Ciężki przebieg kolki?
Witajcie,
Dość sporo czasu minęło od mej ostatniej wizyty na forum, za co przepraszam.
Temat kolki u koni jest tak często opisywany, że nie było by potrzeby zakładać tego wątku gdyby nie fakt że z reguły konie dają się oprowadzać, rzucają się z bólu po boksie itp.
Mam taki przypadek że po wejściu rano do stajni młody koń (7 miesięcy), który stoi razem z drugim (6 miesięcy) leżał przewrócony w taki sposób że jego tył był pod brzuchem drugiego. Jako że obydwie są wiązane, dość mocno się poturbowała zapewne w skutek nieudanych prób wstania. Oczywiście zdrową klacz wyprowadziłem do innego boksu, przyjechał weterynarz, podał leki i stwierdził że koń miał kolkę. To wszystko jestem w stanie zrozumieć bez względu na to że przykładam dużą wagę do odżywiania, ale to że koń przez cały dzień nie wstał na więcej jak może 10s i to tylko raz, to troszkę dziwne - ale ok, był zmęczony. Oddał 2 razy kał ale zero moczu. W nocy raz na jakiś czas próbował bezskutecznie wstawać, ja oczywiście pozabezpieczałem ściany i okryłem go. Przez noc pewnie z racji ciepła bardzo szybko oddychał, ale na szczęście dożył kolejnego dnia.
Dziś rano otrzymał kolejnych kilka leków i po około godzinie udało się mi go postawić do pionu. Był na tyle słaby że tylko dzięki temu że stabilizowałem mu nieco tył, ustał ok godzinę na nogach i to tak ledwo, ledwo, zrobił niewielką ilość kupki, po czym jak to koń zaczął kopać w miejscu i położył się, dopilnowałem aby położył się na przeciwnej stronie niż wcześniej. Od godziny ok 8😲0 do niniejszej chwili czyli 16 z groszem leży, raz na jakiś czas ma mocne bule bo strasznie pierze kopytami i nie widać szczerze poprawy. Po nacierałem go spirytusem, lekko okryłem, wodę dostaje tak po ok 1/3 wiadra co ok 3 godziny i oczywiście wypija wszystko nie sikając, przy czym jeśli mu nieco podniosę głowę tak by spoczywał na klatce piersiowej to jest tak słaby że pewnie gdyby mu nie trzymać głowy, chyba by się utopił.
Czy mogę w takim przypadku cokolwiek jeszcze zrobić, czy tylko niecierpliwie czekać?, nie ma szans na choćby krótki spacer czy inne podobne pomysły jak to zwykle przy kolkach, w innym razie nie było by tematu - może, oby nie, ktoś miał już taki przypadek. Zapomniałbym, zmierzyłem temperaturę i spadła z 39.1 wczorajszy dzień do 38.2 obecnie.
PS: Tak całkiem na marginesie na gojenie się ran i to nawet takich beznadziejnych gdzie skóra wielkości dłoni po prostu odpada idealnie się sprawdzają dwie (Alantan - bardzo dobrze czyści rany, pasuje zabandażować) a później dość droga (Iruxol Mono - 1 raz dziennie, codziennie, super goi i włosy szybko odrastają, ale tej lepiej nie bandażować) - przepraszam moderatora za treść niedotyczącą tematu, choć jakby się uparł to przy urazach po kolkach również przyda się ta wskazówka.
Proszę o radę, mija drugi dzień a koń leży i niekiedy zgrzyta, jakby miało być już po wszystkim...
Pakować konia w przyczepę i jechać do kliniki- przy każdej kolce, gdzie podanie leków nie przynosi poprawy, takie są zalecenia.
Dziwne, że jeszcze żyje 🙄
Dziękuje za bardzo szybką odpowiedź, problem w tym że już o tym myślałem i w sumie to nieco się obawiałem takiej odpowiedzi, ale do kliniki jest ok 250km, a i koń nie bardzo wejdzie do przyczepy nie wspominając o wyjściu ze stajni, choć jakby się bardzo uparł to w kilka osób dało by się go jakoś podnieść i wnieść, ale nie chciał bym go dalej mordować podróżami. Bardzo mi zależy na tym by konik wyszedł z tego cało ale wydaje się mi że na klinikę to nieco za późno🙁. Weterynarz jeszcze go nie przekreśla, nie bardzo wiem co o tym myśleć. Wody powinien teoretycznie dostawać ile chce, nie przeszkadza to w innych po kolkowych dolegliwościach?
Jeśli chcesz mu pomóc, załatwiaj przyczepę i jedź. Nie ma innej opcji. Uwierz, 250km to nie jest daleko do kliniki, ludzie dalej wożą. Jak się streścisz, za 4godz będziecie na miejscu, może dożyje.
mordowanie go podróżą jest lepsze niż pęknięcie żołądka/jelit w boksie. Jeśli uważasz, że na klinikę jest za późno to możesz pomóc koniowi poddając go eutanazji :/ co wet na to? koń dostaje jakieś leki w tym czasie, kroplówki, cokolwiek?
ja wiozłam do kliniki ponad 600km, kiedy było już za późno. I dzięki temu mam jeszcze konia.
Jak kon ma zyc to tylko klinika, choćby do przyczepy trzeba bylo nieść/wciagac, i jakiś bardziej dojebany wet a nie taki co pozwala koniowi leżeć i zdychać.
Wiązania odsadow w boksie nie skomentuje w ogóle.
dziś leki dostał ok 9 rano i 13, za moment wracam idę zerknąć do kopytniastych.
Przypomniało się mi że wet powiedział że kolka już minęła, nie ma więc raczej problemu po stronie żołądka, tym bardziej że wie co mówi bo potrafi profesjonalnie wykonać w razie "w" sondę. Gorzej jeśli chodzi o jelita bo tam to ciężko wyczuć co się dzieje.
Brzmi naprawdę dramatycznie, wszystkie znane mi przypadki kolki o tak gwałtownym przebiegu kończyły się operacją lub eutanazją na następny dzień.
podsumowując - koń leży i cierpi, dostaje leki, które ewidentnie nie poprawiają sytuacji a Ty spokojnie piszesz tu z nami bo chcesz mu oszczędzić trudów podróży, chociaż do kliniki masz rzut beretem. Słabo 🙁
Przygotować natychmiast auto z przyczepą i podstawiać pod stajnię, w międzyczasie zamiast pisać na forum, to obdzwonić wszystkie kliniki. Wybrać tę która jest gotowa się podjąć/jest najbliżej. Skontaktować weterynarza prowadzącego z lekarzami z kliniki aby podał na drogę to, co oni uważają że powinno być podane
I jak najszybciej jechać.
Być może dowieziesz go na stół żywego.
Gdzie masz najbliżej? To Załuże na Podkarpaciu? Ty nie zerkaj tylko dzwoń i się pakuj, o ile ten koń jeszcze żyje..
Powiedzcie mi, że to kiepska prowokacja 🙁
k.wa profesjonalista bo sonde umie założyć, studenci na 4 roku się tego uczą. Jakie leki dostał ten koń, doktor ręke w dupę wsadził żeby ocenić jak sie mają jelita? każde zwlekanie z transportem do kliniki w momencie kiedy nadal są objawy bólowe może się skończyć śmiercią zwierzęcia i to ty , nie kto inny będzie za to odpowiedzialny.
Kolka się skończyła.. czy ty wiesz co to jest w ogóle kolka?
Nie wiem co masz bliżej, w razie czego tel. na Służewiec: 607 291 184.
Koń jak leży to jest bardzo źle, albo klinika albo już będzie po koniu. Trochę wątpię żeby to była kolka, obstawiam mięśniochwat ewentualnie coś z sercem.
Gillian Ty to już nie przesadzaj . Dobrze, że się pyta, wet przyjeżdża koń ma opiekę, a że opieka nie jest właściwa to sam się zastanawia co zrobić .
Bo ja wiem. Ja nie miałam głowy siedzieć na necie. Nie spałam i nie jadłam ponad dobę bo byłam przy koniu, na zmianę go prowadzając i masując. No ale przecież przesadzam 😀
Bo ja wiem. Ja nie miałam głowy siedzieć na necie. Nie spałam i nie jadłam ponad dobę bo byłam przy koniu, na zmianę go prowadzając i masując. No ale przecież przesadzam 😀
Ja mając 3 wetów, mogłam siąść na net i zapytać co mam robić. Wtedy może mój koń by żył .
na cito wet i porządne badanie, im dłużej koń leży tym bardziej po ptokach 🙁 i w necie to w takiej chwili można szukać namiaru na porządnego weta i dzwonić i się pytać, prosić o wizytę itp.
Czy w ogóle wiadomo co zdiagnozował wet? co podał itp.?
Dobę nieprzespaną mam już za sobą, kolejna się zbliża, na internet poświęcam może 1 godzinę tygodniowo, a piszę ze stajni żeby było śmiesznie. Konie mam od bardzo dawna, że nawet nie pamiętam jak pierwsze się u mnie znalazły, wiem jak wyglądają objawy i jak przebiega kolka byłem przy ok 4 osobiście reszta to teoria. Wydaje się mi trafny mięśniochwat, od momentu jak konia po nacierałem, i wymasowałem nogi lekko je podginając, nie ma większych objawów bólu, oddech spowolnił się, temperatura ok. Powiedziałem wcześniej że wet potrafi profesjonalnie wykonać sondę, nie interesuje mnie że młodzi się też tego uczą bo to logiczne, czy jest profesjonalistą, nie wiem, tego nie twierdziłem - proszę czytać ze zrozumieniem... ale jest jedynym wetem który przyjeżdża na zawołanie i wyleczył mi już nie raz konia z większych opresji, a na pewno nie można mu zarzucić barku doświadczenia. Z tym telefonem na Służewiec dziękuje, nieco chwilowo zajęty, ale zdaje się że to dość bliska klinika, o ile można powiedzieć że 350 km to blisko, ale do Wrocławia to nie ma szans, nie wiem czy ktoś pchałby się w zimę 550 km z chorym koniem do kliniki, nie mając własnej przyczepki, chyba że jest to bardzo wartościowy koń.
Prosiłem o rady które przydadzą się w stajni, tzn czy konia okryć, choć w stajni jest jeszcze 4 inne i jest dość ciepło, czy po 1/3 lub pół wiadra wody co dajmy 3 godziny jest w miarę ok Waszym zdaniem itp. Na pytanie co zrobić jak koń się skaleczy pewnie otrzymałbym odpowiedź, leć po weta, rozumiem to ale nie przesadzajmy, czy wszyscy Szanowni forumowicze śpią na milionach? Z logicznego punktu widzenia sam transport wyniesie z 1000, do tego z rozmowy telefonicznej (Służewiec) wynika ok 10000 zł za operację, łącznie około 11000 zł. Czy jest sens inwestować dość dużo pieniędzy w młodą nieszkoloną klacz tak na chłopski rozum?
Po tym co napisałem zrozumiem że niektórzy strasznie mnie "zjadą" na forum, ale z reguły mówię co myślę i tak jest tym razem. Jeśli jednak ktoś miałby jakieś wskazówki, takie banalne, jak koń powinien leżeć tzn głowa na równym, wyżej, niżej bardzo proszę o podpowiedź. Jeśli mogę, to proszę nie pisać że jestem sknera czy że olewam stan zdrowia konia, bo tak nie jest, jakbym był sknera to nie utopiłbym z 45 tysięcy na konie i kolejnych niecałych dziesięciu na siodła z dodatkami. Gdyby mnie nie interesował dobrobyt tych gadzin to już dawno bym się ich pozbył a na pewno nie pisał bym na forum.
Tekstem czy warto inwestować w klacz zakończyłeś temat jak dla mnie. Co możesz zrobić w stajni? Ułóż tak, żeby wyciągarka łatwo wyciągnęła ciało. 🥂
Tylko konia żal. Trzeba działać szybko i konkretnie a ty pytasz czy głowę wyżej czy niżej. To wkoncu kolka czy miesniochwat? Nie odpowiedziales jaka diagnoza i jakie leki dostal.
Widzialam nie jednego konia ktory w ciagu jednego dnia sie przekrecil. Lub otworzyli go po to zeby stwierdzic ze nie ma juz co ratowac.
Lenalena brutalnie, ale trafione w punkt z ta wyciagarka... 🙁
edycja: Rozumiem tez ze finanse sa bardzo istotnym aspektem, ale usmierzenie cierpienia jest nadrzednym priorytetem.
Jak jej nie chcesz ratować życia, "bo się nie opłaca", to ją uśpij zamiast jej pozwalać powoli umierać. To nie kosztuje 11000.
Rany Boskie. 🙇
Twój koń i Twoja decyzja, ale zrób chociaż tyle dla niej i skróć jej męki.
ej, dziewczyny, ne rozpędzajcie się aby za bardzo
ja rozumiem że to nie brzmi fachowo co tu zostało napisane ale jeśli na ten moment jest podejrzenie mięśniochwatu to nie wydaje mi się żeby trzeba było konia natychmiast usypiać.
Owszem wet powinien zbadać stan jelit, tyle że u źrebaków to często trudne bo się zwyczajnie ręka nie mieści, podobnie bywa u kucy.
natomiast faktycznie to jest pierwsza rzecz jaką weterynarz zawołany do kolki powinien zrobic o ile tylko jest to wykonalne.
Co do wiezienia do klinki-myśmy też wieźli 200 km i zdązyliśmy...
No i wcale mnie nie dziwi że ktoś rozważa czy ma sens wieźć żrebaka na oprację za 10000 wiedząc że jego realna wartość to powiedzmy 2 tysie.... Ja sama pewnie bym wiozła, mimo że mam więcej koni ale właściciel przeciez musi o tym pomyśleć, samo się potem za tą operację nie zapłci, prawda?
a wiązanie odsadków po dwa w boksie wcale nie jest dziwne. Jak byłam na praktyce w Golejewku to też się tak wiązało, tyle że na samo karmienie, potem sie odpinało. I ja też wiążę źrebaki na czas karmienia, nawet takie przy matkach.
Sorry, ale nie mam pytań. Jak nie warto inwestować to skróć cierpienia i uśpij. Na pewno bedzie to duzo bardziej humanitarne.
Magda ale przecież nie wiadomo czy to kolka czy miesniochwat. Tylko mu sie wydaje, ze to moze byc to... 😵
Magda Pawlowicz, o wiązaniu nie doczytałaś, one nie są wiązane do jedzenia.
Jeżeli koń nie oddaje moczu i nie może utrzymać się na nogach to jest mięśniochwat. Oczywiście że już jest za późno na leczenie, nawet jakby to są nikłe szanse. Przeważnie na 3 dobę koń pada sam, lepiej uśpić i niech koń się nie męczy.
Najważniejsze jest pierwsze rozpoznanie, przy pierwszym mięśniochwacie straciliśmy konia, przy drugim opanowaliśmy wszystko. Trzeba obserwować konie przeważnie zimą, jeżeli koń biega, szaleje i się spoci to na 80% może dostać mięśniochwatu. Najlepiej dawać w okresie zimowym selen, wit.E i wit.C
edit. pierwszy taki objaw to koń tak jakby sztywnieje, później zad zaczyna być taki chwiejny. Na tym etapie można jeszcze uratować konia, jak się położy i nie postawimy go na nogi (pasy ) to po koniu.
Leki przeciwzapalne, moczopędne i dobre rozgrzanie, derki na plecy, na nogi jakieś ochraniacze np. transportowe i tona maści rozgrzewających .
W tym przypadku nie zawinił właściciel konia, tylko wet.
monia, nie każdy przypadek kiedy koń nie sika i nie wstaje to mięśniochwat. Konie były przywiązane- masz kilka scenariuszy, koń dostał kolki, próbował się położyć, wytarzać, nie wstał. W sumie to nawet nie musiał dostać kolki, zwyczajnie chciał się położyć, zwyczajnie się potknął itp... Pytanie dlaczego leży- czy leżał tak długo, że szlag trafił mięśnie ( i tu nie ma nic do rzeczy pora roku, ruch itp. tylko to długie leżenie tylko to cholerne leżenie i czas tego leżenia) czy wymęczył go ból związany z czymś innym czy koń się połamał, ucisk na nerwy i ... powtórzę po raz kolejny, na cito wet i porządne badanie i diagnoza, bo na razie to mamy tu kupe objawów, to weci są od dywagowania co zwierzakowi dolega a nie my tu 400km dalej.
Wina wlasciciela jest to, ze konie zostaly uwiazane na noc (tak wnioskuje, skoro rano zostaly znalezione w takiej kondycji a nie innej), wina weta jest pewnie nie przeprowadzenie odpowiedniego wywiadu i leczenie objawowe bez ustalenia konkretnej przyczyny.
Karla🙂 napisał wyraźnie, że koń nie może stać, chwieje się oddaje kał. Przecież to jest norma, koń leży to kolka, wet daje leki i do domu. Dlatego napisałam, żeby zwracać uwagę na objawy.