Samowystarczalna stajnia

Zorientowałam się, że jest teraz "nowa Volta", więc postanowiłam poruszyć ten sam temat na tym forum - z tego co widzę ta stara powoli umiera i mało ludzi ją odwiedza. Podaję więc raz jeszcze nurtujący mnie temat i link do poprzedniej dyskusji - być może odezwie się więcej osób, które obecnie prowadzą własne gospodarstwo.
Pozdrowienia,
Olga

http://www.voltahorse.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=13900

Witajcie! Dawno nie odwiedzałam forum, ale cóż...może wrócę do nurtującego mnie problemu.... 🙂
Ostatnio chodzi mi po głowie idea „samowystarczalnego gospodarstwa”, w którym mogą być hodowane konie. Zastanawiam się, czy w ogóle jest to realne i czy jest szansa, że wyjdę z tym na zero. Panuje powszechna opinia, że z koni ciężko wyżyć, więc wolałabym nie traktować tego jako głównego źródła dochodu, ale pasję, do której nie musiałabym dokładać. Chciałabym również uniknąć prowadzenia jazd, czy też pensjonatu dla koni, gdyż cenię sobie prywatność.

Co rozumiem pod pojęciem „samowystarczalnego gospodarstwa”? Chodzi mi o to, że np. dysponuję taką powierzchnią, że mogę zasiać owies (i mieć jednocześnie z tego słomę) oraz siano i wyżywić z tego załóżmy 4 klacze + 2 źrebaki rocznie. Jaką powierzchnią musiałabym dysponować? Czy ktoś byłby w stanie jakoś to obliczyć lub podrzucić jakieś ciekawe pozycje, bo niestety na rolnictwie póki co się nie znam, ale może za kilka lat się przekwalifikuję 😉

Czy na przykład pastwisko może jednocześnie służyć za pole, z którego zbierane jest siano? Z tego co wiem sianokosy są dwa razy w roku, więc jeżeli posiadam załóżmy 2 lub więcej kwater, czy jest możliwe, aby na jednej były wypasane konie, na drugiej zbierane siano – i tak na zmianę?

Poza tym sprzedaż źrebaków lub młodych koni pozwalałaby mi na zrekompensowanie jakiś dodatkowych kosztów (czyli pracowników – rolników, weterynarzy, kowala itp.).

Kolejnym źródłem dochodu dla gospodarstwa byłyby dotacje unijne czy też państwowe, zarówno na uprawę, ale również na hodowlę określonych ras (np.koni małopolskich). Nie wiem, jak to będzie wyglądało za kilka lat, ale z tego, co zdążyłam się zorientować, rolnicy otrzymują obecnie całkiem porządne pieniądze na prowadzenie upraw.

