Kącik ŁODZIANINA (Łodzianie, Łódź i okolice)

a podobno Gajewniki sie zwijaja ?  🤔
Naciau co  masz na myśli mówiąc,że się zwijają ?  mam nadzieje,ze nie..
tak tylko slyszalam, dlatego sie tutaj zapytalam  😉
niemożliwe żeby się zwijali. i co z tymi wszystkimi budynkami, padokami itd? Na stronie jest tylko info o żałobie ale nic więcej nie piszą. Sądzę, że byłoby o tym głośno gdyby się zamykali.
Gniadoszka   Przyjaciel to mało ... to członek rodziny ...
13 stycznia 2011 20:43
Ooo, faktycznie, a co się stało?
ikarina ... mądrze gadasz 🙂 Ale mam prośbę - jak widać siedzisz już trochę w UK, więc naświetl proszę wszystkim jakie są realia nabywania i utrzymywania tam koni. Bo funkcjonowanie stajni już elegancko opisałaś 🙂 Ja napiszę coś od siebie.
Mam znajomych, którzy od 6 lat siedzą w Anglii, mają dobre, stałe prace i naprawdę dobrze zarabiają. Co drugi weekend oboje jeżdżą za miasto do stajni (rekreacja + skoki), bo mimo wszystko niestety nie stać ich, aby robić to częściej. Obsługę stajenną chwalą sobie bardzo, ponieważ jest to wykwalifikowana ekipa, która pomoże, doradzi, podpowie i nauczy. Marzą o własnych koniach, ale z tego, co mówili, to kupno jak kupno, ale utrzymanie tam własnych wierzchowców, to jest dopiero wyczyn finansowy. Tam mieć swojego konia, to jest ogromny prestiż, ale też mega odpowiedzialność. Nie ma tak, że bogaci rodzice kupią swojej kofffanej córuni 2 letniego qnisia, a ona będzie sobie na nim jeździła, jak będzie chciała, bo przecież jest jej i nikomu nic do tego. Jak jest odrobaczanie, czy szczepienie, to nie jest tak, że każdy sobie sam to załatwia i jak to u nas bywa - jeden odrobaczy i zaszczepi, a drugi powie "a po co?". Jest to narzucane odgórnie, załatwia to właściciel stajni i każdy bez wyjątku musi się do tego dostosować. Wszystkie konie czy to prywatne czy nie, są wyczyszczone na błysk, każdy po kolei przy wyprowadzaniu na wybieg i sprowadzaniu z niego jest dokładnie oglądany, ma myte nogi, zakładane ochraniacze (jeśli właściciel sobie tego życzy). Na każdym boksie wisi tabliczka z zaleceniami właściciela odnośnie jego konia (ile i jakie jedzenie, czy ma mieć zakładane ochraniacze, czy ma być lonżowany, czy mają być robione jakieś inne zabiegi, np. pielęgnacyjne). I to jest już wszystko w cenie, a nie za dodatkową opłatą.
A jeśli o rekreację chodzi, to i styczność z koniem jest tam dużo większa. Taki rekreant przyjeżdżając do stajni poznaje konia, czyści go, ubiera, potem jeździ, a po jeździe myje nogi, rozbiera, znowu czyści, wstawia do boksu i zostawia po sobie kilo marchewek. I to moim zdaniem jest prawdziwa "nauka jazdy i obcowania z koniem", a nie tak, jak w większości przypadków jest u nas "nauka jazdy", czyli klient dostaje osiodłanego konia, usadzi dupsko, potelepie się po ujeżdżali albo w terenie, a potem zsiądzie na placu, poklepie po szyi i heja do domu.
Również każda stajnia, w której prowadzona jest rekreacja i hotel dla koni musi spełniać pewne wymogi – odpowiednia wielkość boksów, ilość zielonych pastwisk, zapewnienie miejsca do jazdy zarówno latem, jak i zimą. Brak umów, czy niezgłoszona prowadzona działalność? To wielkie ryzyko, grożące natychmiastowym zamknięciem takiej stajni i ogromnymi karami.

