PSY

jest śliczny, jest 😉 a poza tym dla swojego właściciela każdy pies jest piękny 😉
Figuszka już w wątku gościła kiedyś, nie mam zdjęć nowych, więc wstawiam takie, które już tutaj chyba było:


aż wierzyć mi się nie chce, że 3 lata temu wałęsała się po lesie o tej porze bidula...
ostatnio się okazało, że moja ma około 7-10 lat ( nie da się jednoznacznie tego stwierdzić, bo ma mocno spiłowane zęby)

eee tam, wierzę że jeszcze dużo przed Wami! 😉
karolinaaa, śliczna jest! I powinnaś nadrobić z jej zdjęciami 🙂 Puyol rok temu w styczniu został przywieziony do schroniska, więc też będzie jego mała rocznica 🙂
Dzionka wiem, wiem  😀 tylko tu na zdjęciu strasznie zarośnięta jest 😉
może na Wigilii ją trochę ozdobię, jak Ty Puyola i jakieś nowe zdjęcia będą 😉

pozdrawiamy i Wesołych Świąt!  😀
Wojenka   on the desert you can't remember your name
23 grudnia 2010 23:02
Pozdrawiamy świątecznie 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 grudnia 2010 09:22
Wojenka,  😍 Twoja ruda jest szałowa i pomyśleć, że tuż przed nosem umknął mi niebieski ACD 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
24 grudnia 2010 12:24
Dzięki JARA 🙂. Ona w ogóle kocha zdjęcia i może mi pozować naprawdę długo strojąc różne miny  🤣
JARA Moja Luna wcina mandarynki i nigdy zadnych wymiotów ani biegunki... zreszta ona tez pozera wszystko
Moon   #kulistyzajebisty
24 grudnia 2010 21:15
aaaaaj, Wojenka, zazdroszczę sierscia, który lubi pozować! Obłędny jest!  😍
Moja dama nie lubi fotoreporterów ( :lol🙂 a w zasadzie wszystkie jej foty są dziełem przypadku, zwłaszcza te pozowano-nie-pozowane.
WESOŁYCH ŚWIĄT 🙂
Jak mój psiak zachorował, zastanawiałam się najpierw, czy to nie od kości.. I dowiedziałam się tyle:
-nie dawać gotowanych drobiowych kości. Rozwalają się na ostre igiełki, które mogą uszkodzić układ pokarmowy, poza tym, nie posiadają wartości odżywczych. Najepiej w ogóle nie podawać drobiowych kości,
-z drobiu można spokojnie podawać chrząstki,
-wieprzowe gotować, bo jest ryzyko zakażenia czymś tam,
-podawać kości z mięsem, sama kość to bardziej zabawka, niż posiłek,
-najlepiej kości długie, wołowe lub wieprzowe,
-nie dawać da dużego psa małych kostek, szczególnie, kiedy je łapczywie, bo może je zwyczajnie połknąć, zamiast pogryźć i mamy problem.

Nie jestem pewna 100% czy to wszystko prawda, bo wyczytane na różnych stronach. Na pewno prawda z kośćmi drobiowymi.


Nie zgodzę się co do braku wartości odżywczych kości drobiowych 😉 Mają je jak każde inne, toż to ten sam budulec-pies może z nich czerpać co potrzebuje tak samo jak z wołowych czy wpieprzowych.
Wg mnie wartości odżywczych pozbawione są wszystkie kości poddane obróbce termicznych-takie będą dla psa bardziej zbędne niż surowe.Faktycznie długie kości drobiowe po obróbce złośiwie pękają ale tak naprawdę ostre drzazgi tyczą się wszystkich kości po obróbce-tracą elastyczne właściwości i paskudnie pękają więc jakby się zastanowić wszystkie kości mogą spowodować perforację.
Wieprzowina faktiko surowa niby niewskazana przez ryzyko zakarzenia chorobą Aujeszkyego ale słyszałam, że ryzyko jej wystąpienia jest bardzo nikłe.Ja w kązdym razie unikam suroweo wieprza ale nie mogę powiedzieć żebym nie podawała wcale.
Kości daję tylko surowe 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 grudnia 2010 16:52
Czym spowodować szybkie wymioty u psa?


