Sprawy sercowe...

Gillian   four letter word
17 lutego 2014 21:25
Yyy.
Nie wiem czy wspominałam, że w komplecie z super facetem mam też całkiem rozbrykanego sześciolatka...? nadchodzi wielkimi krokami czas, że trzeba się poznać i jakby to powiedzieć - wymiękam 🙂 starsi bywalcy forum pewnie pamiętają moje zdanie na temat dzieci i cóż, niewiele się zmieniło w tej kwestii. Kurcze. Zależy mi bardzo, staram się. Potrzebuję kopa motywującego, żebym dała radę, no! nie jest mi bliżej znana obsługa sześciolatka. Nie umiem się bawić, zresztą dziecka nie oszukam jeśli o emocje chodzi. Aaaaaaaaaa!!!!! help!!!!  🤔wirek:
Strzyga, no ja wiem, ale wcale łatwe to nie jest.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
17 lutego 2014 21:32
nine IMO postąpiłaś słusznie. Moja przyjaciółka też siedziała w "durnym" związku bez przyszłości. Dostawała moje wsparcie, ale gdy zaczęła się zastanawiać nad rozstaniem, nie omieszkałam jej powiedzieć co sądzę na temat ich związku i jego stosunku do niej. Przetrawiła, przemyślała, co prawda chwilę jej to zajęło, ale udało się. Znam ją już kupę lat i obie wiemy, że chcemy dla siebie jak najlepiej, a czasami ludzie z boku widzą coś, czego my nie potrafimy dostrzec.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 lutego 2014 21:53
Dzionka, zdecydowanie, ale dla mnie czucie się bardzo źle w relacji ( bo mnie kur....za twarz bierze jak widzę jak ona/on się zachowuje) i odczuwanie frustracji, rzutuje na całą relację i czasem nie da się odciąć tego "jesteśmy super przyjaciółmi prócz tego, że ja uważam, że ty niszczysz sobie życie". Mi się to nie klei. Nauczyłam się dawać ludziom swobodę w ich życiu, ale też nauczyłam się odchodzić, gdy ja nie czuję się dobrze. Nie powiem, żeby była to nauka radosna i miła, ale finalnie czuję się z tym lepiej. I znajduję ludzi przy których nie czuję się głównie jak ekipa ratunkowa =)
Gillian Moja propozycja: nie podchodź do tego dziecka jak do jakiegoś aliena, stwora, bachora itp. Ot, następny człowiek do poznania. Nie rób nic na siłę, tłumacz własne emocje. Nie chce Ci się bawić? Wytłumacz dlaczego! Dzieci są bardziej kumate niż się wydaje! Masz rację, fałsz wyczuje - bądź prawdziwa. W końcu dobrze Ci z tym facetem i jeśli chcecie ze sobą być dłużej dziecko musi Cię poznać taką jaką jesteś. Lepiej tak, niż żeby potem miało się na Tobie zawieść.

A, i nie podlizuj się czasem. I nie wkupuj. Nienawidziłam tego (i nadal nienawidzę) u partnerów moich rodziców.