Co o tym myślicie? Oczywiście są to na razie rozważania czysto hipotetyczne.🙂
Dla 6 koni nie opłaca się uprawiać owsa. Nie wiem ile masz zamiar skarmiać owsa - ja daję symbolicznie, ale przy hodowli kobyle trzeba trochę sypnąć. Tona owsa (przynajmniej u mnie to na dzień dzisiejszy 400 zł). Z hektara możesz mieć ok 3 ton. Koszt uprawy: orka - ok 200 zł/ha, siew - ok 100 zł, bronowanie - zależy ale do 100 zł powinno się zamknąć, zboże do siewu - ok 200 kg - tona w centrali nas. ok. 1700 zł - 340 zł, nawóz + wysiew nawozu (tu strzelam bo nie nawożę - mam gospodarstwo ekologiczne) powiedzmy do 200 zł, oprysk na chwasty - 50 zł + 50 usługa, oprysk na grzyby (a to w ubiegłych latach było u nas koniecznością) przypuszczam że też 50+50, najem kombajnu - 280 zł/ godz a w godzinę nie skosi - wyjdzie jakieś 350 zł. Razem: 1490 zł. Jak będzie dobry rok to masz 3 tony po niemal 500 zł/tonę - ale własne. Siano można zrobić 2 razy - jak pogoda pozwoli. Prędzej raz siano a raz sianokiszonkę. Dotacje są - do gruntów ornych ponad 800 zł w tym roku wychodzi, do łąk ponad 500 zł - wszystko na stronie arimr jest wyłuszczone. Jeśli chcesz brać dodatkowe dotacje - wejść w program rolnośrodowiskowy - wiąże się to zwykle z rezygnacją z nawożenia, nawadniania, ograniczeniem liczby zwierząt na ha itd. itp. Z dotacji idzie się utrzymać - ja utrzymuję konie i spłacam kredyt, ale na dom zarabia mąż. Jeśli nie chcesz prowadzić pensjonatu ani rekreacji to wątpię czy z hodowli się utrzymasz. Najprędzej z hodowli zimnusków na mięso lub przy inwestycji w super klacze i i nseminację dobrymi ogierami, bo tzw. rekreantów to teraz zatrzęsienie i zbytu nie ma.
No tak jak pisze zielona_stajnia, wynajem wszystkiego to spore koszty. Co innego jak masz gospodarstwo wyposażone w park maszynowy, ale to jest jeszcze większy jednorazowy koszt. Na 6 koni owsa będziesz potrzebowała uprawiać na ok. 4ha. Nie wiem czy dla tylu koni starczy co z tego słomy, choć powinno. Siana też byś musiała zebrać z kilku ha. Jeżeli pastwisko miałoby być równocześnie na siano i do wypasu koni, to raz, że wypas musiałabyś rozpocząć po pierwszym pokosie, więc najwcześniej koniec maja. No i bez drugiego pokosu wtedy raczej.
Program rolnośrodowiskowy nie zabrania nawożenia itp. Ale jest na pewno obwarowany różnymi obostrzeniami i koniecznością robienia wszystkiego w gospodarstwie zgodnie z dobrą praktyką rolną.
Na razie dotacje na rsy zachowawcze możesz brać przez najbliższe 3 lata, skoro jeszcze się nie zgłosiłaś, to zostana ci raptem 2 lata. Co potem to jedna wielka niewiadoma jak na razie.
Żeby wyhodować świetnego konia, który na to zarobi, to trzeba sporo zainwestować w klacz, inseminację, weterynarza itd. Potem tego źrebaka trzeba wytrenować super, żeby był sporo warty, a to też kosztuje.
Moim zdaniem 6 koni to sibie możesz dodatkowo trzymać, ale raczej będziesz do tego dokładać.
Jeżeli masz 10 ha. łąk najlepiej własność , możesz uzyskać dopłaty około 6 tys ,z rolnośrodowiskowego 4 tys. ekologi zależy ile chcesz kasy mieć i co masz na łąkach, jak są tam ptaki pod ochroną lub jakieś rośliny, można wyciągnąć 1800 zł za 1 ha . tu tylko piszę o łąkach .

Ale na dostanie dopłat niestety trzeba wyłżyć swoją kasę ,najlepiej mieć doradce rolniczego i nic tu nie ma za darmo, trzeba stosować się do przepisów .

Zapomniałam dodać, że nie długo trzeba będzie mieć szkołę w kierunku rolniczym ,a do łąk juz nie dostanie się kasy jak nie ma się zwierząt  😉

ps zapomniałam jeszcze dodać ,że jest dotacja zwierzęca ale to są już grosze .Co do dotacji za konie jest ona w kwocie 1500 zł za konia na rok ,klacz musi co roku dawać źrebaki żeby była dotacyjna ,nie wiem ile ,ale chyba z 2 razy może być rok jałowy .

