Konie czystej krwi arabskiej

zduśka ze mój koń ma wy...ane na bata 🤣 noo,co się bedzie stresował ,  a mi się podoba tak praca , nawet sobie zamówiłam kantarek-czekam nań drugi miesiąc  😤

pokora ja też 😍
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
29 sierpnia 2013 09:36
ganasz bo wiesz Callisto należy do tej grupy koni, które są mega wyyyyluzowane  😁
tez bym tak chciała pracować  jak na tym filmiku, ale niestety w Naszym przypadku to nie przejdzie  😉 On używa kawecana ??
zduśka

założ mu pessoa 😉 podstawi tyłek to mu głupoty wylecą z głowy



Co niby Manolo robi takiego "wow" na tym video?
btw tak ma kawecan i ten ten hiszpański, bardzo ostry
oj Epikea nie ma wow !! wiem że my tu wszystko wiemy najlepiej ale mi ten sposób pracy z ziemi sie podoba, nie ma żadnych ustrojstw, wypinaczy, pesoa, czambonów, nie chodzi o to żeby koniowi głupoty wyleciały z głowy, to takie uczłowieczanie, bo w jego pojęciu to dyskomfort. Na siłę tyłka sie nie podstawi 😉
to kawecan ale troche inny i gdzie on jest ostry? to nie sereta. nawet gumowe wędzidło może być ostre w nieodpowiednich rękach.
ja lonżuję w ramach urozmaicenia też konie na cordeo-zero presji na głowę, konie rozluźnione, tropiące, podstawiające w trzech chodach.
wiesz mój koń chodzi na lonzy: na cordeo, na kantarze, na kantarku, na ogłowiu, na chambonie, chodzi też na "lonży bez lonży". Zależnie od naszego nastroju.
Te hiszpańskie kawecany są mocniejsze, węższe i zapinane niżej niż zwykłe.

A co do "wietrzenia głupot z glowy". Z opisów Zduśki wynika, że Callisto jest koniem, który mało docenia komfort jak go ma, Zduśka często pisze jak ją ciągnie w czasie jazdy, jak nie reaguje na łydki. Więc może własnie zabranie mu wygody raz na czas by mu pomoglo? Doceniłby wtedy 😉
  nastrój ważny jest  😉
masz rację,zabranie wygody jest świetnym rozwiązaniem ale to powinno działać krótko i natychmiast wygoda, a jak ten moment uchwycić na pessoa? ok łapie konfortowe ustawienie ale na wypinaczu, a jak zdejmiesz ? komfortem będzie powrót do wygodnego dla niego ustawienia i  pod siodłem to co innego. Najlepiej jak ktoś stoi z boku i może poprawić.
Ja mam zasadę "o końskiego ciałą poprzez umysł, a nie do umysłu poprzez ciało" i u arabów to się sprawdza-musża przemyśleć.
Takie porównanie-koń nie boi się niebieskiej plandeki ale ... to nie to samo co zielona plandeka itd. jak lonżujesz na cordeo to wiesz o czym piszę. Co do kantaru wypowiem się jak wreszcie dojdzie, jak nie będzie mi odpowiadał -sprzedam 😉 ale Manolo to nie tylko kantar.
hmmm Epikea czyżbyś zainteresowała się technikami nieklasycznymi 😎
wiesz ganasz ja techniki "nieklasyczne" stosuję na co dzień w pracy z końmi 😉
mnie to nie dziwi  😉 jest jak ma być-nie liczy się metoda tylko podejście.
Dzisiaj gniada przeszła samą siebie, aż miło było na nią popatrzeć. Lonża była w planach i została zrealizowana, ale do rzeczy. Kłus! Pięknie się poprawiła, równe i spokojne tempo, zaraz w dół rozluźniona i tak w obie strony. Cieszy tym bardziej, że patentów nie używam, a koń się stara.
araby lubią się starać dla swoich ludzi 😅
Maceba nie wiem jakie braki sobie uzupełnia ale na moich oczach dokładnie obwąchała i zanim zdążyłam zareagować zjadła długiego grubego pomarańczowego ślimaka 😜 resztki wyciagnęłam z pyska tz. 1/4. chyba go przetrawi 🙁 i mam nadzieję że one nie są toksyczne.
Uwaga chwalę się 🤣

Cesik jest z nami od trzech tygodni 😀
.
...
🙂
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
29 sierpnia 2013 21:32
zduśka

założ mu pessoa 😉 podstawi tyłek to mu głupoty wylecą z głowy


no własnie też o tym myślałam, mam w stajni pessoa i chyba użyję.

