Kto/co mnie wkurza na co dzień?

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
18 lipca 2013 13:47
Sprawa dla Miodka  😁

edit: w sumie to czy można ubrać sukienkę w coś? Można ubrać/założyć coś NA sukienkę np. marynarkę. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że koszulę/ marynarkę/ sukienkę można W coś ubrać.

I czy zdanie " Ubrałam marynarkę na sukienkę" jest błędne?  Zgłupiałam  🤔wirek:
U mnie na osiedlu ( strzeżonym, ogrodzonym) jest spora część trawnika: zadbany, zawsze doskonale nawodniony, wystrzyżony, wypielony- aż miło mi na niego przez okno patrzeć.
A dziś patrzę przez okno a przyjezdni ( uroki mieszkania przy samej plaży...), którzy wynajęli sobie nade mną mieszkanie, wyprowadzają swoje psy na ten trawnik 😵 Psy leją, ładują w ten piękny trawnik a właściciele nawet nie raczą tego posprzątać. NO SZCZYT BEZCZELNOŚCI!
W życiu by mi do głowy nie przyszło, by swojego psa tam puścić, bo przecież kto inny jak nie mieszkańcy płacą za utrzymanie terenu osiedla...a tu przyjadą sobie wygodniccy i heja. Podczas gdy do psiego lasku na siusiu jest naprawdę niedaleko. 
Ludziom się w d*pach przewraca.
safie, mnie bardziej pasowałoby zdanie " Na sukienkę ubrałam marynarkę ", albo : "Na sukienkę założyłam marynarkę".
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
18 lipca 2013 14:20
Neila, właśnie się dowiedziałam, że marynarki nie można założyć tylko włożyć  😵

Koleżanka po polonistyce ( pisze recenzje książek) twierdzi, że jak najbardziej można ubrać sukienkę i nie jest błędne.  👀

edit: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10676
Moja mama (polonistka) twierdzi, że "ubieranie sukienki" jest błędne. Sukienkę można włożyć.
Moja polonistka w liceum też nas zawsze za to goniła.

edit: No właśnie, tak jak w linku safie, mama właśnie stwierdziła, że to chyba jest jakiś regionalizm.
Pomijając czy jest to błąd, czy nie... jak dla mnie brzmi koszmarnie.
Mnie też denerwuje jak ktoś mówi "ubierz" w zdaniu typu "ubierz jakieś spodnie" itp.

Oprócz tego niezmiernie denerwuje mnie to, że woda wlewa mi się litrami do uszu na basenie  🙄 Potem wracam do domu i czuję tylko jakieś resztki wody gdzieś tam w uchu i gimnastykuję się, żeby się jej pozbyć..
wkurza mnie słowo "pieniążki" :/ żadne inne zdrobnienie tak mnie nie wnerwia. i ludzie, którzy używają tego zdrobnienia. jakoś zawsze ciężko doczekać się tych "pieniążków" od takich osób :/
calore, mnie też! Ogólnie zdrobnienia często mnie denerwują, ale pieniążki i chlebek najbardziej.
Facella   Dawna re-volto wróć!
18 lipca 2013 18:30
Z pieniążkami mam dokładnie to samo, nienawidzę tego słowa. Zwłaszcza, jak wypowiada je poważny/-a pan/-i dyrektor np. w wywiadzie w TV, choćby lokalnej.

Dojazd do stajni mnie wkurza, tracę prawie godzinę na tłuczenie się autobusami i czekanie na nie  😵
chlebek najbardziej.

  chlebuś  🏇
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
18 lipca 2013 19:00
Chlebuś akurat nie - moja babcia zwykła mawiać " ciepły świeży chlebuś z masełkiem", ale pieniążki już tak. Zwłaszcza, jak Facella , kiedy wypowiadane jest to przez eksperta w wywiadzie  😵
ufff, nie jestem z tym sama 😉 ogólnie, kiedy mówi tak ktoś, kto ma coś wspólnego z pieniędzmi, to mnie wkurza. ja nie wiem, co w tym jest, ale jak ktoś mi pisze "jutro zrobię przelew", to robi ten przelew. a jak pisze "jutro wyślę pieniążki" to se można czekać, poważnie :/
safie skomplikowany ten nasz język jednak 😉

