Zimą za kierownicą -porady

W śnieżnych warunkach najlepsze chyba "terenóweczki". Taki  Jimny na przykład. Wspominam toto z czułością, na szosie skakało jak piłka, byle podmuch nim ciskał, powyżej 80 strach było jechać, ale jak wielkie terenówki siadały w śniegu na brzuchach, maleństwo dzielnie parło naprzód. Górą. Przełączanie na 4x4, reduktor - i dało się żyć. Nikt nie jest niepokonany, ale czasem mniejszy ma lepiej 🙂
a ja dzisiaj straciłam pół portfela i zafundowałam Pitbullowi nowe trampki marki Sawa 😎
i szczerze powiem, że czuję wielką różnicę! z tym że ja się przesiadałam z zimówek ze startym bieżnikiem na zimówki nówki. czadzik...
m.indira   508... kucyków
06 grudnia 2010 19:11
dziś nie obyło się bez strachu jak jedną ulica mi w dół przyszło zjeżdżać , szybka redukcja do 2 i modlitwa by z naprzeciwka nic nie jechało, o hamulcach mozna zapomnieć abs zamiast pomagać zrobił krecią robotę, zostało pulsacyjnie, jak jeszcze było łagodnie to było ok ale potem....
i niby zimówki i niby dobre auto, tylko ciężar masakra bo 1700 ...
i pomyśleć że na zewnątrz było plus 3...
i u znajomego była jazda, sie uśmiałam zdrowo, ma posypaną szutrem drogę do siebie ale potem bramę na pilota i nachylenie jakieś 8% więc ja staję dużo przed, zaciagam ręczny, i do wysiadania by dzwonić a ja czuję że auto mi jedzie dalej, dobrze że tam nie ma chodników, krawężników itd, więc daję kołami w miękki śnieg i sie w końcu zatrzymałam ...
podsumowując nie stajemy przodem lub tyłem w dół, redukujemy przy stromych zjazdach by silnik sam auto hamował, pomoc hamulca bywa często zbędna, kierownica zawsze w dwóch łapkach, no i bez paniki, bo wtedy to już lepiej zamknąć oczy...
doceniam przednio napędówki , na zimę super sprawa, z dużej części poślizgów wyciągnie, mnie zawsze, ale ja już za kółkiem 25 lat, i tutaj ogromne znaczenie robi moje doświadczenie i ilość godzin spędzonych za kółkiem...
żałuję czasem że u nas w okolicy nie ma placu po którym mozna by było poćwiczyć poślizg kontrolowany, na pewno to dużo daje
ABSem też trzeba potrafić hamować- jak już się decydujesz na pełen but na hamulec, to trzymasz aż samochód po prostu stanie. Inaczej można się ostro zdziwić....
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
06 grudnia 2010 20:42
jechalam ostatnio niby przez centrum, jestem 100m od swiatel widze, ze zapala sie pomaranczowe i wiem, ze nie zachamuje, wiec troche mocniej przycisnelam gaz zeby przeskoczyc, jakie bylo moje zdziwienie gdy zobaczylam samochody czekajace na zielone na nast skrzyzowaniu. redukcja na 2 ale zbyt blisko bylam wiec z calej sily w hamulec( mam abs) i chwila ciszy  😁 na szczescie na moim pasie bylo mniej samochodow niz na pasie obok i udalo mi sie wybrnac calo  🤔wirek:
Czy ktoras z Was ma jakies doswiadczenie z lancuchami na kola? Nie jestem w stanie sciagnac tu, do Irlandii, zimowek, a snieg mamy taki, ze zaczelam nad tymi lancuchami sie zastanawiac.. Bede wdzieczna za kazda opinie i rade.. :kwiatek:
Manta   Tyłkoklep leśny =)
06 grudnia 2010 21:39
jezdzilam tylko pod gorke po sredniej warstwie kopnego sniegu, pod nia lod (cos w tym stylu) - bez lancuchow sie nie dalo, ale tobyl raz, maly odcinek i niebardzo umiem cokolwiek powiedziec.
Ponoc nie powinno sie jezdzic z lancuchami po asfalcie. I na zupelnie nie kruszacym sie lodzie nic nie dadza - ale sredni lod rozkruszaja i sie trzymaja - tyle mi mowiono, na ile to sie sprawdza w praktyce nie wiem.

Ja na wszelki wypadek lancuchy sobie z piwnicy wyciagnelam, ale jeszcze nie byly potrzebne i dobrze, bo nie mialam z nimi wiekszej stycznosci.

