Laicy o koniach

cieciorka   kocioł bałkański
14 listopada 2012 20:55
Ja tylko wciąż nie kumam jak można nosić końskie ciuszki? Chyba chodzi o jeździeckie?
Naprawdę wdziewacie czapraczki i ochraniacze?
ChingisChan   Always a step ahead! :)
14 listopada 2012 20:59
Horse-Art tak, po dwóch ostatnich lekcjach wf'u przebieram się w specjalistyczne ubranie przeznaczone do jazdy konnej (dla dociekliwych są to oficerki, ostrogi oraz bryczesy) następnie czekam zwykle 5 minut na tatę i przebijamy się autem przez korki do stajni. Nie wiem co to za halo, że przebiorę się w prawie pustej szkole i oszczędzam te parę minut w stajni.
Jara i owszem. Jak wyżej napisałam jadę z tatą autem do stajni.

edit: poprawka (podkreślona specjalnie dla Cieciorki)


Cieciorko czy teraz uważasz, że moja wypowiedź jest poprawna?
cieciorka   kocioł bałkański
14 listopada 2012 21:01
Oczywiście, dziękuję za dedykację!
Jak ja na hipoterapię jeździłam pomagać, to też jeździłam w stroju 'stajennym'. Szczerze mówiąc jak było -10, czy też -5 nawet, to po dłuższym czasie na zimnie byłam tak skostniała, że nie wyobrażałam sobie żebym się jeszcze miała przebierać, tylko biegusiem do domu i do wanny ciepłej. Jeździłam autobusem (jakieś 10min byłam), ale to było w sobotę rano koło 7.30 a wracałam koło 12 (czy może 13), więc tłoku nie było, stawałam / siadałam gdzieś z boku i nikt mnie nie musiał wąchać.

Wydaje mi się, że zapach koni jest milszy niż zapach żula niemytego od pół roku, których zapachem przesiąka cały autobus.
ChingisChan, no właśnie o tym mówie - ze jak sie przebierasz po zajeciach i jedziesz autem (a nie godzinami autobusami) to to calkowicie normalne -lepiej przebrać sie w cieplej szkole niż mrozić tylek w socjalu.
droga do auta czy wejście na stacje benzynową czy do osiedlowego - tez ok, ale to co innego niż robienie tego dla szpanu, z lenistwa(?)

raz wpadłam na zajęcia w końskiej kurtce - reszta normalna, tylko to moro(tzn ta kurtka) śmierdzące takie. spóźniłam się na zajęcia do bardoz ostrego na takie rzeczy profesora, jakieś ważne ćwiczenia z ratownictwa medycznego były, a ja (jak zwykle) spóźniona - tym razem bardzo. Cała drogę w jadąc w korkach robiąc przy tym makijaż i kończąc się ubierać, jedząc śniadanie , myślałam co wykombinować na usprawiedliwienie?
no i wymyśliłam,  wpadłam w tej śmierdzącej kurtce z tekstem, że bardoz przepraszam, ale musiałam jechać do stajni bo koń kolkował/miał wypadek no i przecież nie mogłam nie jechać mu pomóc ! skrzywił sie (z zapachu raczej, bo to że jeżdżę konie "ratować" i że to ważniejsze od zajęć to całkowicie naturalne i oczywiste), kazał "w nagrodę" być szefem zespołu i kurtkę zdjąć , a potem co trochę wychwalał pralnie która była budynek od uczelni....  hahahaha 😉

milion razy tego dnia dzwoniłam po wszystkich znajomych koniarzach czy nei zapeszyłam... ;/


co to są SPITKI ?
SPITEK - pijus, pijak, śmierdzący alkoholem
To pewnie jakiś slang, ale u mnie egzystuje.
Chyba od "spił sie" znaczy SPITEK
Sonkowa, byś się zdziwiła, jechała kiedyś dziewczyna w tramwaju, w bryczesach i sztybletach  tak upapranych, że aż biło po oczach. Mi nie chodzi o przewożenie przedmiotów, siodeł, wózków, czy piłek lub rowerów, ale o formę ubrania, raczej nie widzi się ludzi w komunikacji miejskiej w strojach do golfa, czy tenisa. No nic, po prostu jest takie moje zdanie. A co zapachów, to już inna bajka.
Kto gra w golfa raczej jeździ jaguarem  😉 a nie linią 55
no to fakt 😀
Ja widziałam kiedyś robola (bez obrazy) w takim uniformie, spodńiach typu ogrodniczki, z nausznikami takimi na szyi - takimi budowlanymi i uwaga!!!! PIŁĄ taka do cięcia drzew...
W tramwaju widać do pracy jechał
dzięki Dodofon,
hym, dzieki forum poznaje wiele nowych określeń i nazw 🙂😉)
my żul, menel, obszczymur... mówimy

