fundacje ratujace konie...

Nie wyświetla mi się materiał.

Z drugiej strony ja rozumiem aktualnie chęć (przy konieczności eutanazji) tego, aby mięso się nie zmarnowało.
Nie umiałabym patrzec na konia z którym pracowałam, a tym bardziej który był mój jako na górę mięcha która się zmarnuje... I w imię tego fundować mu w jego ostatnich dniach ogrom stresu zakończonego śmiercią. Bozia się obrazi za marnowanie jedzenia, to trudno. To był mój towarzysz który zasługuje na spokojny koniec.

A że konie są oddawane na emeryturę i lądują na haku to inna sprawa, niestety nie można przed tym zabezpieczyć konia. Sprzedając możesz mieć najwyżej nadzieję że nowy właściciel dotrzyma ukladu.



Nie umiałabym patrzec na konia z którym pracowałam, a tym bardziej który był mój jako na górę mięcha która się zmarnuje... I w imię tego fundować mu w jego ostatnich dniach ogrom stresu zakończonego śmiercią. Bozia się obrazi za marnowanie jedzenia, to trudno. To był mój towarzysz który zasługuje na spokojny koniec.


patat, ale mi nie chodzi o czyjeś zdanie, komentarz co by umiał, a czego nie i czy jego motywacje są religijne (wspomniana bozia), czy ekooszołomskie (pierdolenie o global wormingu). Tu większość ma podobne podejście.
Chodzi mi o niedyskryminowanie innego podejścia.
To, że ktoś chce teoretycznie kiedyś "zjeść swojego konia", nie znaczy, że jest zły, nie ma sumienia, czy, że traktował konia przedmiotowo.I tyle.
Więc dla mnie piętnowanie posłania konia na mięso jest durne i w ogóle nie jest powodem do dawania komuś kasy - zakładania, że ludzie powinni dać kasę.


