Afryka jest blisko – tunrida, jej Malawi i nasza pomoc
trusia, a jesteś zalogowana/masz fcb? Bo tylko w ten sposób można zobaczyć szczegóły wydarzeń.
I wszystko jasne! Nie mam fb.
No tak... bez konta na FB będzie ciężko 🙁
Zapraszajcie znajomych do bazarku, tylko nie za szybko, bo mnie zablokowało na 12 godz 😀
Już niedużo zostało do zebrania- tylko 1800 !
Rozmawiałam z Dorotą. Ma ekipę remontową. Sprawdzoną! Bo właśnie remontują dom jednej rodzinie. Kasę dała fundacja Dzieci Afryki, dziewczyna która ich wspiera od roku i rodzina sama też coś zebrała.
Widzieliśmy ten dom, kiedy byliśmy na miejscu. To rodzina małego chłopca Mateo, należącego do Naszej Klasy Tonga. ( uczy się w fundacji)
Jego mama była wówczas w zaawansowanej ciąży. Dzieci tam było od groma. I podrostków i dorosłych. Nie wiem jak liczna jest rodzina, ale...liczna. Po naszym wyjeździe mama urodziła dziewczynkę. Poprosiła Dorotę, by to Dorota nazwała dziecko. Za to wszystko, co Dorota robi dla tej rodziny. Dorota nazwała ją Diana. ( dla Diany wysłałam paczkę z wyprawką)
Tak więc u tej rodziny trwa właśnie remont domu.
Tak to wyglądało, kiedy tam byliśmy. Sypiąca się dziurawa rudera.
A tak wygląda fachowy remont w Afryce. 🙂
Rodzina przez te 2-3 tygodnie mieszka w namiotach rozstawionych na podwórku.
Dzieci jak to dzieci. Mają zabawę i frajdę 🙂
Położono nowy dach, wstawiono okna, poprawiono ściany, są nawet wywietrzniki. 🙂 Poprawiono dziurawy ganek i "podłogę" na zewnątrz.
Malowanie wytynkowanych ścian wewnątrz. Rozwaliła mnie drabina. 🙂 🙂
tak więc....ekipa remontowa sprawdzona. Dorota zna już konkretne koszty, jakie sa potrzebne na materiały i remont.
Za te 7 koła da się wyremontować nasze przedszkole.
tunrida z tego co wnioskuję po Twoich wpisach to tam wszystkie rodziny są wielodzietne i to bardzo wielodzietne, czy to prawda? Są tam w ogóle takie rodziny z 1-2 dziećmi?
Tak. Są i takie. Ale w mniejszości. Myślę po prostu, że antykoncepcja im szwankuje. Bo wiem, że niekoniecznie chcą mieć tych dzieci aż po tyle. Ale z tego co wiem wiele dzieci jest sierotami, półsierotami, albo dziećmi opuszczonymi przez rodziców, którzy wyjechali za pracą za granicę. Stąd rodziny mają więcej dzieci adoptowanych nieformalnie.
"Moja" rodzina, czyli rodzina Esther ma tylko dwoje dzieci. Esther i brat Safron. I wiem, że więcej raczej nie planują. Ale mieszka z nimi już od dawna jedna duża dziewczynka "niczyja". Więc jest już trójka do wyżywienia.
Właśnie, kurczę no czytam o tej biedzie tam i braku wszystkiego. Jak zaczęłam czytać Twojego bloga to się wzruszyłam ale nie mogę się nadziwić tej wielodzietności.
Dopiero trafiłam na bloga i siadam do czytania. Mam nadzieję, że poza planowaną kwotą uda się zebrać więcej kasy, żeby ta pomoc była jak największa.
tunrida :kwiatek:
Jeśli czytamy na komórce, to po kliknięciu na zdjęcie otwiera się ono w lepszej jakości.
To tak, gdyby ktoś nie wiedział.
Drabina super 🤣
Już niedużo zostało do zebrania- tylko 1800 !
