Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi

Jak to mówią, każda potwora znajdzie swojego amatora 😀
albo nie to ładne, co ładne, lecz to, co się komu podoba  😉
Na samym początku witam serdecznie, jako, że to mój pierwszy post na forum, które nota bene jest skarbnicą wiedzy dla mnie  :kwiatek:

natomiast, co do tematu. Sama jestem na etapie wybory, poszukiwania konia. Nie jestem sportowcem, i nie szukam konia do sportu. Chcę koninę z jakimiś tam możliwościami, ale nie potrzebuje championa. Tyle, że znalezienie przyzwoitego konia do rekreacji-na średnio zaawansowanym poziomie, graniczy z cudem.
Dwie skrajności, albo chabety od rolnika, albo konie szykowane do wysokiego sportu.

Dość istotną kwestią jest cena takiego kopytnego, no ale litości, nie mogę sobie pozwolić na kupno konia za 40tys. Z resztą jaki by to miało cel, poza samym "mieniem" takiego  stwora? Wiem, że ja tego potencjału nie wykorzystam.
Natomiast szukając konia do rekreacji, spotykam się z ofertami, naprawdę zmęczonymi życiem, zajechanymi, zaniedbanymi, często tez końmi, które same potrzebują sporo pracy. Jakaś dziwna tendencja nazywania "profesorem" konia 5letniego, który sam umie tyle co ja albo jeszcze mniej. Chciała bym się jeździecko rozwinąć, ale nie umiem sobie materiału na nauczyciela znaleźć, albo takowy nie istnieje  👀

Pomijając już kolejne skrajności pt. "moje konie sprzedaje tylko do sportu", albo wprost przeciwnie " moje konie to tylko do kochania".
Przeraża mnie brak uczciwego sprzedawcy, który naprawdę wie co sprzedaje.

Kolejny kwiatek-koń naprawdę ciekawy, 8 letni, fajnie robiony, z głową. Wiadomo daleko jeszcze do perfekcji, ale tu już było nad czym myśleć. Sprawa dograna w 90%. Jedziemy z pieniędzmi i bukmanką. A tu wielkie zdziwienie właścicielki, że ja konia chce przenieść do innego pensjonatu. Naprawdę nie wiem, czy miała bym zaufanie zostawić konia tam gdzie stał, jako, że właścicielka pensjonatu i ówczesna właścicielka konia w bardzo dobrej komitywie były.  Nie jestem pewna, czy konisko było by użytkowane li tylko przeze mnie, no i oczywiście, kwestia emocjonalna- ja zawsze była by ta druga.
oczywiście do zakupu nie doszło.

Nie wiem czy to ja mam tak wysokie wymagania, czy naprawdę skazana jestem na konia "od pługa", jako, że nie zapewnię mu regularnych treningów 5 dni w tyg plus solarium i basenu. A tylko ta nieszczęsną pracę z amatorką na poziomie rekreacji... 🤔

no, musiałam się trochę wyżalić, ale naprawdę nie rozumiem działania tego naszego polskiego rynku końskiego...
kujka   new better life mode: on
25 lutego 2011 15:58
Kaha, to napisz jakiego konia szukasz konkretnie - wiek, wzrost, stopien wyszkolenia, cena.
Kaha, jakbym o sobie czytała  😲 😀
Wiek sprawa drugorzędna myślę ze od 8-14 lat. Koń, który już coś umie, poprawnie pracuje, który będzie dla mnie nauczycielem-pomijając oczywiście trenera. Wybaczy błędy, a przy okazji da możliwość nauki.
Wzrost- ja jestem osobą dość wysoką 172cm, dobrze się czuję na koniach większych, to 160-170cm to takie optimum.
Wiem, że to mało konkretne, ale trudno mi powiedzieć klasa L, P, N tylko i wyłącznie, 165 cm i ani milimetra różnicy i najlepiej jeszcze czarny w kropki bordo. Bo wiem, że to nierealne. Zdecydowanie bardziej zależy mi na dresiarstwie- skorki traktuję jako ewentualna rozrywkę, ale jakoś nadal uważam, że to za wysokie progi-przynajmniej na razie.

