pogryzienia koni przez psy - czy odstrzał jest konieczny?

Wydzielony z wątku o społecznej nieświadomości

zmieniam temat na adekwatniejszy
pod tym autorstwa moderacji ja się nie podpisuję
sznurka

Temat stworzony na szybko w ostatniej chwili, dzięki za nadanie mu lepszej formy./o.

Mnie ostatnie doswiadczenia przekonały do słusznosci odstrzału psów 200m od zabudowań. Pies nie musi być bezpański by atakowac konie i je drażnić... a jesli pies łazi w samopas, jest agresywny a własciciel ma to w d.. to po prostu nie widzę innego rozwiązania

Do odstrzału może nie, ale powinny być zabierane do schroniska. Ja mam bulteriera i co jest łagodny, al e jak podbiega do niego bezpański pies i na niego szczeka to on sie odgryza - a wiadomo, że jak bulterier sie  odryzie to nie ma co zbierać(tzn nasz nie zagryzł nigdy żadnego spa, ale pare razy było blisko - cały szczęście jak widzi ręke moja czy brata koło swojego pyska to przestaje sie gryść i odskakuje - ale kiedyś może być za póżno na interwencje...). Nasz pies chodzi teraz w kagańcu, ale to też nie załatwia sprawy, bo ostatnio bezpański pies go pogryzł a on nie mógł sie odgrysć. Mój brat odganiał tego bezpaskiego to został przez niego pogryziony. I teraz powiedział, że jak ma psa na smyczy to nie bedzie brał kagańca, bo woli jak jego peis pogryzie bezpańskiego niz jak taki bezpański ma jemu rękę odgryść...
Dzisiaj w terenie zaatakował mi konia jakiś kundelek, ale moja go olała i się znudził - ale bałam się by nie złapał nogi - choc wtedy by dostał takiego strzała, że  byłaby ostatnia czynnosć w jego życiu...
Branka, to proponuję sprobowac znalezc chętne słuzby do zabrania takich psów i zyczę powodzenia
poza tym własciciel ma zafajdany obowiązek pilnowania swojego psa a jesli włoczy się po okolicy to znaczy ze niestety własciciel obowiązku nie dopełnia

tylko widzisz, jak masz do czynienia z bandą zdziczałych psów, które potrafią na łące w biały dzień zagryźc jałówkę, stanowią realne zagrożenie dla zwierząt dzikich i domowych, a także okolicznych mieszkańców, to członkowie koła łowieckiego mają obowiązek takie osobniki odstrzelic.
w naszej okolicy do tej pory były trzy przypadki takich sfor.

jeśli gdzieś zostanie zauważony samotny wałęsający się pies, który nie wykazuje zbytniej agresji, najczęściej mój szef podejmuje strarania, żeby go złapac i odstawic do schroniska.  
U nas we Wrocławiu psy się po prostu odłapuje. Jak sa młode to szybko zajduja nowych włascicieli - strasze mają pecha i siedzą po wiele lat w schronisku 🙁 Teraz bedzie chyba budowane nowe, dużo większe to tym bardziej bedzie można sobie pozwolic na odłów psów. Bo teraz niestety warunki dla nich są kiepskie(ale i tak lepsze niz w schroniskach z małych miejscowościach). Działa też u nas Straz dla zwierząt, też czasem znajdują psy w czasie interwencji i trafiają potem one do adopcji.
Najważniejsze to sterylizacja kazdego złapanego bezpańskiego psa i progagowanie sterylizacji psów nierasowych w ogóle. Bo niestety psów jest coraz wiecej, a ludzie się ich zbyt często pozbywają. Za mało chętnych na te wszystkie burki.  Trzeba ograiczać ich ilosć jak w Ameryce przez masową sterylizację - tylko pewnie na to nie ma pieniędzy... W mieście jeszcze jakos to wygląda, ale pewnie poza miastem jest dużo gorzej.
IloveMosiek, ja miałam do czynienia z wałęsającą się wioskową sforą, teoretycznie nie agresywne bo nie zdziczałe w takim sensie jak mowisz
w praktyce pogryzły konia, zagryzły psa wiec moim zdaniem podstawy do odstrzału by były ale mysliwi ktorzy biorą udział w takich odstrzałach z tego co czytałam w necie bywają potem wykluczani z kół łowieckich, bo zaraz sie robi nagonka ze biedne pieski...
ja bym się nie narazała by zostac pogryzioną łapiąc takie psy - tak jak proponujesz
a co do schronisk- jestesmy miastem wojewódzkim, schronisko mamy masakryczne i zapchane, wiec wcale nie wielkosc aglomeracji musi swiadczyc o jakosci zycia psow w schroniskach
członkowie koła łowieckiego mają obowiązek takie osobniki odstrzelic.
w naszej okolicy do tej pory były trzy przypadki takich sfor.