gość z piła??? 😀 chyba żaden kanar do niego nie podszedł 😀

to że inni śmierdzą nie zezwala zeby wszyscy inni tak robili.  o tym pisałam. my takich piętnujemy, wiec oni (pasażerowie niewinni) i nas będą 😉 - mówie o śmierdzeniu, lans to inna bajka ..psychologiczna nie fizjologiczna
ekuss   Töltem przez życie
14 listopada 2012 21:26
widzexxcie nie wiem czy w Polsce,ale tu jest taka moda jakaś,że połowa dziewczyn zasuwa w a'la bryczesach (z lejami) i sztybletach  🤔wirek:
tu tez widuje. ale strasznie brzydkie - w sieciówkach do dostania
do tego kalosze, kalosze w ogole b. modne (byly/są), deichmann ma takie czarne, nawet z tym bolcem na ostroge.
to by kaloszy unikamy a "cywile" kupują i noszą i sie cieszą 😉))

jeden pluc mody na kalosze i "bryczesy" to częste dostawy podkolanówek do lidla i biedronki 😀
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
14 listopada 2012 22:01
Ekuss, ludzi nie związanych z końmi za to w sztybletach to ja widzę codziennie w autobusach, też jest ta moda.

Ja też jeżdżę w "końskich" rzeczach busem, mam ze sobą plecak z aparatem, dokumentami, drugim śniadaniem, piciem) i torbę ze sprzętem jeździeckim (sztylpy, sztyblety, kask, rękawiczki itp) i nie zmieszczą się tam jeszcze "cywilne ciuchy". Nie wyobrażam sobie żebym jeszcze jedną torbę wiozła bo bym zabrała miejsca w autobusie za 3 osoby chyba 😂 Ale fakt, buty zmieniam a jeździeckie względnie opłukane i wytrzepane mam w torbie więc w ugnojonych nie jadę, kurtkę mam do rzeczy "okołokońskich" i na jazdę zwykle zdejmuję bo mi za ciepło, mega przepocona po jeździe nie jestem więc co komu przeszkadza, że mam bryczesy i pewnie lekko mnie koniem czuć (czasem wystarczy się przejść po stajni i zapach zostaje na człowieku, np. włosy "łapią" zapachy bardzo łatwo)? Nie robię tego na pokaz tylko z wygody, w życiu bym nie pomyślała, że ktoś mnie posądzi o pozerstwo dlatego, że po jeździe się nie przebrałam 😜
w Anglii jest to norma- ludzie do/z pracy jeżdżą w strojach w jakich pracują.
ludzie w strojach jeździeckich (również 'pachnących'😉 spotykani są na porządku dziennym, nikogo to nie dziwi.
wiadomo że w komunikacji miejskiej nie jest to zbyt miłe, ale tu nikogo nie dziwi ani nie oburza.
ja tez czesto w ciuchach ze stajni ide np na zakupy. nie mam czasu i checi przebierac sie co pietnascie minut. do pracy ide normalnie, najczesciej w pracy przebieram sie w konskie ciuchy, jade do stajni, a jak wracam to czesto musze cos zalatwic. pare razy zapomnialam nawet odpiac ostrog. te ostrogi to troche siara, ale trudno. ja w ogole nie mam obciachu chodzic w konskich ciuchach. nie robie tego na pokaz, po prostu spedzam w nich duzo czasu. mam to gdzies, czy sie to komus podoba, czy nie. mam miejsca, gdzie nikogo to juz nie dziwi, czasem nawet slysze- o a my tu dla konia takie jabluszka obite troche odlozylismy. a tam gdzie mnie nie znaja, no to sie dziwia.
Ja i moi znajomi regularnie do lidla, który jest rzut kamieniem od stajni chodzimy w konskich ciuchach. Ba! Nawet jak zmieniłam stajnię i wracam ze stajni do domu, a lodówka świeci światłem odbitym to też zajeżdżam do tego lidla (bo mam blisko od domu) i robię robie zakupy. Często też jeździłam do neigo w oficerkach z ostrogami i tez nikt jakos dziwnie się nie patrzył...

