naturalna pielęgnacja kopyt

kasik
Wszystko zalezy od tego co wyjdzie na RTG i USG , jak wyglada kopyto, jak wyglada koń, co robi koń, jak bedzie wspomagany i rehabilitowany przez weterynarza i właściciela. Jesli mialabym tylko strugać to nie potraktowalabym wcale.
Strugam przykurczowca 17 letniego  i udalo się go całkiem sensownie uruchomic, natomiast dzieje się to wolno i nie wierzę w to że kopyto u niego 1. bedzie kiedykolwiek jeszcze normalnie wyglądać, 2 ten koń bedzie chodził w 100% czysto i dobrze noga z przykurczem. Strugam takie konie na tyle zeby bez bólu i dyskomfortu funkcjonowaly, nie tak zeby to wygladalo dobrze i ksiażkowo.


edit
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.157765404246317.29387.143747122314812&type=3
Ciekawe zdjęcia dotyczace "naturalnej" masakry.
I martwi mnie to że widze niektore takie kopytka na zywo. Strugane "naturalnie" . Skad to sie bierze?
Żadne ze zdjęć nie jest miłe dla oka. W jednym przypadku tam cęgi nawet widzę, a człowiek nimi dość sporo ucina...
Mnie najbardziej razi mustang roll na całym kopycie i stawianie konia na podeszwie, bo takich przypadków widze sporo na żywo. I to sa przypadki którym ciezko jest przetrwać okres przejściowy, bo stoją na zgnitych strzałkach i nieprzystosowanych do stania na podłozu podeszwach. A ściany... co tam sciany, można je starnikować do linii bialej na całym obwodzie.
A potem koń kulawy, maca, podbity, nie chce chodzić, chodzi z palca... 🙁
Stad się biorą opinie na temat werkowania. Że nie działa i że szkodzi... . Bo faktem jest że w takiej formie szkodzi.
dea   primum non nocere
10 września 2013 10:43
Dokładnie. Mam takie krótkie przemyślenie: struganie naturalne nie polega na tym, że koń chodzi wyłącznie na podeszwie. Wracając do podstaw, zasada naturalnego strugania jest taka, że przenosić ciężar (odpowiednio i proporcjonalnie!!) ma wszystko, co "rzuca cień" - wszystko co jest na spodzie kopyta. A to oznacza, że również ściana (szczególnie wewnętrzna warstwa, bez dwóch zdań jest BARDZO ważna), również sciany wsporowe - ale nie mogą wystawać i brać na siebie wszystkiego. To ta proporcja, odpowiednie rozłożenie obciążeń, to jest to, co jest prawdziwą sztuką. Niestety, im nas więcej, tym więcej też naszych błędów 🙁 Podstawowym obowiązkiem każdego, kto chce się mienić naturalnym strugaczem jest uczyć się bez przerwy!! i każdy przypadek konia, z którym jest "coś nie tak", szczególnie jeśli pogarsza się po struganiu (!!!!) trzeba mocno przemyśleć, zrozumieć, przedyskutować. Nie można tego bezmyślnie powtarzać.

...bo potem się słyszy takie rzeczy, że np. dany koń nie może być ze względu na rasę strugany naturalnie  😲 i wrogom tego nurtu leci woda na młyn tylko.

Kółka wzajemnej adoracji to gdzie indziej - tutaj jest sama prawda i czysta prawda - robimy błędy. Zastanówmy się, co można robić lepiej, żeby do takich przypadków nie dochodziło. Jaka jest podstawa?

1. Koń ma po struganiu chodzić niegorzej niż przed. Nic, powtarzam, NIC nie może usprawiedliwić odstępstwa od tej zasady.
2. Kopyta mają wykazywać oznaki poprawy między jednym struganiem a drugim (czyli np. zrost ściany pod ciaśniejszym kątem)

Dokładnie taka jest kolejność. NIE WOLNO strugać konia tak, że nie ma kontaktu ściany z podłożem, nie ma komfortu - ale ściana zrasta pod lepszym kątem. Musi być inny sposób niż pozbawienie konia totalnie ważnej części składowej "podwozia" na rok (???). Znowu odsyłam do Rockley. Jak widać - koń może mieć naprawdę dużo ściany, jesli zrost jest mocny, bo warunki są dobre (żywieniowe i ruchowe), to żadne odrywanie mu nie grozi. Oczywiście, rozumiem i sama doświadczam tego, że nie potrafimy stworzyć takich warunków - szczególnie trzymając konia w pensjonacie walczymy z wiatrakami często - i dlatego pomagamy sobie struganiem, ale pamiętajmy proszę o tej zasadzie: primum non nocere. Jeśli struganiem, które konia NIe okulawia, nie jesteśmy w stanie naprawiać kopyta (bywa tak, oczywiście), to trzeba szukać poza skrzynką z narzędziami.