Jakie 1800? Celujemy w 10 tys. 🏇
tunrida, a jak to się stało, że Dorota akurat tam się zakotwiczyła? Bo pisałaś, że dużo podrożowala, ale finalnie wsiąkła w Nhata Bay. Naturalnie, jeśli możesz to napisać, za jej zgodą.
tunrida, zaczęłam czytać Twojego bloga - wciąga bardzo! 🙂
Hejka
Moja i klika zaprzyjaźnionych firm chętnie dołączyła by się do akcji pomocowej. Rozmawialiśmy już tak totalnie wstępnie, że zorganizujemy zbiórki i sami dorzucimy coś od siebie. Najłatwiej chyba byłoby nam zbierać słodycze. Tunrida można się z Tobą jakoś skontaktować żeby nawiązać taką "współprace"?
Mellsii22, na pierwszej stronie jest długi post tunridy "jak można pomóc".
nie chodzi mi o to co można zbierać bo to wiem, przeczytałam 😉 Chodzi o to, ze jak ludzie dają coś od siebie na cele dobroczynne to zazwyczaj chcą miedz "dowody"( jakies zdjecia z miejsca danego miejsca, zdjęcia jak paczka juz doszła i jak dzieci zareagowły itp.) że to faktycznie idzie dla potrzebujących a nie, że sami ta czekoladę zjemy. I o tym chciałabym z Tunridą pogadać 😉
Jeszusmaria! Na pierwszej stronie jest wszystko napisane, serio, są linki, serio. Na stronie TongaHeritage na FB są zdjęcia, filmy i wszystko, serio. WYSTARCZY KLIKNĄĆ.
A nie zawracać dupę.
Sory Agata, może straciłaś przez mnie kogoś do pomocy, ale ja nie dzierżę takiego niedorobienia mózgowego jakie cechuje aktualnie ludzkość.
pokemon, chyba pisanie o "niedorobieniu" to jednak nie jest ok. Ale! nazywając rzecz po imieniu - to jest po prostu lenistwo, przyzwyczajenie od informacji pojawiających się na tacy. 😉 "Taki mamy klimat".
Mnie to również strasznie drażni i mam coraz mniej cierpliwości.
Panie sobie chyba nie zdają sprawy z tego jak takie akcja działają w firmach 😉 Firmy na wszystko musza mieć papier, wszystko musza mieć udokumentowane, dowody, osoby nadzorujące, kontakty i od groooma różnych innych rzeczy. Swoją drogą podoba mi się wasze podejście. Jest realna szansa na to, że wiele firm (i nie tylko) się włączy w pomoc, pojawią się na to środki, ale najważniejsze jest żeby "nie zawracać komuś dupy". Nie ma problemu, chcieliśmy pomóc, ale skoro pomoc to zawracanie dupy no to ja nie mam ochoty tego robić 😉
nie chodzi mi o to co można zbierać bo to wiem, przeczytałam 😉 Chodzi o to, ze jak ludzie dają coś od siebie na cele dobroczynne to zazwyczaj chcą miedz "dowody"( jakies zdjecia z miejsca danego miejsca, zdjęcia jak paczka juz doszła i jak dzieci zareagowły itp.) że to faktycznie idzie dla potrzebujących a nie, że sami ta czekoladę zjemy. I o tym chciałabym z Tunridą pogadać 😉
Tak, jest możliwość potwierdzenia zdjęciami z tego, co wyczytałam 🙂 nawet zdjęcia dzieci z kartką z podziękowaniem 😉
Mellsii22, panie wiedzą. Panie też pracują w firmie, która przeprowadza akcje.
Przy czym panie widzą też, że Tunrida zamieszcza mnóstwo materiałów, linków, opisów, zdjęć, itd. W każdym kątku, począwszy od wpisów tutaj na forum, wpisu w pierwszy poście tego tematu czyli stronę temu, poprzez opis na serwisie zrzutka.pl, poprzez bloga, aż do postów na koncie na fb (które też nie jest trudno znaleźć, bo nie raz padało z imienia i nazwiska). I jednocześnie "co 5 minut" musi komuś pisać wszystko od nowa.
To naprawdę może drażnić.