ikarina, jeśli coś wygląda inaczej, to sprostuj proszę i wyprowadź mnie z błędu  :kwiatek:



Z nabywaniem konia to u nas jest specyficznie, bo szefowa najczęsciej kupuje z Irlandii (dużo taniej). Jeśli chodzi o utrzymanie - to bywa różnie. Widywałam rachunki za naszą stajnię na 1200 funtów za miesiąc ( full - wypas pakiet -  trening konia, 1 start na zawodach, dodatkowa mieszanka energetyczna do jedzenia itp). Jednak, kiedy się zapytałam, ile ja, jako pracownik musiałabym zapłacic za konia, gdybym trzymała go u nas, to szefostwo mi krzyknęło 70 funtów za tydzień, co na angielskie realia nie jest aż taką tragedią.

W naszej stajni dla rekreantów kontakt z koniem jest bardzo ograniczony. Praktycznie nie wolno im wejśc do budynku stajni. Tłumaczy się to przepisami BHP, ale jest tak również dlatego, że mamy kilku "gryzoni" i już mi się zdarzyło, że miałam zębiska tuż przed twarzą... nie chcemy, by komuś stała się krzywda. Poza tym, mieliśmy już jeden najazd RSPCA, bo komuś "życzliwemu" się wydawało, że koń został przez nas zagłodzony (to był folblut dobiero co wykupiony od kogoś innego, wiadomo, jak to folbluty wyglądają, poza tym, staraliśmy się go nieco utuczyc, ale koń nie przytyje przecież w tydzień) Nie chcemy, by się to znowu stało.

Jeśli chodzi o różne regulacje, to w UK istnieje coś, czego brakuje w PL. Wszystkie stajnie rekreacyjne są zrzeszone, a stajnie niezrzeszone, to po prostu stajnie nielegalne. Owe stajnie co roku są sprawdzane przez inspektorów. Mówię wam, jak taki inspektor się pojawi, to fruwa wszystko - wszystkie siodła leżą do góry nogami, czy przypadkiem jakiś gwóźdź nie wystaje, albo terlica nie złamana, boksy są oglądane z każdej strony, czy wystarczająco duże i jasne, czy grzyba nie ma, czy wystarczająca ilośc ściółki, wszystkie konie są oglądane, czy obtarc od siodeł nie ma, czy kulawe, czy zdrowe, czy mają grudę, padoki - czy nie ma klamotów, czy ogrodzenie bezpieczne... i tak dalej i tak dalej.

Mam nadzieję, że wystardzająco odpowiedziałam na pytanie. 😉
Ooo, faktycznie, a co się stało?


nie mam pojęcia, tylko mała informacja na stronie.
jeśli mam dobre informacje to przed zawodami dnia 4-5 grudnia 2010r. zmarła żona właściciela Gajewnik. i dlatego póki co nie odbywają się żadne zawody i jest żałoba w tamtejszej stajni.
Korzystając z czasu karnawału życzymy WSZYSTKIM jak najmniej problemów w 2011 roku. W imieniu własnym  i perfidnego konia potwora 😀 który to we własnej osobie załącza się do życzeń
dzieki  :kwiatek: a fotka do szmatocholikow  😁
Gniadoszka   Przyjaciel to mało ... to członek rodziny ...
13 stycznia 2011 23:56
ikarina wystarczająco wystarczająco 🙂 Chociaż widzisz z moich informacji wynika, że rekreanci mają właśnie duży dostęp do koni przed i po jeździe - oczywiście w asyście pracownika stajni. Ale pewnie co stajnia, to inny obyczaj i zasady właścicieli, więc tym mogą się różnić.
Takie inspekcje to dobra rzecz moim zdaniem. Może kiedyś i w PL się tego doczekamy 😉 Oby ...