Temat dotacji jest dość obszerny i chyba jak się nie mylę ,jest już jakiś wątek o tym .
Wow! Dziękuję za takie konkrety. Tego mi brakowało. Czyli faktycznie na taką ilość koni trochę szkoda zachodu.
Ale z drugiej strony jest pewność, że owies i siano będzie dobrej jakości, odpowiednio suszone itd. - więc może nie jest to do końca takie złe i nieopłacalne? Szczególnie jeśli zwiększy się ilość koni i ziemi pod uprawę...
Z tego co udało mi się znaleźć na stronie ARMiR to te dotacje są całkiem, całkiem - oczywiście w momencie gdy ilość hektarów też jest całkiem, całkiem. 🙂
Jednolita płatność obszarowa (JPO) 562,09 zł/ha
Uzupełniająca krajowa płatność bezpośrednia do powierzchni upraw podstawowych (UPO) 327,28 zł/ha
Płatność do powierzchni upraw roślin przeznaczonych na paszę, uprawianych na trwałych użytkach zielonych (płatności zwierzęce)
439,03 zł/ha - Rozumiem, że te dopłaty sumują się?

Załóżmy, że jednorazowy koszt nie gra roli - czyli można poczynić spore inwestycje zarówno w maszyny, pracowników, jak i odpowiednie konie do hodowli. Czy jest wtedy szansa, aby wszystko się jakoś zgrało?

No i faktycznie problem jest taki, jak za kilka lat będą wyglądały dotacje na rolnictwo, bo oczywiście na razie są to tylko plany, a realizacja to kwestia co najmniej 2-3 lat... Ale wydaje mi się, że rolnictwo jest tak cenną gałęzią gospodarki, że zawsze będzie dotowane, no ale mogę się mylić.
Zapomniałam dodać, że nie długo trzeba będzie mieć szkołę w kierunku rolniczym ,a do łąk juz nie dostanie się kasy jak nie ma się zwierząt  😉

Tzn. trzeba mieć szkołę rolniczą (nie wiem, jakieś technikum zaoczne czy coś takiego?), aby w ogóle być uznanym za rolnika i otrzymać dotacje? Kurde...
Najlepiej mieć technikum rolnicze , ja mam ogrodnik  😡  wiem, że od 2011 ma nie być dopłat do łąk jeżeli nie posiada się zwierząt ,tak nas poinformowali na szkoleniu w listopadzie ,wszystko może się zmienić i jeszcze może przeczymać rok ,dwa .
Trzymam konia w takim gospodarstwie "samowystarczalnym" i muszę powiedzieć że, biorąc pod uwagę to ile pracy trzeba we wszystko włożyć, jest to średnio opłacalne, jeżeli nawet nie zahacza o nieopłacalne jeżeli nie prowadzi się jazd lub pensjonatu.
Jeżeli chodzi o owies to jeżeli ma się własny sprzęt tak aby tylko płacić za kombajn to ok, opłaca się ale jest to ryzykowne bo nie ma gwarancji że owies się uda i nie wiem czy warto ponosić to ryzyko biorąc pod uwagę ceny owsa.
Jeżeli chodzi o słomę to często rolnicy oddają za free słomę, trzeba sobie ją tylko zebrać, rolnikom opłaca się to ponieważ wtedy taniej kosztuje ich kombajn. Co do siana to kwestia dogadania się z rolnikami którzy mają łąki i koszą je tylko aby mieć dopłaty, oni często też zgadzają się aby zebrać skoszone siano ponieważ później łatwiej będzie im się kosić.
Warto mieć własne łąki na wypas, ale nie ma sensu od razu kupować dużo ziemi ponieważ nigdy nic nie wiadomo a dzierżawa jest dość tania, zwłaszcza jak dzierżawi się nieużytki od gminy.
a dzierżawa jest dość tania, zwłaszcza jak dzierżawi się nieużytki od gminy
Czy dzierżawa ziemi od gminy odbywa się zawsze na zasadzie przetargu? Czy jest to kwestia "dogadania się"?
Wiem, że zadaję sporo pytań, ale chciałabym mieć jakieś rozeznanie, a niestety nie mam żadnych znajomych, którzy prowadzą tego typu gospodarstwo.
Nie wiem jak to jest w przypadku gminy ponieważ tym akurat koleżanka jakiś czas temu się interesowała a u na łąki są dzierżawione od sąsiadów, ale popytam się koleżanki.
Co do ziemi to jest bardzo wielki problem ,ponieważ ani Gmina ani Agencja Rolna nie wydzierżawiają już ziemi ,można je jedynie kupić ceny wahają się od 12 tys . do 40 tys za ha. to zależy w którym województwie .

