Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)

julka177
dyskusja na temat nosa końskiego trwa wszędzie, polecam wpis quanty na ten temat, bo dobrez go podsumowuje
http://quantanamera.com/nos-przed-pionem-nos-za-pionem/

a celem pracy ujeżdżeniowej na pewno nie jest jazda w niskim ustawieniu 😉
Nooo.Tulipan, jak się wrzuca swoje zdjęcia, to trzeba się liczyć z tym , że ktoś je skrytykuje ( środowisko jeździeckie jest wyjątkowo złośliwe  :emoty327🙂 Tulipan też nie trzyma rąk na szerokość pyska konia....... W trakcie przejazdu w ujeżdżeniu, na dobrze zrobionym koniu OK, ręce powinny być blisko siebie a wodze skrócone, co nie znaczy że tak samo trzeba jeździć zawsze i w każdej sytuacji.  Zależy to od stopnia zaawansowania konia w pracy i tego, co aktualnie chcemy osiągnąć. Nie ma nic złego w tym, że na młodym (albo i starszym, ale wymagającym jakiejś korekty) koniu ręce nie będą w "kanonicznej " pozycji, wodze trochę dłuższe lub krótsze, jedna ręka wyżej itd..... Trzeba pamiętać o tym, że to, co pokazujemy w czasie zawodów to EFEKT pracy, którą przeprowadzamy w domu. Nadmierne przywiązanie do "prawidłowej pozycji" często skutkuje usztywnieniem i wcale nie pomaga w pracy.
P.S. bardzo bym chciał się dowiedzieć jak stwierdzenie że "jak się konia zamknie z przodu to podstawi zad i rozluźni grzbiet" ma się do klasycznej doktryny jeździeckiej a w szczególności "skali wyszkolenia" i w jaki sposób koń ze sztywnym grzbietem  ma , pod wpływem "zamknięcia od przodu" podstawić zad.....
Ale to tylko takie luźne myśli prostego wieśniaka.....
ciemny pastuch tak to się ma, że bez "zbierania energii" ona nam ucieka 🙂 dopiero mega wyszkolone konie potrafią same się nieść

koniom potrzeba przytrzymania przodu, żeby energia płynąca od tyłu, od zadu podnosiła grzbiet a nie tylko uciekała
teraz tylko kwestia wprowadzenia tego w rzeczywistość odpowiednio, pokazując koniom drogę a nie zamykając w żelaznym uścisku
Jeżeli chodzi o samoniesienie w zebranej postawie, to OK. Ale pierwszym celem klasycznej doktryny jeździeckiej jest uzyskanie rozluźnienia i rytmu( tych pojęć nie można rozpatrywać oddzielnie) czyli tego , co np Heuschmann określił jako "samoniesienie w naturalnej równowadze" a które jest warunkiem poprawnego przyjęcia kontaktu. Na szkoleniu we Wrocławiu demonstrował to, z końmi na b. różnym poziomie wyszkolenia, poprzez jadę  na długiej, albo wręcz całkiem rzuconej wodzy, właśnie w celu "odblokowania" grzbietu, a dopiero następnie przy wodzach bardziej skróconych
brzezinka, nie obraź się, ale niestety para, którą wstawiłaś na zdjęciach jest dla mnie dość daleka od prawidłowego kontaktu w ogóle. Strasznie mi się podoba Twoja kobyłka, ale na prawie wszystkich zdjęciach, które wstawiasz ma zablokowaną szyję i jest nieprzepuszczalna. Myślę, że masz naprawdę sporo na ręku i stąd wynikają długie wodze, specjalne kiełzna w pysku i działanie Twojej ręki, ustawionej nisko (prawie zapartej o uda, żeby zwiększyć swoją siłę i dźwignię) i z pozałamywanymi nadgarstkami. Nie widzę tam w ogóle ręki jadącej do przodu konia, który się sam niesie na miękkiej szyi. Przykro mi 🙁

tulipan i kujka wybrały bardzo dobre zdjęcia.