jaszczur64 super fota 🙂 I również wszystkiego dobrego dla wszystkich :kwiatek:
Gnadoszka, ale w Pl tez tak jest, moze nie we wszytskich stajniach moze nie w tych duzych, ale naprawde, uczą ubierac konia, ja jak sie uczylam, to mialam raz pokazane co jest co, a potem juz musialam sama, jak juz ubralam i zabralam konia na ujezdzalnie to ewentualnie błedy korygowane były przez instruktorów.
Ale była to mała stajnia. A i tak się zdazało ze sie wsiaadało zaraz po kimś.
Ja osobiscie uczę ludzi, ubierania, nazewnictwa, czyszcenia, ale tez zdaza sie ze ktos wsiadze po kims i wtedy zostaje mu tylko rozebranie i własnie mycie nóg.
Ja też w Polsce wszystko musiałam sama robić w rekreacji. Czyszczenie, siodłanie - nikt mnie w tym nie wyręczał. Nawet mi się dostawał OPR za słomę w ogonie, albo żel, który notorycznie zakładałam "tył na przód" 😁
Boże, stare dzieje, kiedy to było 😉
Ja się ciesze, że nigdy nie trafiłam do rekreacji i jakimś dziwnym trafem zaczęłam swoją przygodę jeździecką w prywatnej stajni u faceta, który kiedyś był zawodnikiem. Później zdarzali się gorsi i lepsi instruktorzy, ale w szkółce nigdy nie jeździłam. Później już trafiłam do trenerów i powoli uczyłam się na czym polega jeździectwo. Od początku sama ubierałam, czyściłam konia nawet kiedy byłam jeszcze podlotkiem. Dlatego ja wychodzę z założenia, że można zacząć jeździć konno niekoniecznie korzystając z usług rekreacji i chyba z korzyścią zarówno dla jeźdźca jak i dla koni.