Obowiązek to ma gmina, bardzo często wysługuje się myśliwymi, co kończy się nagonką na tych ostatnich bo strzelają do biednych piesków
Pareset metrów za domem mamy w polu kępe krzaków w której na stałe jest ok. 8 saren, do okoła tego kilka bażantów i ostatki zajęcy. Wczoraj wylazło z niej dwóch smarkaczy z owczarkiem niemieckim, oczywiście bez smyczy. Czy to, że pies był w obroży i przy właścicielu sprawi że nie pogoni saren?
ogurek, bo to taka durna mentalnosc ludzka, ze jak dalej za domami to juz mozna psy luzem puszczac...
Ja puszczam swoją na łące przy lesie i w lesie, ale mam ją cały czas na oku, zresztą trzyma się mnie, a jak złapie super-ważny trop to biegnę, aż ją złapię, co zdarzyło się trzy razy. I od ośmiu lat nie spotkałam żadnej leśnej zwierzyny, aż do poprzedniego tygodnia. Sarny były bardzo blisko domów, ale dość daleko ode mnie. Jak tylko mnie zobaczyły to uciekły, a ja jak tylko je zobaczyłam, to złapałam psa na smycz i dla bezpieczeństwa tak odbył spacer.

I nie czuję się winna, że puszczam psa luzem. Zwierzyna trzyma się innej części lasu.
ogurek, oczywiście, że tak, ale szefo jako przewodniczący koła łowieckiego jakiś czas temu dogadał się z wójtem w tej sprawie i mają pisemne upoważnienie. każdy przypadek jest zgłaszany do gimny i nie ma sytuacji, że myśliwy przypadkowo zastrzeli psa, umawiają się minimum dwie, trzy osoby określonego dnia i piszą potem raport do przewodniczącego, który potem przekazuj go gminie. martwe zwierzęta wywozi się do utylizacji.


