Koniec z jeździectwem?

Naturalsi, bardzo fajnie napisane 🙂 Ja też byłam w tym punkcie (w sumie teraz niby też), wiem, jak człowiekowi wszystkiego się odechciewa. Są momenty, że człowiek walnie się na łóżku, patrzy w sufit i z żalu boli go w klacie. Najchętniej, to by się teleportował... do innego życia. W moim przypadku akurat wszystko potoczyło się dobrze, ale musiałam sobie zrobić prawie roczną przerwę od koni. Psychicznie wypoczęłam, robiłam różne inne niekońskie rzeczy, w międzyczasie miałam kilka bardzo ważnych życiowych momentów, w których człowiekowi się zmienia totalnie światopogląd i to pomogło mi nauczyć się cieszyć z niczego.

Kiedy pierwszy raz po długim czasie wsiadłam spowrotem na konia, dało mi to satysfakcję na zupełnie innym poziomie, niż do tamtej pory. Zresetowałam wszystkie złe wspomnienia i emocje związane z jeździectwem i zaczęłam od zera. I mówię wam - człowiek czuje się, jakby nagle wrócił do dzieciństwa. Nie ma myślenia "co jeśli", "dlaczego to mi się stało", "dlaczego to tylko rekreacja". Był tylko koń i ja i to wspaniałe uczucie, że siedzę na grzbiecie wspaniałego zwierza. Coś niesamowitego. Jakby ktoś dał odtrutkę na cały ten syf, który człowiek przez wiele lat w sobie nosił.

I też się zapierałam na początku, że z końmi już nigdy więcej nie chcę mieć nic do czynienia. I proszę, dwa lata później wylądowałam z nowym koniem 😀

kolebka,  uuuu, bardzo przykre to, co piszesz. Pamiętaj tylko - karma zawsze wraca 😉 Daj znać, jeśli jednak kiedyś ci się odwidzi i postanowisz wrócić 😉

Gosia, w twojej okolicy jest sporo fajnych revoltowiczów, może zajrzyj do wątku pomorskiego, czy dałoby się umówić  na jazdę z którąś z dziewczyn, aby cię tam przyszpiliła, abyś jeździła bardziej ambitnie?

Kaprioleczka, uuu, moje kciuki za Kapriolę 🙁 A młodego czemu nie idzie nikomu dać? Kontuzja jest na tyle poważna, że nie można go będzie więcej jeździć?

ikarina ja wiem, że na pewno wrócę. Bo jeździectwo to moje życie, to jedyny sport w którym jestem w stanie się zrealizować w 100%.
Mam taki plan, żeby może w przyszłym roku coś kupić. Aczkolwiek serce mi podpowiada - odkup Olimpa... 😉 tyle że to koń problematyczny w sensie zdrowotnym i Wasze historie mocno mnie otrzeźwiają w tym temacie...

Kaprioleczka bardzo smutno 🙁 co konkretnie jest z Kapriolą ? Nie da się młodego gdzieś wysłać w dzierżawę ?
ikarina, kolebka dzięki  :kwiatek: trudno mi, ciezko i smutno, ta zbiórka co robie na operacje Kaprioli jakos mi wolno idzie, chyba sie bede musiala zapozyczac zeby to zaplacic, ale trudno, Kapriola to Kapriola, nie moglabym jej uśpić

Kapriola ma staw pecinowy w lewym przodzie zespolony na sztywno (artrodeza). Tak naprawdę robią to tylko pod Paryzem, i jest drugi doktor ktory to robi jest w USA. W Niemczech powiedzieli mi, ze moga sprobowac ale nigdy tego nie robili, wiec nie wiedza jak im to wyjdzie; a ja na moim koniu eksperymentowac nie bede  🙄