To samo na pobliską stację benzynową.

Fakt, zdarza się, że trochę mocniej "pachnę", wtedy staram się nie łazić w "cywilne miejsca", no ale zdarza się też, że muszę... np apteka czy coś...

Tak czy owak, w lidlu, koński zapach ma też zasadniczy plus - ludzie w kolejce nie wchodzą ci na plecy tylko zachowują stosowną odległość i nie pchają się, "bo taśma ruszyła, a oni muszą stać akurat przy swoich zakupach!" 🙂.
myślę, że to indywidualna sprawa dla każdego 😉 latem nie ma problemu, żeby się przebrać- biorę koszulkę na zmianę i się przebieram. Ale zimą? Jakbym miała ze sobą brać kurtkę, buty, bluzy, czapki i szaliki to myślę, że ludzie w autobusie woleliby postać przy mnie i moim końskim zapachu, niż miałabym zajmować dwa razy tyle miejsca przez tę torbę i zapach nadal byłby taki sam, bo ubrania i tak będą pachnieć. Często jest tak, że wszystko robię w biegu i nie mam kiedy się przebrać. Kiedyś wstydziłam się chodzić w jeździeckich ubraniach, bo wydawało mi się, że wszyscy się na mnie patrzą. Teraz mi to specjalnie nie przeszkadza 😉 Często jest też tak, że jeżdżę w kilku stajniach i nie mogę sobie pozwolić, żeby w każdej z nich były ubrania na przebranie... ale już się chyba robi za duży  🚫

to wracając do tematu dodam, że strasznie bawi mnie mój brat, który ostatnio musiał parę razy czekać na mnie w stajni i żeby było szybciej to mi pomagał 😉 koni nie lubi i strasznie śmiesznie wyglądał, bo wszystko, o co go poprosiłam wykonywał z takim obrzydzeniem 🤣 jak już coś musiał podać to robił to opuszkami palców, żeby jak najmniej dotknąć tych okropnych rzeczy. A największe obrzydzenie budzi w nim...kopystka 🤣
ciekawe jak spotykacie kogoś takiego (w sensie śmierdzącego) to też tak pozytywnie reagujecie ;]

😉 no mnie na szczęście tez nikt nie zjechał :P
a! z ciekawostek... kolega wiózł kiedyś ze stajni obornik - bo mama go zmusiła - do kwiatków,wszystko ok, ale ...autobusem 😀 porzucił siatkę (zapakowane w 4 reklamówki) na 2 końcu ludzie i tak stamtąd pouciekali, a on wstydził się to zabrać jak wysiadał.
przebił nas wszystkich 😀
horse_art ukłony dla Kolegi :P
I już kilka razy widziałam kobiety w gumowych oficerkach chodzące po mieście, na pewno były to końskie oficerki bo z tym takim dziubkiem.
Nie jestem złośliwa po prostu pojawia mi się uśmiech na twarzy gdy widzę takie sytuacje.  😉


eeee a co w tym jest złego?  😲 w tym momencie (i tak jest od przeszło pół roku) jest taki szał na gumowe oficerki, że w Deca magazyn nie wyrabia na całą Polskę, a klientki do mnie z pretensjami, że po miesiąc czekają na swój rozmiar (a jak już przyjdą to im odkładam po trzy pary, bo jeszcze dla koleżanek!). Końska moda weszła już jakiś czas temu, był szał na bryczesy ( teraz chyba już mniej, ale wcześniej w każdym sklepie mogłaś kupić spodnie a'la bryczesy).
Teraz z kolei weszła moda na sztyblety, ja niedawno swoje końskie kupiłam na przecenie (udało mi się uczknąć jedną parę 38 :P) a teraz w nich chodzę najnormalniej w świecie.
Dla osoby związanej z końmi może to być śmieszne, ponieważ laicy po prostu nie wiedzą do czego to w sumie naprawde służy. A i chodzenie w takich gumowych butach za wygodne nie jest.
Gniadata   my own true love
16 listopada 2012 21:55
widzexxcie Mi osobiście się w tych gumowych "oficerkach" jeździ tylko fatalnie - chodzić, chodzę, są wcale wygodnie chwalę sobie do ot, takiego zasuwania po ulicy - może nie standardowo do szkoły (aczkolwiek widuję wieeeele panienek ode mnie z LO zasuwających w decathlonowych kaloszach jeździeckich:P), ale jeśli się trafi gorsza pogoda to też pewnie założę... 😉 Jedyne co mnie bawi, to jak widywałam owe dziewczyny w tych kaloszach kiedy było jeszcze naprawdę ciepło (w skórze było mi całkiem gorąco) i sucho, i przypominałam sobie, jak ładnie w nich się nogi mokre robią po piętnastu minutach w taką pogodę...  😂
A co mnie jeszcze rozbawiło, chyba na początku tego roku szkolnego, jak w szkole widziałam dziewczynę zasuwającą... w normalnych bryczesach, z pełnym lejem z tego zamszu, czy co to tam za materiał (jeszcze tak po chamsku za krótkich :P). Oczywiście wszystko bardzo elegancko, pełen lans 😁 Problem w tym, że jak ją widziałam w tym leju, w tym wszystkim, to od śmiechu się powstrzymać nie mogłam (niby taka moda, ale to było chyba moje pierwsze spotkanie z brykami w formie "normalnych" spodni, tak to widywałam tylko "normalne" spodnie na wzór bryków:P)

