewno bedzie
pewnie  na wiosne lub wczesne lato

jeszcze chciałam dopisać coś do poprzedniej wypowiedzi.

w sprawie konia xx_0_xx
skoro i wet i kowal złożyli już broń - to tym bardziej można się  pokusić o zmianę sposobu werkowania konia - bez obawy wyśmiania.
chyba naturalnym jest że właściciel chce konia uratować?
nie ma w tym moim zdaniem nic śmiesznego  🙄

tym bardziej że metody leczenia schorzeń kopyt za pomocą odpowiedniego werkowania są u nas coraz bardziej popularne - są organizowane szkolenia, wydawane książki, artykuły w prasie czy w necie itd.
kowale nie żyją w jakiejś zamkniętej bańce - skoro o werkowaniu tzw naturalnym jest coraz głośniej - oni też o tym słyszą...
zresztą na kursach kowalskich na które większość z nich czasem jeździ też mówi się już o tych metodach.

dlatego ja bym tak od razu nie przekreślała kowala tylko dlatego że dotąd prowadził konia klasycznie.
czasem wystarczy po prostu otwarcie pogadać, przedstawić swoje argumenty i wspólnie podjąć wyzwanie.

beatra pisze ,,dlatego ja bym tak od razu nie przekreślała kowala tylko dlatego że dotąd prowadził konia klasycznie.
czasem wystarczy po prostu otwarcie pogadać, przedstawić swoje argumenty i wspólnie podjąć wyzwanie,,

zgadza sie ale niestety wiekszosc jeszcze to ,,stare psy do których to nie trafia,, i nie chca sie nauczyc nowych sztuczek bo maja swoje teorie  i nie rozumieją o czym mówi metoda strasser

dea   primum non nocere
17 grudnia 2008 11:17
sznurka, gdzie ten czarny pijar? Instruktor mówił*, że wykład teoretyczny i teorię w nim zawartą można, a nawet trzeba propagować. Prosił, żeby nie propagować dokładnej instrukcji werkowania, żeby ludzie bez wiedzy praktycznej nie brali się za robotę. Gdzie przekraczam zadane granice?

Mnie się nie podoba Twój atak personalny na mnie. Nie twierdzę, że jestem miszczem, nie zabieram się za leczenie cudzych koni. Dzielę się tylko opiniami i obserwacjami. Pogłębiam swoją (płytką) wiedzę, zbieram doświadczenie zaczynając od własnych, zdrowych koni. Byłabym wdzięczna, gdybyś przestała na mnie jechać - dziękuję  :kwiatek:

Sorki za  🚫, ale musiałam odpowiedzieć na personalny atak.

* nie no, jednak sobie nie odmówię tej drobnej złośliwostki - choć w sumie to stwierdzenie faktu - nie możesz wiedzieć, co mówił instruktor, bo osobiście na tym kursie nie byłaś.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 grudnia 2008 11:25
Instruktor mówił, że wykład teoretyczny i teorię w nim zawartą można, a nawet trzeba propagować.

słuszne podejście. Trochę to co prawda zabrzmiało jak nawoływanie do głoszenia prawd przez różnych domokrążnych głosicieli prawdy.  Niemniej jednak w tym przypadku dobrze jest uzmysławiać ludziom że nie ma jednej słusznej prawdy (w sensie tradycjnie i na szeroką skalę propagowanego kucia) i że można inaczej.

Dea: wybacz Sznurce ona dziś nie w sosie bo na ziarnku grochu się przespała. 😉

dea - jeśli się poczułaś urażona moimi wypowiedziami to przepraszam  :kwiatek:
nie miałam na myśli obrażanie Ciebie tylko zwrócenie uwagi że wątek zszedł na nieodpowiednie tory netowych porad dot werkowania na podstawie wstawianych zdjęć.
tym bardziej niebezpiecznych że dotyczących koni ze schorzeniami kopyt.

No dobrze, czuje się wywołana ponownie.

