sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

To ja spytam o tę energię. Oczywiście, że koń wyczuwa nastrój jeźdzca.
Tylko w takim razie wracając do systemu, że ktoś inny szkoli nam konia naturalnie to jak to wtedy jest?
Rozumiem, że taki trener oswoi konia i sobie z nim będzie radził lepiej. Koń poczuje się lepiej.
I potem na arenę wchodzi spięty właściciel . I nici ze wszystkiego.
Całki też są proste - a jak byłam na wykładzie to profesor mówił o nich dwie godziny.

Tania - dlatego pierwsze 4 poziomy PNH są dla ludzi a nie dla koni. Daltego w PNH radzi się uczyć na doświadczonym koniu, który więcej wybacza niż młodziak. Dlatego mówi się, że zielone na zielonym to - czarno fioletowe ;P

Pat Parelli sam mówi o swoim programie, że powstał dlatego, że kiedy on "naprawiał" i szkolił ludziom konie na zlecenie to często właściciele nie osiągali upragnionych rezultatów i porozumienia z koniem mimo, że ten już znał zadania i obowiązki przed nim stawiane. Pat stwierdził, że trzeba najpierw nauczyć człowieka.
Tania,  najcześciej wygląda to tak, że "trener" robi coś, nastepnie"uczen" powtarza, a "trener" koryguje błędy właśnie w postawie, energii, czy sygnałach, ale najpierw sam sprawdza, jak kon na to odpowiada, poznaje go, żeby wiedziec  jak 'leczyć" 😉
Tania,  najcześciej wygląda to tak, że "trener" robi coś, nastepnie"uczen" powtarza, a "trener" koryguje błędy właśnie w postawie, energii, czy sygnałach, ale najpierw sam sprawdza, jak kon na to odpowiada, poznaje go, żeby wiedziec  jak 'leczyć" 😉

To energię (nastrój) można udawać? Nawet w wykonaniu przedstawiciela handlowego to fałszem wieje na kilometr.
Koń wyczuwa =widzi przecież.
Jakoś mnie to nie przekonuje.  🙁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 maja 2012 11:18
Pat Parelli sam mówi o swoim programie, że powstał dlatego, że kiedy on "naprawiał" i szkolił ludziom konie na zlecenie to często właściciele nie osiągali upragnionych rezultatów i porozumienia z koniem mimo, że ten już znał zadania i obowiązki przed nim stawiane. Pat stwierdził, że trzeba najpierw nauczyć człowieka.

No niemożliwe. Amerykę odkrył 🙄
Nie odkrył 🙂 ale stworzył fajny program 😀

Tania - dlaczego udawać?


Tania - dlaczego udawać?

Tak zrozumiałam. Człowiek się boi (kurczy,mówi sztywnym głosem, porusza nerwowo) ale "udaje" czyli uśmiecha się , porusza pod dyktando trenera. Zmierzam do tego, że jakoś tak mam od lat przekonanie, że pewne rzeczy nosimy w sobie i za żadne pieniądze ich nie kupimy lub nie wykorzenimy. Ale się nie upieram. Na pewno różnie to bywa. Czytam z zainteresowaniem.
Jeżeli udaje to nie osiągnie celu. Kiedyś byłam zła, ale się uśmiechałam i próbowałam udawać wielce zadowoloną, nie przeszło. Koń reagował, nad-interpretując, bo myślał, że zaraz wybuchnę. Taka praca, kija nawet nie warta. Zdradzałam się małymi szczególikami. Nie da się udawać, naprawdę. Można coś zatuszować, ale na chwilę.
Nie nie. Przepraszam, widzisz chyba jednak źle coś napisałam.
To uśmiechanie się gdy się boisz i jesteś zła to miał być przykład na działanie energii. Chodziło mi o to, że ludzie widzą tę różnicę, a konie ją czują.
Chodzi właśnie o to, że nic nie da się udawać na koniu 🙂
Trzeba się nauczyć panować nad emocjami i energią. Bo gdy jesteśmy wściekli na koniu, bo coś nam nie wychodzi i zaczynamy się spinać, automatycznie działają naturalne odruchy, a nasza energia dodatkowo potęguje negatywny efekt.
Jazda bez kontaktu ma nauczyć człowieka większej świadomości swojego ciała i energii. Dzięki temu że nie ma w pysku wędzidła, albo że nie ma kontaktu oszczędzamy koniowi wielu nieprzyjemnych doznań, ale też nie mamy "protezy" w postaci wodzy i jesteśmy zmuszeni nauczyć się zarządzać energią - bo działanie musi być subtelne.