ja moją sukę spuszczam ze zmyczy na łące, w polu czy w lesie, ale zawsze jest w zasięgu wzroku i nie ma sytuacji, że nie zareaguje na komendę "Nora, do nogi". nawet, jeśli ma ochotę pobiec za sarnami, albo za jakimś innym interesuującym ją obiektem.
zdaża mi się wyjazd w teren z psem obok, ponieważ mój koń toleruje towarzystwo suki bez problemu, a ona umie trzymac dystans od kopyt, nie wyskakuje nagle pod nogi i nie oddala się. najczęściej idzie równolegle do konia i zajmuje się swoimi sprawami. bez problemu dotrzymuje kroku w różnych chodach, a kiedy zatrzymujemy się, siada/kładzie się i czeka  😎 
to uświadamiając społeczeństwo:
O tej porze roku sporo ptaków siedzi na jajkach, część z nich ma gniazda na ziemi, jeżeli po takim gnieździe przeleci się pies samica tam nie wróci. Dlatego nawet myśliwym nie wolno używać psów luzem.
Za puszczanie psa luzem w łowisku należy się mandat, szkoda tylko, że nie ma kto tego egzekwować
Ja  uważam, że psa powino sie spuszczać ze smyczy i tyle - to nie niewolnik. Tylko trzeba zadbac o wyszkolenie go  podstawowe, tak by przychodził za zawołanie. Jak pies jest agresywny to puszczać go w kagańcu.
Moja druga psica jest bardzo niesforna i temperamentna i puszczaliśmy ją a poczatku z bardzo długą liną zaczepioną do obroży - wtedy zawsze można było ją nadepnąć jak pies chciał daleko odbiec. Masa ćwiczeń ze smakołkami dała swoje i pies jest teraz bardzo posłuszny, choć dalej zachowuje sie jakby miał ADHD 😉 Na tresurze sie wkurzali jak z nią przychodziłam, bo rozwalała kazde zajęcia, więc szkoliłam ją sama. Ale nie wyobrazam sobie tego psa nie puszczać! Dlaczego niby ma sie męczyć a smyczy? Psy nie są jakimiś krwiżerczymi istotami. Owszem mój latał na początku za rowerami i końmi  w stajni, ale nie tak by ugryść tylko dla zabawy.
Ale pare razy na uciekła w lesie czująć jakąś zwierzynę. Kiedyś nie było jej 2 dni po tym jak zobaczyła małego jelonka i zaczęła się autentycznie  z nim bawić 😲Tzn on może się nie bawił, ale ona tak - oczywiscie nic mu nie zrobiła, on sobie też nie ale odbiegały i odbiegały(on sie o dziwo jakos bardzo nie bał, może sie zgubil od stada i był zmęczony, nie wiem) i trzeba ją było 2 dni szukac, zgosiliśmy też lesniczemu, że widzielismy jakiegoś zagubionego jelonka i by sprawdził okolicę..
I co do takiego psa ma się strzelac, to takie straszne że pies uciekł? Bez przesady. Rozumiem jak pies bez smyczy sie rzuca jak szalony czy coś. Ale psy domowe zazwyczaj nie są agresywne, przynajmniej tak jest w moim rejonie.
Dla mnie mówienie, że psa nie wolno puszczać jest jak niepadokowanie konia - paranoja! Nigdy sie nie zgodze z taka opinią, dla mnie to złe traktowaie zwierzęcia i tyle. Można sie postarac o to by psa podstawowo wyszkolić, to nie takie trudne, ale nie powinno sie go całe życie trzymać na smyczy.

PS Nad rzeką teraz psa nie puszczamy własnie z obawy o kacze jajka, bierzemy ją tylko na dużą łąkę i tam sobie lata za piłką(znajomy myśliwy nam o tych kaczkach nagadał :P ). Ale na pewno nie zrezygnuję z puszczania wiosną psa!
Można sie postarac o to by psa podstawowo wyszkolić, to nie takie trudne, ale nie powinno sie go całe życie trzymać na smyczy.

pies to tylko zwierzę, nie ma 100% pewnosci a podstawowe wyszkolenie gdy pies złapie trop na nic się zdaje bo gorę bierze instynkt
Ale mam dlatego go nie puszczać? Moim zdaniem to przesada, na całym świecie sie puszcza psy i jest ok. Ja sie wie, ze pies może ugryśc zwierzynę czy człowieka to się zakłada kaganiec. Nawet jak pies ucieknie wtedy to może pić, więc nawet przez pare dni nic mu nie będzie.
Ja tam będe zawsze swoje psy wypuszczać i nie mam takiego zakazu, który by mi tego nie pozwalał. Za zwierzyna zawsze może pójśc, ale na tej zasadzie koń sie zawsze może spłoszyc i wyleciec na ruchliwa droge i zabić ludzi w samochodzie.

no własnie jak to jest z przepisami na terenach otwartych ?
w lasach w swietle prawa nie wolno puszczac psów luzem! i teoretycznie interpretacja ustawy jest tez taka ze na polach rownież z tego samego powodu co w lasach
moj pies łazi luzem ale po ogrodzonym terenie, do lasu tez chodzi, na 8 m smyczy
A ja swoją puszczam nawet w parku i kilka razy spotkałam Straż i to na koniach i nigdy nic nie mówili. A niby nie wolno... Ja w parku zawsze mam piłke albo patyki zucam i jak pies sie wybiega to ją biorę na smycz i maszeruję z nią już przez reszte spaceru(tez mam 8 m) - dopóki mam patyczki to ją nic nie obchodzi, nawet jakby 2m od niej stala sarna 😉 Dlatego też nie interesują ją konie Strazy.
I zawsze puszczamy psy na wale nad Odrą, tam pełno ludzi to robi, nie ma zwierzyny więc psy nie odbiegają.
Ale  w lesie też puszczamy psa jak jesteśmy, ale bardzo ja pilnujemy. Ale wiem, że nie wolno...
[quote author=Branka link=topic=3873.msg226515#msg226515 date=1239440992]
Można sie postarac o to by psa podstawowo wyszkolić, to nie takie trudne, ale nie powinno sie go całe życie trzymać na smyczy.

