kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
26 kwietnia 2016 06:58
Same KF były tworzone poprzez mieszanie ras pierwotnych (kn, huculy) z końmi szlachetnymi. I nadal to widzę funkcjonuje.
Jednak wolałabym pokryć np małopolke czy slązaczke kucem niż na odwrót.
Nawet jeśli źrebak dostosowuje sie wielkością do matki. I chętnie poczytam naukowe artykuły na ten temat, pierwszy raz słyszę, że tak się dzieję. Myślałam, że u koni jest jak u psów.


W książce Hutta ,,Genetyka zwierząt" jest opisane dświadczenie z inseminacją klaczy rasy Shire kucem szetlandzkim i klaczy kuca szetlandzkiego z ogierem rasy Shire. Zdjęcia z książki w linku: http://skroc.pl/c724b
[s]
Przepraszam za wielkość zdjęć- nie mogę zmienić ich wielkości w tablecie (albo po prostu nie wiem, jak)   😡[/s]
Dementek, dużo za duże zdjęcia, rozjechało się Forum a tekstu nie da się przeczytać 🙁
A w temacie takich mieszanek W Rosji też robiono tego typu eksperymenty. Wydaje mi się, że Pruski o tym pisał w "Hodowli Koni".
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
26 kwietnia 2016 07:06
Już zmieniłam.
Czy są podkładki żelowe które można kłaść bezpośrednio na skórę konia pod czaprak?
koza1, tak, chociażby perforowane żele Acavallo
_Gaga dziękuję za odpowiedź  :kwiatek:
Co oznaczają i na jakiej zasadzie dodawane są litery w nazwie konia ( a w sumie za nazwą). Na przykład Landjonker S ( rodowód http://www.bazakoni.pl/database,op-show_tree,horse-7667.html)

Coś mi dzwoni, że to oznaczenie hodowcy lub hodowli? Na przykład Ramiro Z jest z hodowli Zangersheide. Ale słyszałam też, że to oznaczenie linii hodowlanej (np C)? 🙄

Ja znam hodowców, którzy dają koniowi literę od swojego nazwiska. Np moja Sonata II N ma literę N od nazwiska Nowak 🙂. Konie pana Szurika też mają literę S przy imieniu.
Mój poprzedni koń też miał na imie Everest II S, a nazwisko hodowcy Skibiński 😉
Kraja, niektórzy hodowcy dodają jakiś przyrostek - literę, czy nazwę (Red Wine, Melloni), wskazujące na miejsce urodzenia. Nic nie wiem aby rządziło się to jakimiś konkretnymi prawami...
A jeszcze jak już o imionach, zauważyłam, że konie rasy KWPN z danego rocznika wszystkie nazywają się na tą samą literę (np. rocznik 2001 na U), to jakiś wymóg ?
Czy po prostu tak trafiam  🤣
info wyszperane tutaj --> http://re-volta.pl/forum/index.php?topic=3864.750


W Holandii, konie KWPN nazywane są alfabetycznie, w tym roku akurat wypada G. W Niemczcech, w związkach sportowych imiona rozpoczynają się od litery ojca, natomiast w księdze trakeńskiej odwrotni - tj na pierwszą literę imienia matki.

W Polsce kiedyś wg zasad "niemieckich" nazywano konei prywatnej hodowli, a te państwowej na pierwszą literę imienia matki. Obecnie sugeruje się, żeby źrebię nosiło imię rozpoczynające się na pierwszą literę matki. W przypadku matek NN, imię rozpoczyna się na pierwszą literę imienia ojca.

salkada Dziękuję  :kwiatek:
Ja tez dziękuję :kwiatek:
Dziewczyny, poradźcie.

Co zrobić z lek wetem, który był u konia wykazującego nienormalne objawy, ale nie charakterystyczne (moje podejrzenie od razu kolka, natomiast nie  było mnie na miejscu, tylko telefon), dał Biovetalgin i powiedział, że to na 100% nie jest kolka. Koń tego samego dnia wylądował na stole. Przeżył, ale to dziadek 22 lata, nie wiem jak będzie dalej, ale martwię się codziennie... Teraz już trochę ochłonęłam po całej sytuacji, i zastanawiam się co należałoby zrobić w takiej sytuacji, żeby przede wszystkim uchronić inne zwierzaki i ich właścicieli przed niekompetencją tego weterynarza...
Tak się ostatnio zastanawiam i... jak wygląda kwestia trzymania koni w okolicy pszczół? Kilka czy kilkanaście uli i wybieg dla koni kilkanaście/kilkadziesiąt metrów dalej? Sąsiad ma duuuży ogrodzony teren i właśnie pszczoły na jego kawałku a kiedyś przebąkiwał coś o koniach.
Chess Nasza ujezdzalnia ma za płotem, dosłownie metr, kilka uli i sad.
Nie ma problemu wcale, oprócz upalnych lat bo wtedy w kazdej kałuży czy poidle pływają pszczoły (ale i nie tylko pszczoły).

Słyszałam ze osy mogą byc niebezpieczne, przynajmniej u nas jak spotkamy w terenie dziki ul to jak najszybciej oddalamy się z tego miejsca. Czy ma to jakies uzasadnienie to tak naprawde nie wiem, nie miałam okazji jeszcze doświadczyć na własnej skórze osiej agresji. Byc może tylko jakis przesad.
Tak się ostatnio zastanawiam i... jak wygląda kwestia trzymania koni w okolicy pszczół? Kilka czy kilkanaście uli i wybieg dla koni kilkanaście/kilkadziesiąt metrów dalej? Sąsiad ma duuuży ogrodzony teren i właśnie pszczoły na jego kawałku a kiedyś przebąkiwał coś o koniach.

Znajoma od paru lat tak trzyma mieszka w takim sąsiedztwie i nigdy się nic nie stało.
Większą awersję mam do os.
Olson, - z pewnością z imienia i nazwiska przedstawić taką osobę, napisać kto zacz i jak sytuacja wyglądała. Nie grożą Ci konsekwencje za zniesławienie, jeśli piszesz prawdę i masz dowody, wystarczą paragony za leczenie. Nie wiem, czy jest jakaś komisja u lek-wetów jak w przypadku normalnych lekarzy, gdzie niekompetencje można zgłosić... ale wujek google wyrzucił mi coś takiego:
"Odpowiedzialność zawodowa weterynarzy unormowana jest przez ustawę z 21 grudnia 1990 r. o zawodzie lekarza weterynarii i izbach lekarsko-weterynaryjnych /Dz.U.2002.187.1567/ i pomocniczo w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej z 29 lipca 1993 r. w sprawie postępowania dotyczącego odpowiedzialności zawodowej lekarzy weterynarii /Dz.U.1993.79.371/. Zgodnie z ww. ustawą /art. 10/ - sprawowanie pieczy i nadzoru nad należytym i sumiennym wykonywaniem zawodu lekarza weterynarii należy do zadań samorządu lekarzy weterynarii. Organem, do którego należy się zgłosić w przypadku podejrzenia o niewłaściwe leczenie jest więc odpowiednia okręgowa izba lekarsko-weterynaryjna. Postępowania w takich sprawach prowadzi okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej. W przypadku uznania lekarza za winnego sąd lekarsko-weterynaryjny może orzec kary: upomnienia, nagany, zawieszenia prawa wykonywania zawodu lekarza weterynarii na okres od trzech miesięcy do trzech lat i pozbawienia prawa wykonywania zawodu.
W toku postępowania pokrzywdzony ma prawo: zgłaszać wnioski dowodowe i przeglądać akta sprawy. Pokrzywdzonemu przysługuje też prawo wniesienia odwołania od orzeczenia sądu lekarsko-weterynaryjnego.
Poza odpowiedzialnością zawodową lekarz weterynarii może ponieść również odpowiedzialność odszkodowawczą na ogólnych zasadach prawa cywilnego oraz - w przypadku popełnienia przestępstwa (wykroczenia) - także odpowiedzialność karną.

Bartosz Radzimowski
źródło:Psy.pl - strony miesięcznika "Mój pies""

Postaram się jeszcze później zapytać znajomego, który mocno ogarnia prawo w odniesieniu do zwierzaków, bo chwilowo nie odbiera. Nie ogarniam, jak można olać nietypowe objawy u konia, jeśli jest choć cień podejrzeń, że to kolka...
co do kolek z nietypowymi objawami to ostatnio byłam przy takiej gdzie objawem było wyłącznie posmutnienie konia 🤔
keirashara, dzięki!
drabcio, tutaj koń się pokładał, i na pastwisku i w boksie, no i nie robił kupy. Natomiast stwierdzić, że koń nie ma kolki bez jakiegokolwiek badania i tym samym mianować się weterynarzem "końskim" to jakieś nieporozumienie 🙁
Dzięki 🙂
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
27 kwietnia 2016 20:03
Tak się ostatnio zastanawiam i... jak wygląda kwestia trzymania koni w okolicy pszczół? Kilka czy kilkanaście uli i wybieg dla koni kilkanaście/kilkadziesiąt metrów dalej? Sąsiad ma duuuży ogrodzony teren i właśnie pszczoły na jego kawałku a kiedyś przebąkiwał coś o koniach.


Z tego co wiem (ze studiów), pszczoły nie lubią zapachu końskiego potu i mogą być bardziej agresywne. Jednak gdy oswoją się z tym zapachem, to zachowują się normalnie. Ale to zależy też od gatunku pszczół, bo niektóre są bardziej agresywne.

My na uczelni mieliśmy najpierw zajęcia przy koniach, następnie przy pszczołach i jedyne użądlenia miałam przypadkowe ( jedna pszczoła wpadła mi do sztybleta i ją przygniotłam, druga przycisnęła się do nadgarstka ściągaczem za dużego na mnie kombinezonu ochronnego, trzecia poczuła zapach, gdzie użądliła mnie poprzedniczka i już lekki dotyk spowodował użądlenie- wszystko w ciągu godziny).
Olson, - jak można zignorować pokładanie się konia 🤔 I problemy z wypróżnieniem, mi do głowy to kładli jako objawy kolki, a kurczaki, nawet jak nie kolka to raczej nie jest to sprawa na "dam zastrzyk i przejdzie". Generalnie to co kolega podwiedział pokrywa się z tym co już wrzuciłam, plus takie sprawy są dość ciężke, bo lekarze sami o sobie stanowią, nie ma sztywnych przepisów.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
28 kwietnia 2016 07:55
Podobną sytuację miałam w pracy. Już dzwoniąc po weterynarza mówiłam, że będzie potrzebne prześwietlenie- przyjechał bez. Wstępna diagnoza- międzykostny. Areszt boksowy  + kucie ortopedyczne. Przyjechał inny kowal werkować konie, obejrzał konia i stwierdził, że to trzeszczka.
Trzeci weterynarz przyjechał z rentgenem i potwierdził, że jest odprysk trzeszczki.

Wyszło, że na problemach kopytowo- kończynowych kowal ma większą wiedzę niż niektórzy końscy weterynarze.
A to typowe, że kowal się lepiej zna na kopytach. Mój poprzedni kowal parę razy odmawiał kucia zaleconego przez weta. Jak właściciel się upierał to kazał zmieniać kowala i po czasie wychodziło, że konie się rozsypywały po zaleceniach weta  😉
tulipan, o jeżu straszne jest to co piszesz ale znam tez takie obrazki ze swojego podwórka. Jest naprawde malo wetow mających pojęcie o kopytach albo z wiedzą nie aktualizowaną od dwudziestu lat 🙁
To jest o tyle słabe, że większość ludzi wierzy weterynarzom bezgranicznie i w 100%. A to też ludzie i nie możliwe, żeby mieli specjalizację ze wszystkiego  😉 Dlatego ja kwestię kopyt zawsze konsultuję z kowalem. On lepiej zna sytuację, w końcu widuje je raz na 6 tygodni, a nie przy okazji kontuzji. Do tego wie jak się zachowują, co jest typowe i do czego chce lub nie je doprowadzić. Sytuacja nie tak dawna. Wet zalecił kucie obowiązkowo - na podstawie zdjęć i oceny konia w ruchu. Kowal powiedział, że nie ma takiej potrzeby i on sobie poradzi bez podków i super wyprowadził konia  😉 Mimo sprzeciwów weterynarza  😉

Dlatego wszystko trzeba robić z głową i konsultować się.
Osobiście jestem zdania, że dobrze by było podzielić wetów na specjalizacje, tak, jak lekarzy. Nie wierzę, że ktoś może być jednocześnie specem od zębów, nóg, układu oddechowego i kilku innych. Można mieć ogólne pojęcie i wiedze, ale nie taką typową specjalizacje. I kurcze, różnica w sprzęcie przeciętnego weta, a weta-dentysty zbiła mnie z nóg, tak samo wiedza. Podejrzewam, że każdy spec od czegoś różniłby się tak od kogoś "od wszystkiego", choćby lepszym aparatem do prześwietleń, bo mógłby go kupić kosztem braku endoskopu, czy coś.
keirashara, przeciez weci sie specjalizują - w rozrodzie, ortopedii, chorobach etc. Problem chyba stanowi to, ze wlasciciele maja jednego zaufanego weta i wołają go do wszystkiego - ja do tej pory spotkałam tylko dwóch wetow, którzy mieli jaja powiedziec 'nie wiem/to nie moja dziedzina, skonsultujmy z kimś innymi.'
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się