Od porady do jej wcielenia jest długa droga. PORADY, porady, porady, podkreślam, porady.
Jeszcze nie jestem na tyle głupia, żeby sama korygować kopyta, biorąc pod uwagę tylko porady.
Ponadto jak bardzo jest złe, to że pytam kogoś? Może się okazać, że ta osoba ma rację, że powie coś, na co warto zwrócić uwagę, a jest widoczne nawet na zdjęciach. Owszem, ta osoba może się mylić. Dlatego nikt nie powiedział, że będzie realizować wskazówki.

Sama Strasser oceniała kopyta i zaznaczała mi na zdjęciach, jak powinnam je ściąć. Na zdjęciach.
Sama Strasser oceniała kopyta i zaznaczała mi na zdjęciach, jak powinnam je ściąć. Na zdjęciach.
i tam powinnaś te zdjęcia z prośbami o porady kierować skoro prowadzisz konia wg tej metody.
zresztą parę postów temu właśnie o tym pisałam.
naprawdę nie widzisz różnicy między poradami fachowca i laika?
dea   primum non nocere
17 grudnia 2008 16:25
...a jeśli chcesz też z naszego frontu (SANHCP) podpytać, to mamy źródło na stronie SPNHowej. Nie wiem, czy Lars/Zuzanna będą chcieli Ci odpowiedzieć, mimo że nie byłaś na kursie, ale spróbować możesz - wątek jest publiczny i pytamy w nim o różne rzeczy.
[url=http://www.parelli-info.waw.pl/forum/viewthread.php?forum_id=12&thread_id=261&pid=6167#post_6167]naturalne werkowanie[/url]

Tak, ja też. O pierdoły i podstawy 😉

BeAtra - bardzo cenię wartość merytoryczną Twoich wypowiedzi na forum i nie zamierzam się obrażać ani zaczynać "foralnej wojny" 🙂  :kwiatek: M.in. dzięki Twoim postom ze starej volty w miarę bezproblemowo wyprowadziłam moją Campinę z ciężkiego zatrucia...
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
17 grudnia 2008 19:32
[quote author=Dorotheah link=topic=150.msg122020#msg122020 date=1229482981]
W tak beznadziejnym przypadku bezwzględnie konia powinien obejrzeć kowal metod naturalnych np. metody Strasser  -z sporym doświadczeniem, np. specjalna klinika.

doradzasz xx_0_xx dokładnie to samo co ja więc nie wiem o co Ci chodzi... .[/quote]

- Absolutnie nie pisałam nic na temat Twoich porad. Nic nie mam ani do nich ani personalnie do Ciebie  😉 Relaks. Mi tylko i wyłącznie przeszkadzał , miedzy wierszami, atak personalny związany z Deą.

ja tylko uważam za bezsensowne szukanie pomocy i konsultowanie przypadków kopyt koni ze schorzeniami u osoby która uczestniczyła w kursie werkowania zdrowych, podkreślam zdrowych kopyt - zaledwie miesiąc temu i jej doświadczenie w temacie werkowania chorych kopyt jest zerowe.
(...)co innego zachęcać do zdobywania wiedzy, czytania i uczestnictwa w kursach a co innego udzielanie porad i konsultacji w sprawie werkowania, tym bardziej konia ze schorzeniami kopyt - na podstawie zdjęć umieszczonych na forum. To już jest moim zdaniem przesada.

Nasza (powyższa do xx_0_xx) porada nie wiele się różni od tej napisanej, przez Deę. Ja, kazdą z tych porad odbieram  jako sugestię, poddajacą w wątpliewosć i skłaniajacą do przemysleń szukania odpowiedzi. Ale nie powinno to wykluczyć  możliwości spytania i uzyskania odpowiedzi, bo czasem, można dzięki temu wpaść na trop ważnej rzeczy. Zdrowy dystans myślę, ze większość osób, z tego forum, jednak tez ma i  potrafi odróżnic sugestię, uwagę, pomysł itp.  od porady "utnij tu, spiłuj tam".  🙂 