Ale na ubity, sliski snieg powinny byc ok i calkiem Cie ratowac
Dzieki  :kwiatek: jeszcze ma zagwozdke jakie kupic, bo na allegro lancuchow pelno, ceny rozstrzelone, tanie pewnie sa kiepskie, wywalac kupy forsy nie chce, ale nie chce sie tez kierowac kryterium wysrodkowanej ceny  :-(
Manta   Tyłkoklep leśny =)
06 grudnia 2010 21:46
Postaram sie podpytac jutro taty conieco - on napewno bedzie wiedzial co i jak 🙂
dzieki  :kwiatek: poki co, czytam o lancuchach i opaskach w necie i coraz bardziej obwiam sie, ze to  wynalazek tylko dla facetow :-(
dempsey   fiat voluntas Tua
07 grudnia 2010 00:11
mówisz Złota, że maj..ech. :allcoholic:
dzięki ogurek. też mi się wydaje że to może jakoś pomóc, jednak silnik gdziekolwiek by nie był umieszczony to robi się gorący.
edit:ha! oczywiście padł aku więc..
mają go zaatakować czymś silnym co ma podnośnik. pogoda sprzyja, bo 0 stopni.
dam znać jak z naszą ciekawostką 😉


co do opon wielosezonowych, to dopiero ostatnio do mnie dotarło że wszystkie TIRy na tym jeżdzą.

Sanna, a nie ma zakazu na asfalcie w Irlandii?

wkleję jeszcze zeszłoroczny hit youtube, ale chyba wciąż aktualny  😁
Dempsey, szczerze powiem, ze nie wiem, jesli nawet nie ma to tylko dlatego, ze Irlandia do tej pory o sniegu a tym bardziej o lncuchach sniegowych nawet nie slyszala, wiec jesli nie zakazywali to tylko dlatego, ze to po prostu nieistnialo.. Ale na asfalcie i tak bym nie ryzykowala.. Poczytalam o tych lancuchach i tak jak pisalam wyzej - patent dla facetow :-( Zaczynam rozwazac scigniecie zimowek, ale jak to zrobic aby nie wyszlo drozej od samego samochodu.. :-(
... jesli nawet nie ma to tylko dlatego, ...

https://www.eiretyres.com/winter-tyres
Nestor, dzieki  :kwiatek:
Nestor, dzieki  :kwiatek:

Sprawdź, czy nie ma gdzieś taniej, np. Goodyear Ultra Grip 7+ 205/55 R16 91 H w Polsce kosztuje ok. 370 zł, Michelin Alpin w tym rozmiarze ok. 450 zł - a na podanym portalu 160 EUR.
Oznaczenie opon M+S (tylko takie na zimę) nie jest chyba w Irlandii oczywiste, bo przy jednych "zimowych" podają, że są sygnowanie M+S przy innych nie - więc pewnie "uniwersalne" też sprzedają jako zimowe - ale to tylko moje przypuszczenie. Przy okazji - opony do samochodów terenowych nawet letnie/uniwersalne mają oznaczenie M+S, ale to tylko dygresja.
Co warto kupić można sprawdzić np. tu: http://www.oponeo.pl/ - potem sprawdzić w sieci, jaką cenę można dostać, jak się jest dociekliwym.

Transport z Polski jest niestety drogi - min. 250 EUR za komplet.
Nestor, dzieki za sugestie, wlasnie sobe to wszystko sprawdzam i obliczam i chyba taniej jednak wyjdzie zakup w Polsce i przesylka kurierem. Najwiekszy problem to taki, ze w tej chwili sniegu jest po same uszy, przynajmniej na parkingu, ale poki co, moje "irlandzkie" daja rade, spokojnie ruszam na ubitym sniegu, nie zagrzebuje sie, nie slizgam, na drogach ktorymi jezdze tez jest ok. Teraz, gdy poczytalam sobie opinie o zimowkach, zaczynam sie bac ze jak zaloze typowe zimowki a pogoda wroci do normy, czyli bedzie mokro/ bardzo mokro , to dopiero bede sie zlizgac, wiec teraz przygladam sie takim bardziej uniwersanym ; snieg + mokro ale takie w zasadzie mam :-( Sama nie wiem co robic..
edit teraz doczytalam koszt transportu z Polski? Powaznie az tyle ?
teraz doczytalam koszt transportu z Polski? Powaznie az tyle ?


