KOTY

my_karen   Connemara SeaHorse
03 grudnia 2009 10:16
Filmik szokujacy... nie dotrwalam do konca.
Odkad pamietam przygarnialam bidy. Swego czasu przygarnelam ciężarna suke, szczeniaki zostaly. Sfora dokarmianych poldzikich kotow to tez byl standard, robilam zreszta za swego rodzaju pogotowie opiekuncze, jak sie w podstawowce czy LO komuś znudzil zwierzak i chcial sie pozbyc. Przerabialam dzieki temu chyba kazdy mozliwy gatunek zwierzaka domowego, a z kolezankami pomagalysmy organizowac akcje kastrowania poldzikuskow.

Ale mieszkalam w domu. Teraz cisane ale wlasne mieszkanko i niespecjalnie narazie planowalam zwierzyniec. Konie w ogrodku by wystarczyly...
Zdarzyl sie pies, ktory jesli szybko nie znalazlby domu mial isc do schroniska. I kot, ktory sobie ubzdural, ze jego pańcia stoi na drugim brzegu rzeczki i trzeba do niej skakac. I tak sie ciśniemy w 2 pokojach, ale tych wariatow nie mialabym serca nigdzie oddac. A daja tyle radosci, no i nie pozwalaja sie dać jesiennej depresji.
Tylko... zeby nie bylo (bo sie z tym spotkalam), ze sie chwale... mi sie po prostu noż w kieszeni otwiera i cisnienie skacze na sama mysl o wywalaniu czy zabijaniu zwierzat. Przygarnelabym te wszystkie bidy najchetniej.
Moje, te latajace wolno przy domu wycięte byly, ale to wlasnie dla ograniczenia przyrostu naturalnego.
Ale teraz glownym powodem bedzie komfort psychiczny nasz i zwierza.
Mieszkam teraz w takim miejscu, ze kocica na pewno nie bedzie miala szansy pobiegac w ogrodzie, kociakow na pewno nie bedzie, a juz na pewno nie takich, ktore by mialy isc w swiat.
Chce jej umilic zycie maxymalnie, i dla naszego swietego spokoju chyba niedlugo pojdziemy na zabieg. Bede musiala tylko znalesc jakiegos fajnego weta w okolicy... a tutaj masa takich, ze rece opadaja...
Bischa   TAFC Polska :)
03 grudnia 2009 12:43
Ja się dzisiaj nieźle z Salomona ubawiłam . Malują nam blok , więc jest mnóstwo rusztowań . Z rodzicami bardzo sobie cenimy prywatność , więc jesteśmy od tego "świata" odgrodzeni roletami . Dziś świeci słonko , więc na roletach odbijają się cienie rusztowań . Na oknie leżał Salomon i z dużym zaciekawieniem obserwował "ruch na rolecie" i w pewnym momencie zaczął ganiać poruszający się cień nogi robotnika  🤣 Myślałam , że padnę  😜
moj kot (urodzony w stajni..) wlasnie ogladal ze mna relacje z katowic  😂
chyba bardziej wpatrywal sie niz ja  👀 szczegolnie w siwka.. no ale w stajni siwek byl kocia mamka zawsze i za ogonem prowadzal cale stada kotow na spacery  😂
cieciorka   kocioł bałkański
05 grudnia 2009 23:05
trzymam się jakoś.
najgorzej jest kiedy zaczyna się ściemniać. powtarzam sobie, żeby o nim nie myśleć. co on komu zawinił? był dla mnie strasznie ważny, brakuje mi przyjaciela.
wróciłam z rudym do domu, chyba go szukał. a ja nie mogę iść spać, wiedząc że on się już do mnie nie przytuli i znowu płaczę, tęsknie! 🙁 dla kogo będzie poduszka obok mojej?
zajmowałam się cały czas czymś, by odwrócić uwagę, głównie caly tydzień przy kompie. jednak kiedy jestem tu, gdzie powinien być i on, to już nie działa  🤦
dosłownie jakbym dostała cegłówką. mam nadzieję, że on wiedział jak go kocham, że zawsze będzie przy mnie  😡
mam dość wszystkiego!

edit: ide, może go spotkam we śnie. spij dobrze, mój kochany....
Cieciorka,  :przytul:. Co się stało? Nie chcesz- nie pisz. Mi czasem trochę pomaga wygadanie się.
Boże, a ta znowu z tym aparatem - chwili spokoju nie ma  🤣 jakie wszystkie trzy zdegustowane:
  Wczoraj znalazłyśmy z koleżanką ze stajni kociaka. Kręcił sie po drodze szybkiego ruchu z dala od domów. Dwa samochody go wyminely, ale pewnie pod którymś zakończyłby swój żywot. Na szczęście następnym autem było nasze 🙂 Nie było się nad czym zastanawiac - po hamulcach i kota pod pachę.