Z jedyną szkółką miałam do czynienia w SO Książ na obozie jeździeckim. Miałam może z 13 lat i pamiętam, że była to prawdziwa szkoła przetrwania - jazda na ogierach i klaczach śląskich  😁 można by było sporo opowiadać o tym 😉
avero_2, to ty wielka szczęściara jesteś.
To po części był przypadek i też trochę fart 😉 Oczywiście po drodze trafiłam też do pseudo instruktora, ale na szczęście krótko to trwało.
A co to za pseudo instruktor? (może być PW)
Gniadoszka   Przyjaciel to mało ... to członek rodziny ...
14 stycznia 2011 15:16
avero_2, czyżby to ten w tej stajni, gdzie miałyśmy okazję obcować ze sobą i naszymi końmi przez kilka dobrych lat?  🤣 🥂
Gniadoszka, tak dokladnie ten  😁
avero_2 byłaś w Książu? Ja też ja też 😀 to chyba najfajniejsze i najbardziej ekstremalne dwa tygodnie w siodle. na jakich koniach jeździłaś? Bo ja też miałam z 13 lat wiec byłyśmy podobnie, kojarzysz Nomena, Irysa, Hutora, Sabinę?
Kejsa, ja pamiętam Łotwę, Chochlę... dlatego, że miały dziwne imiona i chyba jeszcze Szacha 😉 mnóstwo było fajnych koni, ale niestety teraz nie mogę sobie przypomnieć. Ja pamiętam, że non stop ktoś spadał i koń uciekał do stajni. Ale ja ani razu nie spadłam! 😎 a jeździłaś w SZPALERZE?
Gniadoszka   Przyjaciel to mało ... to członek rodziny ...
15 stycznia 2011 15:33
avero_2, instruktor z niego, jak instruktor  🥂  Ale ja osobiście fajnie wspominam tamte czasy. Dużo się działo, sporo ludzi się przewijało, no i człowiek jeszcze wtedy taki jakiś beztroski był  😁 Natomiast swojego odejścia nie żałuję do dziś, chociaż mogło się ono odbyć mimo wszystko w nieco milszej atmosferze (bez ogromnej awantury)  🤣 Ale cóż ... życie  😎
Wiem, że Ewela z Janosikiem jeszcze jakiś czas tam u niego stała (po przenosinach ze Strykowa), podobno ekipa się bardzo zmieniła i zaczęło być nawet całkiem przyzwoicie. Jednak każdego chyba by zmęczyło obiecywanie tej przyszłej niedoszłej hali  🤣 Więc w sumie nie dziwne, że przeniosła się do Smolisa ... chociaż po tym, co piszecie, to sama wątpię, czy ten wybór był akurat do końca słuszny 😉
Gniadoszka, ja za wiele nie pamietam z tamtym czasow bo bylam wtedy malym smarkiem i chodzilam do szkoly podstawowej  😁 Sentymentu do tego miejsca nie mam, bo w pamieci utkwilo mi ciagle podbieranie sprzetu, a nawet zdarzalo sie, ze i konia. Wlasnie po powrocie z Ksiaza zajarzylam, ze moje konie sa po prostu chude i rodzice zdecydowali wtedy, ze sie zwijamy. Ja zaluje tylko, ze tak pozno podjeli taka dycyzje. Osobiscie nikomu nie polecilabym tego miejsca. Choc teraz moze faktycznie cos sie zmienilo, ale ja nie zamierzam tego juz nigdy sprawdzac 😉
kermit   Horses horses everywhere ..
16 stycznia 2011 17:33
No i jakie wrażenia po Bogusławicach ? Jakieś zdjęcia czy informacje dziewczyny ??  👀
sei   . let's grow old together & die at the same time .
16 stycznia 2011 21:01
ja niestety nie zostałam do końca. widziałam kuce i małopolaki 🙂 zdjęć w sumie nie mam bo ciemno. jutro zobaczę czy poglądowo da się coś wybrać. Karla robiła zdjęcia i artykuł też w śk będzie 🙂
Bogusławice rulezz,  bardzo db  przygotowane ogiery, super  atmosfera, bylo sporo niedociagniec w spikerce rodowodowej i... Czesia😉 fajnie by było jakby na przyszły raz wziąc kogoś typu Jończyk czy Kuchejda. Emetyt best in show- co jest moim zdaniem trafnym werdyktem, wśród małopolaków zachwycał Sentender mimo wpadki na skokach luzem, ale jak już gibnął 😲.Fajnie było zobaczyć stawkę synów Emetyta. Szkoda, że stawka wlkp tak nieliczna, acz  ISSOS podoba mi się coraz bardziej. Zupełnie nie przypadły mi do gustu konie kolorowe, jeden w sumie jakoś tak zapadł mi w pamięć, bodajże ze Stajni Zbyszko. Imequyl i Qulester są klasą samą w sobie więc nie trzeba się rozpływać. Kucyki słodkie sierściuszki, niesamowity hucuł- bardzo, bardzo mi się podobał zarówno eksterierowo jak i ruchowo.
Wszystko uzpełnił tłum widzów, ledwo się zmieścił na dole, również antresola była zapełniona- to cieszy, bo wprew opiniom niektórych "hodofcof" niedziela to zły  termin, weekend to zły termin i w ogóle po co komu na co🙂
Cieszę się, że mamy Bogusławice i grupę młodych hodowców, którym coś się chcę🙂
Ja niestety nie dotarłam ugrzęzłam w Wa-wie w przygotowaniach do sesji.  🙇
Balajlama ale masz cudnego źrebola w avatarze🙂
Są już gdzieś w necie fotki z Bogusławic? bo nie mogę sie już doczekać.
jak myślicie jakies zawody w ujezdzeniu w łodzi bedą w tym roku?nawet towarzyskie,ktos ma jakies info?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się