Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

maleństwo - ale zasłuchana w Babcię!
co do wózka - jak sobie nie wyobrażam mieć wózka w domu (bo i po co?) - rozumiem, że ktoś nie ma wyjścia...jasne - ale z własnej woli to już nie rozumiem choć oczywiście akceptuję:P my mieszkamy w starej kamienicy na II piętrze (więc takim blokowym spokojnie III-im) a wózek mamy zamykany w wózkowni na podwórku - znosiłam naleśnika w foteliku, przekładałam do wózka i już, potem jak się już czułam zupełnie na siłach i jakoś było mi pewniej - znosiłam na rękach - a teraz gonię za nim po schodach:P
maleństwo   I'll love you till the end of time...
21 lipca 2015 21:04
bazylka, bo babcia naśladowała dźwięki z obrazków. A Kalina dobre ma geny. Wszystkie kartki przemiata i tylko szuka obrazka z konikiem. Znajdzie i jest zaciesz. Zamknie i znów gorączkowo szuka tej jednej strony... A ja marzyłam, że ją odchowam z dala od tematu 😉
A babcia ześwirowana totalnie na punkcie wnuczki. W piątek miała ciężką próbę, bo dziecko na jej widok urządziło histerię, ale dziś 3-ci dzień razem i już jest uśmiechnięta, jak babcia wchodzi.
No to super, że Babcia w łaskach Kalinki  🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
21 lipca 2015 21:08
Do czasu kolejnej dłuższej rozłąki.
Ja jestem już zielona na myśl o sobocie. Jest roczek Kaliny, przyjeżdżają nasi wszyscy rodzice i chyba siostra męża (a jeszcze niedawno pisała, że nie życzy sobie zdjęć małej i opowieści o niej, więc nie wiem, po co...). Teściów nie widziała od Gwiazdki, więc nie pamięta ich na bank. Będzie uroczo, bo ma silny etap mamozo-tatozy. I pewnie się dowiemy od teściowej, że nastawiamy dziecko przeciw nim  🏇
Maleństwo to ma być (choć to bzdura) święto córki, więc będziesz ją miała na rękach i trzymała na dystans od namolnych gości 🙂 a co się dowiesz, to wpuść jednym uchem , a wypuść drugim.
Ja zrobiłam w dwóch turach urodziny, żeby mniej obcych (!!) ludzi było na raz i mniej w ogóle (ze względu na układy rodzinne poniekąd też) i to zadziałało. Misiek był zmęczony, ale nie pokonany.
Do tej pory jest tak, że jak się ktoś do niego klei, a ja widzę, że nie ma na to z jego strony pozwolenia, to tulę i mówię natarczywemu gościowi żeby się odstosunkował, bo to potem ja utulam pół nocy dziecko z emocji
maleństwo   I'll love you till the end of time...
21 lipca 2015 21:19
E, póki co, to takie urodziny są dla dziadków głównie... Tulić i bronić zamierzam, jeśli sama do nich podejdzie, to oczywiście OK. Dobrze, że to tylko max 5 osób...
taka prawda, że dla dziadków, ale właśnie o to mi chodzi, że nie można w tym szale zatracić dziecka i jego spokoju. 🙂
u nas straszna ilość ludzi, samych babć 3, dziadków 2, plus chrzestni z przychówkiem to już masakra, bo 7 no i siostra 🙂
dlatego były dwa torty, dwa dni 🙂 fajnie było🙂
wyluzuj maleństwo, chyba większość rodziców przeżywa to co ty. mi też rodzinka małża robi wymówki że dzieci dzikie. bo każda babcia/ciocia/dalsza rodzina myśli, że ukochana dzidzia do niej przybiegnie w podskokach. ale gdy dziecko się z tą daleką rodziną widzi max 4 razy w roku to oczywiste że traktuje ich jak obce osoby 😉. hitem jest moja babcia, która podejście do dzieci ma paskudne. nie chcę wchodzić w szczegóły ale ja sama muszę mocno nad sobą pracować żeby ją lubić. no i ta babcia właśnie jednocześnie narzeka, że dzieci boją się jej i nie chcą z nią przebywać.
Ha, to musi byc jakis temat specjalny bo nawet moja wyluzowana w kwestii czapek i zywienia mam ma odpaly na tym punkcie. Zaczelo sie od tego, ze jak przyjechala (mieszka daleko i jest rzadko) na 6 miesiac A. to wparowala i od progu z lapami, na co A. podniosla taki alarm, ze sie zyrandole zatrzesly 😉 Moja mam nieprzyzwyczajona bo dzieci ja lubia, no i oczyscie ja jestem winna, dziecko dzikie bo za rzadko do tesciow prowadzam (minimum raz w tygodniu to nie tak zle znowu), a synek mojego kuzyna to hoho, dusza towarzystwa. Ja tlumacze, ze ona taka mi sie urodzila i trzeba to uszanowac. I czy pamieta jak wziela polroczna Jagode na rece w obcym dla niej domu i nosila przez pare godzin, kiedy ja z mezem spalismy, a starsza chowana dokladnie w ten sam desen. Niby przyjela ale co jakis czas temat wraca bo "Stas to wszystkich zaczepia na ulicy" itd 😉