Fałszywi ludzie mnie wkurzają ! Dziś dowiedziałam się , że mamy w pracy szpiega - mało tego, jest nim osoba, po której w życiu nikt by się nie spodziewał. Na codzień to milutka, sympatyczna i w ogóle, a swoje robi. Nosz kur..., jak tak w ogóle można ! Bez sumienia totalnie.
O! I dlatego nie lubię tych milutkich i przesympatycznych osóbek!
Zawsze mam wrażenie, że im ktoś bardziej milusi, tym bardziej fałszywy!
I to też jest wkurzające.
Najgorzej jest, kiedy ktoś wszystko zdrabnia. Mieliśmy pogadankę z dietetyczką i było tak "na obiadek kotlecik z ziemniaczkami, do tego jakieś warzywka" potem "chlebek z masełkiem" i tak do porzygu.
wkurza mnie słowo "pieniążki" :/ żadne inne zdrobnienie tak mnie nie wnerwia. i ludzie, którzy używają tego zdrobnienia. jakoś zawsze ciężko doczekać się tych "pieniążków" od takich osób :/


Tak! tak tak! Nie ma gorszego zdrobnienia niż "pieniążki" lub w ogóle "piniążki". Od kiedy chodzę do szkoły ani razu żaden nauczyciel nie powiedział, że 'zbieramy pieniądze na wycieczkę'. Zawsze są pieniążki. ZAWSZE, nieważne czy dziesięć pieniążków czy trzysta pięćdziesiąt.
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
18 lipca 2013 22:25
lepsze "piniążki" niż piniedze (powaznie, słyszałam juz to kilkakrotnie  🙄 )

