Kącik folblutów

halo, nooo i oto chodzi aby jeździć z uśmiechem 🙂. Nie smutaj się na zapas. Cała zima przed Tobą. Przepracuj co masz do przepracowania i planuj przyszły sezon. 

Ktoś, być może w sobotę wpadniemy na Hipo popatrzeć na kros i pokibicować.
Kciuki i ode mnie będą bardzo mocne!

halo normalnie uwielbiam Cię czytać🙂 takie głośne rozważania potrafią wiele w mózgu uruchomić i skłonić do swoich włacnych przemyśleń.

czeggra Ja też powoli zostaję zreformowana że właśnie koń ma chcieć... słuchać jeźdźca😉 I to by było na tyle, ma chcieć się podporządkować a nie myśleć, decydować, rozwazać od tego jest jeździec. I to myślę podstawa wszystkiego i naszych porażek też i krosowych i czworobokowych. Bo U. sprwadza, a sprawdza często jak pzrejadę go nawzet dobrze, fajny się jezdny zrobi to za chwile i tak sprawdzi czy moze juz lamę zrobić albo to cyz tamto na co ma ochotę. Teraz widzę, że jasno sutalona hierarchia i nie przegapienie niczego po drodze to podstaw.
Tak więc my też jak tylko będzie okazajza sumiennie zimę przepracować wracamy do tego podstawy, hierarchia i potem zawody🙂

Co do tego drive'u jeszcze Unisono też niby ciapa i sierota stajenna, zawsze potulny, spokojny jak tuptał w rekreacji a odkąd zaczęłam od niego wymagac, zobaczył ze MOŻE galopować to.. zaczął🙂 Wcześniej było w nim to tak uspione, żę nie chyba nie wiedział, że umie, mocno w pamięci została mi ostatnia próba przedozdnakowa jak U jescze chodził w rekreacji a ja juz na nim jeździłam.
Pani dość dobrze jeżdżąca chciała pojechać na nim skoki i na treningu przed zeszła po tym jak orbitowali wkoło hali dobrych kilka okrąże z prędkością... krosową albo i lepiej🙂 Coś mu w jeźdźcu nie spasowało, pewnie jakieś usztywnienie, zakleszczenie i się obudził a i kondycje i siły uż miał to skorzystał, ale nie widziałąm go jescze pod nikim innym takiego;d

Ciekawa sprawa z tymi wysłodkami, ja daję i tylko wielką poprawę widzę, ale zdziwiło mnie że własnie ta wet odradza u wrzodowców i to odradza w każdej ilosci z tego co zrozumiałam.
Magdzior - niektórzy weci są ogólnie przeciwni wysłodkom - bo u nas to zawsze była pasza dla krów nie koni. Poza tym w przypadku niewłaściwego podania wysłodków - za suche, jest ryzyko zadławienia bądź kolki i wetom pewnie w głowach tkwią właśnie takie przypadki. Ale to już nie wina wysłodków samych w sobie a tego czy człowiek je odpowiednio namoczy czy nie.  Ale czemu miałyby zakwaszać to nie wiem, bo nic w ich składzie na to nie wskazuje, wręcz przeciwnie. No chyba że byłyby z gigantyczną ilością melasy, ale takich się koniom nie podaje.