pies to tylko zwierzę, nie ma 100% pewnosci a podstawowe wyszkolenie gdy pies złapie trop na nic się zdaje bo gorę bierze instynkt
[/quote]

moja, mimo, że płynie w niej krew "myśliwska" i ma żyłkę do polowania, kiedy poczuje zwierzynę i w zapamiętaniu ruszy za nią, na moje zawołanie dostaje takiego ABS, że nie mam pytań. i wraca do nogi natychmiast.
Moja też w większości przypadków wróci, ale musze udac, że się schylam po kija. Ale zdarzyło się jej pare razy uciec tyle, że była młodsza i robiła to dla zabawy. Na tresurze nas nie lubiono bo jest zywiołowa, ale jakoś sie ja udało w miarę wyszkolić. Starałam sie konsekwentnie przez 2 lata stac sie niesamowicie atrakcyjnym obiektem na spacerze nosząc miliony zabawek i teraz pies wie, że lepiej mu zostać przy mnie, niz cos ganiać. Problem w tym, że nie kazdemu włascicielowi sie chce poswięcić czas na wyszkolenie psa, albo wałkuje siad i waruj, zamiast skupic sie na dużo wazniejszych zostań i do mnie...
W każdym razie - ja uwazam, że pies musi sobie pobiegać i tyle - a nie kazdy ma ogród. I nawet jak pies ucieknie komus to no kurcze - wypadki się zdarzają zawsze, nie uniknie sie ich, można być ugryzionym przez konia  w stajni czy uderzonym przez samochód, tak samo jak zaatakowanym przez włóczącego się psa. Trzeba się zająć sterylizacją i czipowaniem wszystkich psów, tak by można było identyfikować te bezpańskie. A nie odstrzeliwaniem.
widze branka ze twoje musi byc na wierzchu
dla mnie to jest społeczna nieswiadomośc własnie, nieznajomosc przepisow, łamanie ich, ignorowanie
ale niech ci bedzie
dla mnie koniec dyskusji
Nie wiem czy to społeczna nieswiadomosć, że ktoś puszcza psa. Nie będe go więzic na sznurku w każdym razie. TO nie jest zdrowe dla psa i tyle. Niech wybudują pola do biegania dla psów jeśli nie wolno ich spuszczać ze smyczy.
w lasach w swietle prawa nie wolno puszczac psów luzem! i teoretycznie interpretacja ustawy jest tez taka ze na polach rownież z tego samego powodu co w lasach

Pokaż mi proszę taki przepis. Skoro w parkach, gdzie spotkać można więcej psów i ludzi (w tym małych dzieci) można spuszczać psy ze smyczy to dlaczego w lesie już nie? Ja wiem, że jak w terenie uczepi się nas jakiś uparty, szczekający i nie daj Boże gryzący pies, to cała wyprawa może skończyć się nieprzyjemnie i dla jeźdźca i dla obu zwierząt, ale bez przesady! To koń jest tu chodzącym oryginałem, rzadko można go spotkać na spacerze. I nikt ci psa wiązał nie będzie, tylko dlatego, że być może, niekoniecznie, ale kto wie, zza zakrętu wyjedzie koń.  🤔 Z tym, że to już inna bajka.
asia, w parkach jest zakaz puszczania psów ze smyczy, albo jeśli już są puszczone, mają mieć kaganiec.
KAŻDY pies ma mieć kaganiec, jak jest spuszczony.
Pokaż mi osobę w Krakowie, która tego przestrzega  😂
Pokaż mi proszę taki przepis.

art. 30 ust. 1 pkt 13 Ustawy o lasach, który brzmi: W lasach zabrania się puszczania psów luzem. Ustawa mówi wyraźnie o "lasach" - bez rozróżniania na lasy państwowe czy prywatne i bez wyłączania z tego zakazu właścicieli lasów.
Pokaż mi osobę w Krakowie, która tego przestrzega  😂