edit:
Ok, już wywołałam.
cieciorka   kocioł bałkański
25 grudnia 2010 20:17
Palcem 🤣
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
25 grudnia 2010 20:31
A u nas jest bardzo, bardzo źle  😕 Od maja stan zdrowia Grafita się stale pogarszał- wieku jednak się nie cofnie, a ponad 14 lat robi swoje.
w poniedziałek czekają nas konsultacje z weterynarzami. Będę jeszcze dzwonić do Psiego Losu w Koniku żeby dowiedzieć się jak wygladają procedury  😕
Kastorkowa   Szałas na hałas
25 grudnia 2010 20:32
to my się przypomnimy
Kastorkowa - zmniejsz zdjecie !!  🤬
Wojenka, masz niesamowitego psa.  😀 Mój też pozuje, ale... zawsze robi tą samą minę.  😂


Czasem jednak postanawia przestać zgrywać pana i władcę i bawi się np. piłeczką. Z piłeczki potem zostaje tyle:
Ledwo tydzień temu mój najcudowniejszy psiak zdechł, a dzisiaj cudo w typie owczarka przybłąkało się pod dom mojej cioci.. Później szło z nami przez jakieś 1,5 km, bawiąc się cały czas.. Nie wiadomo, czy ktoś go wyrzucił, czy się zgubił, obroży nie miał. Patrzyłam na tą sunię i wiedziałam, że mógłby być z niej wierny przyjaciel, a jednocześnie ryczałam, po przypomnieniu sobie mojego psa i myśląc o tym, jak bym się czuła, jakbym musiała znów z psem przez chorobę przechodzić..
Mama była skłonna przygarnąć tą bidulę, tata był zdecydowanie przeciwko, ja sama nie wiedziałam, co mam myśleć, a później już było za późno, bo gdzieś uciekła. Taki mróz, a psina pewnie nie ma się gdzie schować.. 🙁
Boże, nie wiedziałam, że tak się można do zwierzaka przywiązać.. Bez mojego blabka jest tak jakoś pusto na podwórku, kiedy przychodzisz, nikt nie wita Cię, skacząc na ogrodzenie, nie ma z kim iść na długie spacery.. Dalej się łapię na tym, że chcę pytać mamy, czy karmiła psa 🙁
Ponoć po stracie psa najlepiej wziąć dość szybko następnego, żeby czymś wypełnić pustkę po poprzednim. Sama nigdy nie sprawdzałam, bo jak padł mój poprzedni pies miałam... chyba jakieś 5 lat i niewiele z tego pamiętam. Za to pamiętam, jak strasznie rozpaczałam po stracie kolejnej ze świnek morskich i obietnice rodziców, że już nigdy nie będziemy mieć zwierzątka, bo jego odejście tak potwornie boli.
Znajomi mieli yorka, kupionego zupełnie bezmyślnie, na giełdzie. Mieli jechać do hodowli, ale pod wpływem chwili wzięli najmniejszego z miotu szczeniaka niewiadomego pochodzenia i trudno im się dziwić, sama jak widzę te psiaki w kartonach na targu i zastanawiam się, co z nimi zrobią, jak nikt nie kupi, to mam ochotę wziąć wszystkie. Piesek przeżył 9 miesięcy, przez ten władowali w niego mnóstwo czasu, energii i pieniędzy, bo okazało się, że ma pełno jakichś niestworzonych chorób, od zaburzeń po padaczkę. Na co dzień był normalny, bawił się nawet z moim labradorem, ale czasami zdarzały mu się ataki, dostawał drgawek etc. Pewnej nocy poderwał się, szczeknął i padł.  🤔 Ale miał szczęście, bo trafił do ludzi, którzy bardzo go kochali i walczyli o jego zdrowie. Niedługo po nim kupili kolejnego yorka, już z hodowli, z papierami, przepięknego i jakoś dzięki niemu przeboleli stratę pierwszego. Może spróbuj jakoś przekonać tatę, pojedźcie do schroniska i weźcie jakiegoś biedaka, w końcu jest zima i takie psy tylko czekają na ciepły dom.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
26 grudnia 2010 08:21
Aga ja widzę, że Ty masz dokładnie to samo co ja.
Kupno kolejnego psa nie każdemu przyniesie ulgę. Ja szybko podjęłam decyzję, po jakiś 3 dniach, że będzie pies. Zanim pies się pojawił minęły 2 miesiące. Był to najdłuższe dwa miesiące w moim życiu, masakra. Wszystkie moje przyzwyczajenia, odruchy, nie mogłam sobie miejsca znaleźć. I miałam właśnie tak, że niby chce psa, a jednak coś mnie powstrzymywało. Byłam nawet w schronisku. Jeszcze dziewczyny tu się zastanawiały dlaczego mam taki duży rozrzut jeśli chodzi o wybór rasy. Przyszedł taki dzień, że zobaczyłam Bulinę i ona musiała być moja. Co z tego, że 320km od mojego domu, co z tego, że  na miejscu skasowaliśmy auto. 😉
Natomiast mój kolega stracił psa i powiedział, że absolutnie nigdy więcej żadnego i od dwóch lat trzyma się tego.
Ja się zaczęłam zastanawiać nad jakimś Owczarkiem Niemieckim. Kilka dni przed śmiercią blabka rodzice zabronili mi z nim wychodzić po zmierzchu, bo się bali, że coś mi się stanie. A taki pies niestety, nie obronił by mnie, gdyby ktoś chciał mnie zaatakować. A chodziłam sama po lasach, polach, po ciemku czasami.
Z owczarkiem pewnie też by się o mnie bali, ale nie aż tak. W końcu, to są psy, które nie pozwalają skrzywdzić właściciela, bronią zawsze..
Ale z drugiej strony wiem, że kiedy ja wyjadę na studia (październik), z psem nikt by na spacery nie wychodził (mooże raz na jakiś czas), ewentualnie bawili by się z nim na podwórku, czy wpuścili by do domu czasem. A taki pies potrzebuje uwagi i wiele poświęconego czasu. Dodatkowo, jeśli ja bym go od początku 'szkoliła' i bym z nim spędzała tyle czasu, co z blabkiem, tęsknił by strasznie, gdybym wyjechała.. Ta rasa podobno strasznie się do przewodnika przywiązuje.
Ciężka decyzja.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
26 grudnia 2010 12:06
Może lepiej kup sobie gaz pieprzowy niż psa do obrony.