U nas właśnie jest 300 ha na sprzedaż ,pseudo rolnicy brali wynajmowali firmy koszące i brali za to dotacje ,więc teraz jak zmieniły się przepisy ,że do łąk przysługuje dopłata pod względem posiadania zwierząt ,teraz muszą sprzedać .

Żeby człowiek wiedział co będzie to by nakupił ziemi za grosze ,Ja osobiście dałam za ziemie 4 tys, zł za ha. parę lat temu ,teraz warta jest .......  ,
[quote author=betty_scarpetty link=topic=40050.msg801915#msg801915 date=1291840735]
Zapomniałam dodać, że nie długo trzeba będzie mieć szkołę w kierunku rolniczym ,a do łąk juz nie dostanie się kasy jak nie ma się zwierząt  😉

Tzn. trzeba mieć szkołę rolniczą (nie wiem, jakieś technikum zaoczne czy coś takiego?), aby w ogóle być uznanym za rolnika i otrzymać dotacje? Kurde...
[/quote]

W każdym rozporządzeniu dotyczącym dotacji unijnych gdzie jest wymagane wykształcenie rolnicze jest podany spis zawodów, które uznawane są jako rolnik. Wykształcenie to można zastąpić doswiadczeniem, ale to dokumentuje się tylko okresem ubezpieczenia w KRUS 3 lub 5 lat.

ps zapomniałam jeszcze dodać ,że jest dotacja zwierzęca ale to są już grosze .Co do dotacji za konie jest ona w kwocie 1500 zł za konia na rok ,klacz musi co roku dawać źrebaki żeby była dotacyjna ,nie wiem ile ,ale chyba z 2 razy może być rok jałowy .



Klacz dotacyjna musi w tej chwili dać dwa źrebaki w ciągu 5 lat. Trochę złagodzili przepisy.

betty_scarpetty, jakieś dotacje na pewno będą, pytanie tylko jakie i ile. Myślę, że Unia nie azrezygnuje z płatności obszarowych, ale moze nie być już dotacji na modernizację, płatności rolnośrodowiskowych i innych tego typu programów. Warto śledzić stronę ARiMR-u, bo tam są wszystkie info na bieżąco.

Krus trzeba mieć 5 lat ,ale to nie wystarczy do wszystkich programów ,nie które programy wymagają uzupełnienia wykształcenia .Nie jestem pewna czy czasem nie rozchodzi się o modernizacje gospodarstwa .

Z tymi dotacjami do konia to coś wiedziałam ,że może być rok lub dwa jałowy, ale nie wiedziałam dokładnie o co chodzi ,bo nie biorę dotacji do koni .


Chciałam jeszcze do repki wypowiedzi dodać ,że warto chodzić na szkolenia ,wystarczy zgłosić gotowość do uczestniczenia i potem informują na bieżąco .
Monia 5 lat przy wykształceniu podstawowym i zawodowym, a 3 lata przy średnim i wyższym. I już wtedy nie trzeba robić rolniczego wykształcenia.

No i popieram, warto chodzić na szkolenia.
Moje Panie mylicie pojęcia - dotacje a dopłaty bezpośrednie czy też rolnośrodowiskowe nie mają nic ze sobą wspólnego. Aby mieć wypłacane dopłaty nie trzeba mieć wykształcenia rolniczego ani stażu w gospodarstwie. Dopłaty jedne się sumują a inne wręcz wykluczają. Zwykle im większa kasa za ha tym mniej z tego ha można uzyskać - ekologia 790 zł/ ha gr. ornych - m.in zakaz nawożenia, nawadniania, oprysków. Proponuję poczytać stronkę arimr -  wszystkie programy przedstawine "jak krowie na rowie".  Koniec  🚫
Powiem tak siedze w przepisach zwiazanymi z wymogami itd.. powiem tak zeby brac kase od koni dotacyjnych to wcale nie jest takie latwe poniewaz jest lista ogierow ktorymi mozemy pokryc i wcale nie sa to ogiery ktore daja poprawne potomstwo i bedziemy mogli sprzedac za dobre pieniazki, mam 3 klacze dotacyjne ale nie wchodzilam w ten program bo to sie nie opłaca wcala, trzeba by bylo miec 100 ha zeby wchodzic w ten program i miec gdzie wypasac te koniki.. mam 10 ha i 7 koni w tym 6 klaczy rozrodowych wszystkie zrebne po insyminacji ogierami z najwyzszej polki bo te rekreacyjanki sie nie sprzedaja chociaz mam utalentowanego ogiera ktory ma potege skoku  wspaniale sie rusza z lekkoscia po wybiynyxh rodzicach a nawet za 20 tys jest rtudno sprzedac, konie klasy CC sie sprzedaja na poziomie 25 tys to kpina...wiec czesc moich chodzi w rekreacji, czesc chodzi zawody wiec do koni dokladam jazdy sa tylko w sezonie wiosenno- letnim, zima wszystko stoi na jazdy przychodza ludzie sporadycznie dwie osoby na miesiac.. nie oszukujmy sie ze jesli nie mieszkamy w miastach takich jak Wroclaw, Poznan, Krakow,Gdansk, Warszawa no i na Śląsku to nie ma co liczyc ze beda duze pieniazki  jesli nie mamy warunkow wypasionych jak hala ujezdzelnie parkur, mozliwosci sprowadzania najlepszych trenerow to nie ma co liczyc na szal pieniezny ze z tego sie wyzyje.. naprawde znam ludzi bardzo bogatych ktorzy pakowali kase w konie i sie krecilo byl sport byli jezdzcy osrodki sie krecily ale teraz jak tem czlowiek na hali zrobil produkcje mebli to nasze jezdziectwo sie skonczylo nie ma jezdzcow nie ma ludzi chetnych do pomocy w stajni w zamian za jazdy za moich czasow kiedy bylam mala dziewczynka i zaczynalam to kazdy rzocal sie ze byla taka mozliwosc praca za jazdy i nawet jak pozwolili wlasciciele wsiazc wystetowac konia to byla taka radocha ze czlowiek caly wieczor chodzil nakrecony ze usiadl na konia.. ludzie z innych osrodkow schodza z cenami jazd zeby zachecic by ktos przyszedl i wsiadl na konia ale to juz po kosztach bo ceny paszy rosnął a kon musi dostac pasze odzywki witwminy zeby mogl pracowac pod jezdzcami.. takze sie trzeba zastanowic zeby nie nastawiac sie tylko na jezdziectwo bo sie zginie w dlugach. .. wlaciciele stajni rezygnuja z pracownikow i sami karmia konie podscielaja dbaja o porzadek bo sie nie da inaczej mamy kryzys a zadluzac sie to musle nie jest najlepszy pomysl.. a dopłaty unijne z roku na rok beda mniejsze poniewaz w puli nie ma juz za duzo pieniedzy i beda tylko od produkcji a nie od ilosci gleby jaka posiadamy, bedzie mozna za jakis czas kupic ziemie za mniejsze pieniadze niz teraz 30 tys za ha, takze nie jednej osobie sie marzenia spelniął i bedzie mial swoje gospodarstwo. ale cena tego sa doplaty.. a tez nie zapominajmy o kosztach utrzymania gospodarstwa jak ubezpieczania podatki..
odpowiadajac na pytanie autorki watku, przy zalozeniach 4 klacze , dwa zrebaki itp.. i tym ze autorka na razie nie ma bladego pojecia o pojeciu
nie oplaca sie