W USA i na Wyspach większość koni je właśnie wysłodki i tam z kolei nieufnie podchodzi się do owsa 😉
na pewno każdy ma jakieś swoje poglądy, ja je uwielbiam bo przynajmniej koń nie mając pastisk a i siano 3 razy dziennie więc na pewno nie ma non stop to przynajmniej ma uzupełnione włókno, a i zawsze mi na nich dobrze zaczyna wyglądać, jak miesiać był bez wysłodków od razu zaczął chudnąc.
Ja też podpisuję się pod wysłodkami, już z trzeci rok leci jak podaję i zawsze właśnie na podtuczenie dobrze działają jak się jakaś "chudzina" trafi.
A tak z innej beczki to bym sobie wczoraj biedy narobiła, koń po kilku naprawdę fajnych jazdach, wczoraj nie wchodził na kontakt no lama konkretna, w dole pracuje świetnie troszkę do góry on nie. Pomyślałam znowu foch wrócił, ale coś mnie tknęło i jednak obejrzałam pysk kąciki i zęby tyle ile się dało, no nic tam nie było, to niestety pojeździłam dalej (na szczęście w dole już tak jak mu było wygodnie). Dzisiaj zakładam ogłowie a tam gula na wardze jakby od ugryzienia. Nic dziwnego że na kontakcie nie bardzo mógł. Po raz nie wiem już który jednak przekonuję się że niczego nie można przegapić w zachowaniu koniska, bo jednak coś się może za tym kryć.
Ja tylko wpadłam szybko napisac (bo padam na pysk, czytanie uzupełnie jutro  🙂 ) że byliśmy w klinice.
Faktycznie kolano, tamten lekarz był blisko, ale w klinice wyszło to prawdopodobnie nie łąkotka jest przyczyną kulawizny (z tego co zrozumiałam to nie jest jakos specjalnie uszkodzona, lub w ogole nie jest). Jest ogólny bałagan i stan zapalny w stawie, dwa zachyłki są powiększone a więc jest tam stan zapalny (i co jeszcze to okaze sie podczas operacji), więzadło poboczne przyśrodkowe też nie wygląda dobrze, choc urwane nie jest. Okostna w okolicy więzadła niejednolita. Ogólny chaos, stan zapalny i bolesnosc.
Operacja nie gwarantuje mi niczego, jest to bardziej diagnostyka która ma określic możliwosci, jeśli jakies są. Ewentualnie mozna dokonac drobnych poprawek (usunięcie postrzepionej chrząstki, wyczyszczenie stawu z odczynu zapalnego, itd itd), ale niestety nie wykonuje się np. rekonstrukcji więzadeł.
Żałuje tylko ze tyle czasu wzywałam terenowych weterynarzy. Człowiek chce dla konia jak najlepiej, a wychodzi najgorzej bo czasu juz nie cofne (a zmiany postępują). W klinice zapakowałam go z powrotem w przyczepe, bo poniesienie po raz kolejny takich ogromnych kosztów wydało mi się niemożliwe do wykonania, jeszcze w zestawieniu z tym ze operacja nic nie gwrantuje.
Jednak zawróciłam i operacja się odbędzie.
Tyle moge dla tego konia zrobić. Nie jestem w stanie odmówić mu tej szansy, nawet jesli jest niewielka.

czeggra1 Trzymam jutro mocno kciuki!!
Evson, czyli jednak lepsze wieści/rokowania? Choć pewnie boleśnie kosztowne 🙁
Co mogło być przyczyną stanu zapalnego? Dostał jakiegoś kopa, uderzył się, jakoś sobie naciągnął, czy wystartowało jakieś zwyrodnienie ot, tak?
Bo jednak kolana (oprócz tych "popularnych" jak wypadanie czy łękotka) to rzadko spotykany obszar kłopotów.
Biedny glut 🙁 Biedna ty. Ile to cierpienia!
Ale jednak osłabione więzadła dają jakąś szansę, jeśli wyleczy się S.Z. (piszę jako właścicielka obu kolan kiedyś składających się do tyłu, z którymi nic nie robiłam 🙂, a funkcjonują nieźle)

Czagarnot, dobrze, że przypomniałaś. Żeby pilnie zwracać uwagę na nagłe aberracje w zachowaniu konia. To szczególnie ważne, gdy jeździmy w opcji "duże wymagania, nie ma zmiłuj". Mnie kiedyś tak tknęło, gdy nagle koń zaczął się znowu bronić przed kantarem. Poszłam po stołeczek - a tam solidnie zdarta skóra u nasady ucha i na potylicy, od wewnątrz, niewidoczne ani niewyczuwalne z ziemi. Jak to zrobił - pojęcia nie mam, ale rety, gdybym tak zaczęła naciskać 🙁 (że niby fochy, i to na co, na kantar?)
Evson Oby do przodu lepsza jakakolwiek wiedza i pewność niż takie bujanie się i niewiadoma.
HaloCieszę się że jednak powrót zaliczasz, lubię sobie poczytać Twoje przemyślenia i obserwację.
famka   hrabia Monte Kopytko
09 września 2014 06:57
Evson, czeggra1 dziewczyny trzymam mocno kciuki za was
dziewczyny, trzymam kciuki za Was niezmiennie!

u nas pojawiła się dziwna opuchlizna na stawie pęcinowym. 🙁 samo chłodzenie nic nie dało, spróbowałam wcierki rozgrzewającej po uprzednim mocnym schłodzeniu. jeżeli nie pomoże będzie potrzebny wet. koń na szczęście nie kuleje, ale on nigdy nie kuleje, więc już przestaję liczyć, że w ten sposób będzie cokolwiek sygnalizował. :/
Evson W takim razie zaciskam kciuki jeszcze mocniej oby operacja pomogła, dobrze, że się zdecydowałaś bo najgorsze to zrezygnować i potem cały czas mieć w myślach, że może można było zrobić coś więcej. Będzie dobrze!
Magdzior pewnie, dlatego próbuje mimo ze operacja to jest pewnie koło 50% szans ze cokolwiek sie zmieni.. Nawet jesli podczas zabiegu okaże się ze nic się nie da zrobic, to tylko takim sposobem dr jest w stanie precyzyjnie określic rokowania lub ich brak, a ja bede musiala podjąc jakieś decyzje..
Niezależnie od sytuacji, nie wyobrażam sobie jak można konia nie leczyć. Sumienie by mnie zjadło.
halo nie wiadomo czy lepsze. Ciesze sie ze łąkotka nie jest uszkodzona. To co dr moze zrobic to wyczyscic staw ze strzępek uszkodzonych struktur, wypłukać z zapalnego płynu, podać czynniki wzrostu. I zobaczyc przecyzyjnie czy cos jeszcze nie jest uszkodzone. Dlatego nie jest to operacja-cud. Co spowodowało uraz -ja obstawiam np. poślizgnięcie, wtedy tez bardzo mocno biegał bo została otwarta druga częśc padoku- więc biegał-hamował-obkręcał się na nodze i znowu w galop. Nie chodził wtedy od 3 tyg pod siodłem, wiec bankowo padok. A i aparat stawowo-więzadłowy był osłabiony, bo wczesniej mało się ruszał z powodu podbicia na przodzie (chodził w bucie). Co ciekawe, nigdy nie było zadnej nawet najmniejszej opuchlizny tej nogi. A z kolanami podobno często się cos dzieje, w tej klinice wykonano kilka tys artroskopii, wiele koni wraca do sprawnosci.

Kahlan nie żartuj  😵 mam nadzieje ze to nic poważnego!
famka dzieki!
najgorsze jest to, że 2 dni wcześniej przy okazji szczepienia oglądał tę nogę wet, bo powyżej ma zgrubienie i chciałam sprawdzić co to. opuchlizny wtedy na pęcinie nie było. :/ a teraz wyskoczyła. wielkości piłki golfowej. na zewnętrznej stronie pęciny, miękka, raczej niebolesna, nie grzejąca. :/
się okaże za kilka godzin, czy się zmniejszyła.

Evson tak czy inaczej po operacji będziesz wiedziała w 100% na czym stoisz. Oby to były jak najlepsze wieści dla Was. Kiedy operacja?
czeggra1, dawaj znać co powiedział ortopeda. :kwiatek:

Już po. Wróciliśmy. Ortopeda po badaniu, zrobieniu dodatkowych zdjęć stwierdził, że są dwa czipy i najprawdopodobniej są tam już bardzo długo. Krawędzie mają gładkie, a nie ostre jak coś nowego. Ścięgna wokół są nieuszkodzone. Bardzo prawdopodobnym jest, że opuchlizna ( w ciagu ostatnich dwóch dób, po podaniu mocniejszego antybiotyku, prawie jej nie widać)jest wynikiem przeciągającej się infekcji w wyniku ranki po kopniaku. Zalecił dokończyć kurację antybiotykiem, środki przeciwzapalne oraz stęp przez 3 tygodnie, a jak będzie wszystko dobrze to przez tydzień dołożyć trochę kłusa. Następnie Czesiek po 4 tygodniach ma mieć kontrolę podczas której powinno być widać, czy należy czipy wyjąć, czy zostawić, bo są nieinwazyjne, tak jak były przez wiele lat.
Mam nadzieję, że te czipy jednak się nie uaktywnią, że się nie przesunęły ostatnio. Mam Czesia 8 lat i nie było przez ten czas żadnych przesłanek, że coś się dzieje z tym stawem. Najprawdopodobniej żył sobie dłużej niż 8 lat z nieaktywnymi niespodziankami...
Dziękujemy za kciuki :kwiatek:
Evson, dzięki za wyjaśnienie. To brzmi bardzo prawdopodobnie. Ech, nie mogą one bardziej na siebie uważać?
czeggra1, czyli ogólnie uff...
Kahlan, może tam jakiś krwiak był i spłynął?