Dziecko to... mały dorosły z fajniejszym światem w głowie. Dasz radę  😉

EDIT: Napisałam nieco mętnie, ale mam nadzieję, że przekaz jasny. Nie mam na myśli, żebyś mówiła dziecku "bo dzieci są głupie", ale np. "wiesz, niewiele miałam styczności z dziećmi i nie czuję się dobrze w zabawie" albo "pobawmy się w dorosłych! Witam Cię Elżbieto, jestem Gillian" 😉
Gillian   four letter word
17 lutego 2014 21:59
O matko. To będzie trudniejsze niż się spodziewałam. No jestem przerażona! ale chcę podołać!
Nastawiam się pozytywnie. Chłop uprzedzony, że ja nie bardzo w temacie. Mam nadzieję mały będzie bardziej rozgarnięty niż ja i to on mnie nauczy co i jak 🙂
Gillian, a na jakim terenie spotkanie?
Gillian No właśnie proste, bo masz się do niczego nie zmuszać i być prawdziwa. Wierz mi, jestem weteranem (w roli dziecka) w tych sprawach 😉 O właśnie i zen ma rację: odpowiednie miejsce spotkania bardzo Ci pomoże.
Gillian na konia zabierz dzieciaka 🙂
Gillian jestem w podobnej sytuacji, tylko że pociecha mojego K ma niecałe 5 lat a ja tak jak Ty zawsze trzymałam się z dala od dzieci. Ostatnio młoda była u nas na kilka dni, byłam przerażona 🙂 Okazało się, że zabawa i opieka przyszła mi z dużą łatwością, mogę powiedzieć, że to nawet była niezła frajda. Problemem okazały się emocje związane z patrzeniem na relacje ojciec-córka, nagle "nasze" życie zmieniło się na "ich" życie a ja tak naprawdę byłam zbędnym dodatkiem. Niby wiedziałam, że nic nie stanie się od razu i nie będziemy wesołą rodziną ale też nie spodziewałam się, że tak mnie to wszystko zmęczy. Jak chcesz pogadać to możemy się przenieść na pw.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 lutego 2014 10:06
dziewczynka, a ja mogę dołączyć ? 🙂
Dziewczynka piona... Tyle ze pakiet 2 dzieci plus poj ex. Powoli wymiekam.
Gillian, nie panikuj 😉 Przecież nie idziesz tam w roli niani. Obserwuj i reaguj na to, co dziecko do Ciebie mówi, czego chce. Ale nie nadskakuj. Przeżyjesz 🙂
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
18 lutego 2014 10:30
Dziecko i nienormalna była-obecna żona były jednym z głównych powodów mojej ucieczki z relacji beznadziejnej... Nawet jeśli coś by z tego wyszło, to zawsze prowadzilibyśmy życie we czwórkę :/
zapraszam 🙂 Na pw mam już grupę wsparcia w temacie, okazuje się, że wcale nie tak mało jest osób w podobnej sytuacji.
Ja mogę pomóc doświadczeniem z 12-latką.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 lutego 2014 10:45
Chyba samo dziecko byłaybm w stanie przeżyć. CHYBA. Ale jeb##*%## matku już niestety nie.
Dlatego ja mam coraz wieksze watpliwosci i zaczelam stawiac warunki. Nie zamierzam odpuscic nawet kosztem zwiazku. Trudno. Szczegolnie,ze mam alternatywy😉
U nas poskutkowało całkowite odcięcie od ex. Kontakt telefoniczny średnio raz na 2-3 lata.
U nas sie nie da. P widzi sie czesciej z dziecmi niz ze mna:/
Karla U mnie bylo to samo, w pewnym momencie się obudziłam, przestałam współczuć wszystkim dookoła i zaczęłam stawiać warunki. Nagle się okazało, że można 😉
Ja juz od jakiegos czasu przestalam na wszystko przymykac oko i udawac,ze rozumiem. Nie mam zamiaru ustepowac tylko dlatego ze kiedys byla macica na nasienie P.Matka jest zadna i to nie tylko moje zdanie. Spelni warunki ok nie spelni trudno.
Wszystko się opiera o nasza dojrzałość emocjonalną i cóż, pewność siebie, brak kompleksów. I jest to trudne. Mówi to matka 7 latka, układająca sobie życie z ‘nieojcem’ dziecka. Decydując się na związek z kimś, kto ma dzieci z poprzedniego związku, zawsze trzeba wiedzieć, że bierze się w pakiecie drugą połowę rodzica. Chcąc nie chcąc.
zen Dodałabym też, że oznacza to, że bierzemy w pakiecie kogoś najważniejszego na świecie dla drugiej połówki i nie jesteśmy to my. Mega ciężkie, ale rodzic to rodzic. Myślę, że może tu pomóc świadomość, że miłość to dziecka to jedno, a do kobiety/mężczyzny drugie, a równie ważne. Choć uważam, że dla dzieci można góry przenosić, a dla partnerów cóż, w sprzyjających warunkach też! W niesprzyjających mówi się, że góra za ciężka 🙂
Jest to układ o tyle trudny, że nigdy tak naprawdę nie wiemy, czy to, co nasz partner w emocjach mówi o swoim eks jest w miarę obiektywne. Na szczęście łatwo jest zauważyć, czy osoba, z którą jesteśmy, odcięła się emocjonalnie od swojego eks. Jeśli nie, nigdy się nie poukłada i nie o dziecko tu chodzi. W miarę możliwości (i przy zaawansowanym związku oczywiście!) uważam, że warto jest się spotkać z ‘wrogiem’, czyli z eks partnera i coś poustalać. Nie taki diabeł straszny.

Co do dziecka, to jest ono najbiedniejsze w tym układzie i trzeba ogromu wysiłku, żeby nie przenosić na nie naszych negatywnych emocji związanych z sytuacją. Dla naszego partnera zawsze dziecko będzie najważniejsze, ale kocha się je inną miłością.
zen, czasem nie trzeba się spotykać z eks partnera, żeby po dziecku wiedzieć czy to ktoś normalny, zdolny do rozmów czy lepiej unikać. Ja naszej eks na oczy nie widziałam, ale słyszałam kilka razy jej teksty gdy dzwoniła do P. Wiedziałam od dziecka też co mówi i robi mama. Jest to człowiek z kategorii tych, z którymi nie ma o czym rozmawiać. Nie ten poziom.
Ja się tylko dziwię jakim cudem mój P zwrócił na nią uwagę. Bo teście od początku uważali, że to nie ta liga odradzali ślub, mimo, że dziecko już było w drodze a oni z tych wierzących i raczej przywiązujących wagę do takich spraw.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 lutego 2014 12:27
Ja w życiu się z tym człowiekiem nie spotkam. Chcialabym jeszcze pożyć. Całkiem młoda jestem.
Nie są to łatwe układy. Chyba jestem tutaj w mniejszości, bo to ja oddaję dziecko do nowego domu tatusia, gdzie, cóż, nie wszystko mi pasuje. I stąd też chce wiedzieć z kim moje dziecko spędza te kilka dni w miesiącu, bo bynajmniej nie tylko z tatusiem.
zen, właśnie, Twoja sytuacja jest inna. Ja nie potrzebuję mieć kontaktu. Swoją drogą zależy też od wieku dziecka. Im mniejsze tym większa troska o  to kto się nim będzie zajmował i trudniej od samego dziecka o miarodajną opinię.
Zresztą u nas było bardziej zawiłe. Ja weszłam w życie faceta wychowującego dziecko, które z nim mieszkało. A jak matka zabrała córkę to kontakt był coraz mniejszy. Teraz nie widziałam dziecka od blisko 4 lat. A i P ma z nią sporadyczny kontakt za sprawą tego co nawyrabiała mamusia.
Nie są to łatwe układy. Chyba jestem tutaj w mniejszości, bo to ja oddaję dziecko do nowego domu tatusia, gdzie, cóż, nie wszystko mi pasuje. I stąd też chce wiedzieć z kim moje dziecko spędza te kilka dni w miesiącu, bo bynajmniej nie tylko z tatusiem.


Jestem w takiej samej sytuacji.
I oczekuje od partnerki mojego ex zyczliwej i neutralnej postawy wobec moich dzieci.


edit. swoja droga, skoro w tym watku 100% bylych zon jest poje***nych, to ciekawe czy ja tez jestem, bo tak przedstawiaja je ich byli mezowie swoim obecnym partnerkom  😜
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się