To może zacznę od podlinkowania zdjęć mojej przyjaciółki i jej zdjęć Heliosem.
Tak naprawdę od tych nieśmiałych prób dorównania jej zaczęło się myślenie o tym obiektywie.
http://galeria.teresafoto.nazwa.pl/listopad-2011/kolce-liscie-i-patyki-czyli-jesien-z-heliosem/http://galeria.teresafoto.nazwa.pl/listopad-2011/jesiennego-badylania-cz.2/http://galeria.teresafoto.nazwa.pl/wrzesien-2012/wrzesniowe-kolory.../http://galeria.teresafoto.nazwa.pl/marzec-2012/krokusowo/Pisałam, że trudny jest. No bo jest......
Lubi cień i lubi, żeby działo się coś w tle. To mogą być promyki słońca, gałązki byle nie za daleko od głównego obiektu, bo robi się nijaka plama.
Sam fotografowany obiekt nie jest aż taki ważny.
Ważna jest też odległość obiektywu od głównego tematu. Nie za mała i nie za duża bo inaczej nie "kręci" tłem tak ładnie.
Mała głębia to też problem, bo byle "gibnięcie" o parę milimetrów i ostrość szlag trafia.
Chyba najtrudniejsze jest nauczenie się przy jakich odległościach od obiektu bokeh pięknie zagra.
Obiektyw rysuje miękko. Fajnie wychodzą portrety, bo świetnie maskuje niedoskonałości ludzkiej urody.
Najostrzejszy jest w centrum kadru. Po bokach kadru robi dziwne rzeczy 🙂 Może się okazać, że ktoś ma loczki mino, że ich nie ma w naturze.
Rozmywa, zakręca, rozmazuje. Z ostrością tylko ten środek jest ok.
Nie znalazłam jeszcze (nie czuję tego) odpowiedniej odległości obiektywu od postaci i tła żeby zakręcił tak, jak na tym przykładowym zdjęciu z sieci.
Wiem jednak, że da się nim poszaleć.
Widać jak miękko rysuje i co wyrabia z tłem, kiedy dostanie przebłyski światła.
edit.
Fatalnie robi się zdjęcia pod słońce. Trzeba uważać, żeby tego słoneczka nie złapał, bo pokazują się brzydkie bliki.