No i oczywiście cena 15 tys jest zdecydowanie górną granicą. Papier jako taki nie jest dla mnie ważny, w sensie czy to Małopolak, Ślązak, czy NN.
Jestem realistką i wiem, że coś za coś i albo albo. No ale litości, nie chce mi się wierzyć, że to nierealne i ze moje oczekiwania są jakieś super wygórowane...
kujka   new better life mode: on
25 lutego 2011 16:24
Kaha, takich koni szuka duzo ludzi - to jest 1 problem.
po 2 - jesli konia sie porzadnie robi do klasy N to najczesciej po to, zeby isc z nim wyzej (znaczy z przeznaczeniem do sportu), albo ktos robi to dla siebie (a niewielu ludzi juz takie konie trzymane i robione dla siebie chce sprzedac - to sa konie wiekszosci voltowiczow na przyklad). dlatego ciezko jest znalezc takiego konia niestety. zwlaszcza ze jak sie taki trafi, to najczesciej szybko sie sprzedaje znajomym blizszym lub dalszym...
oczywiscie jest grupa takich koni, ktore sie robi zeby je sprzedac no ale wtedy czesto zdarza sie ze te 15 tys to nie robi szalu...

teraz akurat mam wrazenie ze sporo koni sie sprzedaje wiec mam nadzieje ze niedlugo Wasze poszukiwania skoncza sie pomyslnie 😉
lostak   raagaguję tylko na Domi
25 lutego 2011 16:33
Kaha,
ostatnio mocno sie naogladalam, szukajac konia dla klienta.  chyba jest jeden, ktorego moge ci z czystym sumieniem polecic, a spelnia twoje wymagania.  odezwij sie do mnie na PW.
kujka-no niestety boleśnie się o tym przekonałam.  Oczywiście zdaje sobie sprawę, że w sumie nie licząc losowych wypadków nikt mi konia zrobionego do Nki nie sprzeda za 15 tys. I to nie o to chodzi nawet, zadowoliła bym się Lką( :icon_rolleyes🙂 byle by to było uczciwie wypracowane, a nie 4latek chodzący 2 lata pod siodłem, albo koń z fajnym papierem nie umiejący nawet poprawnie w kłusie się ruszać. A o jakiejkolwiek sensownej pracy w ogole nie ma mowy, no ale super rodzice, taki papier, nic tylko kryć i kasę robić  🤔wirek:
Nie wiem czy to ja mam takie kulawe szczęście, że wiecznie do czynienia mam z takimi skrajnościami.
Zostanie mi kupienie surowizny i robienie samodzielnie- ale tu obawiam się, że to niezbyt dobra decyzja. Jako, że nie bardzo wiem, czy w ogole czegokolwiek potrafiła bym takiego kopytnego nauczyć. Tak czy inaczej szukamy 😉
ja się z kupnem konia miotam już parę lat, tyle, że wcześniej było to mało przemyślane, a teraz już jest nieco dojrzalsza decyzja. ale męczy mnie to strasznie, bo przez te wszystkie lata, kiedy wydawało mi się nierealne spełnienie tego marzenia, obecnie zakup konia urósł do rangi niebywałego problemu, decyzji, której się panicznie boję.. może najpierw powinnam iść do psychologa, a nie szukać konia.
ost. byłam już przekonana w 98%, nic tylko jechać, kupować i pakować do przyczepy. i nagle naszło mnie 100 tys. wątpliwości i stchórzyłam i do tej pory się gryzę z myślami czy dobrze zrobiłam..
chciałabym mieć taką łatwość w podejmowaniu decyzji, że jadę oglądam, kupuję. a ja, panika i panika, a potem płacz i żałowanie. i tak w koło Macieju.
chyba powinnam sobie kupić bojownika.
miałam jednego, 3 lata ze mną był, był tresowany i wyskakiwał z wody, jak trzymałam kawałek "bojownikowego" płatka na wodą i pożerał. raz nawet upolował drozofilę melanogaster, to był dopiero gagatek.. ale płakałam, jak odchodził  🙁
ja osobiście dojrzewałam do decyzji lat 8. W końcu doszliśmy do wniosku, że szkółka już nic więcej mi nie da. Dzierżawiłam koninę, współ-dzierżawiłam, no ale to tez nie to...
W końcu decyzja zapadła są fundusze, ino konia nie ma, ale (tfu tfu odpukać-lostak dziękuję, kopytny urzekający) o ile wszystko uda się pomyślnie załatwić, to być może znalazłam tego właściwego. Oczywiście wszystko się okaże w praniu-czyt. na spotkaniu.