z Kaprikornem jest taki problem, że musiałby miec bardzo dobrego jeźdźca, bo ma jakieś okropne zamieszanie hormonalne. Ma humory gora-dol bez przerwy, w jednej chwili jest milym grzecznym konikiem dla dziecka, w drugim idzie taranem po ludziach bo zobaczyl klacz. Tymczasowo trzymamy go na doustnych lekach na kastracje chemiczna, ale to nie jest stale rozwiazanie, a juz byl kastrowany 2 razy, to jak za trzecim razem znow ma im tak wyjsc jak pierwsze dwa to chrzanic to...  😵 poza tym teraz leczenie Kaprioli jest glownie "na tapecie", wiec nawet nie ma co myslec o kolejnej operacji za kilka tysiecy, bo nie chcecie wiedzieć ile od wypadku już na nią wydałam kasy  😵 . Chetnie bym go komus dala do jazdy, nawet juz zeby ktos kto umie jezdzil, a ja bym zaplacila za pensjonat/kowala, ale po prostu nie mam komu. Szczerze Wam powiem, że w ogole jest kompletna klapa u mnie ze wszystkim, moze dlatego mi sie nawet jezdzic nie chce.

🙁 🙁 🙁
Kaprioleczka, przyślij go do mnie, Millie ma wakacje i nie mam na czym jeździć 😉
Kaprioleczka, przyślij go do mnie, Millie ma wakacje i nie mam na czym jeździć 😉


w obrębie PL bym Ci nawet wyslala, i tak mnie (mam nadzieje, bo z ta wiza tez mam zamieszanie na 100 fajerek) nie będzie 😉
buuuu. Zgaduję, że Poczta Polska by się nie zgodziła na wysyłkę 😉 😁
Kaprioleczka a ta artrodeza jest ostatecznością ? Nie da się tego stawu odnerwić zeby jakoś koń funkcjonował ?
Nie wiedziałam, ze  wogóle u koni można to wykonać... i to pod Paryżem, ech 🙁 W Brnie też nic a nic ?
juz wystarczy ze prawie 5 tys wyslanie Kaprioli do FR mnie kosztowalo  😵 na razie nie nadaje drugiego konia tak daleko 😉 ale jesli bedziesz w PL to wpadaj i mozesz smialo jezdzic 😉  😅

Kaprioleczka a ta artrodeza jest ostatecznością ? Nie da się tego stawu odnerwić zeby jakoś koń funkcjonował ?
Nie wiedziałam, ze  wogóle u koni można to wykonać... i to pod Paryżem, ech 🙁 W Brnie też nic a nic ?

niestety, ale pewien genialny polski wet tak mi urządzil SINIAKA na nodze konia, że doszło do kompletnego przykurczu sciegien zginaczy i artrodeza byla jedynym rozwiązaniem, albo uspienie. I tak nie wiadomo czy to sie w ogole uda, bo na razie sama operacja poszla ok, ale to sie jeszcze musi dobrze wrosnac, nie zaropiec, musi zejsc z antybiotykow i zaczac chodzic "normalnie" i w tym czasie nic sie nie moze stac. ja juz nie mam sily naprawde.
tu masz cala historie, mozesz sobie przeczytac. staram sie w miare na biezaco wrzucac info na jej temat, choc to chyba tak naprawde interesuje wylacznie mnie
http://gofundme.com/zyh93bns

jedyni weterynarze ktorzy to robia sa w Pensylwanii i to od nich znalazlam tego czlowieka pod Paryzem ktory byl u nich i z nimi robil te artrodezy. nawet ksiazke o tym napisali 😉
Kaprioleczka Ale historia;( Trzymam kciuki za Kapriolę a Twój drugi koń gdzie stoi? Nie ma kogoś kto chciałby go jeździć w pobliżu?

kolebka O rany to nawet nie wiedziałam, że takie przeboje miałaś z dzierżawą, w takim razie życzę szybko powrotu do jeździectwa już na swoim czterokopytnym🙂

Tak czytam wpisy z ostatnich stron i zaczynma doceniać to co mam, fakt, że również miałam różne przeboje i chęć rezygnacji ale teraz wiem, że to jest coś bez czego nie mogłabym żyć i póki się da będę zaginać czasoprzestrzeń żeby móc jeździć. Niekoniecnznie nawet startować ale chociażby jeździć, trenować i czekać na sprzyjający startowaniu czas. I doceniam układ jaki mam, praktycznie zero problemów z 'dzierżawionym' koniem, praktycznie jest jak mój a zobowiązań nieco mniej niż z własnym i podczas gdy mnie nie ma ma go kto jeździć.
Kaprioleczka Ale historia;( Trzymam kciuki za Kapriolę a Twój drugi koń gdzie stoi? Nie ma kogoś kto chciałby go jeździć w pobliżu?