Nikt kogo znam  😀
Quantanamera - fakt, nie wiedziałam. Ale przepis sam w sobie rzeczywiście sporo niedopowiedziany, skoro znajoma posiada 2h własnego, po części ogrodzonego lasku i jeździ w tereny z dwoma swoimi psami, które biegają samopas jedynie z luźno zapiętą obrożą to co? Grozi jej za to mandat?  🤔
to teoretycznie mój pies całe życie powinien spędzić na smyczy (poza ogródkiem), no chyba że mam jechać autobusem do miasta żeby go móc spuścić w jakimś parku  🤔
jakiś czas temu na ogłoszeniach w moim bloku było wywieszone, że psy nalezy trzymac na smyczy lub puszczac nie agresywne psy ale w kagancu, byl rowniez dopisek ze nie dotyczy malych psom wagi ok 5kg

ja swojego malego puszczam po osiedlu, lesie, lace itp bez smyczy i bez kaganca,  jest juz starszym psem i nie oschodzi daleko tylko placze sie w poblizu tak ze zawsze go widze ;]
Manta   Tyłkoklep leśny =)
12 kwietnia 2009 10:17
jakiś czas temu na ogłoszeniach w moim bloku było wywieszone, że psy nalezy trzymac na smyczy lub puszczac nie agresywne psy ale w kagancu, byl rowniez dopisek ze nie dotyczy malych psom wagi ok 5kg




bo taki był stary przepis,

aktualne (przynajmniej w Krk, z tego co wiem w innych miastach może by,ć inaczej) to psy mają chodzić na smyczy, jak jest jakieś miejsce gdzie nie ma zbyt duzo ludzi można psa spuścić ale w kagańcu. Psy ras niebezpiecznych musza chodzic na smyczy i w kagancu ciagle, z tym, ze zawsze mozna mowic, ze pies jest nierasowy, ze taki wyrosl, ale to nie jest pies tej rasy =P a i tak psow z boskiej listy 11 jakos szczegolnie wielu nie ma =P
Jeśli bierzemy do siebie jakiekolwiek zwierzę to ponośmy za nie  pełną odpowiedzialność, a nie mówmy, ze to jeździec na koniu jest czymś oryginalnym i skoro możliwość spotkania go jest równa 1/50 to możemy puszczac psa i  się niczym nie przejmować.  🤔wirek:

Ale nie znaczy to też, że pies ma iść na 10-centymetrowej smyczce - bo w końcu nigdy nic nie wiadomo  🙄. Moja suka nie należy akurat do najposłuszniejszych stworzeń, dlatego wolę nie ryzykować. Ale jeśli pies słucha to dlaczego mamy mu ograniczać wolność?
A odpowiedzialność dotyczy również jeźdźca, jeśli widzę, że w moją stronę idzie jakiś większy pies, to bez względu na to jaki jest spokojny, co mówi jego właściciel, wolę zsiąść i przeczekać aż sobie pójdzie. Z ziemi jest mi łatwiej zapanować nad koniem, poza tym nawet jesli mi się wyrwie, wiem, że przynajmniej ja jestem bezpieczna i mogę spokojnie zadzwonić po pomoc.
cieciorka   kocioł bałkański
12 kwietnia 2009 15:52
zarówno w miescie jak i poza pies powinien isc w smyczy lub kagańcu. takie sa CHYBA tez przepisy w tej sprawie.
nie wyobrażam sobie nie móc puścić psa, żeby polatał, ale też nie chcę żeby gonił zwierzyne bez kagańca u nawet jesli nie jest agresywny, zeby nikogo nie przestraszył.
wiem ze jestem hipokrytka bo nie mam kaganca, ale pies mamy ma 11 lat i predzej umrze na zawal lub zadyszke niz cos pogoni, a drugi pies ktorym sie weekendowo zajmuje nie nalezy do mnie.
wiem natomiast, gdzie w okolicy sa stajnie i wowczas zawsze biore psa na smycz. jesli dorobie sie własnego, prywatkego psa, bedziemy mieli kaganiec.