Co do ludzi pracujących w rzeźni. Są rzeźnie i rzeźnie. Właśnie podejmuję współpracę z małą rzeźnią bo chcę mieć nie tylko kontrolę nad jakością mięsa, jakie jem (konkretne krowy z pastwisk od wybranego gospodarza) ale też nad procesem uboju właśnie. Plus sama chcę rozbierać cześć tej krowy (kurs rozbierania mięsa przede mną).
Dowiem się więc za jakiś czas, jak wygląda rzeczywistość.
Ja już wolę, żeby ktoś swojego konia sam zjadł, niż sprzedał za kilka groszy handlarzowi, myjąc sobie ręce. Kupując czyjeś życie, liczę się z chorobą, spadkiem formy, ze śmiercią.
Jak twierdzi mój wet, sprzedaż starego konia to czyste skurwysyństwo. Dla mnie proste. Nie oddam kota,bo stary, nie uśpię psa, bo stary, nie oddam na rzeź konia, bo nie nosi mi dupy.
Evka, super, że Cię stać i w razie W masz środki na każdą ewentualność. Niestety bywa, że komuś się te środki kończą i co wówczas?
Ponownie napiszę, że życie pisze różne scenariusze i mega nie fair jest ocenianie bez znajomości historii...
kotbury, nie wiem, nie popieram tego po prostu. Wysłać konia, często mocno już schorowanego, który całe swoje życie przepracował dla człowieka, nierzadko ciężko i zostawiając przy tym kawał zdrowia, na okrutna śmierć poprzedzona ogromem stresu, strachu i bólu? Nie mieści mi się to w definicji szacunku do zwierzęcia. Nie wiem jak można to łączyć w pasująca całość. Jest to przedmiotowe w jakiś sposób - już mi się nie przydajesz, więc choć ostatni raz zyskam na tobie, nieważne jakim kosztem, nieważne ile mi już dales. Tu nie chodzi o samą kwestie pozyskania mięsa czy zjedzenia go, tylko o to jak ten proces wygląda i co go poprzedza.
patat, stary, schorowany koń nie nadaje się nawet na karmę dla lisów, tym bardziej do spożycia przez ludzi. Stare, schorowane konie są za to świetne w historyjkach i tfundacji i handlarzy.
Oczywiście, że może zdażyć się wszystko. Ale z częścią tego należy się liczyć. Jak kupuję konia lat 16/18 bo profesor, to chyba chyba myślę o tym, że teraz jest tani, bo zaraz emerytura?
Co innego wypadek losowy, gdzie koszt leczenia przewyższa dochody rodziny. Ale i wtedy są inne rozwiązania, niż te "najprostsze". Serio, gdy przestanie mnie być stać na leczenie, uśpię na własnych kolanach. I trudno, że stracę na mięsie.
Nie jestem anty eutanazji. Jestem na nie lekkomyślności i nieodpowiedzialności. Może dlatego pierwszego kupiłam po 40😂
_Gaga, tak, ale zależy w jakim stanie zdrowia jest koń, czym i ile był leczony, albo czy w ogóle itd.
Czasem ludzie sprzedają na rzeź konie, które po prostu nie mogą pracować, wysluzyly się ale funkcjonują komfortowo, nie są wyniszczone. Nieprecyzyjnie się wyraziłam.
A fundacji w większości nie ufam i nie szanuje, ta ich gra na emocjach jest naprawdę niskich lotów i typowo pod ludzi którzy nie mają wiele wspólnego z końmi. Specjalnie kolorują swoje historyjki, przebierają konie w te śmieszne niby biedne i stare sznurkowe kantary, że taki zaniedbany konik i w ogóle.
Ostatnio widziałam zbiórkę na publikację rzekomo przełomowego materiału z badań koni z Morskiego oka. Badania są już zrobione, ale nie opublikują dopóki nie uzbierają kilkudziesięciu tysięcy 😏
stajnia ,,Kowalski,, Komorze wygrała w sądzie z tfundacją , 40 tys za ukradzioną klacz ze żrebakiem, trwało to , klaczy niestety nie udało sie odzyskać ale przynajmniej wiedzą ze nie są bezkarni.
blucha, super wieści. Z którą tfundacją?
Swoją ścieżką, obawiam się, że i tak nie zapłacą 🙁
A co się stało z klaczą? Wiadomo gdzie jest?
Stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierzat - sprawa przeciwko przewodniczącej jest podane imie i inicjał , niestety pomimo oferowanej po kradzieży kwoty 5 tys Euro za wiadomość gdzie konie są , nikt nie ,,puścił pary,,
już komornik sobie ściągnie z osoby fizycznej
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
27 października 2023 22:54
Gillian, nie wiadomo
Dla mnie to kpina, że mimo sądownie udowodnionej winy, nikt nie wie gdzie się koń podział...
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
28 października 2023 08:55
Jeśli koń miał papiery, to trzeba byłoby włączyć w sprawę PZHK. Info czy koń żyje uzyska się na luzie. Do info gdzie jest pewnie już musieliby mieć postanowienie sądu.
Lanka_Cathar klacz ze zrebakiem skradziono z wybiegu, paszportu przecież z nią nie było, myślisz ze ktoś kto ja ,,przygarnął,, od razu zgłosił sie do PZHK - mam kradzionego konia ! przecież pierwsze co zwiazek by zrobił próbującec ,,zalegalizować,, to zwierze to sprawdził czipa. a kradziez została od razu zgłoszona na policje
blucha, trochę dziwna dla mnie ta sprawa. Rzekoma „kradzież na zamówienie” klaczy z copd? Dlaczego w tak dużym ośrodku nikogo nie było? Z tego co piszesz klaczy nie ma, ale źrebaka oddali?
Fokusowa cała sprawa jest opisana na stronie fejsowej stajni łącznie z filmem ,,wydarzenia,, kradziezy bo na obiekcie są kamery, tylko trzeba sie mocno cofnąć w czasie , tak, nikogo w tamtym momencie nie było
Mnie w tym kraju nic nie zdziwi.
W pobliskiej wiosze kiedyś pracownicy socjalni zabrali matce dziecko bo była za biedna i miała 5 tkę i sama się nimi zajmowała. przyszli na chatę i zabrali. I umiejscowili w domu dziecka. najstarszego chłopca, który pomagał jej z młodszymi...
Nie, po co zorganizować pomoc. Po co np. ten pracownik socjalny miałby przyjść na parę godzin zaopiekować się tymi dziećmi, bo samodzielnie z 5-tką to trochę awykonalne, żeby było posprzatne, ugotowane, pieniądze w pracy zarobione. Nie, bo to by trzeba było zakasać rękawy i coś zrobić. Lepiej zabrać.
Te fundacje tak samo działają. Tak samo jebnięci ludzie w nich działają z taką mentalnością, przekonani, że czynią dobro.
blucha, wiem, obejrzałam te posty i film. Dziwi mnie, że stajnia jasno pisze, że klacz skradziona na zamówienie i ze oni wiedzą kto zamawiał itp. Do tego zostawienie koni bez żadnej opieki, w tym młodego źrebięcia, które było świeżo po szyciu poważnej rany? I możliwość przyjechania najwcześniej za godzinę? No coś mi tu nie gra. Nie mówię, że fundacja miała racje, ale właściciele mają sobie też sporo do zarzucenia i szczerze to mi trochę wygląda na cichą współpracę, w której coś poszło nie tak…
Fokusowa, też zostawiałam konie bez żadnej opieki... ludzie jeżdżą do sklepów, do teatru, do kina, do knajpy. Nikt nie siedzi 24 h i nie gapi się na konie na pastwisku...
_Gaga, tak, ale Ty nie miałaś chyba tylu koni (w tym źrebaków) co oni? Chodzi mi o to, że w tak dużym ośrodku (wnioskuje po ich aktualnym fb) powinien być chociaż jakiś stajenny?
Fokusowa a dopuszczasz mozliwość ze stajnia jest prowadzona ,,rodzinnie,, ? np obowiazki stajennego wykonuje własciciel ? ja mam w tej chwili 7 koni, w tym 2 żrebaki , wychodze z domu o 8 o 13-14 ktos sie zjawia i rozdaje obiad, są na ogrodzonym terenie i nie ma potrzeby monitorowania ich przez 24h/dobe. i nie, mnie to nie dziwi ze nie mogli dojechać w przeciagu 15 min. ja jak jestem 120 km od domu też nie była bym w stanie.
i jak dla mnie wejscie na cudzy teren w momencie gdy własciciela nie ma na miejscu to juz jest ,,rozbój,, z wyjątkiem straży pozarnej gdy cos sie pali
blucha, jak się jest 120 km od domu to (według mnie) ktoś powinien jakimkolwiek okiem na te konie jednak rzucać. Skoro wiedzą kto konia „zamówił” to znaczy, że coś już wcześniej musiało się dziać, ktoś tego konia musiał chcieć itp.
Fokusowa, też zostawiałam konie bez żadnej opieki... ludzie jeżdżą do sklepów, do teatru, do kina, do knajpy. Nikt nie siedzi 24 h i nie gapi się na konie na pastwisku...
_Gaga,

Ja siedzę! 😜 tak organizujemy opiekę, że konie nawet 15 min nie są same na pastwisku. Jeśli musimy wyjechać, to zamykamy do boksu 💩 chyba bym na zawał zeszła jakbym je zostawiła 💩
Fokusowa, serio? Non stop będąc obecnym to się monitoruje noworodka do momentu upewnienia się że działają funkcje życiowe (prawie wszystkie, jestem okropnym hodowcą, czasem nie czekam na pierwsze sikanie, bo potrafi się odbyć następnego dnia jak klacz urodzi nad ranem. Ale kilka kolejnych dni sikanie jest pod obserwacją tego kto akurat jest na miejscu). Po szyciu rany też nigdy nie stałam nad koniem. Zaglądałam co godzinke plus minus.

Oczywiście, każdy korzysta z kamer przy zrebakach, ale nie zawsze po szyciu jest zalecone zamknięcie w boksie, gdzie na pewno widać na kamerze.

Wystarczy, że na wakacje jeździmy na zmiany z mężem. Jakbysmy mieli siedziec 24/7 z końmi na wolnym wybiegu to nie wiem kto by na nie i wkoło nich pracował. Wystarczy że ludzie mają tego schiza z dziećmi (przyjedź żebym wzięła prysznic bo inaczej się udusi w ciągu tych 10 minut), serio nie rozciągamy tego na konie, bo lepiej będzie sobie dać spokój z hodowlą i odchowem.

Gillian pilnujesz pierdolnięte sporty wychodzące co tydzien? Czy klacze ze źrebakami, które są 99% czasu na wolnym wybiegu poza momentami krytycznymi?

karolina_, ale no nie przekręcajcie - nikt nie mówi o zamykaniu w boksie pod kamerą ani staniu osobiście nad koniem… ale zostawienie koni bez żadnego nadzoru i pojechanie w pizdu, żeby móc wrócić najwcześniej za godzinę i niemożliwość przysłania nikogo innego? Potem płacz, że konia ukradli, ale wiedzą kto i dla kogo ukradł, ale w sumie to nie wiedzą i nie mogą znaleźć? No mi się to kupy nie trzyma.
U nas nie ma ani źrebiąt ani „pierdolniętych sportów”, a jednak konie nigdy nie są same. W „najgorszych” przypadkach zerka na nie bliski sąsiad, który ma dom naprzeciw głównego padoku. I tak, to konie na wolnym wybiegu.
Jak dla mnie ta historia śmierdzi po prostu.
Fokusowa, co Ty za bzdury piszesz🙈
Ciekawe, że jak konie hodowlane żyją na wolnymwybiegu to wg zasad powinny mieć 1ha na 1 konia żeby się wyżywić. To ciekawe jak we wzorcowej hodowli np..20 koni na 20ha miałby zerkać na nie sąsiad🤣 chyba z ambony😂10 sąsiadów na 10ambonach.
A nie, czekaj, trzeba je jednak zamknąć żeby stały w błocie na małym klepisku pod domem żeby na nie patrzeć 24h🤣

Skoro ludzie myślą jak Fokusowa to fundacje mają pożywkę właśnie z takich ludzi bez pojęcia o pojęciu.
A co z końmi na modnych wolnowybiegówkach? W nocy ktoś stoi z noktowizorem i "paczy"?
Serio ja nie miałam problemu z zostawianiem koni samych. Porządne, stałe ogrodzenie + pastuch. Teren zamknięty. Woda, siano na bieżąco. W nocy, jak stały na zewnątrz, spałam sobie smacznie i nie sprawdzałam, czy ktoś nie ukradł. I tak 15 lat. Więcej złego działo się z moimi końmi w pensjonatach "z opieką 24 h", niż w domu...
Co do historii ukradzionych koni - jak dla mnie też dziwna mocno i się słabo kupy trzyma. A Pogotowie dla zwierząt ma sporo przegranych spraw i nadal działa...
a mnie nie dziwi, faktem i dowodem jest film , faktem jest wyrok sądu, a że koni nie odzyskano to ,,norma ,, może gdyby za takie cos łapy obcinano to by sie zmieniło.
sprawa z mojego ,,podwórka,, konie zabrano, wiadomo kto, jest wyrok sądu, konie miały zostać oddane, do dnia dzisiejszego trwają przepychanki, organizacja nie wskazała miejsca ich pobytu., a to juz z 5 lat mineło więc wyrok sądu nie jest jednoznaczny z odzyskaniem zwierzecia, dobrze ze chociaż finansowo odpowiedzą.
a ,,podejrzane,, to jest raczej to ze tfundacja która powinna być dawno rozwiazana i to nakazem sądu nadal działa i nadal robi przekręty, tutaj muszą być ,,dobre plecy,, złodziei
Nawet u nas w okolicy była sytuacja odebrania koni i kotów, nie wiem co tam były jeszcze za zwierzaki. Po kilku latach fundacja przegrała proces i właścicielka zaczela szukać zwierząt. Plus taki ze dobro zwierząt miala na 1 miejscu więc kociakow odebramych jak trafiły do dobrych domów nie odbierała. Ale powiem wam ze masakra ile jest takich trefnych interwencji. Ja się pytam po co ? Malo mamy zwierzaków w potrzebie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się