Wkurza mnie używanie zwrotów: rok czasu, godzina czasu, tydzień czasu itp Rok, godzina, tydzień , to już jest określenie czasu, więc nie trzeba tego dodawać  🙄 Drażni mnie to niesamowicie  :nunchaku:
Wkurza mnie, że muszę czekać aby zarejestrować pojazd aż 2 tyg  🤔wirek:  jest takie bezrobocie to do cholery niech jeszcze zatrudnią kilka osób  😤
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
19 lipca 2013 13:36
Bezczelność mojej mamy. No załamała mnie dziś.
Wpadli do teściów. I kochana mamusia już na wstępie rozpoczęła bardzo miłą rozmowę: Wiecie, ja zameldowałam K. u siebie, więc teraz trzeba zacząć coś z tym domem robić. Ale ja nie mam pieniędzy, siedzę w Irlandii i się martwię, a z domem coś zrobić trzeba!
Ogólna aluzja była taka, że skoro moja mama zameldowała K. u nas, to teraz jego rodzice muszą nam dom wyremontować. Bo przecież to jasne, że śpią na pieniądzach! 😵
Teściowa nie wytrzymała i wyszła, ja chwilę po niej. No myślałam, że szlag mnie trafi... wstyd mi za własną rodzinę 🤔
A ja sobie jeszcze ponarzekam na nasze kochane polskie urzędy..
Ciekawe czy ktoś z Was by zgadł ile dostaje się dowodów rejestracyjnych, żeby móc zarejestrować przyczepę kempingową przywiezioną z zagranicy? Uwaga.... 3  😵 pierwszy dowód oraz tablicę rejestracyjną dostaje się po wypełnieniu mega długich i głupich formularzy, oczywiście opłaceniu "kosztów wypożyczenia tablicy" na 1 dzień, po czym w ten sam dzień TRZEBA pojechać do ubezpieczyciela ubezpieczyć przyczepę, ok. Po następny dowód i tablicę rejestracyjną jedzie się na następny dzień, znowu wypełnia się formularze, zwraca się poprzednie tablice i płaci się za wypożyczenie kolejnej, która znowu jest do zwrotu, bo jest to dowód i tablica tymczasowa na 1 miesiąc i w ten sam dzień trzeba jechać do ubezpieczyciela odkręcać tamto ubezpieczenie, ponieważ było na nieaktualny numer na tablicy i zmieniać całe ubezpieczenie. Po zwrocie po miesiącu tego dowodu i tych tablic jedzie się znowu do urzędu, wypełnia formularze, płaci odpowiednią sumę, dostaje się nowy dowód tym razem już na stałe, tablice i znowu trzeba lecieć do ubezpieczyciela, że numery są nieaktualne i że ubezpieczenie trzeba zmienić.
Do tego facet na przeglądzie przyczepy KEMPINGOWEJ nie dopisał jakie będzie jej zastosowanie/użycie i trzeba było jechać jeszcze raz Z PRZYCZEPĄ, żeby stwierdzić, że zastosowanie przyczepy KEMPINGOWEJ jest turystyczne, czy jakkolwiek oni tam sobie to nazwali.
Paranoja  😵
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 lipca 2013 14:22
Nie paranoja, tylko biurokracja. A nie, to to samo!  🙄
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
19 lipca 2013 14:27
agatat, na pocieszenie powiem, że urzędnikom też się nie uśmiecha takie kombinowanie, ale mają przepisy i niestety muszą ich przestrzegać inaczej mogli by mieć kłopoty.
Nie nie, ja rozumiem 😉 więc prawo w tym wypadku jest skopane (i nie tylko w tym), bo co to komu da, że 3 razy do jednej przyczepy będą wydawać papiery? Nie no, fakt - za każdym razem trzeba płacić..
agatat jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze  😎
A mnie wkurzają po prostu ludzie... Może przeżywam jakiś kryzys wieku średniego 🙄 ale wkurza mnie prawie wszystko.  Najchętniej spakował bym manatki zabrał konia i zaszył się w bieszczadach. Ale nie mogę... albo raczej nie potrafię... i to też mnie wkurza 😤 Co jakiś czas jadę tam na chwilkę... i to jedyne co mnie nie wkurza 🙂
Wyślęczałam godziny nad projektami dwóch banerów... Wszystko dopieszczone i wysłane do drukarni. A Ci **** wysyłają maila w skrócie: wszystko fajnie, ale chcemy pliki źródłowe. Po ch***? Będą sami od nowa składać te banery?
Wkurza mnie pogoda. No kurde nie może polać dwa dni i potem być tydzień pięknej pogody, żeby coś zaplanować, coś zrobić?

Wkurzają mnie jeszcze kilkuletnie dzieci w wieku przedszkolnym. Nie wiem, ale mam ostatnio jakąś awersję do nich. Nie wiem czy to jakiś trudny wiek czy to kwestia wychowania czy jak. Biegają, latają jak małe wściekłe wampiry, drą się nie wiadomo o co. Czasem się takie przyczepi i mimo, że nie mam z nim nic wspólnego i chciałabym np. w stajni zaznać świętego spokoju, to łazi za mną taki osobnik opowiada jakieś niestworzone historie i nie chce się odczepić. Wkurzają mnie też jeszcze, bo gonią drąc się mojego psa, a potem on chodzi cały zeschizowany i szczeka na wszystkich obcych ludzi.
Wkurzają mnie ludzie, którzy nie biorą ulotek na ulicy. Ok, osoby, które mają zajęte obydwie ręce - wiadomo, że w zęby nie wezmą. Ale chodzi mi o ludzi którzy  idą po prostu ulicą, widzą osobę z ulotkami i po prostu nie biorą. Dlaczego? Co za problem wziąć i wyrzucić do najbliższego kosza? Nie pracuję w ten sposób, ale gdy myślę, że miałabym taką pracę to chciałabym, aby ludzie te ulotki brali. Dlatego biorę i NIE ROZUMIEM tych, którzy tego nie robią.
Jeśli co 10 metrów ktos się na ciebie czai z ulotkami to jest to męczące...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się