Wewnętrzna "blokada"

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
30 marca 2014 22:18
Posłuchaj rad halo  🙂
Jeździj w teren, oswajaj się ze zjazdami/podjazdami, pojeździj po lesie, łąkach, ścieżkach.

Dziś po dłuższej przerwie pierwszy raz galopowałam wyciągniętym galopem po łące i w lesie- wczoraj miałam jeszcze obawy przed galopem po łące na koniu, który od dwóch tygodni zaczął chodzić w teren (po prawie dwuletniej przerwie od wyjazdów poza stajnię) i w towarzystwie kombinującego konia. We wtorek znowu jadę w teren i praktycznie tylko czekam na ten wyjazd  😀
olgusia12, daj sobie czas przede wszystkim 🙂
Wreszcie!! przełamałam swój opór i sama pojechałam w terenik z siwym 🙂 ale się zdziwił, że idziemy sami  😲!!
Hej, 3 tygodnie temu mialam dość groźny wypadek. W galopie koń mnie poniósł akurat w momencie gdy straciłam równowagę w półsiadzie i fiknęłam mu przez szyje prosto pod nogi. Już kopytko miał na moich plecach ale cudem się cofną i na mnie nie staną. Wstałam sprawdziłam czy ze mną wszystko ok i  wiadłam na stępa i byłam pewna że wsztsko ok. Później było jeżdzenie po szpitalach ale to już pomijam. Dziś pierwsza jazda po tym upadku i niestety paniczny strach. Koń chodził dosłownie jak chciał, nie byłam w stanie nad nim praktycznie zapanować. Galop trwał całe 2 minuty, ale później nie byłam w stanie zagalopowa. Po jeździe dosłownie trzesły mi się rece. Myślicie, że jazda na lonży by mi pomogła? Dodam, że generalnie ufam dla tego akurat konia. Jeżdzę na nim baaardzo często i nie obwiniam go o to że mnie ponósł. Podejrzewam, że to był efekt spłoszenia. Ehh nie wiem teraz. Po tej jeździe nabrałam wątpiliwości 🙁
Lamila, hipokamp potrzebuje trochę czasu, żeby wyhamować świeże wspomnienia. Nie forsowałabym się na razie. Możliwe, że pomogłaby melisa czy krople waleriany - na wyciszenie ekstra efektów z hipokampu. Jak tak masz - to nie znęcaj się nad sobą. daj emocjom ucichnąć. Choćby to wymagało jedynie stępa. Ale zupełnie też nie odpuszczaj - bo przykre wspomnienia muszą "nadpisać" się nowymi, przyjaznymi.
halo, moze i racja. Następnym razem myślę, żeby spróbować na lonzy, myslisz ze pomoże?
Lamila, Ale Ty jeździsz sama, czy to jakaś szkółka jeździecka?
Julie, szkółka.
No i co na to wszystko Twój instruktor? Moim zdaniem w takich (zupełnie powszechnych) przypadkach to jego zadaniem jest udzielenie Ci wsparcia emocjonalnego, poinstruowanie jak się ponownie rozluźnić, zalecenie odpowiednich ćwiczeń... może galop na lonży, czemu nie.
Myślę ze na lonży po pierwsze bezpieczniej, bo jak jeździec jest spięty to i kon również. A po drugie bardziej się skupie na sobie.
Ja mam dziwne wrazenie ze galop na lonzy jest straszny bo to male kolo a szybki chod. Wlasnie tez bym moze sprobowala bo jeszcze nie galopowalam a strach przed galopem niekontrolowanym mnie tak paralizuje ze coraz gorzej mi idzie klus. Ale sama nie wiem czy na lonzy ta sila odsrodkowa mnie nie wyrzuci. A jak kon nagle stanie to pewnie bede lezec przed nim. Jakie byly wasze pierwsze galopy na lonzy (pisze z tabletu i nie mam polskich znakow) albo galop inaczej ale ten zamierzony.
Aneczka80, podczas mojego pierwszego galopu na lonży byłam bardziej wyluzowana niż obecnie. 😜 Głównie dlatego, że był to mój pierwszy raz na koniu (nie licząc oprowadzanek na kucykach) i szczerze mówiąc nie przyjmowałam do wiadomości, że w ogóle istnieje opcja upadku. Pierwszy galop samodzielny również bajkowy, chociaż nieco z zaskoczenia. Dopiero po pierwszym upadku zaczęłam bardziej myśleć nad tym, co się może stać i przez to obecnie muszę przypominać sobie wszystko na lonży (po pół roku poruszania się jedynie stępem i kłusem), samodzielnie mogę galopować jedynie na całkowicie przewidywalnym, baardzo miękko noszącym staruszku.
Jeżeli czujesz się na siłach - spróbuj. Naprawdę nie taki diabeł straszny, ja bym się na Twoim miejscu bardziej niż siły odśrodkowej bała uzależnienia od galopu.  😁
Aneczka80 nie wierzysz w siebie, w konie czy w siebie i konia?
Bardzo pozytywnie wspominam naukę jazdy konnej i galop był chodem wyczekiwanym zatem w momencie, kiedy instruktorka przesuwała lekcję, co by jeszcze kłus doszlifować to ja się wkurzałam. Prędkość lubię, po prostu.
Ja czekałam na galop, ale samodzielny. Na lonży niecierpiałam. Nie umiałam się utrzymać tylko trzymałam się siodła i modliłam się, żeby nie wypaść na zewnątrz. Ale to było kiedyś. Teraz czasem proszę instruktorkę o lonżę jak mam gorszy dzień i chciałabym nie myśleć o koniu i galop jest tak samo przyjemny jak każdy inny chód. O strachu przed wyleceniem na zewnątrz kompletnie zapomniałam 😉
Na źle wyszkolonym koniu, nad którym instruktor nie ma 100% kontroli, galop na lonży wcale nie jest fajny i bezpieczny.

