Aby dopełnić tradycji, również i w tym roku, z moim Zgidusiem pojechaliśmy na towarzyskie ujeżdżeniówki. U mnie w pracy mówią o nas "stara baba i koń emeryt", ale Zgid się dzielnie spisał, przewiózł pańcię po czworoboku i wróciliśmy do domu z pucharem🙂
P.S. Tak naprawdę puchar dostał każdy 🙂