majek   zwykle sobie żartuję
09 grudnia 2010 09:29
też mi się wydaje, że się nie opłaca.
Jeżeli masz jeszcze gdzieś pracować, żeby zarobić na życie - nie da się.
[quote author=zielona_stajnia link=topic=40050.msg802164#msg802164 date=1291878654]
Moje Panie mylicie pojęcia - dotacje a dopłaty bezpośrednie czy też rolnośrodowiskowe nie mają nic ze sobą wspólnego. Aby mieć wypłacane dopłaty nie trzeba mieć wykształcenia rolniczego ani stażu w gospodarstwie. Dopłaty jedne się sumują a inne wręcz wykluczają. Zwykle im większa kasa za ha tym mniej z tego ha można uzyskać - ekologia 790 zł/ ha gr. ornych - m.in zakaz nawożenia, nawadniania, oprysków. Proponuję poczytać stronkę arimr -  wszystkie programy przedstawine "jak krowie na rowie".  Koniec  🚫
[/quote]

Ani ja. ani monia nie mylimy nic a nic. My piszemy o dotacjach takich jak modernizacja gospodarstw, młody rolnik itp. a nie płatnościach obszarowych.

Elen bo program rolnośrodowiskowy dotyczy ras zachowacwzych, czyli takich ras zwierząt jakie są typowe dla danego rejonu/kraju. I chodzi o utrzymanie danej rasy w takim typie w jakim ona została stworzona pierwotnie. I dlatego te ogiery, które są dopuszczone do rozrodu, tó gółwnie konie w starym typie, niekoniecznie pożądanym w czasach współczesnych, gdzie typ konia użytkowego ewaluował w kierunku osiągania lepszych wyników sportowych itp. Takiego konia w starym typie ciężej jest sprzedać, bo ludzie szukają zupełnie co innego i dalatego pojawiły się dotacje dla rolników, którzy chcą utrzymać daną rasę w pierwotnym typie.
Oczywiście nic się nie opłaca ,utrzymanie konia ,krowy czy świni .Praktycznie i tak zawsze wychodzi się na zero .


Co do dotacji ,mają od 2012 roku być 100 % ,na pewno będą różne programy do wykorzystania ,dlaczego ma ich nie być ?  Inne kraje juz tyle lat korzystają z różnych programów ,dlaczego my nie będziemy mogli ,jesteśmy gorsi ?

A ziemie, chciała bym zobaczyć jak spada z ceny ,jeżeli nikt teraz nie kupi po cenach rynkowych nie ma możliwości kupienia jej za parę lat .Inne kraje czają się tylko na nasze ziemie ,i tak już dużo osób zagranicznych kupiło ziemie na kogoś w Polsce .

Repka dzięki za informacje  :kwiatek: 