Kociak jest cudowny - trzymiesięczny rudasek, kocurek. Niesamowicie przyjacielski. Zabralam go wczoraj do weterynarza - został odpchlony,odrobaczony, zaszczepiony i pozbawiony świerzba - zabiegi nie zrobily na nim najmniejszego wrażenia 

Dzięki uprzejmosci Zulu ( :kwiatek🙂 której kotka ma bardziej przyjacielski ( a może  raczej olewczy) stosunek do nowych lokatorów niz mój kocur, dzieciak ma domek tymczasowy. Teraz tylko zostaje znalezienie domu docelowego i myślę, że wszyscy będą szczęśliwi 🙂

A oto maly samobójca, nawet nie wiedział co może go ominąc gdyby skonczył pod kołami  :


cieciorka   kocioł bałkański
06 grudnia 2009 22:18
yegua, Ninja nie żyje. a ja cały czas nie wierzę że nie przyjdzie się przytulić. i dziś czuje się tam samo jak wczoraj, na szczęscie jutro wyjeżdżam. ech... nie bardzo chcę gadać, bo mogłabym mówić w nieskończoność i tak nie powiem wszystkiego, a tylko się rozkleję.

Hexa, kocię miało szczęscie 🙂

dla odmiany napiszę tylko ze rudy narobil mi do torby. nie wiem co miał na myśli. nie mniej zalał rysunki i teczkę z dokumentami i innymi papierami...
Cieciorka, trzymaj się ciepło. Tak sobie myślę, że byłoby nam łatwiej, gdybyśmy tak tych naszych zwierzaków nie kochali. Tylko, że to już nie byłoby to samo.
cieciorka   kocioł bałkański
07 grudnia 2009 18:25
pewnie że byłoby. wziełam się za kocią książkę, ale to chyba nie pomaga.
a w tamtym miejscu ewidentnie źle śpię. i zajadam smutek.
help bo szukam pomyslu i sie wsciekam tylko...
moje kociatko je jakby nigdy nie jadl 😉 wiec daje mu po troche co pare godzin (no i w planie mam zakup miski automatycznej jak mnie dluzej w domu nie ma by nie glodowal). duzy natomiast ma caly czas jedzenie w misce, wiec jak mlody wychodzi z mojego pokoju to albo musze pilnowac by nie dobral sie do jedzenia tamtego, albo chowac tamto jedzenie. macie jakis sposob by rozdzielic jedzenie? bo mam kolejny konflikt w domu, bo 2(!) raz zapomnialam postawic spowrotem na dol miske duzego.. i on taaakii bieeednyy gloodooowal caaaaly dzien :/
jutro bede rozmawiac ze wspollokatorka, bo wiedze ze znow jest pani domu, a ja mam sie tylko i wylacznie dopasowac, a najlepiej dac kase, posprzatac i spier... tego no wiadomo co 😉

p.s.
maniutek jest przekochany! sam z siebie zauwazyl, ze to drugie z piaskiem co w lazience stoi to tez jest ubikacja!
dzis probowalam nauczyc go by na mnie nie polowal jak tylko drgne pod koldra ale narazie bezskutecznie  😵 jedyne wyjscie to wstac z kotem, dac jesc, pozabawiac 2h i isc z kotem spac spowrotem  👀
magda, u mnie tak było przez pół roku i niestety, ale obawiam się, że musicie to przecierpieć przez ten czas.
Później kupicie jeden rodzaj karmy i będą mogli oboje jeść. i nie będzie trzeba żadnej miski zabierać.