No proszę i przyszedł taki moment, że muszę się z Ascaią się zgodzić. 😉
Mellsii22, nie wykręcaj kota ogonem i nie obrażaj się. Nikt nie mówi, że pomoc to zawracanie pewnej części ciała (nie odważę się użyć słowa, które sama użyłaś, żeby wrażliwców nie urazić 😉). W pierwszym poście starałan się umieścić wszystkie potrzebne informacje, żeby było w jednym miejscu i łatwe do odszukania, ale jeśli uważasz, że czegoś brakuje, daj znać i dodam.
trusia ja też 😉
tunrida opisuje wszystko jak krowie na rowie, serio, wystarczy odrobina uwagi i wszystko jest elegancko opisane, w wielu miejscach, nawet gdyby dla kogoś problemem był brak konta na FB. Chyba trudno o równie transparentną zbiórkę. Moim zdaniem.
Mellsii22 albo się pomaga, albo się zwraca uwagę na bzdety i się obraża. Skoro jesteście zdecydowani pomóc to zróbcie to i już. I przede wszystkim jedna uwaga, to nie jest pomoc dla nikogo personalnie z forum, dla żadnej z osób komentujących. To jest pomoc dla biednych ludzi, żyjących daleko, daleko w rzeczywistości o której my może gdzieś, kiedyś słyszeliśmy. Więc przestań się dąsać i rób swoje.
Mellsii22 -
- można rzeczy wysłać do mnie, a ja przepakuję i wyślę dalej ( nie ukrywam że mniej mnie ta opcja kręci, bo na wysyłki nikt mi nie daje i wysyłam za swoje. Łatwo policzyć ile mnie to już kosztuje) właśnie pojechała 37- ma paczka.
- można wysłać samemu ( dałam instrukcję bardzo dokładną jak to zrobić) I to jest najlepsze dla mnie wyjście.
- jest możliwość uzyskania " zwrotu" na podstawie zdjęć. Jeśli firma tego potrzebuje, najlepiej gdyby do paczki włożyć prosty list po angielsku, że prosicie o zdjęcia zwrotne, że paczka dotarła) Mogę osobiście ich o to poprosić. Tyle że różne firmy, różni ludzie z różnych stron kraju, chcą takie zdjęcia i otrzymując paczki, wolontariusze mogą się pomylić kto chciał fotki a kto nie. Więc jeśli bardzo zależy ( a rozumiem że czasami tak jest) to lepiej dodatkowo napisać im list. Wolontariusze współpracują w tym temacie, bo też rozumieją że to bywa ważne.
- można przelać Dorocie pieniądze na konkretny cel i zażądać zdjęć zakupionego towaru i zdjęcia kartki z podziękowaniem
- nie wiem jakich jeszcze faktur i dokumentów firma by chciała. Kiedy wysyłam paczki, zwykle robie zdjęcia i dokument nadania paczki. Jeśli to ja miałabym to wysłać, to nie ma problemu. Mogę zrobić zdjęcia produktów w paczce, fotkę z poczty i dowód nadania.
Tylko teraz tak szczerze....nie obraź się, tylko postaraj się zrozumieć . Jeśli firma zasponsoruje rozkładane łóżka lub 20 latarek lub 20 moskitier lub coś równie wartościowego,to stanę na rzęsach, żeby dać takie fotki, by firma była usatysfakcjonowana! I ode mnie fotki i z Malawi! Dzieci z karteczką, że " dziękują firmie XYZ".
Ale jeśli ma to być 30 czekolad i kilka paczek ciastek, to .... Ja robię na ponad 2 etaty w pracy. Mam męża, dziecko, dom, konia. Nie ogarniam czasami własnej kuwety by to pospinać. W Afrykę zaangażowałam się mocno i próbuje dać radę ze wszystkim. Podsumowując- jak by nie było, postaramy się sprostać wymogom firmy. Tylko firma musi dać konkretne wytyczne czego ode mnie, od nich, oczekuje w postaci zwrotu.
Ja tylko dodam (dla rozładowania atmosfery), że tunrida tych czekolad czy ciastek sama nie zje, bo od lat się odchudza – co najmniej od 2012, kiedy to założyła wątek o odchudzaniu. 🤣
trusia- odpiszę Ci jeszcze na temat Doroty. Wszystko co teraz napiszę, to informacje jawne i dostępne, o których opowiadała nawet w tv.