zielona_stajnia dotacja ,dotacji nie równa ,jeżeli ktoś chce korzystać z dotacji to najpierw musi się zapoznać z wymogami .Chyba nikt w ciemno nie będzie ryzykował ,co do wykształcenia, teraz nie trzeba mieć ale potem nie wystarczy mieć ziemi ,trzeba być typowym rolnikiem .
Monia, z tymi dotacjami po 2013 roku to chodzi o to że Unia się zastanawia, czy dotować rolnictwo w całej unii, nie tylko u nas.
aneta   foto by Tynka
09 grudnia 2010 10:21
Przyznam szczerze, ze fajnie iż zagościł na forum i taki wątek. Ja osobiście odkad pamietam marzylam by posiadac takie oto samowystarczalne gospodarstwo. Od przeszlo 3 lat jako wlascicielka gospodarstwa wiem, ze jest to niemożliwe 🙁 moje cale szczescie w tej sytuacji to partner, ktory od małego mieszkal na wsi, ma pojecie na ten temat i co tu duzo mowic interesuje sie wszystkim na bieząco- rolnictwo jest jego pasja. Dzieki temu są maszyny, osoba, ktora zapewni koniowatym swojskie sianko, slome, owies, buraki, marchew, kukurydze etc. ja jako zielona i dopiero wchodzaca w tajniki rolnictwa, sama dawno bym w tym wszystkim zginela lub zadluzyla sie po uszy. Autorce posta jako osobie niedoswiadczonej szczerze radze przemysleć baaaardzo dokladnie wszystki za i przeciw co do rozpoczecia tego typu dzialalności. Tym bardziej, ze klimat sie zmienia- ciezko zebrac plody rolne, ceny zboz ida w gora i tak naprawde sytuacja na tym rynku jest nie pewna a stawka i konsekwencje zlych decyzji beda napewno spore. Co do ARMir- u, dotacji unijnych radzilabym je traktowac nie jak pewnik jako ewentualna dodatkowa mozliwość- wiem to z autopsji.  Życze powodzenia ale i rozwagi w decyzjach.
tym ze autorka na razie nie ma bladego pojecia o pojeciu
Zgadzam się nie mam bladego pojęcia, ale jestem młoda i mogę zdobyć wiedzę i doświadczenie - tym bardziej, że nie zamierzam robić tego sama i na pewno mam zamiar się nad tym dużo zastanawiać i nie iść w ciemno - dlatego m.in założyłam ten temat.  Nie rozumiem, dlaczego u niektórych ludzi to wywołuje takie reakcje...? Może jeśli odpowiednio się wszystko zaplanuje, to porażka nie jest przesądzona?
A jeżeli hodowla w Polsce jest tak nieopłacalna, to znaczy, że za jakiś czas naprawdę nie będzie koni z polskim rodowodem...Ktoś przecież musi się tym zająć?
Informacje na stronie ARMiR zamierzam sobie przyswoić i zobaczymy, może mi się coś rozjaśni.

Zdaję sobie sprawę, że program ochrony zasobów genetycznych dotyczy określonych ras. Zdążyłam się zapoznać z listą ogierów małopolskich (jest kilka kategorii - są również dopuszczone ogiery z dolewem obcej krwi) i nie uważam, aby były to mało atrakcyjne konie. Część z nich osiągało sukcesy w sporcie.

betty_scarpetty, To nie jest tak, ze nie jest opłacalna hodowla. Znam ludzi, którzy żyją tylko i wyłącznie z hodowli. Ale mają:
1. stajnie z kilkudziesięcioma końmi, w tym jest -naście klaczy matek.
2. hodowla prowadzona jest przewaznie od wielu lat
3. ponoszą ogromne nakłady na krycie klaczy, treningi koni, pokazy itp itd.

Mając 2 źrebaki rocznie, musiałabyś mieć zawsze 2 super konie, pokazane wszędzie gdzie się da, najlepiej żeby wygrywały jeszcze wszystkie czempionaty itp. zeby się sprzedać za dobre pieniądze i utrzymać reszte stada.
A wyhodowanie przeciętnego konia oznacza, że z trudem po kilka latach jego utrzymywania możesz mieć problem ze sprzedażą go za 10tys. czyli generalnie na granicy opłacalności.
Jest nieopłacalne prowadzenie hodowli w gospodarstwie "samowystarczalnym". Sama hodowla jest opłacalna, w pewnym stopniu, ale pod warunkiem ogromnych nakładów finansowych na początku (odpowiednie zaplecze, klacze z dobrym rodowodem, odpowiednia selekcja jeżeli chodzi o krycie, sport lub pokazy krajowe i zagraniczne, itp.)
A z Twojego pierwszego postu wynika że chcesz hodować kilka koników dla własnej przyjemności, bez prowadzenia rekreacji lub sportu, dla samej przyjemności posiadania koni, a to jest całkowicie nieopłacalne. Zwłaszcza że o ile konie wyżywi się z takiego gospodarstwa, o tylko nie zapominaj o dodatkowych kosztach takich jak wet, kowal, witaminy itp a na to też trzeba mieć pieniądze.