Poza tym, mały Twój powinien mieć suche cały czas w miseczce, a nie wydzielane posiłki
Z tym żarciem cały czas w misce to jest bzdura. Wrzuciłby tonę, to zeżrą tonę. A potem przychodzi taki zwykły kot 6 miesięcy i waży 3,80!!!!!!!!!!!!!!!!! Albo dorosły 7,50.  Jest dawka karmy i tego się trzymać.
Moja mała kotka je to co stare - dla wysterylizowanych.
Nie, nie jest bzdura.
Tak, owszem - jest na karmie dawka MAKSYMALNA jaką kot ma zjeść, ale nie ma mieć ich wydzielanych na posiłek...
Kot ma rozum i je na raz tyle, ile jest w stanie.
Przynajmniej każdy kot, który nie ma skrzywień psychicznych, że musi jeść na zapas, bo mu zabiorą (wychodzące koty mają taki problem np)
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 grudnia 2009 18:25
wistra, Nie wszystkie koty są takie, że wydzielają sobie żarcie. U mojej by to nie przeszło.
Dają michę - zeżre michę, dołoży łyżeczkę - zeżre łyżeczkę. Już waży za dużo. Nie ważne ile byś jej włożyła tyle zeżre i będzie wołać o więcej. A wazy już około 4,5 kg mimo, że dopiero ma 1,5 roku. Dlatego ograniczamy do minimum żarcie x2 dziennie.

Nie wszystkie koty są takie jak twoje chociażby. Są takie jak np moja, która wepchnie w siebie ostatni kęs mimo, ze jest już pełna.
Waga też tu nie ma nic do tego, mój skarb waży 6kg a je na prawdę mniej, niż jest maksymalna dawka na opakowaniu  😜
Widocznie potrzebuje jeszcze mniej.
Ty Wistra to nie wiesz o czym mówisz i podajesz przykład Twojego kota. Ile kotów w życiu przerobiłaś? 5? 10?
Ja mam dziennie kilkanaście/kilkadziesiąt.
I może z 15% ma żarcie cały czas w misce.
dokladnie. jakbym malemu zostawiala tyle, by mial caly czas zarcie, to by zygal alboco innego non stop. tylko by mu zaszkodzilo. on jest z tych co sie rzucaja na jedzenie i koniec. zdarza mi sie go przekarmic, ma wtedy wzdety brzuszek i to widac bez dwoch zdan. ale dopiero sie docieramy i mam nadzieje niedlugo ustale optymalna dawke..
a tego, co duzy dostaje dawac na bank nie bede. raz ze nie ta firma, dwa ze kociak to chyba nie powinien jesc karmy dla kotow z problemami urologicznymi (czy jak je sie tam nazywa..), trzy ze nie i koniec 😉

pozatym jakos mi w ogole pomysl jedzenia non stop w misce nie podchodzi.. z tego wzgledu, ze przeciez to nieswieze sie robi.. nawet takie suche jednak zawsze w szczelnym dosc pojemniku trzymam, wiec w misce mam wrazenie ze traci swierzosc. a te kilka godzin bez jedzenia jakie dzis (o ja wredna zla niewdzieczna) zafundowalam to chyba norma skoro ten kot i tak jak nie ma wlascicielki w domu nic tylko spi...
moje dzieci 🙂 :


nono sliczne gromadka 🙂 mi sie rudy marzy, ale to w przyszlosci moze 😉 poki co jeden brojek starczyc musi
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 grudnia 2009 22:40
wistra, nie opowiadała Ci Alvika jak zrobiła eksperyment z Piniatą próbując sprawić, żeby w misce cały czas było jedzenie? Piniata jadła, Ela dosypywała, Piniata jadła, Ela dosypywała, Piniata rzygała, jadła, Ela dosypywała Piniata rzygała, jadła...

Kot z głodu nie umrze, Pinka dostaje jedzenie 2x dziennie i żyje, Kociątko też tak żyło, nigdy nie narzekało.
sPinka wie, że z rana jak tata wstaje do pracy, to trochę wrzuci, kolo 9 dorzucam ja, a wieczorem koło 18 jest kolacja. I ona na prawdę nie wygląda na nieszczęśliwą. Chociaż ostatnio wypiła moją herbatę. Może to dlatego, że nie ma jedzonka w miseczce cały czas?!!!
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
08 grudnia 2009 23:13
MagdaKrajnik - jaki boski bialy!! Co to takiego?