fanelia, problem, że koń nie chce przejść przez kontakt, dotyczy naprawdę większej części końskiej populacji. To nie jest proste, żeby to prawidłowo zrobić. Normalne, że koń po oddaniu mu wodzy stwierdza - o, teraz wolne - i nie jest skłonny tego wolnego kończyć i wracać do pracy. Ja miałam takiego delikwenta, że po nabraniu lewej wodzy po kawałku stępa na luźnej sadził dziarskie jelonki (coś pomiędzy barankiem a wspinaniem się, i tak dzięki bogu było do przodu, a nie tylko w górę lub w tył). Teraz, jeżdżąc młode konie, robię dużo oddania wodzy w trakcie pracy, przyzwyczajam konie do tego, że sznurki się oddaje, a potem bez focha je nabiera i pracuje dalej. Kiedyś żucie robiłam głównie na koniec - i zwierzaki je odczytywały jako czytelną informację o zakończeniu roboty.
Teraz, jeżdżąc młode konie, robię dużo oddania wodzy w trakcie pracy, przyzwyczajam konie do tego, że sznurki się oddaje, a potem bez focha je nabiera i pracuje dalej. Kiedyś żucie robiłam głównie na koniec - i zwierzaki je odczytywały jako czytelną informację o zakończeniu roboty.


I to jest bardzo dobre podejście do pracy, z tym, że wg mnie nie tylko dla młodego konia, ale na każdym etapie wyszkolenia.
epk nie napisałam o luźnych i pracujących plecach, bo myślałam, że to oczywiste.
Anderia dlatego napisałam, że to jest wg mnie cel, w sensie pewien wzór, do którego należy dążyć. 😉
milkiwej a czy ja gdzieś napisałam, że to jest cel pracy ujeżdżeniowej?  😉 Cel pracy w dole.  A to jest różnica. Bo celem ujeżdżenia jest zebranie, a rozluźnienie, które osiągamy właśnie pracując w dole jest drugim stopniem piramidy

julka177
tak mi jakoś z kontekstu wyszło, że celem pracy ma być głowa i szyja w dole z nosem przed pionem, przepraszam  :kwiatek:
Tylko widzicie, problem polega na tym, że większość osób tutaj ma albo swoje własne konie i pracuje z nimi (i przy okazji jest już na wysokim poziomie jeździeckim), albo konie stałe w treningu itp. i chyba nie widzi tego, że nie każdy tak ma. Chodzi mi o to, że nie każdy ma możliwość trenowania na tak wyszkolonych koniach kilka razy w tygodniu. Nie każdy da rade wsiąść na konia i mieć go po stępie na kontakcie, z luźnymi i zaokrąglonymi plecami. Ja nie mam. Koń na którym trenuje najwięcej chodzi w rekreacji, jestem w stajni 2 dni w tygodniu (o ile dobrze pójdzie). Na tym etapie dla mnie nie jest możliwa taka jazda. Zanim na jeździe koń wejdzie na kontakt potrzeba czasu i ćwiczeń. Dlatego właśnie na moim treningu rozgrzewka dla konia to kłus na luźnej wodzy.
Libeerte jestem instruktorem i prowadzę lekcje, wsiadam na problemnatyczne itp, więc właściwie mam jeszcze trudniejsze zadanie, bo czasem na lekcji nierozgrzana wsiadam na konia podopiecznego, który ma własny pomysł na życie 😉
jedynym sposobem żebym "poukładać" mu w głowie i co za tym idzie wymusić jakieś konkretne zachowanie, albo wybić z głowy jakieś np. płoszenie, jest wzięcie go na kontakt...

jeżeli wsiadłabym na takiego konia i dała mu się powozić na pustej wodzy, to raczej za dużo bym nie osiągnęła, a na pewno nie w jakimś sensownym czasie

edit, coś mi się szyk zmiksował zdań :P
milkiwaj, ja konia biorę na kontakt, po tym kłusie. W kłusie na luźnej wodzy jest równe tempo, mam kontrolę, nie pędzi i nie ma problemów. Po tym kłusie wchodzę na koła, robię przejścia (oczywiście już na krótkiej wodzy), wygięcia (od łydek), zmiany tempa (bez odpuszczania wodzy) i koń zaczyna wchodzić na kontakt. Wciąż uważam, że w moim przypadku ten kłus na luźnej wodzy dla rozgrzewki nie robi nic złego (wędzidło jest dopasowane i nie lata po pysku, ja nie klepie tyłkiem w siodło i nie obijam pleców). Ja serio nie dam rady wsiąść na konia i wziąć go na kontakt i go rozluźnić. Ja mam za małe umiejętności, a koń nie jest jeżdżony tak codziennie. W te dni, kiedy mnie nie ma, wsiadają początkujący, zazwyczaj na gumach.
Zanim na jeździe koń wejdzie na kontakt potrzeba czasu i ćwiczeń. Dlatego właśnie na moim treningu rozgrzewka dla konia to kłus na luźnej wodzy.


A nia pomyślałaś o tym, że koń nie przechodzi przez wędzidło od początku pracy właśnie dlatego, że ma rzuconą wodzę?
Chocioaż przy pracy z koniem raz do dwóch w tygodniu to w sumie nie ma mowy o żadnym treningu i jakichkolwiek efektach niestety
quanta, nie obrażam się no bo i za co, konstruktywna krytyka jest potrzebna i mile widziana. :kwiatek:  Chociaż żadnej w wstawionych przeze mnie fotek nie wstawiłam dla zobrazowania prawidłowego kontaktu tylko długiej, krótkiej lub rzuconej wodzy. I zgadzam się (napisałam to zresztą  kilka postów wcześniej) z tym, że generalnie mam tendencje do jazdy na dłuższej wodzy niż powinnam (skutki czego doskonale opisałaś). Nie zgodzę się tylko z tym, że mam dużo na ręce bo potrafimy jeździć też tak (chyba że Cię źle zrozumiałam). Czy tutaj też jest zablokowana, nieprzepuszczalna..?




_Gaga, pomyślałam o tym, że koń jest jeżdżony przez różne osoby, które nie koniecznie ogarniają stabilne trzymanie wodzy i tak czy inaczej nie sprawię w minutę, że od pierwszych kroków kłusa będzie reagować na moją rękę i obniży się z głową, będzie na kontakcie i rozluźni plecy. Moim zdaniem musi się trochę rozgrzać przed jakąś pracą i stęp nie wystarczy.

edit:
dopiszę jeszcze, że dalszej pracy na treningu też nie wyobrażam sobie bez kontaktu i coś więcej robię dopiero, jak kontakt jest.
Libeerte





Moje cztery główne rekreanciaki. Konie rekreacyjne muszą umieć chodzić na kontakcie, nie wiem jakim innym sposobem mogą służyć w tym celu latami. Poza tym uważam, że każda szkółka powinna się czuć w obowiązku nauczać jazdy w rytmie, rozluźnieniu i na kontakcie. Wtedy być może będą to szkółki tworzące przyszłych sportowców.
Atea, pozostaje mi tylko zazdrościć tak wyszkolonych koni 😉 
Libeerte tu chodzi o to, że zaczynając od kontaktu dużo szybciej uda ci się go rozluźnić, opuścić szyję [jeśli tego chcesz} niz kiedy rzucasz mu wodzę

Atea jesteśmy niestety w Polsce, gdzie nadal jest więcej złych niz dobrych obrazków szkółkowych 🙁
milkiwaj, co mam zrobić, jeśli po stępie koń jeszcze nie reaguje na rękę? Wolę go rozruszać, a później brać do ręki, bo ściąganie na siłę nie ma sensu moim zdaniem 😉
Libeerte, jako kolejna osoba przypomnę, że jazda na kontakcie to nie jazda na "zaciągniętym ręcznym"
Jedno z drugim nie ma kompletnie nic wspólnego
Z drugiej jednak zstrony możemy sobie teoretyzować - rozumiem, że jeździsz z trenerem, zatem to jego / jej powinnaś sie słuchać, nie nas ;-)
_Gaga, dobrze wiem o tym, że to nie "zaciągnięty ręczny" 😉 tylko mówię, że nie mam możliwości skłonienia go do kontaktu od samego początku 🙂 Trenerka jest.
_Gaga, brzezinka, Atea,  i inne mądre tu osoby - czy zatem, jeśli nie potrafię konia od stępa zachęcić do wejścia na kontakt (tj. koń miękki w pysku, podatny na każdą prośbę ręką, jak wyginanie do zewnątrz i wewnątrz szyi , "zganaszowany" lub w małej części próbujący to zrobić, z obniżoną głową,  idący za wędzidłem/wodzą itp itd - a może w ogóle źle rozumiem kontakt? ) , a koń jedynie po napięciu wodzy idzie tym równym tempem ale z bardziej jelenią szyją coś w tym stylu :


(zdj z netu)

To jechać w ten sposób i czekać aż będzie gotowy zejść w dół?  🙂
Ulalala, to znaczy, że jesteś niedoświadczona w tych rzeczach i potrzebujesz trenera, a nie rady przez internet 🙁
brzezinka, niestety, ale ja na tych zdjęciach również widzę spięty grzbiet i szyję. Natomiast niesamowicie podoba mi się ten koń pod Panem, który też był na zdjęciach 🙂