A z tym zabraniem komfortu masz dożo racji, ale nie wiem czy podziałało by na Rudego  😉

U mnie praca polega cały czas na zasadzie - idziemy w rytmie do przodu, staramy się uaktywnić zad - jak zad pójdzie to i plecy podniesie i łeb opuści  😉 ale .. niestety Rudy jest specyficzny i uwierzcie mi praca z nim jest mega ciężka  😲 do tej pory za każdą dobrze wykonaną rzecz ( nawet taką tyci tyci ) była nagroda w formie smaczka lub luźnej wodzy i kilku kroków stępem na złapanie oddechu - i na początku to naprawdę dawało efekty . Aktualnie koń ma wyrąbane na wszystko  😀 od tygodnia jeżdżę na czarnej aby nie zsiąść z konia mokra jak szmata  🙄 . Chłopak potrafi mnie za ręcę wywalić z siodła  🙄
Dzisiaj np. pierwsze 20 minut było istną walką i przepychanką na zasadzie kto jest mocniejszy  🙄 kto pierwszy się podda 🙄  Na serio chciałabym mieć z jazdy fun a nie za każdym razem walkę o przetrwanie.
Próbowałam różnych metod, nawet wiecie jazda na zasadzie nic od Ciebie nie wymagam, nic nie chce. Delikatne rozluźnianie, jazda po kole, serpantyny ,dużo gimnatyski, przejść.... i można tak jeździć do usranej śmierci  😉 beż żadnych efektów  😉
Pocieszające jest jedynie to, że dzisiaj przewalczyłam, zsiadłam sina ze zmęczenia ale na koniec miałam konia jak masełko, delikatnego na pomoce, nie wiszącego, plecy i zad pracujące ... Tylko szkoda, że do takiego momentu trzeba przejść poprzez walkę  🙄

Być. to super. cieszę się razem z Tobą  💃
Epikea Manolo używa dokładnie takiego kawecanu To jego autorski projekt, owszem wykonywany na zamówienie w Hiszpanii, ale bez serraty.

Też jestem pod wrażeniem tego jak potrafi pracować z końmi o różnych osobowościach i typach budowy, z ziemi i z siodła. Czytałam np entuzjastyczną relację jednego z kursantów o tym jak przy pomocy technik klasycznej pracy w ręku, właśnie takiej jak na filmiku (kawecan i bambusowy kijek plus spokojna stanowczość, konsekwencja  i baaardzo czytelne sygnały) władował w 5 minut do przyczepki świrującego konia który byłby niezłym wyzwaniem dla ekipy doświadczonych naturalsów 😉 Myślę że i z łobuzem Zduśki by sobie poradził w podobny sposób 😉 Przyznaję że mi do niego lata świetlne, ale w podobnym kierunku chciałabym się rozwijać.

Być. super, cieszę sie że coraz więcej macie takich powodów do radości🙂
zduśka, ale każda wojna kiedyś się kończy, a raz wygrana walka jest niczym trofeum na półce z nagrodami. Czasem trzeba iść długo pod górę, by zobaczyć piękne widoki i spokojny zjazd w dół, więc naprawdę idź do przodu, bo warto.
frynia każdy jej pozytywny krok ku współpracy mnie cieszy, bo to naprawdę fajny koń. Nie zmienię w niej wszystkiego, ponieważ się nie da, ale to, co jest w zasięgu celów to na pewno zrealizuję.
ganasz gniada lubi być potrzebna, tak to ujmę. Bez pracy czy minimalnego zainteresowania, po prostu jakby gaśnie. Chodzi, je i tak w kółko. Na każde zadanie jej postawione reaguje z uwagą i widać, że uwaga człowieka jej schlebia. To samo ma moja siwa, ale tutaj dochodzi kwestia zazdrości.
larabarson nie edytuj całkowicie postów, bo moderatorzy Cię pogonią.  😉