EDIT - literki mi się poprzestawiały  😡
niedługo zamiast czapek z daszkiem będą kaski nosić  😁

Ja też raz za modą poszłam i wyszłam 'na miasto' w bryczesach (nowych, nieużytych - żeby nie było, że z konia zeszłam i w miasto), ale jakoś tak czułam się nie na miejscu, bryczesy są na konie i tyle.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
16 listopada 2012 22:12
widzexxcieja często nosze gumowe oficerki zamiast kaloszy i jest mi bardzo wygodnie.
ja chodze czasem w jodhpurah czarnych jeansowych z pelnym lejem w kolorze materialu. na konia sa za ciasne, za waskie, ale do chodzenia ok. a moja mama oszalala jakie W KOŃCU fajne spodnie sobie DO MIASTA kupilam, a  nie tylko ciągle jakieś szmaty dla konia/na konie kupuje 😉
Ja tylko wciąż nie kumam jak można nosić końskie ciuszki?

Najnormalniej. Chodzę non stop w bryczesach, mam takie cudowne bordowo-różowe w kratę z pełnym lejem w ten sam deseń. Nie zakładam ich na konie, bo mi ich żal - to moje normalne ciuchy. Świetnie komponują się z innymi ciuchami, a dzięki lejom wyglądają na mnie lepiej niż legginsy. W ogóle lubię bryczesy za to, że jak się roztyję na zimę, to mogę zawsze założyć jakiś oversize sweterkowy na górę, bryczesy i wyglądam wporzo. W swoim czasie zakładałam też ostrogi do butów i rozszerzanych dżinsów - mało zauważalny detal, a bardzo fajny 🙂 W końcu głupio, jakby miała ostrogi, a ich nie używała... a na konia przecież nie założę 😉

Nasze ciuchy jeździeckie są super. Od dziesiątków lat stanowią inspirację dla projektantów mody. Pół Polski teraz łazi w bryczesach, sztybletach, oficerkach i kurtkach myśliwskich. Sztylpy też powoli zaczynają sie pojawiać, bo odpinane cholewy są bardzo wygodne. Super moda i bardzo się cieszę, bo to promocja jeździectwa, a stajnie powinny to tylko wykorzystać przy autopromocji wśród nie-koniarzy. Naprawdę dałoby się.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
17 listopada 2012 08:37
Czy ja wiem czy taka promocja jezdziectwa...? Pewnie co najmniej polowa ludzi chodzacych po miescie w sztybletach nie wie skad dizajn tych butow 😁
ja tam sie ciesze, bo mi robia obrot na dziale... :P

ostatnio przyszla klientka w tych kaloszach po kolejne, dla kolezanki, bo "ludzie mysla, ze ja w skorzanych chodze!"  😁 i do Gdanska je wysyla, zamiast powiedziec kolezance, zeby sobie tam do Deca pojechala 😉


edit: widzexxcie nie przesadzaj, ze nie wiedza do czego sa, jak klienci specjalnie szukaja dzialu JEZDZIECKIEGO 🙂
Jedyne co mnie zaskoczyło w tym przebieraniu się w strój jeździecki w szkole, to ostrogi. Założenie ostróg, to pół minuty roboty, można w stajni. Ale jak kto lubi, mnie to tylko i wyłącznie zaskoczyło.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się