moj drugi kon jest pod Lublinem. Niestety, tam gdzie jest w tej chwili nie bardzo ma go kto jezdzic, i w ogole nie bardzo chce go kto jezdzic bo ma "opinie", ale to dobre dziecko, tylko po prostu z nim troche trzeba jak z ogierem postepowac. Po prostu w PL weterynarze nic nie potrafia zrobic dobrze  😵 😵 😵 nawet glupiej kastracji. A to jest fajny kon - do ujezdzenia sie nie nadaje za bardzo co lamie moje serce 😉 - ale duzo umie, nie ploszy sie, fajnie skacze, mocno galopuje i szkoda mi, ze sie marnuje.
A czemu nie poszukasz mu kogos? Jest cale grono dobrych jezdzcow, ktorzy nie maja na czym jezdzic i byliby wdzieczni za takie rozwiazanie. Kupienie konia z predyspozycjami to niemaly koszt, a skoro ten kon to ma, to szkoda go marnowac. Na pewno ktos by go "przygarnal" w zamian za utrzymanie i robote, bo w koncu mialby konia do pracy i startow. Moze wystarczy sie troche rozejrzec po stajniach i popytac.

Co do polskich weterynarzy to bym nie przesadzala, bys pojechala do Holandii, tam ponoc tragedia (przynajmniej w malych zwierzetach) 🙂
Coś mi się kołacze, że Kaprikorn jest malutki? 150-coś? Dla mniejszych koni (zwłaszcza, że Kaprioleczka pisze bardziej o potencjale skokowym) ciężko o dobrego jeźdźca. Bo juniora raczej nie wsadzi, skoro koń wymaga lepszych umiejętności...

Co nie oznacza, że się nie da :kwiatek:
Magdzior byłam w stanie bardzo wiele wytrzymać, bo koń.. 😉 ale przychodzi taki czas, że stajesz pod ścianą i masz ochotę albo pierdyknąć się w łeb albo dać sobie święty spokój z jeżdżeniem.
Też myślałam, że bez tego się nie da żyć - ale widać, daje radę 🙂 chociaż czuję, że czegoś mi brak i wiem, ze jeździć będę.

Wiecie, ze odkąd przestałam jeździć, NIC mnie nie boli ? A wcześniej a to plecy, a to kolano, a to brzuch... Permanentny stres powoduje fizyczne dolegliwości, teraz już to wiem 😉
Kolebka, moim zdaniem to, co robisz to zdrowa przerwa. Każdemu się taka należy i niesie ze sobą wiele dobrego :kwiatek: Zdaje się, że ja też byłam w tym wątku 👀 A od jakichś dobrych paru miesięcy regularnie jeżdżę i czerpię z tego ogromną przyjemność 😉 Co więcej, przerwa od koni zmieniła wiele w moim życiu, na lepsze - sama się nie spodziewałam 😉

Trzymam kciuki i czekam na powrót. Coś czuję, że będzie już konkretny 😉 :kwiatek:
nerechta, tez mi sie tak wydawalo, ale potem okazuje sie ze wcale nie tak latwo znalezc. Na dodatek ludzie robia sie zachlanni, jak slysza ze "za darmo" to moze jeszcze bym im trenera tez oplacila, i moze bym im przeniosla do tej stajni za 1200 zl, tam co prawda nie ma wybiegu ale tam "wszyscy" stoja  😵 jak dasz czlowiekowi palec to wezmie cala reke niestety, a ja pomimo ze jestem otwarta na rozne pomysly to tez w jakichs granicach, i cena stajni ma byc normalna (wiem, ze np. w w-wie 1200 to tanio, ale w Lublinie srednia to 600 zl, a ja place jeszcze mniej tam gdzie teraz stoimy) i kon ma byc caly dzien na wybiegu, kiedy nie jest jezdzony, bo jest koniem, a nie chomikiem. Chcialabym, by ktos na nim jezdzil ale z dobrych jezdzcow wszyscy juz maja konie, albo chca za to bardzo duzo kasy, a na razie (ze wzgledu na operacje) po prostu mnie na to nie stac.