Niemniej jednak uważam, że takiej decyzji pod wpływem emocji podejmować się nie powinno(tyle, że rozum swoje, serce swoje 😀iabeł🙂.
Ja jestem technicznie na konia gotowa-pensjonat wstępnie umówiony, sprzęt zakupiony, wet ustalony. Zatem do dzieła 🏇
hehe, w takim razie trzymam kciuki  😉

ja się chyba wybiorę do tego psychologa, a potem na saksy, a potem z workiem pieniędzy będę mogła przebierać  😁 no, chyba, że w DE spadnie mi z nieba jakiś cudokoń  🥂
edzia69   Kolorowe jest piękne!
25 lutego 2011 18:25
jesli konia sie porzadnie robi do klasy N to najczesciej po to, zeby isc z nim wyzej (znaczy z przeznaczeniem do sportu), albo ktos robi to dla siebie (a niewielu ludzi juz takie konie trzymane i robione dla siebie chce sprzedac - to sa konie wiekszosci voltowiczow na przyklad).

no całkowicie offtopując to megalomania na volcie doszła do gór szczytu.
A co bym w łeb za bardzo nie dostała to hit z ostatnich dni.
Pan chciał zakupić od nas ogiera z licencją za 1450 zł. Ja wiem,że chodzi o kuca, ale ratunku!!!
kujka   new better life mode: on
25 lutego 2011 18:32
edzia69, nie chodzilo mi o to ze konie wiekszosci voltowiczow sa zrobione do Nki, ale wiekszosc voltowiczow ze swoimi konmi trenuje i rozwija swoje konie nie po to, by je sprzedac, tylko po to zeby miec z nich radoche.  laduja w nie kase i litry potu pomimo tego ze na olimpiade nigdy nie pojada. megalomania? czemu?
ja uważam to za zdrowe podejście. Dbać o to co się ma. Dla mnie taka norma. Pomimo tego, że w moim domu same kundle i znajdy, to pracujemy nad zachowaniem i wychowaniem takiego stwora-pomimo, że na żadnej wystawie nie zagościmy. Chciała bym, żeby to był ogólno pojęty standard, a nie megalomania. Tak czy siak, mam nadzieję, że już niedługo będę się cieszyć swoim kopytnym 😀iabeł:
edzia69   Kolorowe jest piękne!
25 lutego 2011 19:18
Kujka
tak całkiem żartem to napisałam.
Jednak. Spójrz na to co napisałaś jeszcze raz i postaraj się spojrzeć na to zdanie jako osoba, która nie zna ogólnie tego forum i zobacz jak to wygląda pociesznie.
Witam,
Chciałabym prosić o poradę w sprawie pierwokupu konia - zapisane w umowie.

Rok temu sprzedałam jednego z moich  koni - wykupiłam je od pana,który przeznaczył je na mięso. W umowie zaznaczyłam prawo pierwokupu za określoną cenę.

Pod koniec stycznia zaczęły do mnie docierać informacje,że koń nie spełnia oczekiwań właściciela i jest do zwrotu. Pojechałam, dogadałam się z Panem,że załatwię pieniądze i przewóz i odezwę się. Miałam zabrać konia w zeszłym tygodniu ale z przyczyn ode mnie niezależnych o czym Pana poinformowałam nie mogłam . Po informacji zwrotnej,że utrzymanie konia kosztuje tyle a tyle zgodnie z sugestią Pana zaoferowałam,że zapłacę za pensjonat do kolejnej niedzieli.  Pan wyraził zgodę chociaż napisał,że ma kupca a ja zaoszczędziłabym pieniądze.

