Julie, ja mam wrażenie, że traktujesz temat RB jak jakąś religię. I o co chodzi z tym jeżdżenienim po Tracy Hogg? Naprawdę, przecież dla nikogo nie jest to jakaś biblia, chociaż przyznam, że nieco zaczerpniętego z niej rozsądku jeszcze mi nie zaszkodziło.
Idąc dalej - TAK! Zasypianie przy piersi i budzenie się w nocy to mogą być złe nawyki. Jak myślisz, co nas doprowadziło do wiszenia na cycu i na mnie i wybudzanie się Hani co 20 minut, z regularnymi histeriami przy próbach położenia jej tuż koło mnie (W BLISKIM ZE MNĄ KONTAKCIE)? Nie "tresura", tylko właśnie ta bliskość i reagowanie na każde jej mruknięcie.
[...]
Więc proszę, odpuść już wieszanie psów na Tracy i wszystkich tych, którzy wybierają middle way. Wiadomo, nadgorliwość jest ....
jeżeli założymy, że wieczne przytulanie i karmienie w imię bliskości i miłości jest najlepszą drogą do szczęścia, to cóż, czasem można tą drogę zgubić. Wierzę w Rodzicielstwo Bliskości, to fakt. 😁
A to co pisze Tracy Hogg bardzo mi się nie podoba. Takie są moje poglądy.
Jeśli ktoś ma inne - szanuję to.
Racja, że wiszenie na piersi może być złym nawykiem. Sama to przeszłam na samym starcie - Gabryś przez to, że niepotrzebnie zostało nam wciśnięte w szpitalu mm, traktował mnie najpierw jak smoczek.
Ale RB i kp na żądanie NIE równa się wiszeniu i reagowaniu na każde mruknięcie!
I tak, masz rację, że "jeżeli założymy, że wieczne przytulanie i karmienie w imię bliskości i miłości jest najlepszą drogą do szczęścia, to cóż, czasem można tą drogę zgubić".
To nie jest właściwe założenie i RB niczego takiego jak wieczne przytulanie i karmienie nie zaleca, naprawdę. 😀
Julie założyłaś najpierw cyckową Al kaidę, a teraz rozszerzyłaś to na TH 😉 Dla mnie TH nie jest biblią, ale uważam, że przeczytana ze zrozumieniem i chęcią wyciągnięcia wniosków, które mogą ułatwić życie dziecku i nam, jest dobrą pozycją. Tłumaczenie jest, jak sądzę kiepskie, więc należy mieć też dystans.
Nigdzie nie znalazłam tam odniesień krytycznych do RB. Ona wg mnie jest temu bliska, tylko że nie zapomina o potrzebach rodziców.
Moje spostrzeżenie nt RB, to jest ono przedstawiane często tak, że staje się czymś, czego nie byłabym w stanie wprowadzić w życie, bo pracuję zawodowo, mam hobby, dbam o dom ( gotuję, sprzątam itp.) kocham swojego męża jakkolwiekby mnie nie wk..wiał czasami i nie widzę opcji by nagle moje życie zamknęło się wyłącznie na potrzebach i żądaniach dziecka. Z tym, że ja uważam, że dziecko musi mieć granice postawione tak by miało się o co oprzeć i muszę mu pomóc zbudować swoja wartość oraz świat.
To nie ja założyłam Al Kaidę, ale mniejsza z tym. 😁
Ja niestety w książce TH (mimo chęci wyciągnięcia wniosków, które mogą ułatwić życie dziecku i nam) znalazłam zbyt wiele rzeczy, z którymi kategorycznie się nie zgadzam.
W moim odczuciu ona krytykuje RB między wierszami. Ale, może to kwestia interpretacji...
RB jak widzę, często jest błędnie interpretowane i niektóre osoby wyciągają z niego niewłaściwe wnioski.