Zwykły kowal, nawet jak poprosisz, o rozkucie i obniżenie piętek  wyśmieje Cię (a może już to przeszłaś)- bo on zwyczajnie, bazuje na przestarzałej wiedzy .
skąd możesz wiedzieć jak podejdzie do sprawy "zwykły" kowal?
mój kowal był jak najbardziej klasycznym - z bardzo dużym doświadczeniem i wiedzą szczególnie właśnie w podkuwaniu ortopedycznym. kiedy podjęłam decyzję o rozkuciu moich kobył ze schorzeniami kopyt - w pierwszej chwili też powiedział że zwariowałam - ale ja dalej drążyłam temat. właśnie mój przypadek skłonił go do zmiany punktu widzenia - podsunięte przeze mnie materiały i książki spowodowały to że kowal poszedł w kierunku werkowania naturalnego...

No fakt przeoczyłam tu słowo „większość”  kowali, choć w całym tekście staram się jasno zaznaczać kwestię większości, a nie wszystkich.  😎
Dobrze wiem, że bywają wyjątki. Natomiast Twój przykład jak piszesz nie należy do tych wyjątków- ponieważ Twój kowal, tez powiedział, że „zwariowałaś”. Potwierdziłas tym samym tę tezę.  Zrozum dobrze sens-  ja nie pisałam, że całe, życie, kowal będzie wyśmiewać  i nie da się przekonać, a pisałam tylko o pierwszej „naturalnej” reakcji większości klasyków. To dwie inne sprawy.  Spokojnie   🙂

Natomiast  uzupełniajac sadzę, że warto przygotować mentalnie właściciela konia,  (najprawdopodobniej ) niepewnego  nowej, alternatywnej  wiedzy, że taka reakcja może wystąpić  i nie należy się nią za mocno zrażać. Przeciwnie taka reakcja jest jak najbardziej naturalna, dla naszego gatunku. I warto sie dokształcić, by skłonić kowala do myślenia, ewent. poszukać innego odpowiedniego (a w przypadku tak skrajnym jak koń xx_0_xx - uwazam to za jedyne dobre rozwiązanie), ewet. samemu solidnie sie przeszkolić ( -tą opcje odradzam xx_0_xx , ze wzgl. na prawdopodobny stopień zmian u jej konia), ewent. posłuchac się kowala (ale w kwesti xx_0_xx
juz znamy ich wyrok).


🙂 🙂 🙂



Dla mnie kucie korekcyjne nie jest leczeniem, a zaleczaniem. Nie szuka się przyczyny tylko ukrywa objawy.



Ja bym to raczej nazwała zamaskowaniem . W przypadku podkucia trzeszczkowca wygląda to tak, że koń przestaje odczuwać ból i dzięki temu jest zdolny do pracy - bo nie kuleje .
A w rzeczywistości jest tak , że zmiany chorobowe postępują nadal i po pewnym czasie niestety ta podkowa , która przez 4-5 lat dawała koniowi możliwość do wykonywania pracy - już nie wystarczy.

Czasem jest tak , że i po roku takiego kucia podkowa już nie będzie pomagać - wszystko zależy od bardzo wielu czynników począwszy od umiejętności kowala skończywszy na tym ile kopyto jest w stanie wytrzymać.

Druga sprawa to sprawa bólu . Co to właściwie jest ten ból i po co on jest .

Jest taki przypadek - idziemy sobie np do lasu na grzyby w obuwiu z miękką podeszwa np trampki . Jest piękna zielona ruń idziemy pewnym mocnym krokiem ,i nagle niezauważywszy stajemy na stary ostry cienki pień i przebijamy sobie nim pięte. Wtedy automatycznie ból każe nam przenieść cieżar ciała na palce i idziemy w ten sposób, że pięta niesiona jest w górze , stajemy tylko  na palcach dzięki temu nie czujemy bólu na pięcie . Jak tylko spróbujemy stanąć całą stopą , ból od razu unosi naszą nogę tak by więcej nie stawała na pięcie. I tak możemy iść nawet kilka kilometrów - zalezy od naszej wytrzymałości , kulawizna jest bo idziemy nienaturalnie , ale nas juz nie boli - idąc w ten sposób chronimy uszkodzone ciało przed dalszymi uszkodzeniami.  ból mówi nam nie stawaj na tej częsci nogi by jej bardziej nie uszkodzic - koń robi dokładnie to samo . Ból powoduje kulawizne - a kulawizna to jest taki stan , który ma za zadanie ochronę uszkodzonej części ciała.