Ważną rzeczą jest, kiedy struga się nie tylko swoje konie, kontakt z właścicielem. To jedyna osoba, kŧóra konia zna, potrafi ocenić najczęściej lepiej niż my, czy struganie mu posłużyło. Może powiedzieć, jak zachowywał się, chodził na drugi dzień. Właściciel konia musi rozumieć co się dzieje, musi rozumieć, kiedy mogą być kryzysy a kiedy nie. Parę razy mi się zdarzyło, że przyjechałam po miesiącu,a  właścicielka mi mówi - WTEDY - że koń po struganiu macał kilka dni. Świetnie, po miesiącu, po kilkunastu, dwudziestu kilku nieraz koniach, mam pamiętać, co dokładnie zrobiłam i jak inaczej?
Poza tym właściciel jest jedyną osobą, kŧóra może coś zmienić w warunkach utrzymania i użytkowania konia. A samym struganiem czasem naprawdę ciężko cokolwiek osiagnąć.


A w kwestii strugania jeszcze, opowiem Wam, jak małe rzeczy mogą mieć znaczenie. Pisałam chwilę temu o mojej Sekwanie (pół fryzka, problem z blokowaniem rzepki) - że całkiem przestała się blokować, odkąd zmieniłam struganie. Zmieniłam naprawdę niewiele. Efekt był taki, że była w stanie podać mi nogę spod kłody, mimo że dość sporo czasu minęło od tego "dobrego" strugania i miała dość przerośnięte kopyta (choć generalnie jest gorzej, jak ma dłuższe). Niestety wtedy rozpędziłam się i nieco bardziej standardowo zrobiłam te jej zadnie kopyta. Nic agresywnego. Uwaga: zjechałam ściany przedkątne do podeszwy, zostawiając same kąty milimetr nad podeszwą. Reszta tak jak zwykle: ściany wsporowe też podcięłam, żeby się spokojnie chowały. Efekt? Koń zaczął się blokować już następnego dnia. W niedzielę strugałam ją znowu, była masakara. Musiałam używać dziwnych przesunięć całego konia nad zablokowaną nogą, żeby w ogóle była w stanie ją zgiąć i mi dać. Dawno nie było tak źle  😲 Zajrzałam pod podwozie: a tam sciany wsporowe przerośnięte, jakby mineło z 8 tygodni, nie 4. Skupiłam się, zrobiłam tak, jak pamiętałam, że robiłam wtedy, kiedy była duża poprawa: czyli ściany przedkątne również zostały ciut nad podeszwą, tyle samo co kąty. Cała ściana nad podeszwą na milimetr. Ściany wsporowe proporcjonalnie do reszty - wycięłam kalafiory, ale nie za mocno. Tylko pazur skrócony solidnie. Dostałam informację dzień później - blokowania nie zaobserwowano.

To są milimetry... najbardziej istotne jest (ostatnio stwierdziłam, zresztą już od dawna to "czuję"😉 nie to, jak bezwzględnie długie są kopyta (najwyżej będą pękać i się łupać), ale to, jakie są różnice pomiędzy obciążeniem poszczególnych elementów kopyta. Naprawdę trzeba bardzo myśleć i bardzo obserwować, jeśli w ogóle bierzemy narzędzia do ręki, a nie - dajemy koniowi samemu kształtowac kopyta (jak w Rockley). To ogromna odpowiedzialność.

Jeszcze taka ogólna podpowiedź: jeśli koń chodzi dobrze, chcemy tylko kopyto skrócić i nic nie zepsuć - spójrzmy dokładnie, jak koń rozłożył sobie obciążenia. Trzeba to wszystko "skopiować, tylko że krótsze". Inna sprawa, jeśli kuleje, albo w inny sposób sygnalizuje, że coś mu nie leży w tych kopytach, które ma, ale jak ktoś się za to bierze, to musi naprawdę pogłówkować. Tu nie ma prostej recepty na wszystko.
Dea
  :kwiatek: za to że Ci się chciało to wszystko pisać.

