Wróciłam w niedzielę w nocy, w sumie spędziliśmy w skałach 1,5 dnia, niby malutko, ale moje niewypracowane mięśnie już więcej by chyba nie chciały.
Ogólnie świetna sprawa, atmosfera parkowa, bardzo wielu Brytyjczyków, ludzie z dziećmi, starsi panowie robiący skałki o trudności 7 jak bułka z masłem - rewelacja 🙂
Bardzo mi się podobało, choć żałuję, że nie mam tu w okolicy ścianki bo jednak wiele mogłabym tam wypracować przed wyjazdem w skały.
Tu mam taki bardzo śmieszny malutki album, jakoś nie chciało nam się robić zdjęć...
http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10152234295744240.1073741832.560544239&type=1&l=a0a597bc19Mój chłopak zostawił mi swojego małego crash pad'a, i wiem, że znajdę tu jakieś skałki w Pirenejach 🙂 Naprawdę złapałam bakcyla 😁
Co do butów - w sklepie bardzo się wahałam, czy kupić 39 czy 40. Obie pary były za małe, pytanie - jak bardzo za małe muszą być. Na szczęście wzięłam te większe! Po południu stopy miałam już mocno zmęczone i w 39 na pewno w nich bym nie wytrzymała. Więc muszą być małe, ale bez przesady.
Kupiłam Scarpy i jestem zadowolona. La Sportiva niestety nie było :/