Koń trzeszczkowy kuleje dlatego , że przestawia swój cieżar ciała na palec kopyta , zaczyna więc chodzić od palca - co jest najprościej mówiąc fizycznie nieprawidłowe (idzie tak jak my na palcach) - ale tylko po to by odciążać miejsce , które ból każe mu odciążać - więc chodzi nieprawidłowo - nienaturalnie- ale wtedy go nie boli.
Dlatego wymyślono , żeby konia kuć tak, aby nie czuł bolu, a wiec nie kulał, czyli poruszał się sprawnie i był zdolny do ruchu bez nadmiernego ograniczenia czyli -  by piętki miał wyżej , by kopyto było usztywnione , by strzałka nie miała kontaktu z podłożem  - a wszystko to ma jeden cel  - zredukowanie mechaniki kopyta praktycznie do zera , ponieważ ściśnięcie tętnic palcowych - wysokim ustawieniem części piętowej kopyta zaburza dopływ krwi do tworzywa kopytowego i uszkadza funkcje nerwów . A jak wiadomo - uszkodzony nerw nie przenosi bodźców bólowych do mózgu , więc ta częśc ciała nie odczuwa bólu.
Organizm wiec funkcjonuje z zewnątrz normalnie - wewnątrz zaś uszkodzenia powstają ze zdwojoną siłą, bo nie chroni je ból.

Mam nadzieję, że opisałam to w miarę jasno , pewnie większość z Was o tym wie , ale pisząc to chodziło mi głównie o to by przekazać co ja o tym myśle i jak to widze .

Syndrom trzeszczkowy to nie jest coś co powstaje na zasadzie samoistnego schorzenia - trzeszczka zachorowała bo podjada ja od środka "kornik" .  Schorzenie to jest wynikiem nieprawidłowego rozczyszczania , nieprawidłowego kształtu kopyta , zacieśnienia kopyta , wszelkie zaburzenia mechaniki kopyta .

Kiedy pytałam o te sprawy weterynarzy czy kowali co to właściwie jest ta choroba trzeszczek, skąd sie bierze , dlaczego . Dlaczego niektóre konie żyją po 30 lat i nie wiedzą co to znaczy kuleć , a inne kuleją mimo , że większość czasu spędzają na pastwisku i pracują rekreacyjnie kilka godziny w tygodniu, mają regularnie strugane kopyta , podczas gdy w/w 30latki kowala na oczy nie widziały i pracowały po 8 godzin dziennie w pługu .

Ja w ogóle tego nie rozumiałam - teraz juz wiem - szkoda , że tak późno i szkoda , że nie dowiedziałam sie o tym od kogoś , kogo uważałam za autorytety , za wielkich ludzi , którzy poświecail się przez 6 lat na naukę w kierunku leczenia zwierząt  - dla mnie weterynarz to był ktoś, w obecnej chwili stracili w moich oczach wiele . Głownie dlatego , że zamiast leczyc - skazali moje zwierze na cierpienia , a gdy chciałam wypróbować coś innego uznali za wariatke - bo lepiej sprzedać na rzeź niż ma sie męczyć - on się męczył - cierpiał przez bardzo długi okres na oczach ludzi uczonych - a teraz mam nadzieję, że w końcu przyjdzie dzień w , którym będę mogła stwierdzić, że mój koń jest zdrowy i to jest głównie moja zasługa . A jeśli nawet w pełni nie wyzdrowieje to przynajmniej będe pewna , że tak czy inaczej nie cierpi tak jak podczas "leczenia" konwencjonalnego.
Przynajmniej teraz stoi prosto , chodzi po pastwisku pewnym krokiem, pasie sie normalnie bez "chowania" nóg , bryka, i nie leży 23 godz na dobe tylko 5 godz.

Narazie jeszcze sobie nie radzi na twardym gruncie typu  asfalt , zamarznięta kamienista ziemia , kamienisty teren absolutnie - czeka nas jeszcze sporo czasu zanim "kopyto" stanie się kopytem , ale jestem dobrej myśli.

Co do stawiania kończyny to oczywiście prawidłowo jest pięta - palec . Każde zwierze chodzące tak stawia kończyny , począwszy od człowieka , poprzez konia, psa , krowe czy słonia , aż  do myszy czy żab (żaby często mam w ręku to zauważyłam, że jak przesuwają łapki to stawiają na pięcie a w tym czasie palce się rozciągają i ustawiają dopiero po ustawieniu pięty na podłożu.

Poruszanie się pięta palec (stawianie ) i pięta palec( odrywanie) jest najbardziej wygodną, prawidłową fizycznie formą poruszania się dla każdej istoty chodzacej .
O ile mozliwe jest najpierw stawianie palca potem pięty (  możemy przekonać sie na sobie ), a to jest to zwyczajnie niewygodne , ruch jest męczący , wykrok skrócony, stawy i kręgosłup przeciażony, dlatego nie wykonujemy takiego ruchu palec - pięta o ile nie zmusi nas do tego jakaś szczególna sytuacja,
o tyle przy odrywaniu , ruch -  palec - pięta (ktoś o tym napisał) jest fizycznie niewykonalny u żadnego ze zwierząt , u człowieka również .
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
29 grudnia 2008 19:12
temat widze troche sie zakurzyl, podrzuce wiec moj przypadek, z nadzieja, ze cos podpowiecie.

moj kon ma zdiagnozowane zwyrodnienia w trzeszczce pecinowej i w stawie pecinowym w lewym przodzie. zakulal w sierpniu, dostal Cartrophem, przestal kulec. miesiac temu znowu zaczal znaczyc. na lewno bardziej. co ciekawe - tylko pod siodlem i podczas prob zginaniowych.

dzisiejsze zalecenie weta - jezdzic dalej az zacznie mocniej kulec, wowczas zrobimy proby znieczuleniowe (znieczulanie poszczegolnych stawow, aby dowiedziec sie ktory boli. kon musi ewidentnie kulec przed badaniem - wowczas jak przestanie kulec po znieczuleniu danego stawu - to znaczy, ze to ten. to tak dla niezorientowanych, ja jeszcze do niedawna tez nie wiedzialam co to jest).

mam milion dylematow. po pierwsze - nie podoba mi sie pomysl jazdy na kulawym koniu i doprowadzeniu go do jeszcze wiekszej kulawizny. nawet jak znajdziemy źródlo kulawizny to co? zastrzyki w staw? na ile to pomoze? na miesiac, na rok?

po drugie - kucie - wet w sierpniu zalecila, kon zotal okuty, zwykle podkowy. ale jestem zdania, ze to ostatecznosc, chcialabym najpierw wyprobowac inne rozwiazania -w koncu kon jest mlody, niecale 6 lat, nie chce, zeby za kilka lat totalnie sie rozsypal... zreszta mam wrazenie, ze wet zalecila kucie w ciemno, bo tak sie zwykle robi. a moze zainwestowac w buty? jakie macie/ polecacie?

po trzecie -kon stawia przodnie nogi od palca, zwlaszcza w wolnym stępie, na betonie jest to najbardziej widoczne, jak idzie szybciej to stawia bardziej prawidlowo - ale raczej nie od pietki, ale cale kopyto na raz. to tak na moje niewprawne oko... zastanawiam sie czemu? bola go pietki? efekt kucia? efekt źle prowadzonego kopyta? bo kopyto wygląda tak (sorry za jakość):

dla porównania tyły:


wiem, wiem, przod: podwinięta piętka, pazur płetwowaty, złe skątowanie... coś jeszcze widzicie?

