nela25 - Spokojnie... jeszcze po prostu dużo musisz się naczytać/naoglądać, żeby wiedzieć, w którą stronę jest "dobrze". Każdy to kiedyś przechodził. Najważniejsze, że Ci na koniu zależy.
Pomarańczowienie: jak się przytnie "żywy" róg, to on się utlenia. Robi się wtedy taki brązowawy/pomarańczowawy. Nigdy się takie nie zrobi kopyto
nie wystrugane za mocno. Kopyto prawidłowo (nie za mocno) wybrane nigdy też nie będzie śnieżnobiałe (no, chyba ze mówimy o proszku, tak jak tu:
![](http://i6.photobucket.com/albums/y207/laranigra/kopyta/Campina/2009-01-11.jpg)
). Śnieżnobiała może być ściana przeciągnięta tarnikiem, ściana wsporowa. Podeszwa zdrowa, "żywa" zawsze będzie lekko beżowa. Tu masz kopyto za mocno podcięte - tak wygląda "następnego dnia":
http://i6.photobucket.com/albums/y207/laranigra/kopyta/IMG_6616.jpg. Tu dla odmiany naturalny kolor białej podeszwy, nieciętej nożem (ona NIE spomarańczowieje):
![](http://i6.photobucket.com/albums/y207/laranigra/kopyta/PT-10.jpg)
*
Co do zdjęcia flar i ścięcia podeszwy naraz: wiesz jak rozkładają się obciążenia na kopyto? Na czym koń chodzi? Są dwa podstawowe składniki:
1. Ściana i listewki - ściana puszki kopytowej (w zdrowym kopycie) jest mocno przyrośnięta do kości kopytowej czymś w stylu rzepa. To naprawdę mocno trzyma. Jeśli kopyto jest przerośnięte, ściany długie (albo koń okuty), to praktycznie całe obciążenie idzie na listewki właśnie (czyli na tego "rzepa"😉 - koń "wisi na ścianie" (to nie jest dobre)
2. Spód kopyta - oczywiście naturalne jest, że koń, chodząc na kopytach, powinien móc obciążyć spód kopyta podobnie jak człowiek podeszwę stopy. Obciążenie rozkłada się więc też na strzałkę, podeszwę kopyta, która w sytuacji zdrowego kopyta jest grubą, elastyczną warstwą chroniącą wrażliwą tkankę twórczą, oraz ściany wsporowe. Jak się całą ścianę opitoli, to koń chodzi na podeszwie (to też nie jest dobre)...
Każdy z tych elementów ma swoją rolę i w sytuacji idealnej ileśtam obciążenia przenosi. Jeśli jeden z elementów jest słabszy, reszta, naturalnie, zostaje dociążona i musi przenosić więcej. Koń się do tego dostosowuje - różne dziwne rzeczy wyrastają na kopycie jako tymczasowe rusztowania. Jeśli osłabiona jest ściana (np. kawał się obłamie), to podeszwa reaguje - właśnie zabetonowaniem, żeby wytrzymać większe obciążenie, wyrastają tymczasowe rusztowania ze ścian wsporowych. Koń jakośtam funkcjonuje. Im więcej ma
możliwości ruchu, tym większa szansa, że sobie poradzi z tą sytuacją. Jeśli osłabiona jest podeszwa - to ściana szybko nadgania, unosi podeszwę nad ziemię i zmniejsza nacisk na zbyt cienką warstwę. Zwykle również ściany wsporowe dochodzą do głosu.
A teraz wyobraź sobie jakie zadanie dajesz koniowi wycinając mu ścianę ORAZ podeszwę. Podeszwa, po mocnym skróceniu ścian, przejmuje większe obciążenie i... jest cieńsza. Dziwisz się, że koń maca? Dlatego ALBO się mocniej przycina ściany - mając świadomość, że podeszwa będzie przeciążona, staramy się maksymalnie ułatwić jej zadanie (nie wycinanie żywego!!! buty z wkładkami, miękkie podłoże), ALBO podcinamy taką schodzącą podeszwę, wystawiając nową, młodą - ale wtedy trzeba pozostawić wsparcie w postaci ścian na czas, aż się nowa podeszwa zahartuje - trudno, żyjemy czas jakiś z flarami.
EDIT: * - o, ten koń ma bardzo mocno wystruganą ścianę, praktycznie do zera, bo były duże flary. Ale podeszwa jest nietknięta - chodził bez problemu.