Będąc na studiach, jest nauczycielką, miała zatrzymanie akcji serca, z reanimacją i śmiercią kliniczną. Uratowano ją, wykryto jednak kardiomiopatię serca. Choroba nieuleczalna. Jej serce w każdej chwili może się ponownie zatrzymać. Założono jej rozrusznik i z nim teraz żyje. Ma się oszczędzać i nie wolno jej się przemęczać.
To wydarzenie najpierw ją totalnie załamało, a potem zmieniło jej życie. Spakowala plecak i ruszyła w świat. Stopem, często bez kasy, bez ustalonego celu. Nie pamiętam...że 2 lata tak jeździła? Korea Południowa, Iran, nie chcę zmyślać i kłamać, ale mówiła że zaliczyła masę krajów.
Mnie najbardziej rozwaliło to, że mieszkała miesiąc z rodziną mongolską na jakimś stepie w namiocie. Dla mnie- kosmos.
Kiedy dotarła na północ Afryki ruszyła stopem na południe. I ktoś jej powiedział " jedź do Malawi. Musisz tam pojechać. Sama zobaczysz, jak tam jest" Więc kiedy dotarła do Malawi została na trochę. Planowała ze 2-3 tygodnie. Ale wyszło inaczej. Bo ludzie tam są po prostu inni niż gdzie indziej. Naprawdę. I klimat jaki tworzą jest, kurde, taki ...magiczny trochę. Zero roszczeniowości, uprzejmi, mili, uczynni. Dorota twierdzi że to najbezpieczniejszy kraj Afryki.
Wróciła do kraju, ale....serce ciągnęło ją do tych ludzi. Twierdzi górnolotnie, że tam jest " przedsionek nieba". Można się śmiać, ale atmosfera jaką tworzą naprawdę jest...jakaś inna.
I wróciła. I co wyjeżdżała to tam wracała. Założyła tam fundację by im pomagać.
Dorota ma mamę i brata w kraju, ale jej serce jest w Malawi, więc do kraju przyjeżdża rzadko. Odwiedzić rodzinę, propagować pomoc Malawi, wymienić rozrusznik. Robi różne prelekcje, wykłady w szkołach, muzeach itd itp. Dobija się do tv.
Kiedy nie było kasy na funkcjonowanie fundacji, jeździła na zachód zarabiać. Czasami znajdowała fajną pracę, np przy organizacji imprez ( dobra jest w organizacji) a czasami po prostu na zmywaku. I zarobioną kasę przeznacza na fundację. Ostatnio lecąc ze Szkocji przewiozła sama samolotem całą, kompletną perkusję dla Braci. Bo mają też zespół muzyczny i tworzą muzykę.
Dorota jest po prostu niesamowita. Uduchowiona ( dla mnie, agnostyka, zbyt mocno), minimalistyczna, pełna spokoju i pokory, a zarazem konkretna i rzeczowa. A że i ja jestem konkretna i rzeczowa, to dobrze nam się współpracuje.
Nie wiem od kiedy zaczęła się utożsamiać z ruchem rastafarian, ale ma fajowe, długie, blond dready. I w soboty nie pracuje! Medytuje, modli się. A w pozostałe dni tygodnia- działa.
Nie wiem skąd w tym kruchym ciałku co waży chyba góra 45 kilo, tyle stanowczości, energii i konsekwencji
Od nas ( mąż i ja) - olbrzymi szacun! Myślę że mentalnie to z niej już bardziej Malawijka niż Polka.
Powiedziała, że gdyby miała osiąść gdzie indziej niż w Malawi, to wybrałaby Koreę Południową. Bo tam też był specyficzny klimat, za którym się tęskni.
nie chodzi mi o to co można zbierać bo to wiem, przeczytałam 😉 Chodzi o to, ze jak ludzie dają coś od siebie na cele dobroczynne to zazwyczaj chcą miedz "dowody"( jakies zdjecia z miejsca danego miejsca, zdjęcia jak paczka juz doszła i jak dzieci zareagowły itp.) że to faktycznie idzie dla potrzebujących a nie, że sami ta czekoladę zjemy. I o tym chciałabym z Tunridą pogadać 😉
Co to za opcja z tym jak dzieci zareagowały?
Polecam poczytać:
http://zanimpomozesz.pl/,
http://podrozeaprawadziecka.pl/Ja rozumiem, że bezduszne firmy muszą poczuć się lepiej, ale to chyba nie o to chodzi. Tu wycinek (akurat dotyczący adopcji, ale dotykający podobnego tematu):
"Czy dzieci są zmuszane do pisania listów dziękczynnych, malowania obrazków dla dobrodziejów czy (!) do zwracania się do osób przelewających pieniądze „mamo czy tato”. Z naszych obserwacji wynika, że praktyki te najczęściej już na szczęście odeszły w niepamięć (w latach 90-tych niezwykle popularne było sponsorowanie dzieci, a w zamian dwa razy w roku - w okresie wielkanocnym i bożonarodzeniowym darczyńca otrzymywał list od dziecka, wraz z obrazkiem okolicznościowym, w którym zwracało się ono do obcej osoby per „mamo / tato”). Zmuszanie dzieci do roli wdzięcznego biorcy nie tylko jest nieetyczne wobec dziecka, ale wzmacnia stereotypy i wpisuje się patologiczne zjawisko „kompleksu białego zbawcy” (‚white saviour complex)." (autor: Alicja Kosińska)
Tunrida pomaga, organizuje akcje, nie wymagaj proszę od niej jakichś takich rzeczy* 🤔
* bo co innego pokazać jak poprawiły się warunki życia dzieci, a co innego wysyłać zdjęcia wdzięcznych wielkim korporacjom dzieciaków
amnestria - teoria teorią. A życie życiem. Babram się w tym już 2 lata. I jeśli nie dasz zdjęć, ludzi obecnie mało co rusza. Pamiętam, że prosiłaś o buty dla dzieci z Himalajów. Otrzymałaś?
Fakt, trzeba umieć mieć jakiś takt. I smak. I nie poniżać odbiorców. Bo nie o to chodzi!
Ale kiedy ludzie NIE MAJĄ CO JEŚĆ, to uwierz mi, że...ten takt dla NICH zaczyna się robić nieistotny
To my, z punktu widzenia osób majętnych, będziemy sobie roztrząsać co jeszcze jest taktowne, a co już nie jest.
Dla nich liczy się pomoc.
Ja się staram ten takt zachować. A zarazem rozumiem potrzebę " fotki zwrotnej". Bo to uwiarygadnia pomoc i daje tak normalnie, po ludzku, darczyńcom chęć kontynuacji pomocy.
Może czasami czyimś zdaniem, gubię ten takt. Ale uwierz...im to nie szkodzi. I nie mają nic przeciwko. Mają po prostu inny punkt spojrzenia na to.
Aczkolwiek jeśli ktoś zmusza dziecko do mówienia czy pisania " mamo" to jest to moim zdaniem ostre przegięcie.
Nie prosiłam o buty dla dzieci z Himalajów :kwiatek: To nie ja :kwiatek:
To chyba któraś z Was, wspinających się po górach. I pamiętam, że pisała że dzieci chodzą do szkoły czasami w klapkach mimo śniegu i bez ciepłych kurtek. Tam w górach. I prosiła by jeśli ktoś ma, to żeby gdzieś tam wysłać, komuś kto zbiera.
I tak się zastanawiałam, czy właśnie bez wstawienia zdjęć, uda jej się kogokolwiek ruszyć NA TYLE, żeby się zmotywować, iść, odkopać stare buty z pawlacza i wysłać.
Teraz jest tyle wątków pomocowych. Cały fejs zalany zbiórkami. A to na leczenie raka, a to psa, kota, na masę innych spraw, że żeby PRZEBIĆ się przez to wszystko na tyle, by odpowiednio MOCNO zainteresować potencjalnego darczyńcę, naprawdę trzeba się postarać.
I zdjęcia zwrotne są jednym ze sposobów uzyskania sukcesu. Po prostu. Można to sobie krytykować, ale nasz zwykły ludzki odruch tak działa.
Tylko tak jak mówię- ważny jest w tym wszystkim takt. Tak by nie poniżać potrzebujących. Więc zmuszanie dzieci do czegoś czego nie czują i nie chcą, jest niesmaczne.
Ale dzieci starczy zapytać. " Chcecie podziękować ludziom z Polski za czekolady?" I dzieci chcą. Przynajmniej te " nasze" w Malawi.