Ogólnie to ja też miałam niesamowity problem z łapą. i to dokładnie taki sam, i wydawało mi się, że koń wiecznie wisi mi na ręce i wiecznie jest z nim coś nie tak. i było na zasadzie - ja ciągnę, on ciągnie, my ciągniemy 😉  poślęczałam nad filmikami z pracy świetnych berajtrów i po pewnym czasie doznałam oświecenia 🙂 Skróciłam wodze, pociągnęłam rękę do góry i do przodu, zaczęłam ją trzymać bardziej niezależnie i... kurde, działa! mam filmiki z tego co było "przed", jak ktoś mnie nagra "po" to wstawię 😉
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
27 marca 2015 14:24
brzezinka,
bardzo często szyja jest wskaźnikiem prawidłowej pracy na kontakcie,
z jakiegoś powodu szyja Twojej kasztanki jest bardzo "skromna".
Jeśli mimo regularnej roboty (bo wiadomo, że nieregularna nie przynosi wymiernych efektów),
szyja nie buduje się, to lampeczka powinna się zapalić.
Z mojego doświadczenia malutkiego wynika, że np. problemem jest, że ten kontakt jest sztywny,
znaczy brakuje rozluźnienia podczas kontaktu (mięsień stale napięty bardzo się męczy).
Ja osobiście zaklopsowałam się (na temat niebudującej się szyi) zbyt mocnym tempem, uniemożliwiającym koniowi podniesienie całego przodu.
Pamiętam Twoje wcześniejsze zdjęcia, kiedy Twoje ręce żyły takim życiem, że się patrzeć nie dawało
+ wszelakie stosowane kiełzna, no za ładny obrazek to nie był 🙁.
Widać, że ręce Ci się bardzo poprawiły ale nadal nie pracują jak trzeba, nie są przed Tobą
a raczej "za Tobą".

milkiwaj,
na części zdjęć masz zaburzoną równowagę, o tak to wygląda: / .
Łydka przesunięta do tyłu, góra ciała do przodu plus pochylona głowa.
Przy Twoich gabarytach (zupełnie bez podtekstu) musisz bardzo tego pilnować, bo to jest siła,
która skutecznie może każdego konia zmusić do przewalenia się na przód
i która sprawi, że zamiast odpychać się tyłem, koń będzie toczył się w dół.
lovesunrise, owszem jestem niedoświadczona, i jeżdżę z trenerem/instruktorem czy jak tam każdy nazywa  1x/tydz i zapewne będę jeździć do końca życia, bo nigdy nie będę na tyle wyszkolona żeby jeździć bez nikogo z dołu. Ja jeżdżę na nim zwykle 2x w tyg, 1x inna osoba i 1x inna osoba. Czyli rozumiem że skoro podczas pierwszych kółek kłusa mój koń chodzi z głową jak na zdjęciu, dopiero po chwili zaczyna się rozluźniać,  jeżdżę z instruktorem, to nie ma sensu dalej jeździć bo już się nic nie da na to poradzić?

Prosiłabym o opinie również innych osób , czy przez ten moment pierwszego kłusa jechać w takim ustawieniu jak na zdjęciu, czy przez półparady nakłonić konia do zejściem z głową w dół ( choć to raczej z tego co czytam w różnych miejscach nie jest dobrym sposobem, bo to koń sam musi zejść głową w dół), czy lovesunrise ma rację a co za tym idzie dać sobie spokój z jazdą konną, bo jestem niedoświadczona , jeżdzę z instruktorem a mimo tego początek jazdy wygląda podobnie jak na zdjęciu.
Ulalala Ja z moim skromnym doświadczeniem, wiedzą i umiejętnościami, czytając i pytając doszłam do tego, że na rozluźnienie na początku (przynajmniej w moim przypadku) i odpuszczenie bardzo pomaga gimnastyka i przejścia. Początek jazdy zwykle też wygląda u mnie jak na twoim zdjęciu ale nie przejmuję się  😉 . Ale po kilku minutach chociaż prób łopatek czy ustępowań oraz przejść (głównie galop) koń jako tako zaczyna pracować. Wolę też zacząć od dłuższej chwili stępa i później luźniejszego galopu niż tuptania kłusikiem w kółko. Może więc po prostu plan jazdy macie nie pasujący?
Ulalala, ale bez nerwów, nikt na Ciebie nie naskakuje 😉 a no właśnie różnica między trenerem a instruktorem jest najczęściej duża, i wcale nie "jak zwał tak zwał". i tą różnicę widać - Twój instruktor traktuje Cię najwidoczniej "a, niech pojeździ". A zachęcić konia do prawidłowego ustawienia może przede wszystkim prawidłowe usadzenie Cię w siodle, a nie mielenie ręką. Faktem jest też, że jak koń chodzi pod innymi osobami w zupełnie inny sposób - to pod Tobą nie będzie te 2 dni tak jak byś chciała, choćbyś siedziała jak gwiazda. z tego co widzę, to napisane było, że przydałby się trener i dosiadówki, a nie skończenie z jazdą konną. obruszanie się nic nie da 🙂
My zdecydowanie nie tuptamy w kółko 🙂 Cały czas pracujemy, zwykle tylko własnie robiliśmy po dwa kółka na rozruch na luźnej wodzy , zaczynałam koła , zbieranie wodzy gdzie koń się chętniej ustawiał, potem przepychanie zadu, wygięcia do wewnątrz i na zewnątrz, zmiany kierunku, zmiany tempa i wszystko było/jest ok.