Dodam,że Pan nie odbiera telefonu tylko pisze maile i smsy. Właśnie dostałam taki,że koń zostanie sprzedany w poniedziałek komuś innemu, kto jak mniemam dał więcej.

I co w tej sytuacji robić?

Rozmawiałam z potencjalnym kupcem i wiem,że kupuje konia aby go podszkolić i sprzedać za wyższą cenę.

Witam
Niedawno kupiłam swojego drugiego konia 😀 do rekreacji ujeżdżonego na poziomie P. Muszę przyznać, że tym razem trafiłam na uczciwego i  profesjonalnego Sprzedawcę, który nie potraktował mnie wg częstego schematu "płacisz i kupujesz albo spadaj", ale dokładnie przeanalizował moje potrzeby i zgodził się nawet na miesięczny okres próbny (dzierżawa z przeniesiem konia do innej stajni), w którym mogłam konia przebadać, sprawdzić jak się zachowuje w transporcie, w nowym miejscu, z innymi końmi i co najważniejsze mogłam wypróbować konia pod siodłem. Dzięki temu ja jestem szczęśliwą posiadaczką zdrowego konia, który spełnia moje oczekiwania a Sprzedawca też jest świadomy, że koń trafił w odpowiednie ręce. Myślę, że takie sytuacje należą do rzadkości, kiedy Kupujący i Sprzedający mają do siebie wzajemne zaufanie i nikt nie próbuje nikomu wcisnąć nic na siłę.

Dodam jeszcze tylko, szukałam konia przez około pół roku, a ogłoszenie o sprzedaży (już mojego) konia znalazłam na Re-volcie  😅 i było tym razem łatwo, sympatycznie i bezstresowo.

Życzę wszystkim Kupującym trafnych wyborów, a Sprzedającym cierpliwości wobec potencjalnych Klientów.

Pozdrawiam serdecznie.
edzia69   Kolorowe jest piękne!
28 lutego 2011 08:47
Ulla
Koń sprzedany, potem nie zapłacony w umówionym terminie, właściciela w tym momencie przestaje obowiązywać zastrzeżenie w umowie.
Moim zdaniem ma pełne prawo do sprzedania go komuś innemu.
Na rzeź nie pójdzie z tego co pisałaś, a że ktoś się poznał na koniu i na nim zarobi. Trudno. Tym razem kto inny, a nie Ty.
Odnośnie handlowania, kiedyś moja miłość - 6 letni folblut skończył swoją wędrówkę po szkółkach u handlarza. Pojechałam go zobaczyć, kasę miałam odłożoną. Wyglądał tak, że anatomi można by się na nim uczyć. Facet nie tylko wykorzystał moje przywiązanie, bo zawołał 2000PLN, gdzie konia pewnie nawet na rzeź by nie przyjęli, ale też ja zaproponowałam że zapłacę mu dodatkowo, jeśli przez parę tygodni go normalnie podkarmi, etc.
PO 2 tygodniach jak już miałam załatwioną stajnię i przewóz; koń wyglądał jeszcze gorzej (ja już tego nie widziałam, ocena ludzi, którzy ze mną przyjechali), był jeszcze chudszy, a ja zapłaciłam te 500 więcej 🤔wirek:
I tak byłam szczęśłiwa, koń z resztą też.
Ostatnio kupując konia facet doliczył sobie ode mnie (ogladać byłam we wtorek, kupiłam w sobotę) dodatkowe pieniądze, bo "dziadek przychodził i ją karmił, no za tydzień wyszło jakoś 100PLN za paszenie",  🤔 
Ta sobie poczytuję...
Całe życie byłam przekonana, że jestem naiwna 🙂 a tu masz...
Jakim cudem zakładacie, że ktoś ma coś robić dla was dobrze? Każdy dba o swój interes.
Wy też powinnyście/niście.
Idealnie jest, gdy korzyści są obopólne, jak w przypadku ewamloda.
Żeby tak było - nikt nie może "być stratny".
edzia69   Kolorowe jest piękne!
03 marca 2011 08:49
Ta sobie poczytuję...
Całe życie byłam przekonana, że jestem naiwna 🙂 a tu masz...
Jakim cudem zakładacie, że ktoś ma coś robić dla was dobrze? Każdy dba o swój interes.
Wy też powinnyście/niście.
Idealnie jest, gdy korzyści są obopólne, jak w przypadku ewamloda.
Żeby tak było - nikt nie może "być stratny".