Co do namolnych to ja generalnie ostrzegam "ona nie pojdzie do ciebie", "nie lubi obcych", a jak sie ktos upiera to pozwalam A. wlaczyc syrene. Zaraz wszysycy sa grzeczni i lapy przy sobie trzymaja 😀 Z tym, ze A. nie musze nigdy dlugo uspokajac, jej wystarczy, ze jest u mnie na rekach i juz cieszy jape.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
22 lipca 2015 07:18
I potem jest historia jak u moich dwóch uczennic - sióstr po 40-tce. Obie mają po dwójkę dzieci, wiek 15-25. I żadne nie chce dzwonić/ odwiedzać babć ze strony ojców. Tak sobie zapracowały 😉 Ja oczywiście absolutnie nie zamierzam dziecka im bronić, pilnuję, aby nasze stosunki z nimi nie wpłynęły na młodą, jak mąż mówi "Kalina, ale masz głupią babcię", to go strofuję...
Kasia Konikowa   "Konie mówią...po prostu słuchaj..." Monty Roberts
22 lipca 2015 08:01
maleństwo, u nas też z dziadkami różnie bywa  🙄 Misio jeszcze niedawno na widok teściowej dostawał histerii i koniec. Jak długo nie widzi to się boi. Związany jest najbardziej z moją mamą. Ale czasami różnie reaguje. Mnie wkurza najbardziej branie dziecka na ręce na siłę kiedy nie chce i mówienie wtedy, że dzikus  😵 Ale się tym nie przejmuję, ale też nie pozwalam żeby go ktoś stresował i nosił kiedy Misio nie chce.

W sobotę Misio ma chrzest, na spokojnie, bez mszy, tylko najbliższa rodzina, a później obiad w restauracji i tort. Cieszę się bo to Misia pierwsze takie poważne święto  😀

U nas dalej rozszerzanie diety. Misio pokochał gruszki  😍 Superowe to moje Dziecko  😍
maleństwo   I'll love you till the end of time...
22 lipca 2015 08:51
Tak, branie na ręce na siłę jest okropne. I jeszcze tłumaczenia. Wersja a: "bo jeszcze jej dziś nie nosiłam". Wersja b: "bo musi się przyzwyczajać". Rany. A wystarczy dać czas. Moja mama przychodzi i siada. Nie patrzy na małą, nie zaczepia, gada ze mną. Po jakimś czasie z własnej woli Kalina na niej wisi, bawi się włosami, zaczepia i chichra.

To będziemy świętować razem. Wy chrzciny, a my roczek 🙂
Swoją drogą jestem w szoku, młoda ma rok, a teściowa ani razu nie pytała o chrzciny! Chora czy co??? 😉
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
22 lipca 2015 09:20
a ja właśnie słyszę jak mama z sąsiadkami i jakąś dziewczyną z dzieckiem (nie wiem dokładnie kim bo nie patrzyłam, jakaś córka sąsiadki pewnie)pod balkonem dyskutują na całego o niemowlakach. Nie wsłuchuje się w to bo bym się pewnie sporo dowiedziała  😉

a ja z kolei dziewczyny miałam wózek w domu w pierwszych miesiącach życia Mileny i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Serio. Był okres że tylko w nim zasypiała pomimo miliona prób usypiania inaczej.
Mój Stasiek pozwala się brac każdemu na ręce. Cieszy się z każdej nowej osoby która go zaczepi. Nie ma najmniejszego problemu gdy zabieram go na imprezy ok. 19.00, a wszyscy ludzie nowi w liczbie ponad 20 osób. Zobaczymy czy się nie odmieni.

A tymczasem ostro się zastanawiam czy pojechać z nim pod domki na 3 dni. Cały nasz klub jedzie i trochę szkoda byłoby mi nie jechać... mały ma 6 miesięcy, uwielbia jazdę autem, nowych ludzi i miejsca. Chyba tylko ja musiałabym się przestawić z wygodnego życia, ale chwile na plaży i przy piwku o% mogłyby mi to zrekompensować. Kiedy pierwszy raz wyjechałyście na mini wakacje, w obce miejsce - standard domków letniskowych.

Chrzciny... teściowa nie zaczepia, moja mama ze 2x zapytała, ale po pierwsze nie znalazłam żadnego powodu dla którego miałabym go ochrzcić, a po drugie wykańczanie domu, sezon w pełni i tysiąc rzeczy do zrobienia sprawiają, że chrzest jest ostatnią rzeczą na którą mam ochotę.

Maleństwo Twoja mama wygląda jak nastolatka - wow!
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 lipca 2015 10:16
Rajka też "cygańskie dziecko", była i jest, choć teraz z wiekiem podchodzi do ludzi z lekką rezerwą- ale wystarczy chwilę się z nią pobawić i już może iść z człowiekiem konie kraść 😎
Tylko do mojej mamy się nie garnie. Mama to by ją najchętniej ciągle ćmokała, przytulała, brała na ręce itd., a Raja... nienawidzi tego 😀 Nienawidzi, jak jej się ktoś narzuca, wymaga od niej tej bliskości i często szału dostaje na sam widok mojej mamy- nawet wczoraj, mama ledwo zdążyła głowę do pokoju wsadzić a dziecko nawet na nią nie patrząc krzyknęło "NieeeEEE!!!" 😁
Mazia   wolność przede wszystkim
22 lipca 2015 10:48

a ja z kolei dziewczyny miałam wózek w domu w pierwszych miesiącach życia Mileny i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Serio. Był okres że tylko w nim zasypiała pomimo miliona prób usypiania inaczej.



Moje dziecko przez pierwszych 10 m-cy niezależnie od pogody, w dzień spało tylko w wózku, ALE na dworze (najpierw spacer a potem parkowanie na tarasie). W łóżku spała max. 20 minut i sie budziła, w wózku na dworze średnio 3 godziny. Jak była paskudna pogoda i wstawiłam wózek do domu i próbowałam uspać to zrobiła wielki wrzask i musiałam szybko ją wyjmować  🤣
nada, a dlaczego masz nie jechac???
My teraz jestesmy nad morzem w domkach campingowych. I na terenie jest małżeństwo z maluchem 3 miesięcznym.
Oni sobie tylko dodatkowo wzięli farelkę do nagrzewania domku nocą.
A tak to dziecko całymi dniami na dworzu. Albo w kojcu albo na kocu albo na rękach/chuście u rodziców.
Jedyne o co w takich ośrodkach pytać to o np. przychodnię, aptekę itp.
Do mnie A wraca w tempie ekspresowym jak tylko zaczyna wycie, a oddajacy ma zwykle panike w oczach, oczy na szypulkach i z trudem lyka sline 😉 Niekiedy wystarczy, ze ktos zbyt namolnie do niej cwierka i zobaczy jak sie buzia pulpeta wykrzywia w podkowke, to zaraz odskakuje z mina "wyrzut sumienia stad do Pekinu". Wiec ja z checia wydaje :] bo to konczy dyskusje na temat brania jej na rece raz na zawsze. Ona generalnie jest bardzo towarzyska, lubi ludzi, lubi ich sobie obserwowac, czasem sie do kogos usmiecha bezzebnie ale nie mozna po prostu przekraczac jej strefy komfortu, no i generalnie musze byc w zasiegu wzroku, a najlepiej trzymac ja na rekach - wtedy obcy nie sa straszni w ogole. Tak bylo do tej pory ale ostatnio jest mniej niedotykalska, do babci idzie na rece bez problemu, powieksza sie tez grono ciotek, ktore moga ja nosic i przytulac, tak ze jak zwykle potrzebna jest cierpliwosc i szacunek, a dziecko samo sie ogarnia.
nada nie wiem, co rozumiesz przez standard domkow letniskowych, ale tak, czy inaczej 3 dni to nic. Weź farelkę, wanienkę- posłuży nawet jako basenik w upał, parę dodatkowych ciuchów na wypadek W, lekarstwa jakieś i jedź kobieto!🙂
To już nie jest noworodek, żadna różnica 6-10-12 m-cy🙂
Agata-Kubuś   co może przynieść nowy dzień...
22 lipca 2015 13:28
nada, ja pojechałam na 2tyg na Mazury (bez faceta) z kuzynkami i ich dziećmi jak Antoś miał 6 tyg. Cudownie wspominam, więc jedź koniecznie. Jutro znów jadę na Mazury, bo P jedzie na zawody do Robsonów, a prosto stamtąd śmigam do Torunia do rodziców. 🙂
nada, wlasnie, jedz teraz poki nie raczkuje bo polozysz na kocu i z grubsza masz w nosie. Ja tak bylam jak Aniela miala 5,5 miesiaca, kladlam ja sobie wszedzie na podlodze, i szlo zjesc, i starszakiem sie zajac, a teraz masakra leci na 4-rech w tempie malego pieska i wklada brudne lapy do buzi oraz to co sie w tych lapach przyapadkowo znajdzie.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
22 lipca 2015 14:15
Oj, tak. Wyjazd z naleśnikiem wydaje się dużo łatwiejszy. My wyjeżdżamy koniec sierpnia/wrzesień i śmieję się, że będziemy bardzo szybko tęsknić za domem, bo o drinkach z parasolką i spokojnym leżeniu pod palmami będziemy mogli tylko pomarzyć 😉 W praktyce będziemy pewnie biegać za uciekającym szkrabem.
Kurczak, haha, to moze zacznie chodzic do tego czasu i bedziecie uratowani 😉 chociaz z tym to tez roznie bywa..
maleństwo   I'll love you till the end of time...
22 lipca 2015 14:20

Maleństwo Twoja mama wygląda jak nastolatka - wow!


A dobiega 60-tki 😉 Ma się te geny 😉 Sama o sobie mówi "z tyłu liceum, z przodu muzeum" :p

Weźcie, to ja znowu jakaś inna jestem, bo nie wyobrażam sobie wyjazdu z naleśnikiem, zeschizowałabym chyba. Im moje dziecko starsze, tym bardziej odzyskuję trochę luzu w gaciach.
Co do wyjazdów z maluchem to mój brat jest tu niezłym odjazdem 🙂 Oskarek spędził roczek na Sri Lance i Malediwach, a za chwilę (Osio ma 1,5 roku) lecą na Grenlandię 🙂 Jako naleśnior podróżował tylko po Europie (też spoko, ze 4 razy gdzieś leceli), ale mówili, że bezproblemowo wtedy było w samolotach głównie spał. Teraz trudniej, jak chodzi i ma własną wizję miejsc, w których koniecznie trzeba zostać kilka godzin 😉
Maleństwo, ja mam więcej luzu, ale organizacyjnie, zdecydowanie łatwiej było położyć na podłodze i gugać 🙂
Teraz to To się rozłazi w tempie światła i najszybciej z tym/tam gdzie zakaz
Ja ostatnio przeżyłam horror na parkingu pod sklepem. Podeszliśmy do auta, pusto wszędzie, jakiś psiak się pałętał od strony sklepu. Puściłam małą łapkę, otworzyłam drzwi i dziecko zniknęło! Na uspokojenie pomyślałam, że poszedł do psa, popatrzyłam w tamtą stronę a tam pusto. To trwało sekundy. Umarłam. Nie ma wyparował!!! Kucał przy przednim kole po drugiej stronie auta i zajmował się motoryzacją, od strony jezdni oczywiście!
Jak normalnie schodzi z tarasu, to bezpiecznie, jak ze schodów- siada, ściąga nogi na trawę i wstaje, a jak trzeba matce nawiać, to bez zahamowania zbiega i nawet się nie potknie, a jak ja go namawiam, żeby schodził normalnie ( wysokość 10cm), to zawsze wyrypie na twarz.... 😜
Więc starsze fajniejsze, ja odżyłam, ale i na wyjazd w grupie, trudniejsze 🙂
W tamtym roku, jeszcze nie chodził, posadziłam -siedział, najwyżej odpełzał, ale gardził pełzaniem po piachu/trawie....teraz będziemy galopem pokonywać hektary 🙂 😁
[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2395522#msg2395522 date=1437571253]
Weźcie, to ja znowu jakaś inna jestem, bo nie wyobrażam sobie wyjazdu z naleśnikiem, zeschizowałabym chyba. Im moje dziecko starsze, tym bardziej odzyskuję trochę luzu w gaciach.
[/quote]
No ja przy pierwszym tez tak mialam, przez to przegapilismy najfajniejszy czas zeby sie gdzies zabrac, pierwszy powazny wyjazd byl w wieku 14-stu miesiecy. Teraz zmadrzalam i jezdzilam zanim mlodsza zaczela raczkowac, a ten okres miedzy 6 a 12 mielismy sie nigdzie nie ruszac. No ale oczywiscie zycie nie da sie zaplanowac i czekaja mnie jeszcze 3 albo 4 mniejsze i wieksze podroze z parterowym dzieckiem. Pierwsza juz za mna, w sumie zle nie bylo ale to takie dziecie bezproblemowe 🙂
Przekonałyście mnie! Rozwiałyście wątpliwości 🙂 Walizkę już nawet spakowałam  🏇 Jedziemy! Macie rację, nie namęczę się bieganiem za nim, a będzie miał tyle "ciotek i wujków" dookoła, że może nie będzie się nudził.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
22 lipca 2015 15:46
Spoko, ja tylko teoretyzuję, my prawie nie wyjeżdżamy, a jeśli już, to po Polsce i to też nie na drugi jej koniec.
Jak kiedyś będziemy bogaci, to sobie jeszcze pozwiedzamy świat 😉
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
22 lipca 2015 15:49
bobek, ja się właśnie tego chodzenia strasznie obawiam 😀 Nic nie wskazuje na to, żeby dziecko, które dopiero zaczęło chodzić było łatwiejsze w upilnowaniu od dziecka raczkującego, więc tak czy inaczej czeka nas ciężki urlop, po którym trzeba będzie odpocząć 😉
maleństwo, wiesz ja ogólnie też czuję się lepiej jako mama nie naleśnika, ale pewnie jeszcze przez kilka lat co najmniej będę wspominać jak było pięknie do 6 tygodnia życia Hani, kiedy ta tylko spadała i jadła. Później zaczęły się kolki, a po nich już wszystko: zęby, raczkowanie, wstawanie, próby chodzenia przy meblach. KOSZMAR!!!
Dzionka, o właśnie! Samolot! To może być dopiero hardcore. Na pewno przed startem dostaniemy spadochrony, żeby w razie W można nas było humanitarnie wywalić 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się