Nie mam pojęcia jak znaleźć Tunride na fb, nie sledze az tak revolty by wylapywac jej dane personalne. Z reszta ja np. Nie chcialabym by ktos mnie sledzil w internetach i wypisywal na prywatnym facebooku. Co innego gdybym go publicznie umieszczala jako kontakt do mnie. W tym watku nie znalazlam nic takiego dlatego kulturalnie i z szacunkiem zapytalam zamiast wlazic komus z butami na fb. A chciałam porozmawiac wstepnie na osobnosci wlasnie ze wzgledu na to, ze wiele osób nie zwiazanych bezposrednio ze sprawa bedzie mialo ochote dorzucic swoje 3 grosze. A na chwile obecna nie jest to potrzebne. Wróćmy do tematu:
-Wszystkie koszta oczywiscie pokrywamy my. Zarowno wszelkich zakupów jak i wysyłek. Nie widze sensu bys Ty przeznaczala swoje prywatne pieniadze na to.
- jakie sa inne mozliwosci wysylki poza ta wskazaną? Przesylka 20kg to bardzo nie wiele biorac pod uwage, ze w gre wchodzi chociazbykilka lozek z linku i wiele różnych innych rzeczy.
- co do papierologi... mozna dostac zwrot z podatku za datki na cele charytatywne, biorac pod uwage, ze moga zostac wsadzone w to nie male pieniadze (same przesyłki to juz spory koszt) chcialibysmy taki zwrot uzuskac, zawsze to paczka czy jej część, wiecej. Ale na to trzeba miec "dowody". Pytanie czy wiesz, czy wskazana organizacja/fundacja ma jakies pojecie/doświadczenie na ten temat.
- angazujemy w to grafika (grafika do postu informujacego o akcji, ulotki informujace i informacja na "koszu" do umieszczania datków) w tym celu fajnie by bylo umieścić jakieś zdjecia ktore ukażą ludziom z czym ma sie do czynienia. Takie zdjecia chcialibysmy dostać. Z tego co widzialam na Twoim blogu znajduja sie bardzo rozne zdjecia i nikt Cie nie oskarza o nic w zwiazku z tym a my rowniez nie rozkazujemy rzaglowac goracymi kamieniami dzieciom do zdjecia. A juz na 100% nikt do nikogo nie bedzie musial mowic "mamo". Ponadto na ulotkach chcemy umiescic informacje o fundacji, ale to juz rozmowa z nimi.
-paczka potrafi isc bardzo długo. Nam zalezy na tym by byc wiarygodnym. Skoro ludzie sie angazuja, daja datki za wlasne pieniadze to chca wiedziec co sie z tym stalo. Wiec chcielibysmy dostac zdjecie paczek jak juz dotra na miejsce i z tego co wiem z tym nie ma problemu i fajnie.
My to sobie wyobrazamy tak :
Wszystkie firmy zaangazowane daja cos od siebie, czy to jakies zestawy narzedzi, łóżka polowe, zestawy kuchenne czy co kolwiek, na chwile obecna nie az tak istotne co. Dodatkowo angazujemy w to ludzi z "ulicy" informujemy o takiej akcji, stawiamy kosze na datki, rozdajemy ulotki, promujemy w internecie. Wszelkie koszta pokrywaja firmy zaangazowane. Cos takiego prowadzimy przez jakis okreslony czas. Nastepnie wszystko pakujemy i wysylamy. Po dotarciu paczki na miejsce dostajemy zwrotnie jakies tam zdjecia potwierdzające, ze te paczki tam dotarly. Nastepnie te zdjecia rowniez umieszczamy w nowych ulotkach i organizujemy kolejne zbiórki. Pierwsza zbiorka bedzie najdrudniejsza. Dlatego chcemy sie zaangazowac w 100% i pokazać, ze to co robimy jest legalne, prawdziwe i przedewszystkim, ze nie ma tu zadnego oszustwa i nie czerpiemy na tym zadnych korzysci. No poza satysfakcją z pomocy.
Chcialam sie skontaktowac z Tunrida bo nie uwazam, ze re-volta to dobre miejsce na rozmowy miedzy firmowe. Obie strony muszą czuć sie pewnie w swoich działaniach. Z fundacja spróbuje jutro skontaktowac sie mailowo.