Myślę że z tym trenerem wsiadającym na konia chodziło o to, że dzięki temu, że on poczuje jaką informację zwrotną daje koń, będzie w stanie stojąc na ziemi bardziej pomóc osobie siedzącej tam na górze.

Oczywiście doskonale wiadomo, że im bardziej doświadczony nauczyciel tym rzadziej będzie musiał wsiadać na takiego konia. Bo wystarczy mu rzut oka i chwila obserwacji i on już wie jak to co widzi... by czuł.

Ja osobiście odrazu dziękuję za współpracę trenerom, którzy wsiadają na mojego konia, żeby mi udowodnić że się da i że to ja jestem noga. 🙂 To to już wiem... po to się umówiłam na trening. Wiem, że trener umie to zrobić... wiem, że mój koń umie więcej niż ja i że umie to wykonać. Pytanie czy trener umie nauczyć mnie odpowiednio zadziałać na konia by wykonał to o co proszę.

Jeździectwo polega na wyczuciu. A wyczucie na odczuciu... nikt nie nauczy nas czuć za nas. Są rzeczy do których trzeba dojść samemu poprzez doświadczenie w czuciu.
Tania,  to ja słówko o tej nieszczęsnej energii.
moje luzne przemyślenia
każdy ma swój poziom energii (introwertycy mniejszy, ekstrawertycy bardziej emanują emocjami), czesto zdarza sie widzieć np weta czy kowala, przy którym każdy koń się uspokaja, tak wpływa na niego dany człowiek. nie chodzi o kłamstwa dotyczące emocji, ale np (trochę macam, staram sie znalezc dobre wyjasnienie) podczas zabawy w jojo, gdy konia odsyłamy od nas, chcemy, żeby sie cofnąl, zwiększamy energię  i pierwszą fazą jest "wzrok tesciowej" mówiący "idz sobie" druga faza to ruch ręką, by lina zaczeła się poruszać i trochę mocniejsze krzyczenie w środku "idz, no idz!" energia zwiększa się z kazdą fazą, zależnie od tego, na co koń reaguje. jeśli jest to osobnik wrażliwy, reaguje już na nasze podniesienie energii, jeśli jest łosiowaty to np zareaguje na wyższą energię i fazę dopiero. Gdy konia chcę poprosić o niższy chód np to energia moja wewnętrzna robi pffff.

nie chodzi o stricte poruszanie sie "pod dyktando" ale o zauważenie np, kiedy zamiast szeptać-krzyczymy (problem ekstrawertyków, u których czy to smutek, czy radość są od razu widoczne, intensywnie okazywane) czy może naszej energii (czy to pozytywnej, czy negatywnej) jest zbyt mało do wykonania danego ćwiczenia(introwertycy czesto mają niski poziom energii)

chodzi też o charakter konia, jeśli potrzebuje małej "dawki" energii to wysoka energia może spowodować złość, lub inną negatywną reakcję. mnie osobiscie się leciutkie zapoznanie z tematem pomogło, okazało się, że moja ekstrawertyczność to właśnie zbyt głośny krzyk, a wystarczy tylko odrobina tej energii, żeby koń zrozumiał moją intencję (np zamiast wydawać głośną, mocną komendę na lonży np "kłus" zmniejszyłam energię wsadzaną w to i jest to zwykłe słowo "kłus" i koń reaguje dużo lepiej.)

i nie chodzi o nerwową, negatywną energię, ale pozytywną (radość jako emocja też moze mieć natężenie energetyczne)
Człowiek się boi (kurczy,mówi sztywnym głosem, porusza nerwowo) ale "udaje" czyli uśmiecha się , porusza pod dyktando trenera.



nie, nie chodzi o to aby udawać - chodzi o to, aby nauczyć się operować własną energią.

To jest super zrozumiałe dla koni i nie jest łatwe dla człowieka (pewnie dla niektórych jest łatwiejsze, dla innych mniej).

Aby przybliżyć o co chodzi: jeśli chcesz konia odesłać, to masz mieć w sobie taką energię (wyobrażenie, poczucie ), że go odpychasz( na przykład jak pchasz samochód, aby go odpalić  :pije🙂 - choć nie poruszasz się. Jeśli chcesz przywołać, to masz 'czuć' że go do siebie ciągniesz (pępkiem  :pije🙂- choć nadal nie poruszasz się  🏇
Taniu, ale to troche dziwne, jak ktoś się boi i skoro nic nie da się z tym zrobić, to chyba nie może dalej się w jazdę bawić? Bo jak ma jeździć taki pokurczony? Tak należałby zapytać idąc dalej za Twoim tokiem rozumowania.

To chyba nie tyle chodzi o to, by wykonywać polecenia trenera na zasadzie "uśmiechnij się" tak jak to pokazujesz ale by zdawać sobie sprawę, co mamy w sobie, jak to wpływać może na konia i jak można to zacząć wykorzystywać. Dlaczego halo w wątkach interpretacyjnych tak często pisze ludziom "uśmiechnij się, rozluźnij szczękę"? Żeby się nad tym zastanowić.

Sporo o energii i koncentracji pisze też Swift. A takie np. Ride with Your Mind (RWM)? Po co nam wiedzieć, jak te wszystkie kosteczki w ciele się układają, jak wygląda cała mechanika dosiadu? Pewnie, że można robić wiele rzeczy odruchowo i nieświadomie ale czasem lepiej może jednak wiedzieć. Ukochana tutaj Kyra o metodach RWM, którymi tak się naturalsowcy fascynują, pisze w przedmowie do najnowszego wydania polskojęzycznej książki Mary Wanless, że jej metody to "jedyny sposób, by wydobyć z konia to, co może nam dać najlepszego". Więc może jednak czasem, niektórym, warto się wgłębiać nawet w oczywistości, takie jak energia.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 maja 2012 11:50
jak ktos ma taką potrzebe to nawet i do końca zycia niechta se i rozdziela włos na 4.

Inni z kolei rozumieją że włoś to włoś i jadą dalej.

Taniu, ale to troche dziwne, jak ktoś się boi i skoro nic nie da się z tym zrobić, to chyba nie może dalej się w jazdę bawić? Bo jak ma jeździć taki pokurczony? Tak należałby zapytać idąc dalej za Twoim tokiem rozumowania.

(...)

No tak myślę i wielokrotnie o tym pisałam. Są ludzie, którzy nie nadają się do koni . Tak ogólnie -nie nadają się i już.
Z pewnością takich spotkaliście. Nie ma chemii i nie będzie. Czy to naturalnie czy klasycznie.
I przykro patrzeć jak brną w kolejne etapy, patrzą a nie widzą , nadrabiają płacąc za "protezy" . A koń zawsze swoje wie.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
17 maja 2012 11:50
ElaPe, napiszę Ci to,co powtarzam wrotkowi... że ci się jeszcze chce 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 maja 2012 11:54
[quote author=Ktoś link=topic=5.msg1404284#msg1404284 date=1337251851]
ElaPe, napiszę Ci to,co powtarzam wrotkowi... że ci się jeszcze chce 😉
[/quote]

w sumie fakt.
Ktoś... ja nie widzę nic złego w drążeniu tematu w sposób kulturalny, z otwartym umysłem. Ludzie którzy myślą o sobie, że są nieomylni i mają monopol na rację są z założenia w błędzie. Ciągłe poszukiwanie i poddawanie swojej wiedzy w wątpliwość to domena ludzi dążących do rozwoju.
Dzięki temu może się okazać, że możemy się nauczyć czegoś od siebie nawzajem. Mamy szansę fajnie porozmawiać tak jak teraz o energii. Bez wyzwisk i wyśmiewania kogokoliwek. Po to powstał ten wątek.
Hmm. Pojęcie "energii" nie jest mi obce. Sztuki walki, joga, psychologia wholistyczna... OK, mimo, że "nieco" mistyczne. Ale załóżmy, że działa. I teraz pytanie. Jak bez wędzidła przechodzi się w dół? Obniżając energię, jak Isabelle pisała "pff.."? Bo tu widzę problem. Bo w jeździectwie klasycznym przechodzi się w dół podwyższając(!) energię - od zadu do ręki, "napinając sprężynę". Pff... następuje moment później (jasne, dotyczy to tez półparady). I co teraz? Jeśli koń jest nauczony przejść w dół na zasadzie "spuszczenia" energii (jeźdźca, konia)? Nie zgłupieje przy przestawianiu? To nie dlatego przypadkiem konie "naturalne" są "rozwleczone i bez życia"?
halo - w dużej mierze tak... dlatego, że jazda bez kontaktu jest jedynie etapem a nie celem, no i większosć adeptów to zupełnie początkujący jeźdźcy bez wyczucia. Celem jest jazda na kontakcie gdzie cyrkulacja energii przechodzi własnie przez rękę i pysk tak by zamknąć obwód.
Z drugiej strony, kumulację energii i samoniesienie można uzyskać również na kantarku, ale chyba nie do końca bez kontaktu.
Z trzeciej strony można mieć konia zaangażowanego również bez kontaktu.
Jeśli koń ma prawidłowy impuls, czyli równie chętnie zatrzymuje się i cofa jak idzie do przodu. Czyli przejścia są tak zamo dobre w górę jak w dół. Nie ważne czy mamy kontakt czy nie, koń będzie zaangażowany.

Chodzi mi trochę o to, że można spuścić energię do zera... pffffff. I koń sflaczeje i zatrzyma się na przodzie. Jest to przydatna umiejętność.
Można też zmienić energię w sobie z kłusa, na zaanagażowany stęp. Można zmienić energię ze stępa na stój ale w gotowości do ruszenia jakimkolwiek chodem! I wtedy mówimy o napinaniu sprężyny ale w sposób emocjonalny. Koń czeka na kolejną komendę i sam układa ciało w sposób najbardziej zrównoważony i ułatwiający wykonanie kolejnego manewru, czy to przejścia w dół, czy w górę. Czyli koń zbiera się psychicznie i emocjonalnie i dopiero za tym podąża ciało.

Z innej perspektywy nie jesteśmy w stanie prawidłowo zebrac konia fizycznie nawet używając półparady, gdy jego psychika i emocje są w rozsypce...

Czyli chodzi może bardziej o zmianę energii na odpowiednią do wykonania manewru niż o opuszczenie energii.

Piruet w stępie może wymagać od nas zaangażowania większej energii niż, swobodny "galop przez nóżkę".

Energia zatem nie będzie dotyczyła chodu konia - czyli im wyższa energia tym wyższy chód. Tylko niejako "obrotów silnika" 🙂

Halo, fakt, można powiedzieć, że to są dwa zatrzymania:
- "bierne", przez wytracenie energii, jak spuszczenie powietrza z balonika
- "aktywne", zadanie przejścia do zatrzymania (też rodzaj zmiany chodu) z zachowaniem energii, zaangażowania
Naturalioza uznaje oba. Przynajmniej tego uczy Karen.
Pierwsze to taka podstawa - sprawdzenie, czy koń uwzględnia energię człowieka; czy potrafi być na tyle wyluzowany (emocjonalnie), czy się zatrzyma do stój "bez hamulca ręcznego" (nie jest w trybie uciekania, pędzenie itd.)...
A drugi - no, jest taki manewr. I tak jak piszesz - energia, sprężyna.
Czy koń zgłupieje od tego, że są dwa różne manewry związane z zatrzymywaniem się? Raczej nie... To znaczy człowiek musi mieć pojęcie, co robi. I człowiek z koniem muszę mieć utrwalone to "posługiwanie się energią". Jak człowiek nie flaczeje, koń nie powinien.
Chociaż, myślę, że ze wszystkim można przesadzić. Wydrylować tak, że potem trudno to odkręcić. Utrwalić tak flakowe zatrzymanie, że będzie trudno wprowadzić to aktywne. Ale to jest trochę problem z cyklu: jednocześnie uczy się koń i człowiek. Jak człowiek wie, co robi i umie to robić, to nie musi konia trzymać na wstępnych etapach (i na przykład ciągle tylko obniżać energię, bo np. się jej u konia boi).
sandakanowa   'Pracuj nad sobą, a z koniem się baw...'
17 maja 2012 13:31
[quote author=Cejloniara link=topic=5.msg1404275#msg1404275 date=1337251495]
Taniu, ale to troche dziwne, jak ktoś się boi i skoro nic nie da się z tym zrobić, to chyba nie może dalej się w jazdę bawić? Bo jak ma jeździć taki pokurczony? Tak należałby zapytać idąc dalej za Twoim tokiem rozumowania.

(...)

No tak myślę i wielokrotnie o tym pisałam. Są ludzie, którzy nie nadają się do koni . Tak ogólnie -nie nadają się i już.
Z pewnością takich spotkaliście. Nie ma chemii i nie będzie. Czy to naturalnie czy klasycznie.
I przykro patrzeć jak brną w kolejne etapy, patrzą a nie widzą , nadrabiają płacąc za "protezy" . A koń zawsze swoje wie.
[/quote]

Nie każdy kto się boi koni lub jazdy na nich od razu musi rezygnować.... Wyjaśnię na moim przykładzie.... Przez wiele lat jeździłam pewna siebie i się nie bałam. Potem był moment, że spadłam z kuca na drągi i stojaki do przeszkód o oczywiście jak wsiadłam chciałam dalej galopować, ale po pewnym czasie pojawił się u mnie lęk przed szybką jazdą, a przecież rok wcześniej ścigałam się z koleżankami. I ten lęk nie opuszczał mnie przez jakieś 2 lata, ale przez cały ten czas próbowałam go jakoś zwalczyć i w końcu udało się... Jakaś tam cząstka tego pozostała mi w psychice, bo mam momenty, że boję się coś na koniu zrobić (np. Galopować po śliskim, bo kiedyś 2 jazdy pod rząd upadłam z koniem), ale pomimo tego jestem w stanie wsiąść obecnie na każdego konia... Nawet wsiadam na klacz, która parę tyg. Temu jeźdźca przyjęła.
Nigdzie nie napisałam, że każdy. Jednak bywają takie osoby.
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
17 maja 2012 13:54
Dziś jeździłam i skakałam na sznurku pierwszy raz od 3 lat (jeździć, jeździłam jakiś rok temu ostatnio) i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona 🙂 Konio reagował na najlżejsze przesunięcie ciężaru ciała i łydki, bez problemu zatrzymania z galopu do stój, cofanie, zwroty na przodzie i na zadzie, a i parkur 110 cm z szeregiem bezbłędnie 🙂 i dwie naturalne przeszkody (wóz i drzewo) po ok 120 cm również bez wahania. Jedynie mi raz zaczął za szybko galopować po skoczeniu naturalnej, ale uspokoił się szybko.
Tyskakonik - mnie się generalnie bardzo podoba to co z Eterem wyprawiasz!  :kwiatek:
P.S. Fajna dyskusja się ciagnęła, czytam z zainteresowaniem 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 maja 2012 14:47
 
Halo, fakt, można powiedzieć, że to są dwa zatrzymania:
- "bierne", przez wytracenie energii, jak spuszczenie powietrza z balonika
- "aktywne", zadanie przejścia do zatrzymania (też rodzaj zmiany chodu) z zachowaniem energii, zaangażowania
Naturalioza uznaje oba. Przynajmniej tego uczy Karen.


żeby wykonac to "bierne" zatrzymanie kon musi być wyczulony na sygnały jeźdźca czyli wyszkolony w wyniku m.in dokonywania "aktywnych" zatrzymań. Chyba że mówimy o zastosowaniu głosu np. prrr.
Wyczulony może być również dzięki pracy z ziemi.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 maja 2012 14:55
Wyczulony może być również dzięki pracy z ziemi.

no np. może wyszkolony na komendy głosowe typu prr, stęp, kłus galop, heeta, wiśta, nazad.

Wtedy w siodle może se nawet stać czy siedzieć odwrotnie i wydawać komendy. Tyle że to nie jest jeździectwo.

Z tym że PNH dodatkowo sobie utrudnia gdyż z jakoś dziwacznego powodu zakazuje stosowania głosu w ogóle - tak komend głosowych jak i np. głosowego chwalenia.  😲
Wyczulony może być również dzięki pracy z ziemi.
no np. może wyszkolony na komendy głosowe typu prr, stęp, kłus galop, heeta, wiśta, nazad.
Albo właśnie na tę omawianą "energię". A wtedy ma mniejsze znaczenie, czy człowiek jest na, obok, bliżej, dalej.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 maja 2012 15:03
ale co energię.

Jak "energia" z ziemi (wizulane gesty ciała) sie majom przekładać na to co koń usłyszy "energią" od ciała spoczywającego w siodle.

Bo przecież siedząc w siodle jeździec nie wykonuje tych samych gestów jak stojąc na ziemi. I generalnie są to dwie różne sprawy.

Mam wrażenie, że albo to rozmowa z daltonistą o kolorach, albo brak wspólnego języka. Podejrzewam to drugie.

Jeśli koń potrafi wychwycić podwyższony puls człowieka, to można go uznać za wrażliwy radar, który jest w stanie usłyszeć "energię" niezależnie, gdzie tego ludzia ma. I czy go bardziej widzi, czy czuje.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się