Ja mam dosyć duże koła - może da się zejść do 100 EUR - ale DHL czy inny "renomowany" kurier potrafi do tej kwoty dopisać zero - więc warto wiedzieć to przed decyzją o zakupie.
jesli zdecyduje sie na zakup w Polsce, sprawdze wszystkich znanych mi kurierow, bo ceny - jak dowiedzialam sie gdy negocjowalam transport kota- potrafia byc dosc elastyczne. Bardzo Ci dziekuje za link i rady  :kwiatek:  Ja korzystalam do tej pory z uslug Tedex'a, wydaje sie, ze maja dosc rozsadne ceny, wiec sprawdze sobie jak by te oponki policzyli.. Ale tak jak pisalam, musze sie 'przyjrzec" tej irlandzkiej zimie, bo jak po tych calych korowodch okaloby sie, ze trwala ona cale 3 tygodnie i musze z powrotem zmieniac papcie na te co mam teraz, to bym czula sie, powiedzmy,  rozczarowana.
W Polsce nie bylo problemu, zima - zimowki, latem - letnie a tu takie dylematy  🙄
Nie przesadzajmy z tymi łańcuchami dla facetów!!! zakładałam wielokrotnie zwł gdy wypadł mi zima transport konia gdzieś w góry i była tabliczka nakazujaca załozenie łańcuchów.Trzeba tylko troche wprawy.
Nakłada sie je podjeżdzając po kawałku samochodem. Daja bardzo duzo na białych szosach,ale chałasuja nieco...i absolutnie nie pojedziesz nimi szybko bo pourywasz! zdaje sie ze ze 45km/h da sie jechac nie ryzykując zgubienia łancucha. Ale tez to nie jest po to zeby sie w tym stale przemieszczac tylko na okreslone odciki dróg. Cieżarówki tez ich używaja.

