Zora90 Na pewno są przeciążenia i jak żaden sport uprawiany jakoś tam wyczynowo niesie jakieś ryzyko. Ja się aż tak na flyballu nie znam ale z racji, że whippetka, którą brałam pod uwagę jeśli chodzi o szczeniaki jest w tym świetna i ze swoją Panią są nieźle wkręcone we flyball to oglądam filmiki co jakiś czas.
I co jak co ale emocji takich to chyba też w żadnym sporcie nie ma, choć właśnie jak rozmawiałam z tą Panią wczoraj to mówiła, że sporo osób im się wykrusza bo jednak bardzo długo trwa przygotowanie psa żeby biegał w drużynie na zawodach, a też niewiele trzeba by np. zderzył się z innym psem i miał traumę (tak zdarzyło sie jej terierowi, długi czas nie chciał biegać na zawodach mimo, że na treningach śmigał).
smarcik 4 psy w każdej drużyniepokonują tor (szereg możnaby powiedzieć) ustawiony z kilku przeszkód, aportują piłkę z maszyny ustawionej na końcu i wracaja. Liczy się czas każdej drużyny razem więc cała sztuka żeby psy biegły jak najszybciej nie rozpraszając się a i żeby wysłać kolejnego psa w odpowiednim momencie by jak najdokładniej minął się pies konczący pieg z tym zaczynającym. Wysokość przeszkód jest dostosowana do wzrostu najniższego psa w drużynie więc 'opłaca' się mieć jednego malucha🙂
Blow O rany przyłączam się do pytań odnośnie Waszej historii.
A ja dzisiaj puchnę z dumy!!! Nie wiem co się dzieje ale od wczoraj jakby mi psa podmienili. Wczoraj dzień praktycznie idealny, na spacerze wieczorem z mamą grzeczny, a dzisiaj to już w ogóle szaleństwo. Pół dnia przespał przy mnie bez marudzenia, bez nakręcania itd. Rano nie przeszkadzał w robieniu śniadania (a przzypomnę, że wczesniej nie dało się przy nim nic robić w kuchni bo wszystko go nakręcało) - poszedł położyć się za fotel w najbardziej ustronnym miejscu i grzecznie leżał.
A przed chwilą wróćiliśmy ze spaceru i mimo, że raz dostał głupawki polegającej na nurkowaniu w najwyższe trawy jakie tylk znalazł to i tak mu wybaczam bo sami zobaczcie: -->
klik Siedzi jakieś 5-6 metrów od ulicy, po której przejeżdża samochód i jest spokój🙂 I warto dodać, ze to już filmik nakręcony pod koniec jak siedział tam dobrą chwilę, wcześniej było więcej samochodów i dał radę. Jeszcze nie tak dawno z każdym kolejnym było większe szalenstwo, a dzisiaj na poctku owszem nie wiedział czy się bać czy gonić, ale posiedzieliśmy sobie chwilkę pozwoliłam mu się oswoić z sytuacją i w efekcie doszliśmy do tego co na filmie🙂
Ps. A i po powrocie był tak zmęczony (psychicznie bo żadnych szalonych zabaw nie było, ot spokojny spacer w troszkę bardziej urozmaiconym środowisku), że napił się po czym od razu poszedł spać do klatki. Cieszę się, że sam z siebie wybiera siedzenie w niej bo jest szansa, ze transporter też polubi.