I ogólnie to dziękuję za miłe słowa.  :kwiatek:
frynia dzięki 😉 mam Manolo na FB 😉
nie mniej dla mnie ten patent jest ostry. Jest cienki i dziala nisko na chrząstkę nosową
Ja nie neguję pracy Manolo, widać, że się zna. A co do ładowania koni... lata praktyki i różnych "świrów" na trapie 😉

zduśka trzymam kciuki🙂
Epikea też zwróciłam uwagę że dość nisko na chrząstce i w przypadku innego użytkownika mogło by niepokoić, on akurat przy jego ręce i wyczuciu raczej krzywdy nie zrobi🙂 lata praktyki na pewno, ale i ogólnie podejście,charakter dużo daje🙂

Być. to prawda, arabki kochają być potrzebne - i docenione 🙂 Można to czasem fajnie wykorzystać. Np moja Zadziorka,  choć zazwyczaj olewa to co wyczyniają konie po sąsiedzku, dziś dawała czytelny komunikat "a dlaczego my tutaj te serpentynki i przejścia, skoro ich tam zaraz zjedzą..." sytuacja zaczynała ocierać się o walkę, kiedy... w przypływie inspiracji spojrzałam na pieniek, na którym uczyłyśmy się niedawno stawiać nóżki. Zsiadłam, poprosiłam o położenie lewej, prawej, sowicie chwaląc, wsiadłam... i pojechałam dalej na koniu uważnym, z magicznie podniesionym grzbietem i opuszczoną głową 😅 Nawet krótki wypad w teren potem przebiegł w błogiej zgodzie i rozluźnieniu, a początek jazdy zapowiadał  się tak nieciekawie🙂
Wojenka   on the desert you can't remember your name
29 sierpnia 2013 22:19
zduśka, a jakiego wędzidła używacie? Po co się szarpać, może do mocniejszego kiełzna nabrałby respektu i nie wyrywał Ci rąk?
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
29 sierpnia 2013 22:35
zduśka, a jakiego wędzidła używacie? Po co się szarpać, może do mocniejszego kiełzna nabrałby respektu i nie wyrywał Ci rąk?


aktualnie ma pessoa magic, ale mam w pace pelhamik  🤣 i już po woli sięgam do niego  😁 .. jeszcze tylko chwilka  😉



Być.  :kwiatek: idę do przodu  😉 tak łatwo się nie poddam  🤣
Wojenka   on the desert you can't remember your name
29 sierpnia 2013 22:41
Z dobrze mu na tym magicu  🤣. Ja i pan M. lubimy bardzo plastikowy wielokrążek podwójnie łamany  😍.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
29 sierpnia 2013 22:44
Zduśka, a próbowałaś haka? U nas jak był koń wieszający się na wędzidle i wyrywający wodze to trener zamiast wędzidła założył hak i się koń trochę zdziwił bo już się nie dało zagryźć i powiesić 🤣
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
29 sierpnia 2013 22:47
Misskiedis mam hak, ale kurde to jest taki pół środek dla mnie. Bo Rudy musi zacząć żuć wędzidło a nie być pieńkiem w pyskum, który nawet nie ruszy językiem.
Na haku jeżdżę na kucu, który znowu ma tendencję do chowania się  🤣 i tutaj jest mi go łatwiej "podnieść"
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
29 sierpnia 2013 22:56
Zduśka, tamten koń wrócił na wędzidło jak już zakodował sobie, że ciągnięcie pyskiem nic nie daje 😉
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
30 sierpnia 2013 06:56
no możliwe, że by pomogło  🙂 ale musiałabym draniowi zaserować dłuugie czanki  😉 a ich się boję  🤣
frynia u nas tereny to jeszcze kwestia pracy na padoku, ponieważ muszę wiedzieć, że mam konia bezpiecznego i dlatego jeszcze nie pojechałyśmy do lasu, aczkolwiek są takie plany i to w dodatku bardzo realne.
zduśka jeżdżę na haku i bardzo chwalę.
O wlasnie, dziewczyny, jak to jest z uczeniem chodzenia w teren u was? bede zaczynac z mloda spacery w reku od przyszlego tygodnia, mam nadzieje ze do ziy bedziemy mogly spacerowac w siodle, wykonalne?🙂
Oczywiście, że tak!
Zawsze zaczynam od spacerów w ręku, co umożliwia mi swobodną obserwacje konia i jego strachów. Skupiam się właśnie na nim i nad problemami, które mogą wyniknąć, a nie muszą. Z tego też wiem, że gniada ma awersje do kałuż, początkowo nienawidziła odgłosów szumiących liści i łamanych gałęzi. Aktualnie spacery wiele nam dały, koń idzie jak stary wyjadacz zatem za jakiś czas wsiądę i zobaczę jak to z grzbietu wygląda, gdy mnie obok nie ma. Jednakże praca z koniem na padoku i budowanie wzajemnego zaufania też jest bardzo przydatne, a nawet konieczne. Jeżeli strach gniadej jest na poziomie "o, to może mnie zjeść", a ja poproszę ją o ruch do przodu bez zbędnego udziwniania to klacz ruszy i nie będzie dyskutować na temat słuszności polecenia. Poza tym, na każdy objaw zdystansowania wobec danej rzeczy np. skrzynki na środku pola, reaguje tak samo, a mianowicie podchodzę i pokazuje, że to nie je i tyle.

Spacery w ręku bardzo mi pomogły jak moją siwą zajeżdżałam. Jak pojechałam w pierwszy teren to znała trasę na wylot i każda dziwna rzecz nie robiła na niej absolutnie wrażenia. To samo dostrzegam u gniadej. Ostatnio byłyśmy na spacerze i samochody, ciężarówki, autobus nie ruszyły jej... Klacz robi się całkiem przyjemnym, bezpiecznym koniem.
Podpisuję się pod tym, co napisała Być.
Ja poszłam z rudą na pierwszy spacer w ręku chyba dwa dni po jej przywiezieniu. Początkowo oczywiście niedaleko, stopniowo coraz dalej. Nie unikam też "trudnych" miejsc, czyli chodzimy nie tylko w pola, ale też po wsiach. Bardzo rozwija to u konia pewność siebie i zaciekawienie otoczeniem zamiast wystraszania się. Z ziemi obecnie niewiele rzeczy jest w stanie ją wystraszyć. Żadne samochody, rowery, ciężarówki, traktory, szczekające psy. Jeśli nawet czymś się zaniepokoi, również idę i pokazuję, że nie zjada. Zwykle zajmuje to góra chwilę. Warto koło takiego strasznego miejsca przejść kilka razy, zrobić postój na skubanie trawy - żeby koń skojarzył sobie to przyjemnie.
Ważne, żeby nie przepychać na siłę, jeśli koń się naprawdę boi, tylko pozwolić się poprzyglądać z bezpiecznej odległości (takiej, w której się przygląda, a nie myśli, jak by tu uciec). Można zachęcać, zaprosić do przodu, ale nie zmuszać. Arab jak już sam podejmie decyzję, że gdzieś pójdzie, to potem ma się pewność, że w najmniej oczekiwanym momencie nie będzie nagle sytuacji "a jednak nie".
Pod siodłem bywa jeszcze różnie. Są dni, kiedy jest wszystko super, ale są takie, kiedy brakuje jej pewności siebie i wtedy teren jest częściowo na niej, a częściowo obok niej. Zresztą ogólnie stosuję regułę, że jeśli coś jest straszne pod siodłem, to zsiadam i pokazuję z ziemi, że jest okej i nie ma się czego bać, bo już wiem, że ta metoda działa - jak dotąd w każdym przypadku.

edit
Być - a dlaczego wybrałaś dla gniadej akurat haka? Pytam z ciekawości, bo ja na przykład jeżdżę wyłącznie na sznurkach  🙂 Zastanawiałam się nad bardziej klasycznym oglowiem kiedyś, wiem, że nie chcę wędzidłowego, i też myślałam nad hakiem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się