Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

mils, z perspektywy czasu i dodatkowo znając wielu ludzi po hipologii mam taką refleksję. To nie jest tak, że papierek po hipologii jest bezwartościowy... czy po innym kierunku niż mające na "dzień dobry" swój prestiż jak medycyna, prawo, itd. Każdy dyplom inż, lic. mgr. będzie miał wartość jeśli do tego dołączy się dodatkowe doświadczenie praktyczne. Procentuje jeśli wszelkie praktyki obowiązkowe odpracowuje się solidnie. Jeśli dodatkowo bierzesz się za staże, działania wolontariackie - czy konkretnie w swojej dziedzinie, czy w ogólno-kompetencyjnych działaniach (np. działania w grupie, w strukturach samorządowych, itd).
Hipologia to ciekawe i dziwne studia jednocześnie. Można ten czas potraktować "a, pojeżdżę sobie na koniach w ramach studiów". Albo rzeczywiście jeździć i zdobywać WIEDZĘ o koniach, ale również wiedzę ogólnorolniczą i zootechniczną, pracować w miejscach w miejscach związanych z jeździectwem, zootechniką i rolnictwem.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 lipca 2015 11:07
Dziś po 11 tygodniach walki odeszła moja teściowa...
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
28 lipca 2015 11:12
Maleństwo  :przytul:
Trzymaj się jakoś... dla córeczki
maleństwo, wyrazy współczucia.
maleństwo, przykro mi.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 lipca 2015 11:23
Dzięki. Ja się trzymam. Tylko potwornie się martwię i boję o teścia. Tyle przeżył. A to taki wspaniały, ciepły facet. Musimy bardzo o niego teraz zadbać...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 lipca 2015 11:33
Maleństwo przykro mi... 🙁 Nie umiem sobie wyobrazić, jak musi być ciężko teściowi...
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 lipca 2015 11:45
Ja też nie. Nawet ja.
[quote author=maleństwo link=topic=44.msg2398047#msg2398047 date=1438078079]
Dziś po 11 tygodniach walki odeszła moja teściowa...
[/quote]
jestem z toba, i wspieram cię  :kwiatek:  :kwiatek:
wprawdzwie wirtualnie, tylko tyle mogę  :kwiatek:
trzymaj się
kujka   new better life mode: on
28 lipca 2015 15:08
maleństwo, niewyobrazalne... tyle nieszczescia 🙁 Bardzo wspolczuje i zycze duzo sily dla tescia!
maleństwo, Myślałam ze jednak się uda.
Trzymajcie sie mocno.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 lipca 2015 17:41
Dzięki.
Też myśleliśmy, że się uda. Udało się pokonać sepsę, niewydolność wielonarządową, odłączyć od respiratora. Przenieśli ją z OIOM-u. A dziś w nocy gorączka i organizm się poddał...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 lipca 2015 18:14
maleństwo, tak strasznie mi przykro =( Brakuje słów, żeby coś powiedzieć =(
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 lipca 2015 18:49
Tak 🙁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 lipca 2015 19:12
Trafiłam ostatnio na taki obrazek i ufam i wierzę, że tam zawsze jest ktoś, kto nie może się już doczekać naszego przybycia. I to mnie jakoś pociesza.

Ojej, jakie słodkie 🙂
Też mam takie nadzieje. Ktoś tam jest i czeka, drzwi uchyli, kapcie poda ...
Na mnie mama czeka. Na pewno.
A na mnie mój Tato
ostatnio nie daje rady...
3 msc diagnozujemy moja mame ktora jest conajmniej trudnym "pacjentem". Na szczescie od pierwszych podejrzen ze to rak trzustki i okropnych nerwow z tym zwiazanych(siostra mamy zmarła właśnie na to) skończyło się na przepuklinie kręgosłupa piersiowego(nieoperacyjnej). z tym ze, leki przeciwbolowe nie pomagaja, rehabilitacja tez- tzn przez chwile jest ok na drugi dzien kicha, od lekow wysiada mamie zoladek (mimo roznych oslonowych preparatow). Duza role pelni tu usposobienie mojej mamy zszarpane nerwy (latami przez tesciowa dosc toksyczna). przedwczoraj miala podany steryd bezposrednio w kregoslup, i super niby zaczelo dzialac a pod wieczor bol powrocil. Niestety caly szkopuł w tym ze mimo ze z ojcem staramy sie ja upilnowac lapie sie za zajecia ktorych jej nie wolno - ja zupelnie nie jestem w stanie zrozumiec takiego postepowania(prawdopodobnie dlatego bol po zastrzyku powrocil), nie dam rady jej przeciez pilnowac 24/24h bo pracuje, ojciec tez. Dodatkowo mama bardzo mało je prawie wogole, schudła okropnie psychicznie tez juz ma dosc. Zaczynam sie bac ze cos przeoczylismy(co raczej jest niemozliwe przy tej ilosci odwiedzonych lekarzy i zrobionych badan). Boje sie ze nie wszytsko nam mowi, no ale na sile przeciez nie mam jak z niej wyciagnac dodam ze probowalam juz wszystkiego. Nawet nie wiem jak do konca ta sytuacje opisac.... NIe wiem czy nie je bo ma mdlosci od lekow czy po prostu to nerwy... zupełnie nie wiem jak z nia postepowac boje sie o ojca bo on tez wysiada juz nerwowo oboje sa po 60tce.... jutro kolejna wizyta u lekarza.... Czuje ze nie ogarniam, nie wiem jak jej pomoc. Do tego dochodzą inne moje sprawy z ktorymi ostatnio tez jest kiepsko...

yhh no troche mi lepiej jak to napisalam...
pozdrawiam.