a skoro juz troche zeszlismy z konskiego tematu opowiem wam historie, ktora wydarzyła się z mojej nieuwagi, można rzecz "głupoty", zakończyła się natomiast dzięki głupocie współtowarzyszy zajścia.
wyszłam z dwoma psami na spacer, byłam w luźnym dresie i kaloszach, wiec biec, a tym bardziej uciekac nie mogłam. psy biegały luzem. zatrzymałam się by wytłumaczyc kolezance jak dojść do przystanku i doszedł do nas wtedy pan z panią. wyraźnie wracał ze spaceru, za zawłem, ale ubrany był odświętnie (może pierszaw randka :>, ale żeby w błoto na spacer jak się ubierac? :/). krzyczac pyta, czyj to pies, wiec odpowiadam zgodnie z prawda ze sasiadów. na co on: ten pies mnie obslinił, zapłacisz mi za to, dawaj kasę! pieniedzy rzecz jasna przy sobie nie miałam, wina jednak była po mojej stronie wiec w sumie zgodziłabym się na oddanie mu pieniedzy za okazaniem rachunku z pralni, ba, nawet mogłbym mu je wyprać, tyle ze wszystkie racje z jego strony uległu w moim mniemaniu kasacji, kiedy pan zaczął się pieklic i obsypywac mnie nieprzyjemnymi epitetami. kiedy powiedziałam, zeby sie uspokoil lub odwalił najpierw sie na mnie rzucił i zaczął szarpać, przestraszyłam sie, i zamachnelam w jego twarz plastikowa czescia wysuwanej smyczy. odskoczył i złapał mnie zaczapke, a poniewaz ja lubiłam i nie zamierzałam oddac zaczelam sie szarpac. pan oswiadczyl, ze dzwoni na policje. wtedy ja sie zasmialam i powiedziałam super! ciekawe kto kogo zaszkarzy, pan mnie, o ubrudzenie spodni, czy ja pana o napasc i naruszenie nietykalnosci? wtedy dopiero odpuscił, ale mnie nogi drżały ze zdenerwowania. szkoda tylko, że ani jego towarzyszka, ani psy nie raczyły pomóc.
mam wiec nauczke, nigdy nie spuszczac z psa wzroku. moze i wam sie to przyda, bo nigdy nie wiecie, co lub kogo spotkacie, nawet jesli wasze zwierzaki to miski.

z końskich nieprzyjemnych przygód w terenie miałam jedną. chłop prowadzący drogą ogiera spuścił go, kiedy mijałam ich na kobyle. sam jednak postanowił go złapać kiedy przytomnie kręciłam się wokół niego, a za mną kręciły się kopyta ogiera. ostatecznie nawet przeprosił, ale puscił go na pewno z premedytacją. moze po prostu nie był swiadom, że moze sie stac niebezpiczenie?

"na kucykach nie jeżdżę" ten tekst pamietam jeszcze ze starej volty i jestem jego wielką fanka  👍

edit: w zyciu bym nie powiedziała, ze konia poza stajnia łatwiej opanowac z ziemi  🤔wirek:
ustawa dotyczy lasów - powiedzmy 'jako takich" - z tego co czytam znakomita większość z was ma do czynienia z lasami komunalnymi tudzież parkami - które mają własne regulaminy z którymi warto się zapoznać zanim sie tam wjedzie konno czy spuści psa ze smyczy

osobiście jestem przeciwna spuszczaniu psów w lasach i w parkach czy na osiedlach mieszkaniowych - co jest prawdziwą zmorą

to jest mało zabawne kiedy jakiś obcy pies nagle wylatuje zza zakrętu z uślinionym pyskiem na wysokości twarzy twojego dziecka - i na prawdę w takim momencie mam głęboko gdzieś, czy właściciel ma psa ułożonego czy nie - jestem za odstrzałem

sama mam psa ale potrafię wyobrazić sobie i zrozumieć, że ktoś najzwyczajniej w świecie może sobie nie życzyć zawrzeć z nim bliższej znajomości - tak po prostu

zawsze uważałam i uważam, że posiadanie psa w mieście to luksus
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się