Turbo-świnka
.. No dobra, nie taka turbo..
Gaz pieprzowy raczej się ze mną nie zaprzyjaźni.
A dla mnie to trochę egoistyczne

Bo co? Kupisz szczeniaka nie będzie miał jeszcze roku jak wyjedziesz...kto się nim zajmie? Tak wiem - Rodzice będą karmić i wypuszczać na ogród...ale co ze spacerami, które są niezbędne do zdrowia psychicznego psa, nie mówiąc o wymyślaniu sposobów na rozładowanie energii, zresztą w przypadku ON-ka żeby faktycznie swoją posturą odstraszał to też co najmniej rok półtorej musiałabyś odczekać zanim nabierze wzrostu i masy. Ponadto żeby faktycznie bronił to szkolenie obronne się kłania a zanim na to szkolenie pies pójdzie musi osiągnąć dojrzałość psychiczną czyli w przypadku ON-ków w wieku 1,5 - 2 lat.
Wiem bo byłam właścicielką ON-ka, kupionego gdy byłam w 2giej klasie liceum (jeszcze licea były wtedy 4letnie). Jak wyjeżdżałam na studia pies miał 3.5 roku. Cierpieliśmy oboje - bo i on tęsknił i ja. Przyjeżdżałam raz na dwa tyg
spacery przestały być przyjemnością - bo wychodził wtedy kiedy ja przyjeżdżałam czyli dwa - trzy razy na 2 tyg ( mamy ogród) i ciągnął niemiłosiernie bo wszystko musiał obwąchać - latał jak głupi - co zresztą mnie nie dziwiło.  Temperowanie nie miało sensu - bo co wypracowałabym w te dwa dni to przez dwa tyg zapominał i takie błędne koło.
Także dobrze JARA prawi noś gaz pieprzowy przy sobie - lecz wnioskuję z wcześniejszego wpisu że po lesie chodziłaś tylko na spacer z psem. Teraz nie masz psa i Rodzice nie muszą się martwić.
Wiem, ze jest pusto bez psa - znam doskonale to uczucie. Mi samej brakuje bardzo psa ale jestem na tyle odpowiedzialną osobą i mając świadomość, że nie jestem w stanie zapewnić optymalnych warunków psu po prostu by tylko zaspokoić własną zachciankę - psa nie kupuję, czy też nie przygarniam. Potrzebę posiadania żywego zwierzęcia obok siebie i opiekowania się nim zaspokoiłam zastępując psa kotem a ściślej dwoma kotami by sobie nawzajem dotrzymywały towarzystwa.
Także zastanów się mocno nad braniem psa skoro i tak za 10 miesięcy będziesz gościem w domu
JARA uwielbiam Twjego psiaka  😍 Kiedyś będę miała albo bulka albo dobka  💘
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
26 grudnia 2010 13:51
Ja nie uznaję czegoś takiego jak: kupuję psa żeby mnie bronił. Domowe sposoby szkolenia obrony niestety najczęściej sprawiają, że pies nie jest w stanie funkcjonować z innymi zwierzętami lub prędzej czy później odwraca się przeciwko właścicielowi.
Chyba, że masz w planie pójść na kurs obrony, ale to długa i żmudna praca, wymaga ogrom czasu i według mnie nie nadaje się dla każdego psa i każdego właściciela. Chyba, że pies ma tylko wyglądać jak groźny..
Jestem przeciwna kupowaniu psa jeśli powodem jest obrona. Kończy się to później tak jak ostatnio na forum o bullach: kobieta mieszka w Belgii i kupiła bulteriera żeby ją bronił, bo według niej jest tam zróżnicowane społeczeństwo. Sprawy nie przemyślała, o rasie zapewne nie przeczytała i teraz błaga o pomoc. Psa ma miesiąc, szczeniak ma 4 miesiące i ją gryzie, chce oddać do poprzedniego właściciela, bo nie może sobie poradzić.