Słuszna uwaga.
Ja jak czytam to znowu odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że sprzedający, a już na pewno hodowca koni[ nie taki co mu się klaczka na pensjonacie oźrebiła, tylko hodowca] pełni rolę służebną w stosunku do potencjalnych posiadaczy koni, które później trafiają na "salony".
Hodowca ma oddać konia tanio, najlepiej za 2-3 tys zł.
Wymagania w stosunku do konia ogromne.
Zdrowy [normalka], ujeżdżony, spokojny, piękny, zdolny etc, etc...
No i tani ma być!! tani!!!
Aaa i najlepiej, aby transport był za free, no bo przecież jest przyczepa na podwórku to jaki problem dowieźć takiemu kupcowi prosto pod drzwi.Przecież tyle pieniędzy hodowca "zarobił".
Potem trafia taki konik na pensjonat i nagle się okazuje,że za wszystko to co hodowca miał oddać za darmo razem z koniem, czyli jego umiejętności, choćby podstawowe], amortyzacja sprzętu, jakieś pasze , odżywki, szczepienia, odrobaczanie w skali roku kosztuje niebotyczne pieniądze, pomijam tu zupełnie kwestię pensjonatu.
Za każdą pierdółkę trzeba zapłacić i to słono. Potem jeszcze chciałby się konika ubrać i siebie też. Potrzeba 7 zestawów kolorystycznych co najmniej i za modą by się chciało nadążyć [nowa kolekcja nici]....
Oj!
Chyba już sama sobie odpowiedziałam dlaczego hodowcy się pieniądze godziwe nie należą....


no litości dziewczyny.
Wiemy chyba wszyscy, że takie podejście to już skrajnie niedorzeczne jest.  🤔
Bo o ile hodowcą koni nie jestem i nigdy nie będę, to o tyle wiem jak wygląda hodowla psów-oczywiście rodowodowych, co dla wielu ludzi jest już absurdem samym w sobie, no bo przecież nie będą płacić za papier.  dalej ile trzeba kasy i wysiłku przy samym kryciu(i koni zapewne tak samo, co nie?), Ciąża, poród-zagrożenia jakie za tym idą, odchów potomka. Każdy rozsądny i zdrowo myślący człowiek WIE o tym. Albo przynajmniej przypuszcza.

I wydaje mi sie, że tu nie tyle chodzi o kasę samą w sobie, co o to, co za tą kasę dostaniemy. Bo litości, ale zdrowy, spokojny i ujeżdżony to akurat nie są jakieś kosmiczne wymagania, piękny i zdolny to kwestie już sporne, bo co dla jednego piękne dla drugiego niekoniecznie.

także myślę, że taka równowaga i uczciwość dot. zarówno hodowcy-sprzedającego, jak i kupującego. 🙂

ps. halo, ja naiwna byłam, ale szybciutko mnie z tego wyleczyły realia z jakimi się zetknęłam. Niemniej jednak nadal mogę marzyć o takiej utopii, gdzie wszystkie konie ach i och i ceny przystępne  😀iabeł:
edzia69   Kolorowe jest piękne!
03 marca 2011 11:19
Kaha
To co napisałam nie jest niedorzeczne.Niestety.
Napisałam na podstawie codziennych rozmów z klientami, mam wystawionych kilkanaście koni/kuców i  taka postawa kupujących jest dla mnie codziennością.
Przykład z dziś. Kucyk, ogierek wystawiony za słownie tysiąc czterysta pięćdziesiąt złotych, prześliczny karo srokaty.
Facet pyta czy on ma pełne pochodzenie i licencję hodowlaną.Czy chodzi pod siodłem i z zaprzęgu.
Takich opowieści mogłam mnożyć i dzielić.
Tylko po co, to i tak niczego nie zmieni.
hmmm, bo też jest tak, że koszty utrzymania konia są duże - więc jest wiele koni do wzięcia 'za darmo' lub do kupienia za naprawdę symboliczne pieniądze...