Dla mnie jeszcze jedna rzecz jest niedopuszczalna.
Takie wystruganie konia po rozkuciu żeby czuł dyskomfort. Oczywiście nie mówię o koniu z powaznymi problemami ( ochwaty, trzeszczki ) gdzie na pewne rzeczy nie mamy wiekszego wpływu po rozkuciu, ale chodzi mi o stada koni które sie zaraz po rozkuciu traktuje mustang rollem po obwodzie i stawia się go nisko na piętce żeby strzałka dotykała podłoża. Nie moge tego zrozumieć i ogarnać.

Mam takiego konia z syndromem low heel - high heel . Po rozkuciu go artysta wystrugał i "naturalnie" potraktował mustang rollem. Właściwie totalnie pozbawił go scian i postawił na kopytku które było płaskie. To z wyższa piętka dało rade, to 2 niestety nie. W efekcie jak przejełam tego konia, to 6 tygodni dawałam tej jednej nodze odrastać i do tej pory sciana sie nie pozbierała, a całe kopyto ma stado podpórek. Koń aktualnie chodzi, nawet mocno z piętki i bez wiekszego dyskomfortu, natomiast poczatki po tym rozkuciu  były masakryczne, bo kon kulał i macał nawet na miekkiej trawie i piasku.
Kopytko wygladało tak ( strugał go kowal który w swojej ofercie ma struganie naturalne i to tez zastosował w tym przypadku  😵 ) :

Aktualnie wyglada tak:

Jedyne co tam mozna zrobic to wywalac podpórki które sie wykryszaja. Poza tym nie zmieniałam absolutnie nic. Kon jest w pełni uruchomiony.

Niemniej jednak rozkucie tego konia i zrobienie mu takiej masakry spowodowało miesiąc cierpienia zwierzaka, dlatego uwazam ze czasem niech to wyglada źle, brzydko, strasznie i ochydnie, ale nie nalezy tego dotykać. Trzeba dac czas na dostosowanie sie do nowej sytuacji, a nie pogarszać stan żeby ładnie wyglądało.

W temacie tego konia jeszcze mi się przypomniało ze ten Pan artysta chcac zlikwidować negative palmar angle starnikował bull nose 😉 Wiecie wtedy puszka kopyta wyglada poprawniej.



A co do właścicieli. No właśnie. Tutaj jest spory problem z komunikacją. Mam takich którzy mnie o wszystkim informują i sami sie ucza. Pytaja, czytaja, stosuja sie do zaleceń, a mam tez takich których to absolutnie nie interesuje. Strugam i wychodzę. Czasem mam wrażenie że sama się bardziej przejmuje tymi końmi. A jak juz konia uruchomię to jest super i nie trzeba strugac tak często. Na szczeście wszyscy z którymi wspólpracuję zrobili wszystkie badania, zdjęcia i zastosowali sie do zaleceń ( chociaz niektórzy ze sporą niechęcią ). Nie biorę koni do strugania kiedy wiem że nie będzie z tego wspólnej wspólpracy Ja/właściciel/weterynarz , to dla mnie priorytet.
kotbury- owszem ale w zależności od stopnia przykurczu i rehabilitacji jesteśmy w stanie zapobiec pewnym kompensacjom (u dzieci i koni) 😉 Jak zrobię rtg mojego konia (zdiagnozowany przykurcz, korygowany struganiem, okresowo rozciąganie, dużo ruchu w terenie) to podyskutujemy :kwiatek:



No ale tu padło stwierdzenie kluczowe- dużo ruchu w terenie.

Mam po prostu wrażenie, że często patrząc na nogi zapomina się spojrzeć wyżej. Wszyscy patrzą na pęciny i staw powyżej, ale na łopatki już mniej ludzi.

To co napisała Dea to niestety do mnie.
Mea culpa i się przyznaję, że chcąc uzyskać lepszy zrost, zrobiłam mustang roll przez linię białą. Może nie aż tak drastycznie jak na tych fotkach ale jednak za drastycznie.
Jaki efekt: koń od razu po werkowaniu fruwa, ale następne kilka dni to macanie. Stosowałam tą "strategię" przez 2,5 miesiąca i koń mi ewidentnie pokazał, że w naszym przypadku nie tędy droga.
teraz jestem trochę w martwym punkcie bo jak "nie tędy" to chwilowo nie mam pomysłów którędy. Dodam, że u nas papcie się robią okropne i kąty makabrycznie podwijają, tylko trochę wyrosną.
I rację ma Dea mówiąc o ciągłym dokształcaniu się jak i tej odpowiedzialności. Mnie czasami dopada rutyniarstwo. To dla mnie tak naturalne już, że sama robię kopyta mojego konia, że dziw mnie jak ktoś się dziwi..
kotbury
Ja tez robie mustang rolla u mojego ochwata. Przez linie białą na pazurze. I z tego co pamietam masz te kopyta u swojego konia takie problematyczne jak u mojego. Ja sie długo bałam cokolwiek zrobić, nie daj boże nożem dotknac, bo ochwat, bo płasko, bo wyjezdzajacy pazur, bo strzałka bo fałszywa podeszwa. Aktualnie po zdjeciach RTG zaryzykowałam i zrobiłam bardzo hardcorowo. Była chwila ze po tygodniu od strugania zamacał i byłam przerazona. Ale okazało się że najbardziej problematyczna jest strzałka która z predkoscią swiatła sobie odrasta w strone pazura. Jak tylko odrosnie chociaz kilka mm to kon aktomatycznie maca. Podcinam ja srednio raz w tygodniu i pilnuje zeby podeszwa nigdzie nie wystawała powyżej poziomu scian po bokach. To kopyto wyglada teraz jak dzwonek, bo flar na boku nie dotykam, ale koń zaczał w koncu konkretnie zaznaczac ruch z piętki i mam wrazenie że zaczyna byc tym przodem aktywniejszy i obszerniejszy. Ale jest to jedyny przypadek gdzie dopusciłam sie takiego działania, bo wszelkie inne sposoby nie dały rezultatu. Gdyby to był inny kon nie zrobiłabym tego. Chyba że miałabym go na miejscu i mogłabym codziennie ogladac co sie z kopytem dzieje. Przy cyklach co 2 tygodnie takie cos spowodowało by kulawizne i niemozliwośc reakcji wtedy kiedy trzeba, a zanim jeszcze kon bedzie czuł się źle i bedzie bolesny.

Ale na kilkanascie koni które strugam regularnie i sa problematyczne i chore, ani jeden nie ma zrobionego mustang rolla.
milena1013   kopyta i sznurki ^^
10 września 2013 13:39
Co myślicie o tym filmie ?
. *mi się wydaje, że wycięta podeszwa jest bardzo smutna ... ale tylne strzałki są fajne 🙂 tylko po co wyrzyna w nich rowki  🤔 * I jeszcze jedno pytanie : skąd tak naprawdę pochodzą "właściwe" dzikie konie ( nie zdziczałe ! ) ?
Jak to skąd pochodzą dzikie konie... poczytaj o historii gatunku koń...
milena1013   kopyta i sznurki ^^
10 września 2013 15:11
Chyba mam zaćmienie bo nic nie znalazłam  🤦

Ewolucja się kłania i kokieteryjnie uśmiecha, google zna na to odpowiedź. Konie dzisiejsze to te zwierzęta, które wcześniej udomowił człowiek i rozmnażał, kojarzył różnorako dla swoich potrzeb. I cóż, w sumie tyle.
milena1013   kopyta i sznurki ^^
10 września 2013 15:36
Mi chodziło o pochodzenie a nie o ewolucję  😡 A google chyba się sfochał bo nic nie mogę znaleźć  🙄
Którego strugacza najlepiej chwytać w Krakowie? Możecie kogoś polecić?  :kwiatek:  Z mapki widze 3 osoby, ale tak szczerze mówiac, nie kojarze ich za bardzo z forum jeśli chodzi o część praktyczną.
A co wy na to :
https://www.facebook.com/Equinehoofsolutions
Uwaga bo jest tam sporo drastycznych zdjeć kopytek.
Oj rzeczywiście sporo drastycznych fot. Nie za bardzo rozumiem co jest celem tej babki...

Ok, teraz zabrzmię jak osoba z rozdwojeniem jaźni, bo zaraz po poćcie, w którym się przyznałam, że ja też należę do tych którym zdarzyło się ostatnio popełnić strategię rżnięcia poleciałam do stajni robić przody (zbieg okoliczności). ale jakby nie było natchnięta tym co napisała Dea postanowiłam "zrobić mniej".
Jakież było moje zdziwienie gdy "paczę" a tu"
1. Podpórki się wykruszają
2. Wyprostowane ściany wsporowe (bo mieliśmy takie w zyg-zag) bez krwiaków itd
3. linia biała jest biała (poza jednym fragmentem jednego kopyta - ściana przedkątna, której celowo poprzednio nie obrobiłam na grubość
4. Coś co mnie dosłownie wmurowało: w jednym kopycie otworzył nam się "rów mariański" i pierwszy raz od 4 lat palcem dotknęliśmy jego dna!!

Więc się zastanawiam czy aby jednak czasem nie jest tak, że (zakładając, że niestety nasz koń przebywa w warunkach b. dalekich od naturalnych) najpierw musi trochę "poboleć" aby mogło się coś ruszyć i być lepiej.
Chyba, że te 4 punkty to zasługa:
a) suplementacji, którą koń dostaje od miesiąca
b) tego, że popadało- jest bardziej miękko

Jutro sprawdzę jak koń chodzi. Mocno też będę monitorować te 4 punkty przy następnym werkowaniu.... i zaraz dojdzie do tego, że nie tylko foty kopyt warto robić ale prowadzić "dziennik opadów", heheh.



kotbury
Ja mojego hardcorowo wystrugałam 1 raz 28 sierpnia. Od tego czasu strugałam już 3 razy bo nie moge nadazyć z gromadzeniem sie martwego materiału ( co jest dziwne bo znam tego konia ok 6 lat i nigdy nic sie nie proszkowało, ewentualnie bardzo sporadycznie i miejscowo ). I też mocno myslę nad tym co się zmieniło poza struganiem.
U nas na pewno duzy wpływ miała zmiana stajni na poczatku sierpnia, na taką która ma czysto w boksach , no i kon jest na padoku od rana do wieczora ( padok trawiasto, gliniasto kamyczkowy ).
Diety w to nie wliczam bo nigdy nie widzialam jej wpływu kompletnie na nic, mimo że koń jest po ochwacie na  diecie ofc ciagle.


Najbardziej dziwi mnie to że katy sie mocno proszkują , a na moje oko i patrzac na zdjecie RTG to już niżej być nie może. No ale może to kwestia przebudowy całości kopyta. Będę to obserwowała.
Jestem ciekawa czy kiedyś zobaczę jeszcze wymiseczkowane normalnie te kopyta, czy już to raczej nigdy nie nastąpi.
Mój koń po miesiącu suplementacji suplementacji zrzucał podeszwę płatami, gdzie zawsze wszystko miał koszmarnie zabetonowane, od razu ruszyły też strzałki. Na wszelki wypadadek zabutowałam na początku po struganiu, odrobine pokazywał dyskomfort na kamieniach. Po kolejnych 3 tygodniach nadaje sie już do strugania😉 nic innego sie wczesniej nie zmienilo, dopiero od jakichs 3 tygodni chodzi na cały dzień na padok😉
Pisałam Wam o kolejnym (już 4) ochwacie "mojego" Kuby....we wtorek nie mógł ustać na nogach, od razu poszły przeciwzapalne i moczenie w zimnej wodzie, potem buty z rivanolem. W poniedziełek (niecały tydzień :!🙂 dostałam informacje, że koń chodzi po padoku swobodnie bez butów, galopuje, bryka i udaje, że się płoszy 🏇 Ciekawe czy będzie mocna obrączka...... bo na razie koronka gładka 😲
I jeszcze historia z cyklu: wet i kopyta: przyjeżdżam strugać konia forumowej Blaki i dowiaduję się, że Blaki skraca (szybko odrywa) tą bardziej sztorcową nogą. Problem pojawił się 3tyg po struganiu. Był wet i robił prześwietlenia i USG jednak [font=Verdana]nic [/font]nie znalazł. Poprosił zatem, bym eksperymentalnie nie obniżała koniowi piętek w tym kopycie. Postawnowiłam więc do niego zadzwonić i dowiedzieć się, co konkretnie ma na myśli. (piętek nie tnę na siłę, obniżam do najniższego punku kąta wsporowego, w tym przypadku tyle, co wyrasta ponad podeszwę). Na szczęście udało mi się dogadać i mogłam zrobić standardowo.....Podnoszę kopyto a tam rowek środkowy głęboki i gnijący, infekcja weszła aż na piętki (takie okrągłe wżery gnijąco-grzybowe).... zostawiłam wytyczne właścicielce (dziewczyna bardzo zaangażowana), napisałam do weta o swoim odkryciu i od razu otrzymałam wiadomość, że pewnie to było przyczyną reakcji konia (sprawdzali go na twardym)....
W ogole czy ktos z Was wie gdzie sie tzreba zgłosić lub kogo zapytac o kursy na podkuwacza dajace państwowe uprawnienia?
A co wy na to :
https://www.facebook.com/Equinehoofsolutions
Uwaga bo jest tam sporo drastycznych zdjeć kopytek.


Ona wstawia przypadki, które widziała czy to są jej dzieła? Szczerze powiem, że większość to jakaś totalna masakra.
W ogole czy ktos z Was wie gdzie sie tzreba zgłosić lub kogo zapytac o kursy na podkuwacza dajace państwowe uprawnienia?


Zdaje się, że nie ma czegoś takiego. Pan Józef Antczak wielokrotnie ubolewał, że w naszym kraju byle kto z byle jaką wiedzą może konie kuć. Choć udało mu się zrealizować chyba ze 4 roczniki takich absolwentów swojego autorskiego kursu/szkolenia (rocznego kończącego się egzaminem). Ale tak własnie pamiętam, że  często "płakał", że nie ma u nas takiego oficjalnie zawodu, jak kowal podkuwacz, dlatego nie chcieli mu dać dotacji unijnej na kursy zawodowe. Smutne 🙁
No własnie. Z tego co wiem najbliżej w Czechach.
Swoja droga u kowali na stronie jest takie info:

Ustawa z dniem 22.03.1928r. o kwalifikacjach zawodowych osób trudniących się samodzielnym kuciem koni Dz. U.R.P. nr 36 poz. 334 mówi, że zawód podkuwacza koni samodzielnie mogą wykonywać osoby, które ukończyły kurs kucia koni i złożyły wymagany egzamin państwowy.

Osoby zainteresowane prosimy o podanie państwowego numeru uprawnień, oraz kiedy i gdzie zostało wydane.


Więc jak to właściwie prawnie wyglada aktualnie i skad uprawnienia maja nasi obecnie kujący kowale?
Tylko, że ta ustawa została zniesiona bodajże na początku lat 90'tych - jak znajdę odpowiednie rozporządzenie, to wstawię link.
Czyli co, aktualnie żeby kuć konie i zwać się kowalem, nie muszę mieć absolutnie żadnych uprawnień?
No dokładnie.
Smutne to i cholernie niepokojace.
Czyli wychodzi na to że trzeba sobie wyjechac i skonczyc kurs zagraniczny, ktory w sumie w Polsce jest warty tyle ile jego brak.

Jeżeli w tym kraju nie ma ustawy o zawodzie psychologa i psychologiem może się nazwać każdy, to czemu nie ma tak samo być z kowalami. Instruktorem też już można być bez uprawnień.