Lekcja na lonży i ćwiczenia które by Ci się przydały, powinny wyglądać tak:

Super grzeczny konik, idący w równym tempie, trener dokładnie kontroluje sytuację.

Galop na lonży powinien wyglądać co najmniej tak:

Albo poszukajcie sobie jakichkolwiek filmów z woltyżerką.

Jeśli koń nie ma równowagi (po prostu nie umie galopować na lonży, kładzie się jak motor w zakręcie, przyspiesza, zwalnia, przechodzi do stępa/kłusa/galopu kiedy chce) a do tego "instruktor" nie umie lonżować, to nie ma sensu.
Co najmniej jedna osoba musi mieć pełną kontrolę nad koniem, albo jeździec, albo instruktor.
A jeśli nikt nie ma, to ja też bym się bała.
Julie fakt, teraz jeżdżę na koniu, który ma bardzo wygodny równy galop i przejdzie do kłusa dopiero jak dostanie sygnał. Wtedy dopiero zaczynałam się uczyć galopować i wyglądało to mniej więcej tak jak opisujesz. Ja kurczowo złapana rękami siodła, koń co jakiś czas przechodził do kłusa (ja nie miałam wodzy w rękach) i generalnie było mało przyjemnie.
Bylam w trzech stajniach i niestety nie spotkalam takiego do lazy spokojnego. Zawsze bylo tak ze same sie zatrzymywaly albo chcialy skrecac do srodka. A szkoda bo faktycznie takiej lonzy bym chciala. No coz zostaje mi cwiczyc klus cwiczebny samemu na manezu, bo bez tego ani rusz do galopu no i dosiad.
Pewnie jeszcze zmienić stajni nie masz możliwości? Chociaż na kilka jazd, żeby zobaczyć, jak to jest?
Konie do nauki powinny być zwłaszcza na lonży mocno ogarnięte - tak, żeby jeździec nie musiał nic robić, mógł przytrzymać się w razie braku równowagi siodła i odprężyć, a kontrolowanie konia zostawić instruktorowi - do tego w końcu lonża służy 😉 Instruktor też powinien być osobą, która jest w stanie konia ogarnąć i przy której możesz czuć się bezpiecznie.
Ja uważam, że jednak lepiej zaczynać na lonży, bo potem galop na prostej (samodzielny) dużo wygodniejszy i łatwiejszy się wydaje. 😁
Jeśli na lonży jesteś mniej bezpieczna i stabilna niż bez - to taka lonża z definicji nie ma sensu. Bo na lonży masz się skupić na sobie, zostawiając kierowanie koniem osobie na ziemi. A kiedy koń świruje, Ty się boisz, to jak masz się zająć sobą? 😀 Dla mnie to jest podstawa absolutna, nawet w stajniach z "niższej półki" :P
Ja zaczynałam na lonży tylko galop (początki wgl były bez, bo lonży nie było 😀), i potem jak zaczęłam galopować samodzielnie to było mi duuużo łatwiej, nie miałam nigdy problemów typu strach przed galopem, spinanie się itd. I nawet nie pomyślałam, że koń mógłby zacząć odwalać na lonży.
milena1013   kopyta i sznurki ^^
25 sierpnia 2014 15:43
Witajcie, postanowiłam zapytać Was o radę. Od dłuższego czasu przed każdą jazdą odczuwam spory stres, nie przypominam sobie żadnego wypadku, który mógłby to spowodować. Miałam długą przerwę w jeździe ( prawie 3 lata ), ale sytuacja się nie zmieniła. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że jak już wsiądę na konia, to wszystko wraca do normy.  🤔wirek: Chciałabym też zacząć galopować ( tu przerwa prawie 5 lat ) . Prawdę mówiąc nikt nie nauczył mnie galopowania w równowadze ( przez prawie 4 lata jazdy w różnych ośrodkach ) myślę, że poczucie braku harmonii z koniem może być tu problemem, chociaż nie jestem tego pewna. Pomożecie ? 🙂
milena1013 dobry instruktor oraz spokojny, pewny koń i zaczynać od przypomnienia sobie poprawnego poruszania się w kłusie i stępie i dopiero brać się za galop. Myślę, że za jakiś czas wszystko będzie już ok. 😀
A przed tą przerwą wsiadałaś bez stresu?
Retna   nic nie zmieniać
25 sierpnia 2014 18:06
Ech, to jest idealny wątek dla mnie :/ W ogóle nie umiem sobie poradzić ze swoją "blokadą", mam bardzo grzecznego konia, który kiedyś mi dał popalić i teraz lęk pozostał... zwłaszcza przy wsiadaniu. Mam serce w gardle, trzęsę się i tak dalej. Już prawie udało mi się przezwyciężyć strach przed wsiadaniem (bo potem już było dobrze), ale 8 sierpnia spadłam, dość boleśnie - dopiero od paru dni normalnie chodzę, siadam itd. No i od nowa, mam już jakieś bóle ze stresu i strachu, potrafię się denerwować jazdą parę godzin przed nią...
Koń nadal zachowuje się wzorowo mimo długiej przerwy, od upadku wsiadłam na niego w miniony czwartek i szedł jak anioł, ale nie umiem się przekonać i mu zaufać chociaż trochę 🤔 Wiem, że mój strach nie wpływa na niego dobrze, co nakręca mnie jeszcze bardziej, bo zaczynam się bać, że wyczuje mój strach... 🤔wirek:
Bardzo lubię jeździć i nie chciałabym z tego zrezygnować, a sprzedaż konia nie wchodzi w ogóle w grę. Już nie wiem, co mam robić, coraz częściej staram się unikać wizyt w stajni, bo na samą myśl się denerwuję 🙁
może warto zrobic sobie przerwę, odczekać. Pojechac do tej stajni żeby pobyc z koniem. Wziac go na spacer. Nie wsiadać. Wyczyscić, polonzować. Może spróbuj znaleźć jakieś zajęcie przy koniu ktore cie zrelaksuje. Mysle że psychicznie musisz odpocząć. Będzie dobrze te z pamiętam moje bóle brzucha przed jazdą, wszytsko przechodzi z czasem.
Retna   nic nie zmieniać
25 sierpnia 2014 18:22
Chciałabym, zanim wsiadłam po tym upadku, to właśnie sobie z nim spacerowałam, lonżowałam go itd., ale boję się zrobić sobie przerwę, żeby nie był nakręcony po niej... 🙄 Problemem jest też to, że nie mogą na nim za bardzo jeździć inni, nie chcę narażać ani siostry, ani taty, który miał poważną operację w lutym - niby pół roku temu, ale i tak 🤔
A mi się właśnie wydaje, że samo obcowanie z koniem nie uspokoi. Bo problem tyczy się jazdy(?) i nad tym należałoby popracować.
Może trochę lonży cię uspokoi. Ostatnio lonża pozwoliła mi się rozluźnić, nie spinać niepotrzebnie.
Albo może masz taką opcje zamienić się z kimś koniem? Z własnego doświadczenia wiem, że jak widziałam konia grzecznie chodzącego pod kimś innym, to później jakoś spokojniej mi się na niego wsiadało 😉

edit: teraz widze twój wpis i wiem, że opcja 2 odpada 🙁
Druga osoba jako wsparcie, pomoc w chwili zwątpienia. Skoro sama nie może przeskoczyć bariery to niech to zrobi z kimś pewniejszym siebie, który powie w końcu: tu nie ma czego się bać.
Retna   nic nie zmieniać
25 sierpnia 2014 18:41
Milla, lonża na moim koniu byłaby tylko wykonalna w przypadku kiedy byłabym jednocześnie osobą lonżowaną i lonżującą, inaczej na pewno zaczęłoby się to lub skończyło nieprzyjemnie 😁 Za to lonżowanie na innym koniu byłoby bezcelowe, bo boję się tylko swojego 😉
Być, wspiera mnie siostra i tata, nieustannie mówią, jaki to kochany koń i że nie mam się czego bać, ale oni tutaj nie pomogą - to ja muszę się przemóc i zaufać i sobie, i Jakutowi 🙁
Nie o rodzinie pisałam, aczkolwiek ich postawa wzorowa. Chodziło mi o jeźdźca, który zwyczajnie swoją postawą doda Ci pewności siebie. Nie musi jeździć, może pokierować.
Człowiek rozmawiając - rozluźnia się.
Kiedy jestem sama i potrzebuje luzu, a przed chwilą skoczyło mi ciśnienie to mówię do siebie bądź nucę.
Retna   nic nie zmieniać
25 sierpnia 2014 18:52
No ale właśnie to robi mój tata, to on mnie trenuje 😁 Tyle że nawet gdyby wsiadło małe dziecko i pojechało, to bym się bała. Mógłby i mistrz świata pojechać i pochwalić, a ja nadal bym się bała.
Dlatego właśnie wspomniałam o tacie i siostrze, oni jeżdżą i wiedzą o co chodzi, mama też mnie wspiera i też jeździ, ale ona raczej jest laikiem, na dodatek też dość strachliwym 🙂
Wsiadać mimo strachu i jechać, w końcu się człowiek sam uspokoi. Jak nie chcesz rezygnować z jazdy, to tego nie rób, po prostu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się