po czwarte: wet zalecila podniesienie piętki!!ke?? podniesienie? to zupelnie odwrotnie niz w artykule,ktory wkleila dea. wg wet taki zabieg zamortyzuje wstrząsy, uchroni trzeszczki. a moze niewielkie podniesienie zadziala wlasnie pozytywnie? co myslicie?

po piate - oczywiste jest, ze potrzebujemy nowego kowala. padlo na p. Brzezinskiego. ale moze macie kogos godnego polecenia w okolicach Warszawy, najchetniej takiego, co ma pojecie o problemach z trzeszczkami? albo kogos werkujacego naturalnie?

kolejna rzecz - kon pod siodlem jakby potyka sie, ugina bardziej noge, na ktorej wlasnie staje, tak jakby amortyzowal bardziej nacisk - i to kazda, na zmiane, choc przody bardziej.
cos takiego: (??)
[quote author=xx_0_xx link=topic=150.msg121520#msg121520 date=1229445083]
Zmiany chorobowe tej okolicy, ze względu na ilość struktur mogących ulec uszkodzeniu, nazwano „zespołem trzeszczkowym”. Diagnostyka tego zespołu bywa bardzo trudna. Zwykle pierwsze objawy tego schorzenia zauważa jeździec. Odnosi on wrażenie, że koń jakby usuwał się spod niego, obniżając się w łopatkach. Często jest przekonany, że przyczyny trzeba szukać w okolicy przyczepów łopatek do tułowia. Tymczasem koń, chcąc złagodzić uderzenie kopytem o podłoże, stara się zamortyzować je przez elastyczne ugięcie kończyny w wyższych stawach. [/quote]
Wilejka   nie. na wiele sposobów !
29 grudnia 2008 19:30
Najgorsze jest, kiedy widzi się kochanego konia chodzącego P i N, który teraz tylko tyje na padoku i czeka na kupca ...
Diakon'ka, ogólnie w praktyce weterynaryjnej podnosi sie pietki na trzeszczki 😉 Mój żyje sobie z podniesionymi dwa lata. Dopiero dr Strasser udowodniła, ze jest odwrotnie. A która metode wybierzesz to już zależy od Ciebie. Ogólnie od weterynarza raczej nie usłyszysz o niskich piętkach. Chyba, ze idącego za duchem czasu 😉
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
29 grudnia 2008 21:29
otóż to Alice.
ale co ze zmianami w trzeszczkach pęcinowych? praktycznie cały wątek traktuje o trzeszczkach kopytowych. czy metody naturalne, Strasser mają zastosowanie również w przypadku zwyrodnień w pęcinowych?
wydaje mi się, że tak - chodzi przecież o ruch u konia jak najbardziej zbliżony do naturalnego, najlepiej wykorzystującego mechanikę kopyta.

szczerze mowiąc mam stresa przed jutrzejsza wizytą kowala. chciałabym rozkuć go i zacząć robić metodami naturalnymi (obniżać piętkę, zcinać pazur), ale sie boje. tak naprawdę tylko na forum znajduję tyle osób przychylnych tym metodom.

czemu weci i kowale bazują na przestarzałych metodach, nie dokształcają się??

ponawiam pytanie o mądrego kowala, prowadzącego konie metodami naturalnymi?
No właśnie moj ma pęcinowe i pan od Strassera twierdzi, że to bez róznicy która trzeszczka - to na wszystkie pomaga. Ale czy robił kiedyś pęcinowego konia to nie wiem. Niestety pęcinówki zdarzają się rzadziej. Ja tam jestem w stanie zaryzykowac, bo uznaje mojego konia za wyleczonego - nie kuleje chłopak i od dawna nie ma żadnych objawów, więc powodu do niepokoju nie ma. Najwyżej będzie miał troche "insze" werkowanie, a jak mu się nie spodoba to się wróci do tego co było 😉
Mój również ma zawalone pęcinowe trzeszczki.
I cytat z artykułu:
"Kiedy unosimy piętki by chronić obolałe strzałki, wstrząsy nie mogą być amortyzowane również przez (suspensory apparatus - układ podtrzymujący pęcinę w momencie obciążenia wagą konia, składający się z trzeszczek pęcinowych i więzadeł w pęcinie) i ze szkieletowego punktu widzenia (który jest tym, co się liczy dla konia) i tak mamy wymuszenie lądowania od palca (spróbuj przebiec się w butach na obcasie albo kowbojskich, to zrozumiesz o czym mówię)."
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
29 grudnia 2008 21:48
Alice pęcinowe ma? bo napisałaś:
No właśnie moj ma pęcinowe i pan od Strassera twierdzi, że to bez róznicy która trzeszczka - to na wszystkie pomaga. Ale czy robił kiedyś pęcinowego konia to nie wiem.
to nie robi Ci pan od Strassera? czy tez Twój koń ma kopytowe chore?