My dziś nastawieni bojowo, po ulewie jedziemy do stajni, w planach skoki, najcudowniejsza pogoda na świecie. Zakładam ogłowie: Heloł! Dlaczego koń nagle zasnął??? Nie, nie zasnął - drugie oko otwarte 🙁 🤔 I od razu ciarki po grzbiecie, znacie uczucie. Ale obadaliśmy co się dało. Oko normalne, spojówki różowe, ale górna-że-górna powieka masakra. Coś musiało użreć, nawet miejsce było widać. Szczęściem miałam "coś" na ukąszenia (bo siebie często muszę ratować), posmarowałam od góry po sierści, i nawet nie wiedziałam, że tak szybko zadziała. Po chwili oko trwale otworzył. Nie było co zwlekać, bo drugie oko miało zbolały wyraz, i nawet zdążył sobie rozdrapać skórę niedaleko oka - musiało cholernie boleć/swędzieć.
Poszedł sobie do boksu na relaks. Dobrze, że najwyraźniej na strachu się skończyło. Ale że też z końmi to "zawsze coś" 🙁
wet był. podejrzenie ruszenia torebki stawowej. nie chcę się powtarzać ze zdjęciami, wrzuciłam je do wątku o torbielach i cystach plus są w mojej galerii.
jutro USG. konia nic nie boli i nie kuleje, ale ja jestem cała w nerwach.
E, Kahlan, nie bardzo wierzę w ruszenie torebki stawowej bez objawów bólu, chyba, że jakieś przesączanie?. Na razie nerwy sobie odpuść. Bardziej stan zapalny jakiejś pochewki "czy cuś". Daj znać koniecznie co to było.
halo, czy będzie mozna odsapnąc z ulgą to okaże się dopiero za 4 tygodnie. Natomiast jest szansa i to spora, że czipy nie uległy relokacji i nie będą aktywne. Dalej proszę o kciuki :kwiatek:!
Kahlan, zdrówka życzę :przytul:!

A nasza młoda w przyszły czwartek ma ostatni z zabiegów schock waves - no i zobaczymy, za jakiś czas, jaki efekt przyniosła kuracja oraz generalnie przebadamy dziewczynę od stóp do głów, czy ukrywa jeszcze jakieś niespodzianki...
Szpital mamy tu i tam 😵. Dwa konie i dwa na L4.

Dni są jeszcze bardzo ciepłe, powiedziałabym letnie, a Czesiu linieje. Sypie się z niego ostro i to mimo, że śpi już w derce bawełnianej. Czyżby oznaka prędkiej zimy? Jak u was? Wasze gluty zaczynają już linieć?
Też mi nic do tego nie pasuje z racji zera sygnałów ze strony konia. Aż zaczynam wątpić, czy on kiedykolwiek by coś pokazał kulawizną.

Nie wiem, wetem nie jestem. Na razie myślę o tym, że ma żywe spojrzenie, apetyt i mnie dziś zaczepiał na "do widzenia" jakby chciał dać do zrozumienia, że nic mu nie jest.

Po prostu to moje oczko w głowie i mam wyrzuty sumienia, że zgotowałam mu to co zgotowałam. I teraz za wszelką cenę chcę się zrehabilitować.