Moje kocie rooosnie... Ma 7 miesiecy i wazy 4,5 kg. Nie jest gruby, jest wielki...
Mój zwierz ważył 6 kg, zalecenie weta - dieta. Przestrzegana, karma od weta, efekt - 6,5kg kota. 🤔
Zaczęłam się zastanawiac czy bydlak gdzieś nie podżera...
Mi sie kocur rozpasl po kastracji do prawie 6 kg, kotka tez zaczela tyc. Mialy suche caly czas w misce, dostawaly tez puszki. I zarly na potege. teraz maja trzy razy dziennie po garstce i czasem puszke dla smaku i bynajmniej nie sa zabiedzone, a udalo mi sie ich rosniecie skutecznie zatrzymac. Jakby mialy miske caly czas pelna, to by mi dwa potwory po domu ganialy...

Aha, wcinaja Royala weterynaryjnego dla kastratow.
my_karen   Connemara SeaHorse
09 grudnia 2009 11:08
Moja podwoiła swoja wage odkad u mnie jest, a jest niecaly miesiac. Nawet wiecej niz podwoila, bo bylo niecale pol kg, a jest dosc dobrze ponad 1kg.
No i wyrosl w gore potworek bardzo, zastanawiam sie, czy byla az tak zabiedzona i teraz nadrabia... bo to by oznaczalo, ze jest starsza troche niz myslalam.

Poczatkowo jadla ile sie dalo, ale nigdy łapczywie. Nawet przy psie, ktory straszliwie żarloczny jest, ona je jak arystokratka. Karmic musze w osobnych pomieszczeniach, bo pies połykał swoje jak najszybciej byle jeszcze zobaczyc co kot na misce ma, mimo, ze zawsze przy kocie siedzialam i pilnowalam.

Karmie oba 2x dziennie, mozna powiedziec ze do oporu, bo do wytyczonej dawki zdarza mi sie troche dolozyc jesli widze, ze szybciutko wyjadly.
Jestem przeciwna temu, by mialy dostep do żarełka caly czas, tym bardziej ze to zwierza mieszkaniowe. Kiedy trzymalam koty na zewnatrz mialy jedzenie caly czas i przychodzily kiedy chcialy podjesc, no ale mialy o wiele wiecej ruchu, i nigdy nie rzucaly sie specjalnie na miske.

A obecnie na pewno wygladaloby to tak, ze pies wyjadlby kazda ilosc nawet kosztem rzygania, a kocica na pewno nie, zjadlaby na ile ma ochote i zostawila na pozniej.
IloveMosiek   Mościsław & Co
09 grudnia 2009 14:18
Mi sie kocur rozpasl po kastracji do prawie 6 kg


Matko Boska, mój ryży już ma prawie 6kg, a kastracja jutro  😵
ale on jest bysior, to może tak musi byc.... 😁
Bischa   TAFC Polska :)
09 grudnia 2009 16:16
Czy ktoś z kociarzy-warszawiaków mieszka na Ursynowie przy SGGW ? Poproszę na PW . 
Przedstawiam dwa moje koty:
Abraxas to 1, 5 roczny, kremowy kocur perski, zdobył tytuł championa PL, to kot mojej siostry, ale że mieszka z nami, to go pokażę 😉
Drugi kot jest mój, to czarna kotka, ma ok 4, 5 roku, dostałam ją na urodziny, nie jest rasowym persem, ale dla mnie jest najpiękniejszym i najwspanialszym kotem na świecie. Obydwa są zresztą przekochane 😍
Oto ich zdjęcia:
[quote author=zima link=topic=12.msg399167#msg399167 date=1260354339]
Mi sie kocur rozpasl po kastracji do prawie 6 kg


Matko Boska, mój ryży już ma prawie 6kg, a kastracja jutro  😵
ale on jest bysior, to może tak musi byc.... 😁
[/quote]


Uuu, kawal kota 😁
Mi wet powiedzial, ze 6 kg to jest dla mojego taka graniczna waga na skraju otylosci... Nie wazylam mojego dawno, ale widze, ze garfieldowa faldka na brzuchu mu troche spadla, wiech chyba nie jest zle 😉
yga   srają muszki, będzie wiosna.
09 grudnia 2009 18:46
amazonka- sliczne!
a ja swojego oddam w dobre rece, chcecie? nie wytrzymuje z nim! czemu za dnia jesttaki kochany, a nocą aż do rana...  😤 🙇
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się