W tej chwili mamy własny owies, siano i słomę, na razie są tylko dwa konie (i 15 danieli), kopyta robię naturalnie więc kowal odpada, niby nie trzeba dokładać, ale wystarczyło że młody zachorował i 1000zł  poszło się bujać, nie ma możliwości żeby z takiego gospodarstwa bez prowadzenia dodatkowej działalności zarobić jeszcze na takie niespodziewane wydatki.
O, a jak z opłacalnością hodowli danieli u Ciebie Ala_WR? Hodujecie na ubój? Jestpopyt na mięso? Mój facet ma swoją przyszłą wizję, że jak się uda kupić ziemię, ogrodzić, to kupujemy jelenie. Z tym, że na razie plany nie są skonkretyzowane.
Jeżeli chce się hodować na mięso to jest to opłacalne tylko w przypadku gdy ma się co najmniej 200  matek, my  sprzedajemy żywe jako "ekologiczne kosiarki", w tej chwili odbudowujemy stado więc na razie jest na zero jeżeli chodzi o koszty, ale zapytania są. Jeżeli chodzi o jelenie to jest to trudna sprawa ponieważ jeleń musi mieć certyfikat że od co najmniej trzech pokoleń wstecz jest zwierzakiem pochodzącym z hodowli (o ile dobrze pamiętam).
Powiem tak, ja wolę konie, pod względem ogrodzenia są dużo mniej wymagające (dla danieli/jeleni musi być mocna siatka o wysokości 2 metrów), można je leczyć (w przypadku danieli jest to nieopłacalne i bardzo trudne do wykonania ze względu na to że są to zwierzęta mimo wszystko dzikie).
Koń to kochane miłe stworzonko (tylko czasami wredne) a daniel to nieufne dzikie zwierze przyzwyczajone tylko do obecności człowieka ale nigdy nie będzie takie jak koń pod względem zachowania i ufności.
Rozumiem, właśnie koszty ogrodzenia są szczególnie przerażające. Z tym, że znam podobną zagrodę hodowlanych jeleni, gdzie nie ma właściwie przy nich żadnej roboty, poza karmieniem. To żyje sobie stosunkowo samowystarczalnie. Z tym, że wkład finansowy jak w każdym przypadku na początku musi być spory, żeby taka działalność zaczęła przynosić zyski.
Po ile mniej więcej chodzą takie ekologiczne kosiarki?
Mi się marzą moje konie przy fermie jeleniej faceta, jak za parę lat zaczniemy to szczegółowo planować przyszłość, to zobaczymy na ile to jest realne.
Owszem, nie ma przy nich roboty poza karmieniem, jedynie co to trzeba pilnować aby miały wodę ponieważ nie potrafią (tak jak konie, psy, barany itp) zlizywać wody z sopli czy jeść śniegu. Co do cen to zaczynają się od 600 zł za cielaka do kilku tysięcy za byka (zależy ilu letni).
Ogrodzenie musi być mocne i wysokie, pastuch całkowicie odpada. I trzeba pamiętać że są to dzikie zwierzęta, które w okresie bekowiska i rykowiska mogą być bardzo niebezpieczne.
I jeszcze jedno, daniele/jelenie zmuszają do bardzo dużej czystości na pastwisku, żadnych sznurków, szmatek, reklamówek itp bo zjedzą wszystko, tylko niestety nie przetrawią tego.
Co do ziemi to jest bardzo wielki problem ,ponieważ ani Gmina ani Agencja Rolna nie wydzierżawiają już ziemi ,można je jedynie kupić ceny wahają się od 12 tys . do 40 tys za ha. to zależy w którym województwie .

U nas właśnie jest 300 ha na sprzedaż ,pseudo rolnicy brali wynajmowali firmy koszące i brali za to dotacje ,więc teraz jak zmieniły się przepisy ,że do łąk przysługuje dopłata pod względem posiadania zwierząt ,teraz muszą sprzedać .

Żeby człowiek wiedział co będzie to by nakupił ziemi za grosze ,Ja osobiście dałam za ziemie 4 tys, zł za ha. parę lat temu ,teraz warta jest .......  ,


Czy mozesz mi podac w jakich okolicach sie znajdujecie? Moj email exotica_1112000@yahoo.com.

Dzieki dzieki,
Leszek
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się