Do psychiatry nie chciałaby mama się wybrać? Na pewno sama choroba somatyczna, dolegliwości z nią związane, utrzymujące się bóle, niemożność utrzymania dotychczasowej aktywności fizycznej, powoduje, że jej stan psychiczny nie jest coraz lepszy. A pogarszający się stan psychiczny nie dość że sam w sobie jest męczący, to jeszcze może nasilać dolegliwości ( takie błędne koło)
tunrida poszło PW  :kwiatek:
ostatnio nie daje rady...
3 msc diagnozujemy moja mame ktora jest conajmniej trudnym "pacjentem". Na szczescie od pierwszych podejrzen ze to rak trzustki i okropnych nerwow z tym zwiazanych(siostra mamy zmarła właśnie na to) skończyło się na przepuklinie kręgosłupa piersiowego(nieoperacyjnej). z tym ze, leki przeciwbolowe nie pomagaja, rehabilitacja tez- tzn przez chwile jest ok na drugi dzien kicha, od lekow wysiada mamie zoladek (mimo roznych oslonowych preparatow). Duza role pelni tu usposobienie mojej mamy zszarpane nerwy (latami przez tesciowa dosc toksyczna). przedwczoraj miala podany steryd bezposrednio w kregoslup, i super niby zaczelo dzialac a pod wieczor bol powrocil. Niestety caly szkopuł w tym ze mimo ze z ojcem staramy sie ja upilnowac lapie sie za zajecia ktorych jej nie wolno - ja zupelnie nie jestem w stanie zrozumiec takiego postepowania(prawdopodobnie dlatego bol po zastrzyku powrocil), nie dam rady jej przeciez pilnowac 24/24h bo pracuje, ojciec tez. Dodatkowo mama bardzo mało je prawie wogole, schudła okropnie psychicznie tez juz ma dosc. Zaczynam sie bac ze cos przeoczylismy(co raczej jest niemozliwe przy tej ilosci odwiedzonych lekarzy i zrobionych badan). Boje sie ze nie wszytsko nam mowi, no ale na sile przeciez nie mam jak z niej wyciagnac dodam ze probowalam juz wszystkiego. Nawet nie wiem jak do konca ta sytuacje opisac.... NIe wiem czy nie je bo ma mdlosci od lekow czy po prostu to nerwy... zupełnie nie wiem jak z nia postepowac boje sie o ojca bo on tez wysiada juz nerwowo oboje sa po 60tce.... jutro kolejna wizyta u lekarza.... Czuje ze nie ogarniam, nie wiem jak jej pomoc. Do tego dochodzą inne moje sprawy z ktorymi ostatnio tez jest kiepsko...

yhh no troche mi lepiej jak to napisalam...
pozdrawiam.




po takim czasie pozwole sobie zlamac regulamin. Niestety okazalo sie najgorsze. Nie wiem jakim cudem jak mama byla przebadana na 10ta strone... duzy nieoperacyjny guz trzustki...
Co z tego, że mam propozycje pracy, skoro nie mogę pojechać na rozmowę. Bo nie mam samochodu. Nie mogę znaleźć nikogo, kto mi pomoże i ze mną pojedzie. Komunikacja publiczna nie wchodzi w grę, bo po prostu brak dojazdu tam.
Ku *** płakać mi się chce,  jestem kompletnie sama, odechciewa mi się już żyć.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
02 września 2015 14:21
pitoszek , tak mi przykro... Musicie walczyć razem z mamą. Trzymać ją żeby się nie poddała! A ja trzymam kciuki za Was, bo to cholernie trudna i nierówna walka, którą sama przechodziłam z tatą(rak płuc- przegraliśmy niestety po ponad 4 latach walki 🙁 ). Nadzieja jest zawsze i nie możecie pozwolić by ona umarła! Trzymam za Was kciuki i wysyłam trochę ciepełka do walki  :kwiatek:
pitoszek,
bardzo przykre 🙁 trzymajcie sie !
Neila
a bla bla car? stopem zwyklym?
Arimona boję się. Kiedyś mnie napadnięto i nie ma szans bym z kimś obcym wsiadła do samochodu. Tak samo, jak nie jestem w stanie wyjść z domu po zmroku.
Eh, to slabo 🙁
Myslalam zeby pracodawce mozna zapytac zeby odebral z miejsca dokad ztm jeszcze dojezda, albo na rv zglosic sie w watkach regionalnych, ale jak tak sie boisz to nie bardzo.
Trzymam kciuki, moze ktos jednak z znajomych sie zglosi albo inna oferta sie szybko trafi. 
Szukam jakiegoś rozwiązania cały czas. Tylko mnie to wszystko już strasznie dobija. Od samego początku roku ciągle coś. Nie ma ani jednej pozytywnej rzeczy. Niby coś sie zaczyna klarować, to z drugiej strony się wali. Ciągłe utrudnienia. Staram się być twarda, ale zwyczajnie mi juz brakuje sił. Jeszcze zaczynaja mnie boleć zęby, akurat teraz jak nie mam pieniędzy. Nosz kurde !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Słabo się ostatnio dzieje, ciężka walka z chorobą w rodzinie zakończyła się przegraną, bardzo bliska mi osoba zmieszała mnie wczoraj z ziemią, a na dodatek nie mogę sobie znaleźć mieszkania, bo nic nie ma, totalnie nic... Za niedługo skończę pod mostem...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się