edit:
Aquarius, Alice i inni werkujący naturalnie: jak często to robicie?

załóżmy, że koń stawia kopyto od palca z powodu bolesności strzałki. czy można sprawdzić czy ona boli samemu - tzn ręką, czy czymś innym, w każdym razie w "stój"?
Mojego jeszcze nie robił 😉 Cierpliwie czekam aż się zwolni miejsce. Mój ciągle na wkładkach...
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
29 grudnia 2008 21:57
ahh teraz rozumiem. fajnie, ze macie tam na Pomorzu taką osobę. zdawaj relacje🙂
Aquarius, Alice i inni werkujący naturalnie: jak często to robicie?

Zdecydowanie za rzadko, chcę to zmienić w styczniu, tak jak i prawdopodobnie kowala.
dea   primum non nocere
30 grudnia 2008 00:06
Moje (jeszcze, odpukać) nie trzeszczkowe, ale po pierwszym własnoręcznym werkowaniu musiałam robić co... dwa-trzy dni, bo kopyto "wołało" o jakąś modyfikację. Po tym pierwszym "wybuchu" zaglądam pod podwozie co tydzień, a robię co ok. dwa tygodnie - zobaczymy jak będzie później, bo na razie jeszcze kopyta się zmieniają i to dość szybko. Może jeszcze czas się rozciągnie - podobno tak jest, im bardziej prawidłowe kopyto, tym równiej się ściera i nie wymaga wtedy dużo akcji.

...dlaczego to wrzucam, ryzykując oskarżenie o offtopa? Bo wydaje mi się to bardzo istotne dla przebiegu sprawy, szczególnie na początku koń wymaga naprawdę częstej weryfikacji, czy nic nie trzeba jeszcze poprawić. Jeśli to się zaniedba (po rozkuciu, po dużej zmianie kształtu kopyta, np. radykalne obniżenie piętek), to myślę, że jest sporo większa szansa na porażkę całego procesu... pewnie stąd się bierze metoda strasserowców z Pomorza, żeby konia wziąć, opanować te początkowe zmiany mając go na oku, a później - można już powierzyć prowadzenie właścicielowi...

Powodzenia wszystkim eksperymentującym nowymi metodami, mocno trzymam kciuki za wszystkie trzeszczkowce.
masz rację - początkowo wskazane jest bardzo częste poprawianie.
ale należy tu rozróżnić poprawianie i poprawianie  😉 w zależności od metody werkowania..

metodą Strasser na początku ścina się bardzo mocno i drastycznie przywraca się "poprawne" kąty.
w sytuacji kiedy kopyto jest w miarę poprawne to nie ma negatywnych skutków takiego cięcia. gorzej kiedy kopyto jest mocno koślawe - np zmienione ochwatem czy kuciem na wysokie piętki - czy innymi schorzeniami.
wtedy takie drastyczne cięcie często powoduje ból i problem z chodzeniem.
poprawki w tym wypadku są bardzo leciutkie bo po pierwszym mocnym cięciu nie bardzo jest tam co korygować - trzeba tylko pilnować żeby kopyto rosło jak trzeba.
pewnie stąd się bierze metoda strasserowców z Pomorza, żeby konia wziąć, opanować te początkowe zmiany mając go na oku, a później - można już powierzyć prowadzenie właścicielowi...