Ale to nie znaczy, że nie warto się kształcić i większość kowali jednak ma pokończone różne kursy, bądź zaczynało od bycia pomocnikiem. Tak jak większość psychologów kończy jednak studia psychologiczne 😉
branka
Ja się już jakiś czas zastanawiam, jakby wyglądały nasz polskie realia jesli kowale musieliby kończyć szkołe. Tak samo jak weci. To samo się tyczy strugaczy - i tutaj nawet jest wiekszy problem, bo wiekszości wydaje się, że jest mądrzejsza od weta, kowal zazwyczaj struga/kuje tak jak wet kazał.
I przyznaje bez bicia ze w ostatnim czasie widze więcej kulawych i okaleczonych koni dzieki "naturalnej pielegnacji" niż po kowalskiej robocie. Wiec ciekawi mnie co taki kowal kończy, czego uczą i skąd takie różnice w struganiu.
Dlatego sama chciałabym taki kurs skończyć i wyształcic się wszechstronnie, nie tylko w zamknietym temacie naturalnej pielęgnacji, z ktora sie zreszta wcale nie utozsamiam i coraz bardziej negatywnie odbieram stado zreczy które sie w tym kierunku dzieją.
Ja koni kulawych po naturalnych strugaczach w sumie nie widuję, choć słysze różne historie. No i sama raz byłam bohaterką takiej historii jak zrobiłam zdecydowanie za mocno i koń rzeczywiście kulał od tego - ale to było już ze 3-4 lata temu, wnioski wyciągnięte 🙂 Raczej też od dłuższego czasu preferuję robienie "mniej". Natomiast mimo wszystko skracam sam pazur przez białą linię - większość koni chodzi wtedy zwyczajnie dużo lepiej. Ale są konie które czasem mają gorsze dni - niestety np rozkuty trzeszczkowiec wystarczy ze zrobi sobie godzinę galopady po błocie z kolegami i potrafi na następny dzień być kulawy. Albo koń poochwatowy ma epizody kiedy coś zeżre i przestaje chodzić po twardym. Ja natomiast uważam, że to zbawienie że nie mają podków bo można by coś przegapić.

Co do kowali to  jak wszyscy widuję konie które kopyta mają naprawde tragicznie robione przez kowali. Ale widuję też takie, co działają ok.
Ale jakby nie było to największy problem to moim zdaniem nie sama robota, ale warunki w jakich trzymamy konie - gnój, błoto, mało ruchu, źle zbilansowane pasze itd. Na to nie ma rady w najlepszym struganiu. Mam sporo koni które strugam od lat i np kopyta dalej nie są specjalnie dobre - ale nie będą, bo sie nie da jak koń chodzi na 6godz na padok, a za młodu miał warunki które spowodowały, że struktury w kopycie się nie w pełni rozwinęły. Ale działają chociaż, a np w podkowach nie działały.
Z drugiej strony znam konie nie robione zbyt dobrze, które mają w cholere ruchu itp i kopyta sobie radzą fajnie.

W ogóle ostatnio mam wrażenie, że wszędzie widzę niedobory mineralne. Jakieś w tym roku siano inne czy co? Ale masa koni (nie mówię, że "moich", choć z moich też się zdarzyło) ma popękane kopyta, jakieś problemy  z sierścią, nagłe problemy ze strzałkami, jakieś różne dziwne objawy typu osłabienie itp. Albo tego wcześniej nie widziałam, albo jakiś naprawdę dupny rok.


PS Oglądałam dziś zdjęcia z  Syberii, blisko granicy Mongolskiej, które trobił chłopak mojej koleżanki - tabuny koni(nie kucyków prymitywnych, tylko normalnych, dużych koni) żyjące na naprawdę ubogich pastwiskach, ale bardzo różnorodnych. Konie dokarmiane tylko zimą i tylko pracujące. Wszystkie w bardzo dobrej kondycji, pełne sił, z bardzo ładnymi kopytami - krótkimi, bez obrączek, z niskimi kątami wsporowymi. Oczywiście konie nigdy w życiu nie strugane - ale po prostu mają wystarczająco dużo ruchu i odpowiednią dietę. 
branka
Ja w ostatnim czasie widzę więcej masakry i kulawizn zafundowanych przez werkowaczy niz przez kowali. Ba.. dawno już nie widziałam faktycznie zmasakrowanego kopyta przez kowala, nawet ostatnio strugałam kopyta po jednym którego szczerze nie lubię i byłam juz nastawiona źle jak do tych konie jechałam. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczylam fantastyczne , zdrowe, piekne kopyta. Żeby to był jeden kon to jeszcze ok, ale koni było więcej. A którys raz z kolei dostaje kopyta po naturalnej robocie i opadaja mi za przeproszeniem cycki. Ochwaty, sztorce , trzeszczki, ściegna, wady postawy, wszystko obrąbane jednym standardowym schematem.

I zaczyna mnie poważnie niepokoić i dziwić to że nie można zdobyc uprawnień w tym temacie. A dostęp do szkoleń faktycznych i sensownych nie jest wcale taki prosty.
I może sie narazie tym co teraz napiszę ale im dłuzej w tym siedzę, tym bardziej utwierdzam sie ,  ze kursy strugania jakie mamy obecnie dostępne narobiły w tym wszystkim więcej złego niż dobrego... .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się