Absolutnie nie polega ono na tym, żeby "życie zamknęło się wyłącznie na potrzebach i żądaniach dziecka"! 😀
Nawet nie wiedziałam, że są takie przykłady, bo używam fb tylko do celów zawodowo-końskich:
I to jest dokladnie to, w czym matki RB moga sie popisac - potworna skrajnosc i totalny brak empatii dla innego czlowieka (i tutaj rodzi mi sie pytanie, czy ta "bliskosc" z dzieckiem to nie jakas smieszna kreacja).
Byl ostatnio temat na grupie RB - mama prosila o pomoc, bo chce odstawic od piersi 15mcznego synka, ktory bardzo zle spi i wisi na cycku. Zostala zjechana od gory do dolu, wlacznie z komentarzem "to po co chcialas dziecko!?" - i powiem wam, ze wpienia mnie cos takiego niesamowicie! Niewazne, czy zgadzam sie z czyms czy nie, czy postapilabym tak czy inaczej - kazda matka ma prawo do podjecia takiej decyzji! Tak jak sie mowi o kp i mm - zeby nie utrudniac matkom i nie robic im z mozgu masakry, bo chca przejsc na mm. Dzieci na mm zyja, maja sie dobrze. Czasem sie czegos nie da przeskoczyc, a czasem po prostu matka ma prawo wybrac i ofiarowac bliskosc dziecku w inny sposob - bo kp to nie jest jedyna sluszna droga, tak jak sposob zasypiania, ubierania, bawienia sie i co tylko chcecie to sobie wstawcie.
Sorry za wywod, ale ja pierdziele... nie moge czegos takiego spokojnie czytac.
Masakra! 😵 Ja też bym nie mogła czegoś takiego spokojnie czytać.
Szkoda, że ta dziewczyna trafiła na tą grupę ze swoim pytaniem, zamiast poczytać co radzi jeden z największych autorytetów RB:
http://dziecisawazne.pl/juul-na-poniedzialek-cz-22/Zacytuję fragment:
Wielu rodziców myśli głównie o tym, co jest dobre albo złe dla ich dzieci, a o nie o tym, co jest dobre albo złe dla nich jako rodziców. Nie wiem, czy Pani zapomina o tym, żeby traktować siebie tak samo poważnie jak dzieci, czy też Pani własna integralność została stłamszona, kiedy była Pani dzieckiem. Dlatego nie mogę Pani zaproponować właściwie nic więcej poza jedną radą: ,,Proszę przestać dawać z siebie sto procent dzieciom’’. To jest dużo więcej niż one potrzebują!
Dzieci potrzebują przede wszystkim rodziców, którzy potrafią zatroszczyć się o siebie i stawiać swoje priorytety w zależności od własnych potrzeb.I jeszcze dodam, że MI w RB najbardziej pasuje dowolność.
"Rodzicielstwo Bliskości jest raczej podejściem niż zbiorem reguł i zasad. Właściwie jest stylem, który rodzice mogą stosować instynktownie. Rodzicielstwo jest zbyt indywidualne, a dziecko zbyt skomplikowane, by mówić o jednym właściwym stylu wychowania. Najważniejsze jest nawiązanie bliskości z dzieckiem, a przytoczone siedem zasad głównych pomaga w nawiązaniu jej. Gdy rodzice zbudują tę więź, powinni trzymać się tego, co działa, a zmodyfikować to, co im nie odpowiada. W ten sposób rodzic wypracowuje swój własny styl opieki, który pozwala zarówno dziecku, jak i rodzicom na „dopasowanie się” – słowo, które bardzo oszczędnie opisuje związek między rodzicami i dzieckiem."
Ja rozumiem, że w przypadku Hani wprowadzenie stałego planu dnia i nocy okazało się zbawienne. I na pewno w wielu innych przypadkach.
Ale ja odgórnemu narzucaniu co mi wolno, a czego nie wolno robić z dzieckiem i o której dokładnie godzinie i w jaki sposób je usypiać, jak dotykając... mówię nie.
Reasumując:
Byłoby dziwne, gdybyśmy wszystkie miały takie same poglądy.
Chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy mimo tego prowadziły kulturalną ich wymianę?
Postaram się bardziej, żeby to co piszę nie brzmiało, jak wieszanie psów na tych, którzy wybierają "middle way". :kwiatek: