Idiokracja

B.B.   Wszystko ma swój początek i koniec.
06 listopada 2014 07:48
Tylko nikt nie będzie dzisiaj opisywał dzieciom dawnego świata, jak one na egzaminie w klucz muszą trafić 😵.
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
06 listopada 2014 07:50
I tu jest pies pogrzebany 👿.
Tak. I ja zapamiętałam na lata, jak Ania leczyła krup (sic!) siarką z patelni.
A co do "Szatana" to taki cytat:
Adaś patrzył z radosnym zdumieniem na śliczną dziewczynę. Jasnym było, że nie spodziewał się w rodzinie profesora, nie odznaczającego się wybitną urodą, tak rozkosznego zjawiska. A i to było jeszcze jaśniejszym, że „grom w niego uderzył”. Gromy z jasnego nieba są zjawiskiem dość rzadkim, w tej chwili zaś nie ulegało wątpliwości, że siarczysty piorun strzelił z fiołkowych oczów wprost w serce Adasia i wywołał w nim przedziwne kataklizmy.
Bohaterowie są znacznie starsi niż 4-6. I bardzo to "romansowe". A strzelanie z oczu fiołkowych kojarzy się, nawet mnie, zXmen
I ja zapamiętałam na lata, jak Ania leczyła krup (sic!) siarką z patelni.

Co??? Ipekakuaną leczyła. W tej chwili zajrzałam do książki.
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
06 listopada 2014 07:55
A co do "Szatana" to taki cytat:
Adaś patrzył z radosnym zdumieniem na śliczną dziewczynę. Jasnym było, że nie spodziewał się w rodzinie profesora, nie odznaczającego się wybitną urodą, tak rozkosznego zjawiska. A i to było jeszcze jaśniejszym, że „grom w niego uderzył”. Gromy z jasnego nieba są zjawiskiem dość rzadkim, w tej chwili zaś nie ulegało wątpliwości, że siarczysty piorun strzelił z fiołkowych oczów wprost w serce Adasia i wywołał w nim przedziwne kataklizmy.
Bohaterowie są znacznie starsi niż 4-6. I bardzo to "romansowe". A strzelanie z oczu fiołkowych kojarzy się, nawet mnie, zXmen


I uważacie, że dzieciaki, które mają to czytać nic z tego nie rozumieją?
[quote author=Murat-Gazon link=topic=65393.msg2216978#msg2216978 date=1415260434]
I ja zapamiętałam na lata, jak Ania leczyła krup (sic!) siarką z patelni.

Co??? Ipekakuaną leczyła. W tej chwili zajrzałam do książki.
[/quote]
Mnie się zdawało, że siarkę na patelni rozgrzewała i dziecko nad nią trzymałą, co się dusiło.  🤔
Hi!Hi! to jednak moja wyobraźnia była. Swoją drogą...ipekakuana. Cudowne słówko.

p.s
Bibi- nie wiem czy nie rozumieją. Ja chyba rozumiałam, to może i rozumieją. Tylko dziś już tak złożonych zdań nie ma w mowie codziennej. Nie wiem czy przebrną. Pamiętam z wywiadówki syna, jak jakiś tata krzyczał, że on "Awantury o Basię" nie umie przeczytać. I go wyśmiałam, a potem sama do książki zerknęłam i faktycznie jeżyk dość anachroniczny.
Tania w jakiejś książce faktycznie coś takiego było, ale w jakiej, to teraz za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć...

Co do anachronicznego języka, to nie przesadzajmy. Po pierwsze język literacki zawsze był bardziej... no właśnie, literacki  😉 niż mowa potoczna, i nigdy nie mówiło się tak, jak się pisało. Po drugie skąd dzieci mają nabywać zasób słownictwa, jeśli nie z literatury? Po trzecie, jeśli teraz ktoś uważa, że "Awantura o Basię" jest za trudna dla dziecka, to ciekawa jestem, jak to dziecko za parę lat w gimnazjum przeczyta np. pieśni Kochanowskiego albo "Romea i Julię". Nie podoba mi się ten system uczący wygodnictwa - "trudne? wywalić".  🤔

No i mnie się nie podoba. Tylko dzielę się obawami. Ogólnie to cud, że Makuszyński z Brzechwą jeszcze się ostali.
Ja ich obu uwielbiam. I Niziurskiego. I Szklarskiego. I Nienackiego, co takie ciekawe książki o "Panu Samochodziku" pisał a potem trzasnął pornola i się sam skasował.
p.s
O Boże! Patrzyłam w necie na pana Szklarskiego a tu: Link  😵
No... i jak w domu dziecko "Fakt" znajdzie, to.....
Tania eeee tam  🤣 Młodzież w większości przypadków nie chce nic wiedzieć o autorach książek, które czyta.
A jak dziecko podstawówkowe "Fakt" znajdzie, to zapyta, co to jest pornografia, i rodzic będzie się popisowo jąkał, czerwienił i wił.  😎
B.B.   Wszystko ma swój początek i koniec.
06 listopada 2014 08:33
No to pojechane po bandzie 😵, a ja tak lubiłam czytać przygody Tomka.
Ja na szczęście nie  🤣
No tak, ale już były akcje, że Makuszyński to seksistowski antysemita, Brzechwa-wiadomo ( były protesty w sprawie nazwania szkoły na jego cześć), "Pan Samochodzik" to już całkiem niepoprawny. Oj... ciężki temat.
p.s
Aleksander Minkowski  👀
Siesicka była agentką, a Szymborska zaczynała od peanów pochwalnych na cześć komunizmu. No i?
Człowiek to jedno, a wartość jego utworów (bądź jej brak) to drugie.
No chyba że ten człowiek jest nie wiem, wielokrotnym mordercą albo seryjnym gwałcicielem, to wtedy jest już inna rozmowa.
Siesicka?
No to ja z grubej rury: Link
  😂
ps:
co to znaczy "związek typu: typu butch/femme." ?  👀
Bo pani w szkole przy okazji Krasnoludków powinna pewnie wytłumaczyć.  😉
p.p.s
I dalej...
p.p.p.s
I jeszcze...
😵
Z tego, co rozumiem, chodzi o to, że jedna z partnerek pełni role bardziej męskie, a druga bardziej kobiece.
Jakoś mnie to nie bulwersuje specjalnie.  😁
Lesbijki i geje byli od starożytności (Safona), są i będą i naprawdę to, co i z kim ktoś robi w łóżku, nie ma związku z tym, czy jest dobrym pisarzem.
Oj, ja lubiłam i lubię czytać. I weganizm I.B Singera mi wcale nie przeszkadza. A "Muminki" kocham miłością pierwszą. I nic tego nie zmieni. Te wszystkie linki poznajdowałam tylko, żeby zilustrować jak trudno podstawę programową chyba zbudować, tak żeby nikogo nie urazić.
Jak dla mnie w ogóle jeśli (!) ktokolwiek dobiera autorów do podstawy tak, by liczyło się nie to, co napisali, ale to, z kim spali bądź nie spali, to oznacza już kompletny zanik mózgu osób wybierających. Poza tym biorąc pod uwagę dzisiejszą poprawność polityczną i tolerancję, to powinno się zostawić gejów i lesbijki, a wyrzucić raczej grzecznych katolików w poprawnych związkach małżeńskich, bo to jest niemodne i passe.  😉

"Muminki" też uwielbiam  🙂
O! Jeszcze o kozakach znalazłam:
Obyczaje Kozaków na Siczy w opisach Jędrzeja Kitowicza

Jędrzej Kitowicz, XVIII-wieczny polski ksiądz, historyk i pamiętnikarz, w Opisie obyczajów za panowania Augusta III w części zatytuowanej O Siczy i hajdamakach z obrzydzeniem pisze o Kozakach zamieszkujących Sicz, przypisując im fałszywość i oddawanie się najwstrętniejszym mu grzechom, które zdaje się czerpać wprost ze Starego Testamentu:[49]
Żon nie mieli ani kobiety żadnej między sobą nie cierpieli; a kiedy który został przekonany, że kędy za granicą miał sprawę z kobietą, tedy takowego do pala w kureniu, z którego był, za dekretem przywiązanego, póty tłukli polanami, to jest szczypami drew, póki go nie zabili, pokazując na pozór, jakoby czcili stan czystości; dla czego też nazywali się powszechnie mołojcami, to jest młodzieńcami, gdy w samej rzeczy prowadzili życie bestialskie, mażąc się jedni z drugimi grzechem sodomskim albo łącząc z bydlętami, na które sprośności, samej naturze obmierzłe, nie było żadnej kary, jakby uczynek z kobietą był plugawszy niż z kobyłą albo z krową.


😵
Faktycznie młodzież może bez trudu sobie wyguglować.  😉
Tania no błagam  😵 teraz zanim wezmę książkę do ręki będę pół dnia sprawdzać autora  🏇
Tania no błagam  😵 teraz zanim wezmę książkę do ręki będę pół dnia sprawdzać autora  🏇


Hi!Hi!
Zamierzony efekt miał być odwrotny. Czytaj spokojnie, nie sprawdzaj.  :kwiatek:
[quote author=Murat-Gazon link=topic=65393.msg2216969#msg2216969 date=1415259993]
"Ania z Zielonego Wzgórza" to też już dziś nuda

Dzieci nie rozumieją, jak to jest możliwe, że Ania ma jedenaście lat i nigdy nie jadła lodów, albo dlaczego nie wolno jej nosić fryzur z włosami upiętymi do góry, albo dlaczego Maryla uważa, że posiadanie modnej sukienki jest nieodpowiednie, albo... itd., itp. W związku z czym książka jest dla nich średnio przyswajalna.
[/quote]
No nie zartujcie, a wy jak czytalyscie to dla was bylo normalne noszenie sukni z bufkami, kokow i w ogole tamte obyczaje? Przeciez to sie dzialo w XIX wieku, NIKT z nas nie mial prawa znac tego z autopsji. No blagam. Ja nie mialam zielonego pojecia o tamtych czasach i tym bardziej mnie to ciekawilo, jak czegos nie rozumialam to pewnie pytalam rodzicow. Teraz sa google, kazde dziecko wie jak sie to obsluguje. Moje rodzenstwo bylo dyslektyczne wiec moze nie kochalo czytania ale ekranizacje ogladalismy wspolnie bo to wtedy lecialo w kolko i nikt z nas nie mial problemow ze zrozumieniem tych "niezwykle skomplikowanych tresci". Szczerze mowiac nie wierze, ze nagle jedno pokolenie zdebilalo do cna. Jezeli nie chca czytac, to musi byc jakis inny powod.
bobek z moich obserwacji wynika, że zasadniczo czytają te dzieci, których rodzice czytają. Bo te dzieci znają książki "od zawsze" i jest dla nich oczywiste, że się czyta. Jednocześnie pokrywa się to z taką jakby ogólną ciekawością świata, która między innymi powoduje, że jak czegoś w książce nie rozumieją, to pytają.
Dzieci z domów "nieczytających" to jest zupełnie inna bajka, a takich jest jednak większość niestety. One nie dość, że nie lubią (bo jest lelewizja, komputer, internet, tyle innych ciekawych rzeczy), to jeszcze tam jakieś niezrozumiałe nudy w tych książkach... Ciekawości świata też żadnej, a już zwłaszcza ogólnie pojętej przeszłości.

... A co do znania sukni z bufkami itp. - nie jestem dobrym przykładem  😉 bo mam ojca-pasjonata historii, konserwatora zabytków i ogólnie "te klimaty", więc od zawsze wiedziałam, że dawniej było inaczej - i jak. Mając jakieś osiem czy dziewięć lat, z wielkim zajęciem czytałam "Historię ubioru", a jeszcze ze dwa lata później "Historię architektury" na zmianę z atlasem okrętów od starożytności do współczesności.
Dawniej pewnie było sporo takich dzieci, dziś...  👀
W historii Ani z Zielonego Wzgórza, ciekawa jest sama autorka. Pani Lucy Maud Montgomery. Żona pastora, ze swym dość smutnym życiem.link
Jednak jej książki są takie ugłaskane, płytkie i w zasadzie mocno trzeba by grzebać pod tymi bufkami, żeby zrozumieć epokę jaką opisuje.
Wątpię, że nauczyciel grzebie.
Tania no cóż, autorka po części pisząc "Anię..." opisała własne dzieciństwo i własne życie.
Czy te książki są płytkie albo ugłaskane... Wydaje mi się, że nie. Jak dla mnie to raczej taki typ "literatury familijnej", jak dzisiaj kino familijne. Ale mimo tej delikatności i wielkie dramaty też tam przecież są - jak choćby śmierć pierwszego dziecka Ani, śmierć Waltera na wojnie, dzieci-sierotek jest więcej (Tadzio i Tola), jakby się przyjrzeć sytuacji Maryli po śmierci Mateusza, to też wesoło nie jest... To tak bez większego zastanowienia i przypominania sobie. Życie po prostu. A że książki ogólnie są dość optymistyczne i ciepłe, to akurat dobrze.
Ja osobiście uwielbiam "Anię ze Złotego Brzegu" i "Rillę ze Złotego Brzegu".

Nauczyciel nie grzebie. "Anię" omawia się pod kątem "brzydkiego kaczątka", czyli dorastania głównej bohaterki od brzydkiej, niechcianej sierotki do ładnej, mądrej i kochanej przez wszystkich nastolatki.

Tania, jak na czasy kiedy je pisala to w ogole nie sa uglaskane, jest seria o Emilce, ktora jeszcze za mojego dziecinstwa za grzeczna ulozona panne nie mogla uchodzic, a juz zwlaszcza jej kolezanka Elza, czy jak jej tam bylo, pochodzaca z patologicznego domu. Poza tym te ksiazki sa przeznaczone dla malych dziewczynek, trudno w literaturze dzieciecej oczekiwac problemow ze Zbrodni i kary, a na tle takiej Akademii Pana Kleksa, czy Pana Samochodzika to wrecz ksiazki psychologiczne 😉
O nie! "Akademii Pana Kleksa" to ja z kolei będę broniła. A zarastanie kieszeni? A ulica dręczycieli? A zły Alojzy i jego zakompleksiony ojciec?
Ja uwielbiam tę książkę i nawet teraz mogę ją bez końca czytać i czytać. Tak strasznie zmasakrowana przez, pożal się Boże, ekranizację.
A gdyby ją sfilmować jak Harry Pottera..... mrrr.....
Oczywiście, o gustach się nie dyskutuje i w ogóle OT robię. Na temat to było, że maluchy nie czytają i dlaczego.
Pan Samochodzik wartości psychologicznych to chyba nie miał, ale ja do dziś pamiętam jak się jakie jezioro na Mazurach nazywa a nigdy tam nie byłam. I o templariuszach było i o kipu. I o markach ówczesnych samochodów, i o opiekuńczej milicji  😉
Zmuszało do myślenia.
No widac kwestia gustu. Ja do Pana Samochodzika nic nie mam, przeczytalam chyba wszystkie czesci i zgadzam sie, ze przemyca sporo ciekawej wiedzy "obok", ciagle cos tam pamietam 🙂 Ale to nie jest "dziewczynska" literatura i moze w tym problem bo ja byla do bolu "dziewczynska" w tym wieku. I nie chodzi mi o plec bohaterow ale o konwencje.
Ja do Samochodzika też nic nie mam, podobał mi się, zwłaszcza część o templariuszach, lubię takie tajemnicze motywy w historii.
Ale co do Kleksa... No nieeeee. Ta książka jest tak dziwna, że aż niepokojąca. Jako dziecku podobał mi się w niej tylko Psi Raj i historia Mateusza, a cała reszta była niestrawna. Może dlatego, że niby to miała być baśń / fantastyka, tyle że dla mnie z baśnią to nic wspólnego nie miało, a fantastyka już wtedy = Lewis, Tolkien, LeGuin, Norton itp.
To mnie tak z kolei "Alicja w krainie czarów" niepokoiła. Już nie pamiętam, ale chyba byłam chora jak ją czytałam. I jakoś mi się tak z gorączkowym majaczeniem kojarzy. A to klasyka.  😡
Z tym, że akurat "Alicja" taka jest rzeczywiście - absurdalno-groteskowo-oniryczna. I tak w polskiej wersji językowej momentami jest to mniej wyraźne. Natomiast Jabbersmok to absolutne językowe mistrzostwo świata!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się