matura
Facella, oby tak było! Jak ja pisałam dwa egzaminy z polskiego tego samego dnia myslalam, że oszaleję. Ledwo co zdążyłam coś przekąsić w trakcie przerwy. Niefajny jest taki maraton.
masakra 😵 a chciałam się z CRu wykręcić 🙄
Maracuja biologię rozszerzoną 🙂 ale w ogóle nie czuje tej nadchodzącej matury przez co strasznie ciężko mi się za nią zabrać 🤔
A ja językowo - inaczej niż większość tutaj 🙂
polski, angielski, niemiecki rozszerzone 😉
Ja zdaje matme rozszerzoną, fizykę podstawę i niemiecki podstawę (zamiast częstego angielskiego)
Ja rozszerzony angielski, polski i historię. 🙂
rozszerzona biola i chemia 🙂
a ja tu przychodzę do Was z prośbą o radę w nietypowej (a może już raczej powszedniej) sprawie?
Bliska mi osoba po raz trzeci podchodzi do poprawiania matury (w celu poprawy wyników) i zaczyna mi się łamać. Ma już dość powtarzania po raz kolejny materiału, nie ma cierpliwości do przerabiania zadań tak dobrze jej znanych, twierdzi, ze nauka jest coraz mniej efektywna i coraz bardziej nużąca. Traci wiarę w sens tej matury, żyje pod presją "stawiania wszystkiego na jedną kartę" i zasady, że do trzech razy sztuka.
Sama miałam takie problemy i potrafiono mi pomóc - nieustannie dając kopy w dupę i powtarzając, że dam radę i że nie traci się wiary z moje możliwości..., ale sami wiecie, że takie słowne wsparcie czasem bywa niewystarczajace.
Co mogę zrobić?
Chcą z tą osobą przysiąść, porobić arkusze, udowodnić jej, że potrafi i że da radę, że ma u mnie wsparcia nawet przy rozwiązywaniu zadań.
Jak komuś przywrócić wiarę w sens jego walki? 😉
Wszystko zależy od osoby, ja też bym straciła chęci, gdybym miała poprawiać po raz trzeci maturę... Ale patrząc na niektóre progi to zrozumiałe, że ludzie chcą to napisać jak najlepiej i decydują się na poprawianie itp.
Może jakby ta osoba chodziła na korki to by coś dało? Zależy oczywiście z czego to matura, ale nawet jeśli jest się ogarniętym, umie się ten materiał to czasem warto chodzić na korki, żeby mieć większą motywację. Coś w stylu - wydaję pieniądze na korepetycję więc się przyłożę. Ja sama zdawałam chemię rozszerzoną i naprawdę, lekcje w szkole tylko mnie zniechęcały, z perspektywy czasu myślę, że po prostu zawsze byłam kiepska z chemii a forma prowadzonych zajęć w szkole mnie demotywowała do dalszej pracy. Ale trafiłam na świetna korepetytorkę, która robiła ze mną głównie zadania maturalne, jak czegoś nie kojarzyłam to od razu mi przypominała, pomagała. Jej postawa zachęciła mnie do tego, żeby przed korkami siedzieć w domu i się przygotowywać, powtarzać sobie i nie było już zadań nie do rozwiązania - spokojnie, powoli do wszystkiego dało się dojść 😉 Tylko trzeba trafić na osobę z dobrym podejściem, nie tylko z wielką wiedzą.
Biologia i chemia na rozszerzeniu 🙂
Z chemii ma wspaniałą korepytatorkę, która przygotowuję tę osobę...za darmo. Właśnie w nagrodę za te niesłabnące chęci.
Z bio odpytywuje się ze znajomą z materiału, jaki sobie założyli do przerobienia.
Pozostaje mi chyba tylko truć nad uchem o niesłabnących chęcia, wierze w możliwości, wewnętrznej sile i samozaparciu.
Może to kwestia jakiejś za dużej presji czy coś? Ciężko z motywacją bywa, ale niestety czyjeś dobre chęci (np. Twoje) nie wystarczą. Ta osoba musi SAMA chcieć i odnaleźć w sobie to samozaparcie, chęć do dalszej walki i wydaje mi się, że niektórym nie da się w tych kwestiach pomóc, to raczej własna wolna.
Może to też jakiś chwilowy spadek motywacji, może przemęczenie, może właśnie aż za dużo robi? Nic na siłę, wszystko trzeba robić z głową :kwiatek:
To "działanie z głową" bardzo często zmienia swój zakres (czasem siada się na godzinę do zadań i wydaje się, że jest to wystarczające, a innym razem przerabiasz cały zbiór w ciągu jednej nocy i twierdzisz, że właśnie tak powinno się pracować 😉).
To pewnie efekt przemęczenia i właśnie presja. Mam nadzieję, że się ogarnie, bo żal patrzeć jak się męczy ze swoimi myślami, a nieumiejętność pomocy mu dobija jeszcze bardziej.