Sama piszesz, że nie będziesz miała czasu, a ON ruchu potrzebuje.

W bloku obok widzę, że kupili sobie owczarka australijskiego. Kupili dla swojego syna i podejrzewam, że za nie małe pieniądze. Przecież to są takie wesołe, rodzinne psy, które wymagają ogrom ruchu i pracy. Widzę, że pies jednak strachliwy i na maksa zamknięty w sobie, podobnie jak chłopak. Psu zabraniają wąchać, bawić się itd
Kolejny nieprzemyślany zakup.
Chciałabym aby wszyscy ludzie z okolic MYsłowic zajrzeli w tego linka:
http://www.facebook.com/event.php?eid=121586941242438
Jest to ogromna prośba do wszystkich okolicznych mieszkańców, zaginął pies koleżanki, od 22.12 nie ma go w domu, do teraz nikt zaginionej suki nie widział i nadal szukamy.
Jeżeli ktoś wie cokolwiek, to ogromnie proszę o informacje...
Nie, nie chodzi mi o to, żeby był agresywny wobec innych! Po postu miałby wyglądać groźnie. Ludzie boją się owczarków zazwyczaj.. Blabek, jak podbiegał do wszystkich machając ogonem i skacząc z radości, raczej takich pozorów nie stwarzał.
Ja bym miała czas dla niego. Tylko nie wiem dokładnie, co później. Nie wiem jeszcze, czy dostanę się do tej szkoły, do której bym chciała, nie wiem, gdzie bym mieszkała, nie wiem, czy bym mogła go ze sobą zabrać..
Moi przyszli sąsiedzi to właśnie przykład takich ludzi, którzy zupełnie nie przemyśleli zakupu psa. Była moda na labradory, to go sobie sprawili, a teraz sunia mieszka cały rok na dworze, nawet nie wiem, czy ma budę. Nikt się z nią nie bawi, nikt nie głaszcze. No ale mają labradora, tak jak wszyscy inni.  👿
Tak z innej beczki: jestem sobie u babci (jak zwykle w święta, długie weekendy etc.) i obserwuję wpływ mojego psa na dziadka. Zazwyczaj tylko siedzi w domu, przez telewizorem albo nad gazetą, zasypia na siedząco, a jak jest pies, to robi się nagle o 10 lat młodszy. Wychodzą na spacer 3, 4 razy dziennie i nie ma ich od 30 minut do godziny, dziadek od razu lepiej wygląda, lepiej się czuje. Jakiś czas temu sam się nam do tego przyznał. Pies daje mu motywację do wyjścia z domu i pójścia np. do parku, czego sam by nie zrobił. Niby taki zwykły zwierzak, a ile dobrego robi.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
26 grudnia 2010 15:09
Wróciłam jakiś czas temu ze spaceru widziałam, że w bloku obok ludzie wietrzyli owczarka niemieckiego na balkonie.
Jak on niemiłosiernie ujadał, przez balkon chciał wyskoczyć. Okna plastikowe to w sumie ujadania psa nie słychać.
Agniecha zauważ, że sama piszesz iż nic nie wiesz...może wstrzymaj się z decyzją o psie na jakieś pół roku - bo na pewno jakoś w lecie sie sytuacja wyklaruje - tzn czy dostałaś się do tej konkretnej szkoły, zorientujesz się jak z warunkami mieszkaniowymi itp.
Wiem, że może to być trudne ale w tak niepewnej sytuacji życiowej nie bawiłabym się w egoizm 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się