a co do wetow, to w zeszlym roku mialam takie przeboje, od wetow psich po konskich, ze juz glowa mala, teraz wszystko bede diagnozowac za granica. A Kaprikorna kastrowali w W-wie, 2 razy, potem powiedzieli ze "lepiej juz sie nie da bo ma rozsiane najądrze" i kazali kupic "szczepionke" do kastracji chemicznej. Jak zaczelam jej szukac (bo to wcale nie latwe) to wszedzie spotykalam sie z pytaniem "COOOO???"  🤔 🤔 🤔  bo za granicą tego się praktycznie w ogole nie uzywa. Wszyscy mnie pytali czemu nie wykastruje go po prostu normalnie. Jak mówiłam, że weterynarze powiedzieli, że już się go lepiej nie da wykastrować bo ma rozsiane najądrze to nie spotkałam się z niczym innym poza salwą ŚMIECHU (w niemczech, w USA, we francji, w holandii, we wloszech, w UK), weterynarz w stanach się prawie popłakał jak mu to powiedziałam przez telefon i zapytał co za debil mi tego konia kastrował. A potem powiedział, że szkoda, że mam tego konia tak daleko, bo nie istnieje w ogóle taka możliwość, żeby konia się nie dało wykastrować, i że mam to zwyczajnie źle zrobione. Jak coś takiego słyszę to nóż mi się w kieszeni otwiera, bo wiedząc, że mam wnętra jednostronnego specjalnie pojechałam do Warszawy, (bo w Lublinie poziom pod podłogą), do "specjalisty", żeby tam mi dobrze zrobili, a i tak zrobili tak, jak zrobili, czyli wcale  😵
a tak na marginesie to rozmnażanie koni in vitro na razie wychodzi tylko Holendrom i Włochom, więc może (nie wiem, bo mnie tam nie było) w koniach nie są aż tacy do dupy 😉

Coś mi się kołacze, że Kaprikorn jest malutki? 150-coś? Dla mniejszych koni (zwłaszcza, że Kaprioleczka pisze bardziej o potencjale skokowym) ciężko o dobrego jeźdźca. Bo juniora raczej nie wsadzi, skoro koń wymaga lepszych umiejętności...

Co nie oznacza, że się nie da :kwiatek:

tak, 154 cm, choc w ogole sie zastanawiam czy to ma jakiekolwiek znaczenie skoro skacze 160 z kłusa nawet sie nie zastanawiając 😉 szkoda, że się w uj aż tak nie popisuje  😁 😁 😁

kolebka stres powoduje tez okropne wypadanie wlosow i zgrzytanie zębami przez sen, nie dosc ze jestem prawie łysa, to jeszcze straszę dentystów  😁
Kapriokleczka Pytałam gdzie stoi bo w Twoim podpisie widzę Lublin, a ja w roku akademickim w tygodniu jestem w Lublinie i nie mam na czym jeździć bo konia zostawiam pod Krakowem. Niestety ja w Lublinie jestem niezmotoryzowana więc dalekie/długie dojazdy nie wchodzą w grę a i nie wiem jak mi się plan zajęć na uczelni ułoży żeby jeszcze z komunikacją go zgrywać itd. Bo gdyby nie to, to ja chętnie jeżdżę na różnych dziwnych 'przypadkach', z których wszyscy inni rezygnują, wręcz bym powiedziała, że to moja specjalność 😁