Dylematów mieć nie musisz-ja cały rok mam w terenówce zimowe opony-bo jezdże nie tylko po asfalcie latem...
Boswell, pewnie wiesz co mowisz, bo Twoje doswiadczenie przez Ciebie przemawia, ja troszke sie gubie, bo na oponach sie nie znam, ale z tego co czytam, zimowki mocno slizgaja sie na mokrej nawierzchni, a mokra nawierzchnia to standard w Irlandii, snieg jest wybrykiem ktory mocno utrudnia ale nie wiadomo kiedy zniknie, bo to nieoczekiwana nowosc tutaj i nie wiadomo czeo sie spodziewac za 3 dni, stad te moje dylematy..
Wiesz-to chyba zalezy od bieżnika-jak odprowadza wode.. Ja mam dobre Discovery sprowadzane do kraju dla nas przez znajomego robiacego safari fotograficzne.Nie mam kompletnie zadnych problemów na deszczowym asfalcie latem. Oczywiscie szybciej sie zuzywają bo jest gorąco ale coś za coś,na polnej drodze jest lepiej 😉
też mi się marzą łańcuchy - dużo jeżdżę po wsiach, lasach itp i zawsze jest ten stres......
Boswell, cos w tym jest  :kwiatek:  ja wlasnie wrocilam z malej jazdy i chyba polubie, poki co,  te co mam, dzisiaj sa roztopy, taka sliska breja, ani razy mi kola nie zabuksowaly, nie slizgalam sie, nie mialam zadnych problemow, wczesniej na swierzym a potem ubitym sniegu tez wyjezdzalam i jechalam bez niespodzianek, oczywiscie wolno i ostroznie - jak wszyscy tutaj, ale ok, wiec moze niepotrzebnie wszczelam alarm z tymi zimowkami.. Poki co, poobserwuje sobie i zachowanie autka i zime.. W kazdym razie dziekuje Wszystkim za pomoc i wsparcie  :kwiatek:
m.indira   508... kucyków
08 grudnia 2010 21:31
Zen uwierz mi kobieto, wypróbowałam dwa razy ten sam odcinek, raz depłam do spodu zadziałał ABS i aż mnie mroziło jak mi się zderzak poprzednika zbliżał i tylko szczęściem było że facet przede mną ruszył ufff... i drugi raz, kilka minut później specjalnie tam pojechałam i czekałam żeby nikogo nie było, zaczęłam dokładnie w tym samym miejscu z taką samą prędkością hamowanie tylko pulsacyjnie i okazała się że się zatrzymałam dwa metry wcześniej niż stał poprzedni samochód...tu by się przydał plac manewrowy i popróbowanie bo naprawdę warto, czasami systemy dupsko ratują, innym razem niestety nie sa nieomylne, zdawanie sie tylko na nie ogranicza nasza czujność, ja się wywodze jeszcze z tych "trupów" co dawno rdza zjadła i może dlatego czasami jeszcze myślę 🙂
i drugi przykład, jechałam ze stajni ze znajomym ma mitsubishi L200 podjazd do stajni ma 15-20 % zależy w którym miejscu, na kreskę w jedna i druga stronę 300 m , zjeżdżając śmiał się że całe szczęście że może wyłaczyć sobie abs bo jak raz zjeżdżał z włączonym to przeleciał jak pocisk przez podwórko na dole modląc się by nie haknąć stojącego tam traktora...
m.indira, bo ABS jest niestety super, ale na równej i suchej nawierzchni. Wtedy naprawdę skraca drogę hamowania. Na mokrym i na śliskim- wydłuża. Ja nie mam wyjścia- mam automat- jak mam hamować silnikiem...tylko hamowanie wytraca prędkość- a hamowanie skuteczne z ABSem to niestety hamulec do podłogi i trzymać aż gdzieś się zatrzymam 🙁 Teraz może i mam nieco lepiej, bo jak mam czas na reakcję, to wrzucam sobie skrzynię na sport i wtedy mogę powalczyć z drążkiem. A zimą najchętniej bym 'odklikała' sobie ABSy 🙁
m.indira, ale hamowanie na śliskim z użyciem hamowania pulsacyjnego to nie jest sztuka tylko naśladowanie ABS. Hamowanie zgodne ze sztuką, to hamowanie ciągłe, odpowiednio zdecydowane, ale nie blokujące kół - na granicy poślizgu. Jeśli to opanujesz to zatrzymasz się szybciej niż z ABS.
Zen a nie masz biegów stałych? Ja w trudnych warunkach wyłączam sobie overdrive'a, a w jeszcze trudniejszych jeżdżę na stałym biegu 2, a na stromiznach na 1. Mogę zredukować do tej dwójki już przy prędkości ok 60km/h.
W sumie to jedyną sensowną poradą dla kierowców podczas pełni zimy,jest prośba o pozostanie w domu,a jeżeli juz trzeba jechac to powoli i ostrożnie. Często Ci którzy mają duże i szerokie samochody jeżdżą bardzo szybka na oblodzonej drodze i potem są tego efekty...
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
09 grudnia 2010 11:50
ja nie mam specjalnie innego wyjscia jak codziennie przez wsie mniejsze i wieksze jechac do konikow 50km. drogi wiejskie wiadomo- waskie i podziurawione odsniezane przez jednego "Zdzicha" co ma plug i oblatuje wszystkie okoliczne drogi i sciezkie. jak porzadnie sypnelo to nie bylo tak zle bo po ubitym sniegu jako tako dawalo sie jezdzic, gorzej ja to wszystko sie ujezdzilo w czyste lodowisko. no ale wracajac do sedna. specjalnie wybralam do stajni ta dluzsza, ale szersza opcje, zeby w razie co uciekac przed pks'ami albo innymi malymi ciezarowkami. jade sobie gdzies w okolicach 30-40km/h ubitym sniegiem po prostej jak drut drodze bez gwaltownych ruchow no perfekcyjnie. i nagle mi sie z na przeciwka pojawia mala ciezarowka jadaca zdecydowanie za szybko (na moje oko lepiej jak 60)....srodkiem drogi no i widze, ze facet absolutnie mnie nie widzi i nie ma zamiaru zjechac. fakt, ze moja strzalka to pojazd mikro-rozmiarow (12letnia corsa), ale bez przesady facet jechal centralnie w moje lewe pol samochodu, a ja obok mialam juz tylko gleboki snieg w rowie i plot. z racji tego, ze zostalo mi jeszcze troche miejsca (jakies 30cm po takim bardziej kopnym mniej rozjezdzonym sniegu) no to bach kierownica w prawo jak nadelikatniej moglam a samochod i tak mi leci bokiem prosto pod ciezarowke, no to bach w lewo i lece drugimi drzwiami za ktorymi siedzi moj pasazer w tym samym momencie jakies 10m przede mna koles sie ogarnal ze ja tam jednak jestem i dal kierownica w prawo no i tak jedziemy na siebie bokiem. depnelam gaz w podloge i wyladowalam w zaspie, krzaku, 5cm od plotu i 15cm od slizgajacej sie ciezarowki. myslalam, ze umre na zawal.

wiem, ze powinnam mu zamigac swiatlami, zatrabic, zrobic cokolwiek bo facet mial dobre 2 metry do pobocza ale bylam w takim szoku ze walczylam tylko wlasnymi ruchami.

ja mam tylko jedna rade jak najmniej dotykac kierownicy.
ovca   Per aspera donikąd
09 grudnia 2010 17:44
Ja dziś dachowałam...jechałyśmy z moją koleżanką (ona prowadziła), było mega ślisko, odbiłyśmy minimalnie żeby się minąć z tirem...i wylądowałyśmy w rowie, odbiłyśmy się od ziemi i przez bagażnik poleciałyśmy na plecy. Auto w strzępach, cud, że nam nie stało się nic poważnego-samochód dosłownie wbity w ziemię, wychodziłyśmy przez bagażnik...policja nie wierzyła, że ktokolwiek przeżył.

"na szczęście" tylko uraz kręgosłupa szyjnego u nas obu, i u mnie potężne limo na pół twarzy.

ech, zima zima... 😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się