Wywiesili nam dzisiaj listy ustnych. I co? Oczywiście mam polski z babą od woku, która mnie nie znosi. :/
A ja oczywiście nie zwróciłam uwagi, z kim mam ustne (autobus mi uciekał :hihi🙂 Jutro rano muszę to sprawdzić 😉 Zdążyłam tylko zauważyć, że polski i angielski mam dzień po dniu...i teraz nie wiem, czy to dobrze, czy źle...
czy to nie jest tak, że nie można mieć ustnego z nauczycielem, który nas uczy?
ja mam polski 16.05 a angielski 24.05. 😵
Na pewno nie można mieć polskiego z polonistą, angielskiego z anglistą itp., który uczył daną klasę w ciągu ostatniego roku. Widocznie, jeśli nauczyciel uczy innego przedmiotu, to nie ma z tym problemu.
A ja się właśnie dowiedziałam, że moja klasa (to ja pewnie też :hihi🙂 ma ustny angielski z babką, która uczyła nas w zeszłym roku. I jest fajnie 😅
Na pewno nie można mieć polskiego z polonistą, angielskiego z anglistą itp., który uczył daną klasę w ciągu ostatniego roku. Widocznie, jeśli nauczyciel uczy innego przedmiotu, to nie ma z tym problemu.
dokładnie tak, ja np. też miałam polski z babką, która uczyła mnie WOKu (była również polonistką, ale nie uczyła polskiego mojej klasy), a angielski miałam z babką, która uczyła słabszą część mojej klasy 😉
Ja mam dokładnie tak jak Babi z angielskim, inaczej by się nie dało - mamy 4 grupy, każda z innym nauczycielem. Mam polski 14 i angielski 15, dla mnie super, bo 17 piszę ostatnią maturę - czyli 2 tygodnie i jestem wolna. 🙂
Altiria mamy ustne w tym samym terminie 😎
Tyle że ja ostatnią maturę mam 21...
Ja zrezygnowałam z niemieckiego, bo nie chciało mi się czekać. 😁 Dobrze, że tak dzień po dniu pójdzie, najpierw od wtorku do piątku, potem wtorek, środa i piątek. Mniej czasu na myślenie. Niektórzy u mnie czekają jeszcze tydzień po zakończeniu pisemnych na ustne.
Właśnie się ogarnęłam, że mam najpierw angielski, potem polski. W sumie dobrze wiedzieć 😉
W moim przypadku ciężko by było z niemieckiego zrezygnować, jak się chce iść na lingwistykę 😁
Czy Wasi nauczyciele też się teraz obudzili, że został im miesiąc na wystawienie ocen i robią co tydzień sprawdzian? 🙄 6 w tygodniu to obecnie norma, czekam, jak się potoczy dalej. A jak rozmawiam z ludźmi z innych szkół w moim mieście: luuuzy, tylko do matury się uczą, nauczyciele powystawiali im dobre oceny i teraz na swoich lekcjach pozwalają się uczyć do przedmiotów maturalnych. 🤔wirek:
Hahaha, nauka na lekcjach do matury? Marzenie! W mojej szkole jest pocisk...
Sprawdzianów właściwie już niewiele mamy, ale nasza polonistka stwierdziła, że musi wszystkich przepytać, więc jeśli nie zdąży na lekcjach, to będziemy zostawać po. Nie rozumiem tej kobiety 🤔
Mam temat matury z polskiego ,,Różne kreacje buntowników" i zastanawiam się jakie lektury lub inne utwory do niego pasują.
Może ktoś miał/ma ten temat i podzieli się ze mną pomysłem na bibliografię? :kwiatek:
Pierwsze co mi przyszło do głowy z takich oczywistych postaci to Konrad z III cz. Dziadów i Pankracy z Nie-boskiej komedii. Pod jakim kątem chcesz to interpretować? Rozpatrujesz jakąś konkretną epokę, czy przedstawiasz kreację bohaterów- buntowników na przestrzeni dziejów? Bunt przeciw Bogu, społeczeństwie, władzy świeckiej?
Buntownikiem był także Giaur, buntowała się Antygona, ale każde miało inne powody.
pamietaj tez, ze nie musza to byc lekutry szkolne, duzo lepiej sie omawia cos, co sie lubi 😉
"Motyw konia w literaturze i sztuce w wybranej epoce"
Jakieś pomysły ? Bo mnie na tą chwilę nic do głowy nie przychodzi, a może ktoś zna coś fajnego 🙂 Obrazy trudno nie będzie dobrać, gorzej z literaturą 🙂
:kwiatek:
W Zbrodni i karze był sen o kobyłce, Nasza szkapa.
Jeszcze tak na szybko przypomina mi się Dzienat z Pana Wołodyjowskiego. Nie pamiętam czy jakoś konkretniej go opisywano, czy po prostu był ulubionym koniem Baśki, ale warto zajrzeć.