No, wygadałam się. Oczywiście jutro dam znać. :kwiatek:
Niech te konie przestaną się wygłupiać, bo kciuków zabraknie 🙁
czeggra1, sory, że dręczę, ale gdybyś wywnioskowała jakoś, jakie czipy są groźne, a jakie nie bardzo (z tego, co się dowiesz przy tej przykrej sytuacji) to daj znać. Już napisałaś, że zaokrąglone krawędzie i "nieinwazyjne miejsca", ale np. czy określa się jakoś czas obserwacji/kontroli na ile się  przemieszczają? Czy robi się następne zdjęcie za jakiś czas np?
Dociekam, bo w PL coraz więcej koni z czipami, a wcale nie jestem pewna czy zawsze operacja czipa to jest "pikuś" 🤔, bo rożnie to bywa.
Np. dziewczyna kupiła fajnego konia, a umowa była, że może zwrócić, gdyby TUV coś złego pokazał. I była dramatyczna decyzja, bo konia zdążyła pokochać (super konisko) a pokazał się czip. Że koń dość młody a czip świeży, wet nie dał rady określić na ile będzie groźny, nie wiem w ogóle, czy to się da określić. Rodzice zwrócili tego konia 🙁, a czy nie zrobili błędu, to się okaże za x lat.
Nie ma chyba nigdzie żadnych wskazań, które pomagałyby właścicielom podejmować decyzje w takiej sytuacji? Bo przecież żaden wet nie jest wróżką. Ale może są jakieś obszary/zasady mniejszego/większego ryzyka? Jakiś zasób przypadków, gdy koń z czipami chodzi sobie bezproblemowo długie lata? Bo na pewno wiele koni chodziło dawniej, bo takiej diagnostyki nie było. Gdybym była wetem/na miejscu weta, to pewnie zachęcałabym do usuwania, z różnych przyczyn. Może w UK są już bardziej "obyci" z czipami i wtedy info od ciebie mogłoby być bardzo cenne, gdybyś usłyszała jakieś szacunkowe wskazówki.
Niejasno piszę. Najbardziej chodziłoby o to, czy jest jakiś zalecany sposób kontroli/postępowania w sytuacji gdy nie bardzo warto operować.
halo, to dla mnie zupełnie nowy temat, ale zaskoczyłam wczoraj w tej klinice ( dwóch lekarzy debatowało przy nas o Czesiowej sytuacji ), że jak czip wygląda na stary z łagodnymi, zaokrąglonymi krawędziami i od lat jest w jednym miejscu, nie zachowuje się inwazyjnie to lepiej zostawić (i co jakiś czas badać sytuację) i nie ingerować w staw. Jak wygląda to w przypadku innych koni nie wiem. Tu koń ma 13 lat i wszystko wskazuje, ze nie dorobił się ich wcześniej niż przed 8 laty, a przez ten czas nie doskwierały, nie zrobiły żadnych szkód. U nas jest problem i pytanie ( czy podczas ostatniej "akcji" z kopniakiem, ranką i bardzo dużym stanem zapalnym), czy czipy uległy relokacji i  się uaktywniły?
czeggra No to przynajmniej wiecie już mniej wiecej co i jak teraz trzymam kciuki żeby rzeczywiście stan zapalny zniknął i nie było potrzeby operacji.

Evson a  u Was jak? na kiedy zaplanowana operacja?

Kahlan myślę, że gdyby coś poważnego było to jednak dawałoby to oznaki bólowe, daj znać jak będzie po USG.

Ależ szpitalnie tutaj, rzeczywiście kciuków brakuje już do trzymania! A ja chyba muszę zacząć rzadziej do U jeździć bo w paźdznierku mogę nie wytrzymac jak przyjdzie mi go widywac tylko weekendowo, jeden dzien u niego nie byłam wczoraj i już nie mogę się do wieczora doczekać. Nawet nie tyle jazdy co wymiziania, odwiedzenia, nakarmienia. Nawet nie sądziłam te 2 lata temu, że aż tak go polubię, pamiętam jak pierwsze jazdy bylam proszona o pojeżdżenie go co kilka dni i... nie lubiłam tego w ogóle. Kto by pomyślał🙂
czeggra1, ciekawe by było (obyś żył w ciekawych czasach, he, he) czy mają jakiś pomysł na kontrolę czy nie zaczęły być aktywne poza obserwacją zachowania/braku kulawizny, stanu stawu z zewnątrz. Skoro już cierpicie, to może chociaż trochę wiedzy przypłynie 😉. Pewnie prześwietlą znowu za jakiś czas? Tylko pytanie za ile czasu? Czy też tego się nie praktykuje, i jeśli jest ok, to jest ok.
Taa - co każdy z nas by dał za kompletną ignorancję w weterynarii 🤣

U nas oko zupełnie ok, uff.
no to po USG. Ścięgna na szczęście całe. Ale stan zapalny jest. Mieszanka maści do stosowania, jeżeli się nie zmniejszy w przeciągu 10 dni - będziemy działać bardziej inwazyjnie.

Konia wciąż nic nie boli, nie kuleje, po próbie zginania też nie. Najgorsze, że dostaliśmy 4 tygodnie aresztu boksowego i tylko stęp.  😵 Tego obawiam się najbardziej, bo on z natury "wędrowniczków". Na padoku mniejszym nic nigdy nie robił, tylko sobie właśnie co najwyżej stępował. Jutro będzie mój wet no. 1 i poproszę go o drugą opinię, może chociaż zgodzi się na ten mały padok plus stęp, bo inaczej nie widzę tego dobrze.
Kahlan serio? Nie chce wyrażac pochopnych opinii, bo jednak to weta prowadzącego powinno się słuchac, ale uważam ze często "areszt boksowy" jest nadużywany. Jasne, czasem trzeba. Mi np. dr z kliniki (jeden z najlepszych w kraju) powiedział ze nawet po operacji, oprócz tych 3 tygodni stricte stania + spacerów w rece, koń ma jak najwiecej chodzić, a nie stac w boksie. Nie wyzwał mnie a wręcz powiedział ze bardzo dobrze zrobiłam, ze puszczałam konia na mały okólnik, mimo tak poważnej klawizny. Staram się ciągle pamiętac, ze jeśli z powodu jednej nogi koń ma stać w boksie, to zaraz bedzie problem w trzech kolejnych. Chyba ze masz czas wyprowadzac go 8-10 razy dziennie na spacer, tak jak ja to robiłam wczesniej.
Moze racja z tym aresztem, nie znam sie, ale mysle ze faktycznie zapytaj drugiego weta.
czeggra1 oby się okazało ze na dłuzszą mete nieinwazyjny ten czip. Ciesze sie ze u Was dobre wieści  🙂 Mimo wszystko kciuki są!
Magdzior operacja niestety dopiero w poniedziałek. Chyba nie wytrzymam i pojade go odwiedzić w piatek  😵 Bardzo tęsknię za tym zwierzakiem  🤔wirek:
Evson, ja wlasnie tego aresztu boksowego nie kupuje z tych wzgledów, o których napisałaś. I dlatego koń na razie jest puszczany na lonżownik. Może jestem bezmyślna. Ale czuję, że teraz stanie nam się nie przysłuży. A ja mam czas niestety przyjechać tylko raz dziennie, więc tym bardziej areszt boksowy mi nie w smak.

Ta wetka była na zasadzie "tonący brzytwy się chwyta". Nie chciałam czekać z opinią, a "mój" wet był niedostępny. Jeżeli jutro potwierdzi areszt boksowy-dostosuję się, koń jest dla mnie najważniejszy.

Ale cieszę się, że nie jestem sama z takimi myślami. Choć z taką pierdółką mi głupio wyskakiwać. Myślę ciągle o Was. Jedź do niego-na pewno się ucieszy. 🙂 widzę po swoim. 🙂
Kahlan szczerze mówiąc bym pewnie puszczała, tzn dużo zależy od konia i sytuacji. Wiadomo, że są takie gdy boks i koniec, ale jeśli znasz swojego i wiesz, że nie szaleje na małym padoku a stępuje to na własną odpowwiedzialność bym zaryzykowała, bo więcej krzywdy się może stać jak się go 'zaaresztuje' a potem będzie trzeba wrócić do padokowania. Obserwuje na kilku przypadkach dopóki chodzą jest dobrze, jak się zacznie sypać to wszystko po kolei🙁 Ale trzymam za Was kciuki za szybką rekonwalescencję.

Evson czekanie jest najgorsze, ale poniedziałek już niedługo, wiem co czujesz bo ja dzisiaj miałam już konkretnie dość. Po prostu jak mam przemyślenia i plan, który chcę wdrożyć to akurat musi się milion spraw napatoczyć tak, że no fizycznie nie mam kiedy go pojeździć. Dzisiaj pojechałam po 21 w drodze do domu żeby wymiziać i nakarmić, ale jutro wstaję skoro świt i nie ma szans, żadna siła mnie nie odwiedzie od ruszenia go.