kolebka No to faktycznie przerwa jest najlepszą opcją u Ciebie obecnie. A ja zaś ostatnio wszystkich kontuzji nabawiam się nie podczas jazdy a z ziemi.. chyba muszę to traktować jako przyzwyczajenie do mojego przyszłego (mam nadzieję) zawodu 😉
Magdzior wysyłam Ci PW 😉
Moje jezdziectwo umarlo wraz z moim ukochanym koniem. Kolebalam sie jescze troche, bo mialam drugiego, ale to juz nie bylo to samo. Coraz mniej jezdzilam, az w koncu przestalam. Gdyby 20 lat temu ktos mi powiedzial, ze przestane jezdzic, to bym go smiechem zabila. A jednak...
Tyle, ze u mnie pojawila sie w zyciu inna aktywnosc. Odkrylam, ze kocham morze i lodzie. Malo tego, na targach lodzi w Oslo poznalam faceta, ktory cale zycie zwiazany z morzem i lodziami i tak sobie rejsujemy po Oslofjordzie 😀
Mnie jezdziectwo stawialo do pionu, ale i zzeralo od srodka. Ciagle sie martwilam- nie tylko o swoje konie, ale wszystkie naokolo. Za wrazliwa jestem do tego 🤔
Gosia, w twojej okolicy jest sporo fajnych revoltowiczów, może zajrzyj do wątku pomorskiego, czy dałoby się umówić  na jazdę z którąś z dziewczyn, aby cię tam przyszpiliła, abyś jeździła bardziej ambitnie?


Wydaje mi się, że najlepiej było kiedy miałam konia niemal na wyłączność w kameralnej stajni, był święty spokój, i mogłam sobie z nim zarówno porzeźbić ujeżdżeniowo, jak i po prostu pojechać do lasu na tzw. wyje*ce i się zresetować. To był najlepszy układ. Pewnie, że fajnie by było postartować, ale czasem jak obserwuję co się dzieje w sporcie to... tylko koni żal. Poza tym ukierunkowałam się już inaczej przez te parę lat, zdecydowałam się na robienie kariery zawodowej w zupełnie innej branży co pochłania sporo czasu, myślę też o założeniu rodziny. Same wiecie ile czasu to pochłania. Ciężko jest wygospodarować czas na sport, jeśli ma się absorbującą pracę i dom na głowie, prawda? Nie chcę znowu wyznaczać sobie celów niemalże nieosiągalnych.

Zresztą nie mam na to kasy... 😁

Myślę o stopniowym powrocie, jakiejś dobrej szkółce, żeby sobie przypomnieć wszystko, od nowa złapać równowagę itp., ponieważ naprawdę długo nie siedziałam, a jak wsiadłam po 2 latach to już było kiepsko, teraz nawet bym nie ryzykowała. Ale to jak z jazdą na rowerze, tego się nie zapomina, trzeba tylko znowu dojść do wprawy. Nie śmiałabym pytać pomorskich voltowiczów, ponieważ ci których znam to raczej w sport się bawią i nie mieliby czasu (ani chęci) mnie przyszpilić. 😁
kujka   new better life mode: on
27 sierpnia 2015 12:45
Nie śmiałabym pytać pomorskich voltowiczów, ponieważ ci których znam to raczej w sport się bawią i nie mieliby czasu (ani chęci) mnie przyszpilić. 😁


A ja Ci powiem: spróbuj. Możesz się zdziwić. Ja tak kiedyś z głupia frant napisałam pw do jednej osoby z forum i... potoczyło się wszystko w takim kierunku i tempie, że przerosło wszelkie moje oczekiwania. Napisać nic nie szkodzi 😉
.
Utknelas w martwym punkcie , bo dwa razy wylamano Ci zamek w pace? Serio? 😉
.
No to zloz porzadna wielka klodke. Jej nie da rady tak latwo rozwalic. Jezeli w stajni atmosfera jest naprawde kiepska to nie rozumiem dlaczego nie chcesz jej zmienic. To wolisz rezygnowac z jazdy niz zmienic stajnie?
.
To moze czas spojrzec krytyczniej na siebie, skoro to juz 13 stajnia 😎

Ja zakonczylam w sobote ostatecznie przygode z jezdziectwem i czuje sie z tym dziwnie. Kawal zycia....
.
To po co odblokowujesz moje posty d****o? 😎

W sumie to niepotrzebnie mowie tobie prawde, wybacz 😁 :kwiatek: Juz uciekam i czekam na zasluzonego ostrzega, wykropkuje sobie sama.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Komentarz poniżej poziomu, prowokowanie do kłótni
.
Wy tak serio...?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się