Wiem że różnica jest między trenerem a instruktorem , ale napisałaś trener, mój instruktor jest instruktorem więc napisałam to w takiej formie .

Moje pytanie dotyczyło tego, czy skoro jeździłam te 2 pierwsze kółka kłusu na luźnej wodzy, a chciałabym zacząć jeździć na "napiętej" wodzy ( znów zapomniałam książkowego określenia) od początku, to czy nie przejmować się tym że na początku koń idzie z podobną głową jak koń na zdjęciu.

Po pierwszym kłusie wszystko już jest ok, a raczej ok na tyle ile pozwalają moje i konia możliwości . Tj wchodzi na kontakt .

Mój instruktor zdecydowanie nie puszcza mnie na plac byle tylko potuptać , ja widzę ogromną zmianę od momentu kiedy zaczęłam dzierżawić konia i nie było chwili by nie machał głową (dosłownie) szedł z głową w chmurach, a teraz, gdy potrafi być delikatny w pysku i reagować na najmniejszą moją prośbę wodzą , dosiadem itp.
Ulalala, pewnie, że się nie przejmować. Koń zaakceptuje Twój kontakt dopiero, kiedy ten będzie konsekwentny i jednostajny. Zrób na odwrót - zacznij w kłusie w tym wysokim ustawieniu, rób przejścia i ćwiczenia które pomagają mu się rozluźnić aż wejdzie na dobry kontakt. A dopiero na koniec jazdy, kiedy będziesz miała takiego konia jakiego chciałaś uzyskać, wypuść go w dół jako nagrodę 😉
julka177 dla mnie koń ma pracować zadem, być przepuszczalny, chętny do skrócenia i poszerzenia. Nos przed pionem najmniej mnie interesuje w pracy z koniem.

ciemny pastuch zdaję sobie sprawę, że jak wrzucam zdjęcia do sieci to krytyka będzie tego naturalnym następstwem. Natomiast gdyby nie dyskusja na temat kontaktu, moje zdjęcia w tym wątku by się nie znalazły. Nie potrzebuje pomocy z netu, wystarczy mi trener i dobrze jeżdżący znajomi, którzy służą pomocą w realu. Mijasz się z tematem. Co ma poziom wyszkolenia, zawody, trening do kontaktu, o którym rozmawiamy? Kontakt ma być cały czas. Serio pytasz jak koń ze sztywnymi plecami ma podstawić zad? Koń to nie osobne części ciała, nie da się rozluźnić pleców bez podstawienia zadu. Nie da się mieć konia na pomocach bez podstawienia zadu i luźnych pleców...

Tylko widzicie, problem polega na tym, że większość osób tutaj ma albo swoje własne konie i pracuje z nimi (i przy okazji jest już na wysokim poziomie jeździeckim), albo konie stałe w treningu itp. i chyba nie widzi tego, że nie każdy tak ma. Chodzi mi o to, że nie każdy ma możliwość trenowania na tak wyszkolonych koniach kilka razy w tygodniu.

No i? Jaki to ma związek z poprawnym rozumieniem kontaktu. Rób sobie w domu co chcesz, tylko nie wciskaj tu na forum kitu, że jazda na rzuconej wodzy jest dobra. Zresztą Ty wszystko wiesz przecież. Wiesz co to kontakt, wiesz jak co powinno wyglądać, tylko hmm... nie jeździsz tak bo się nie da. Bo koń nie taki, bo za rzadko wsiadasz  🤔 Myślisz, że jak wsiądziesz na dobrze zrobionego konia to co? Samo się będzie robić, a Ty tam na górze będziesz tylko ładnie wyglądać. No nie bardzo.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 marca 2015 15:40
Libeerte, koń szkółkowy, chodzący na lonżę i pod początkującymi. Wsiadany sporadycznie:
[img]https://scontent-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/11263_10202086046063735_5226121450073122651_n.jpg?oh=4116f30234bf7bc369ddd4f68932dc82&oe=55A224C3[/img]
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się