halo uff no to super, że już wszytko w porządku 🙂
Kahlan, dobrze, że jedno uff! Duże uff! Ten areszt to faktycznie dziwny (jak nie jestem zwolenniczką pochopnego wypuszczania koni).
Evson, jak sobie pomyślę, ile już musiałaś się zahartować "sentymentalnie"  🙇 Tę resztę niepokoju też wytrzymasz. Będzie całkiem znośnie, zobaczysz. Ważne, że dałaś szansę. Koń też nie chce być kaleką, mając szansę może się konkretnie podleczyć (jasne, nie z punktu).
Magdzior, to jest naprawdę zabawne, że ilekroć są konkretne plany, to "się nie da". U nas ledwie jeden dzień uciekł, i już wątpię, czy zdążę zrobić wszystko, co mieliśmy przećwiczyć przed przyszłotygodniowymi zawodami - bo to, tamto i owo.
Magdzior ja jestem w stajni 2-3 razy dziennie (praca 2 km od stajni), jak czasm chce odpoczac 1 dzien to oczywiscie mi nie wychodzi  😁 a jak gdzies wyjezdzam to jest 100 telefonów do 'niani'  😎 taka tam obsesja. A tak serio to po prostu cięzko się odzwyczaic od tego zeby konia zobaczyc, poglaskac, takze wiem o co chodzi  😉
Denerwuje sie operacją, ale przyznam ze bardziej denerwowalam sie poniedzialkiem, bo nie wiedzialam co uslysze. Teraz nie mam juz nic do stracenia, bo szanse i tak są marne ale jakieś tam są.
I powiem Ci ze dobrze ze podjełas decyzje jakąs podjełas- tak jeśli moge się wtrącic  😉 ja bym dała wiele zebym mogła isc na wete, kiedys niestety sporo rzezczy zaprzepaściłam, mimo ze nauka przychodziła mi bardzo bardzo łatwo.

Co do puszczania koni- ja jestem przekonana ze conajmniej 50% tej naszej kontuzji to z winy braku ruchu. Kon który całe zycie byl dzien w dzien w treningu, a później z dnia na dzien od niego odstawiony (bo podbity na przodzie). Z tym przodem ledwo chodził bo był w bucie wiec kolejne 2 tyg bez ruchu. I poczuł sie lepiej wiec zaczął nagle szaleć jak w jakimś amoku. A aparat stawowo-więzadłowy osłabiony przez wczesniejszy brak ruchu. Drugie 50% to padokowanie w stadzie. To nie była dobra opcja dla mojego konia, szkoda ze dopiero tak dobitnie musialam sie o tym przekonac. W grupie wałachów, sam z klaczami czy sam- tak, ale nie w dużym stadzie. A moze po prostu- mieliśmy pecha? Padoków nigdy mu nie zabiore- całe zycie stał w boksie. Ale musze je bardziej przemyślec.
Kahlan słowo weta owszem traktuje jak swiete ale jesli jest poparte sensownymi argumentami. U nas tez podczas diagnozowania tej kontuzji było "3 dni stania", "5 dni stania", "jeszcze 3 dni stania" - bo tak. Jedno takie stanie zakonczylo sie kolką (moze nie bezposrednia przyczyna, ale nie bez wpływu). Trzeba wybierac mniejsze zło.
Dzieki ze o nas myślisz  :kwiatek: myśle ze pojade- bo nie wytrzymam. A Intruz to taki syneczek mamsi  😁 ciekawe czy mnie pozna.
halo wbrew pozorom teraz jestem spokojna  🙂 mimo ze go nie widze. Jakos naiwnie lub nie, licze na to ze w klinice jakas tam kontrola i opieka jest.
famka   hrabia Monte Kopytko
11 września 2014 07:48
kurczę jakiś ten ostatni miesiąc jest okropny, ja cały czas zaciskam łapki za kopytne, niech szybko wracają do zdrowia
co do stania w boksie też uważam że lepiej lekko potruptać niż zostawić konia w areszcie, mój kiedy miał rozwalone biodro i szytą nogę, grubą jak bania tylko jeden dzień stał w areszcie i to dlatego że nie miał jak się ruszyć z tą nogą , następne dni po malutku po troszeczku ruch był, przecież to i krążenie lepsze i mięśnie się ruszają, oby tylko z głową i na spokojnie
obiecałam zdjęcia grubasa, przepraszam że robione skarpetką ale fotograf mnie zawiódł i nie przyjechał :/ (wiem wiem mięśnie nie najlepsze ale tak to jest jak tylko lekka praca na koniu )
pierwsze zdjęcie z wiosny chwilę przed zmianą stajni (wstyd pokazać )  😡
skarpetkowe zdjęcia z wczoraj
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się