no nie wiem - a może chodzi o to żeby właściciel nie widział krwi i cierpienia swojego konia przez pierwsze tygodnie  😉

inne metody werkowania zakładają dłuższą drogę: mniej drastyczne cięcia i doprowadzenie do poprawnego skątowania rozłożone w czasie.
i tu częste werkowanie ma sens o tyle, że za każdym razem werkujesz po troszkę - stopniowo doprowadzając kopyto do poprawnego wyglądu i przywracając mu prawidłowe funkcje.

Diakon'ka, wybór metody prowadzenia konia zależy od Ciebie..
pisałam już wcześniej: ja rozkułam kobyłę trzeszczkową, werkuję ją co ok 2 tyg i na jazdy zakładam buty bo przy obciążeniu trzeszczki się odzywają jak jest bosa a w butach chodzi normalnie.

ale wszystko zależy od konkretnego przypadku - ale przed rozkuciem trzeba się zastanowić i znaleźć najpierw osobę która podejmie się odpowiedniego werkowania konia.

pewnie stąd się bierze metoda strasserowców z Pomorza, żeby konia wziąć, opanować te początkowe zmiany mając go na oku, a później - można już powierzyć prowadzenie właścicielowi...

no nie wiem - a może chodzi o to żeby właściciel nie widział krwi i cierpienia swojego konia przez pierwsze tygodnie  😉


Mało śmieszny żart :]
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
30 grudnia 2008 20:39
był u nas kowal. nie wydał mi się osobą o jakiejś imponującej wiedzy. jak zapytałam czy widzi, że mój koń ma postawę podsiebną to powiedział, że nie zna takich weterynaryjnych terminów i nie wie o czym ja mówię...

podzialam, ze chce rozkuć konia, dążyć do niskiej piętki i zcinania pazura, żeby kopyto nie było jak patelnia. a on na to, że jak go rozkuje to najpewniej zacznie kuleć, że piętka jest i tak niska a kopyto pozostanie patelnią, bo ten koń ma taki kształt i już.

póki co ręce mi opadły, mam wątpliwości czy dobrze zrobiłam, że go rozkułam i czy faktycznie nie da się doprowadzić przodów do normalnych kształtów.

i ponawiam pytanie - kto w okolicach Warszawy rozszczyszcza naturalnie?? albo który kowal wie o co w tej metodzie chodzi?

to trochę może off topic, ale pytam w kontekscie trzeszczkowców, więc prosze o wyrozumiałość.

nie licze na to, że po rozkuciu i jako takim zcięciu pazura koń przestanie kuleć...

a może wywieźć go do kliniki niech go zbadają na prawo i lewo, bo wet dysponował jedynie zdjęciami i zrobił próby zginaniowe...
http://www.wwr.com.pl/wwr.php?aid=1052

naturalne kopyta, naturalne struganie
to co tu piszecie nie ca?kiem zgadza sie, poniewaz wiekszosc kopyt struganych tradycyjnie i kutych ma kopyta jakie ma a po latach takiej roboty jest jak jest
sa to czesto kopyta zaciesnione ,strome ,trzeszczkowe itd
Zwyk?e sposoby strugania doprowadzaj? do tego, co macie w tej chwili
do zmiany kszta?tu kopyt,naturalnego przewaznie sa potrzebne  ci?cia otwieraj?ce , które tak zmieniaj? uk?ad si? w kopycie, ?e pod obci?zeniem si?y dzia?aj? "rozpychaj?co" a nie "zw??aj?co" jak dzia?a tradycyjna technika
deformacja wiekszosci kopyt jest odpowiedzi? ze kopyta koni sa partaczone niewiedz? brakiem dokszta?cenia w mechanice kopyta  dlatego metoda strasser wydaje nam sie ze jes drastyczna  bo tak to wygl?da ale zawsze jest ,,za i przeciw ,,
szanse sa zawsze , wszystko zalezy od jakosci kopyt

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się