Sama mam klacz (młoda, zdrowa, mix konia zimnokrwistego, kopyta jak dzwon - idzie po wszystkim, chodzi w bryczce - pojedynek i para i pod siodłem - wczoraj na niej byłam w terenie), którą pewnie oddałabym za darmo - tylko żeby mieć pewność, że będzie miała dobrze i nie skończy jako kotlet... a takiej pewności nie mam jak mieć...bo czasy są jakie są...

IMHO po obu stronach pożądana jest uczciwość - jako kupujący chętnie zapłacę za konia, ale nie chcę być traktowana jako potencjalny 'jeleń' do wypatroszenia z kasy  😀
edzia69   Kolorowe jest piękne!
03 marca 2011 12:07
[quote author=A+A link=topic=8233.msg922264#msg922264 date=1299152830]


IMHO po obu stronach pożądana jest uczciwość - jako kupujący chętnie zapłacę za konia, ale nie chcę być traktowana jako potencjalny 'jeleń' do wypatroszenia z kasy  😀
[/quote]

A ja jako hodowca tez nie chce być traktowana jak potencjalny jeleń, który będzie ponosił ogromne koszta i ryzyko związane z wyhodowaniem i wychowaniem zwierzęcia, dostanę ochłap, a przy okazji usłyszę,że nie mogą mi więcej zapłacić bo siodło 3-5 tys kosztuje, a jeszcze trzeba kilka zmienić zanim się uda dopasować właściwe.
Jeździectwo kosztowne jest i trzeba sobie zdawać z tego sprawę, a ja widzę,że z tej "kosztowności" każdy ma prawo korzystać tylko nie hodowcy.
Siodła drogie -ok
Pensjonaty drogie
Sorry, ale ja tez muszę kupić sprzęt jeździecki,maszyny, stajni ani ziemi za darmo nie dostałam.
Utrzymanie konia w stajni pensjonatowej, a własnej jest droższe tylko o zysk właściciela pensjonatu.
Pojąć nie mogę dlaczego każdy inny poza rolnikiem/hodowcą może drogo wołać za swoje usługi, a nam, którzy ponosimy najwyższe koszta i całe ryzyko odmawia się prawa do otrzymania godziwej zapłaty.
To jest podobno prawo popytu i podaży za to odpowiedzialne, ale nie do końca.
Konie za free i po 1000 zł pojawiły się "w dobie kryzysu" szumnie to nazywając.
Brak szacunku do hodowców w Polsce jest od zawsze.
Słynne stwierdzenie "koń od chłopa".
W Niemczech te super konie też stoją po "bauerach" mających hodowle świń lub bydła, drobiu i po 3-4 klacze.
Ale nikt kto nawet od zwykłego rolnika w Niemczech kupił konia, nie powie,że to koń od chłopa.
Totalny brak szacunku dla cudzej pracy.




Nie wiem czy kiedyś będzie jak w Niemczech np, gdzie ludzie cenią sobie możliwość zakupu prosto od hodowców.
Popieram powyższą wypowiedź w 100%, dodam tylko, że u nas jest taki naród, co woli przepłacić 5-10 x więcej od handlarza, niż brać od hodowcy.
Często też są i takie kwiatki:
Mam znajomych, rzetelnych ludzi, jeżdżą regularnie, konie maja zdrowe, rzadko TIV wychodzi na nie, jedyne co można się do nich przyczepić ,to dawno nie remontowana stajnia, ale za to konie prawie non-stop, na pastwiskach, nawet w zimę. Bardzo często przyjeżdżają do nich kupcy, i najgorsi są niestety z W-wy, bo nie patrzą ,czy koń jest zdrowy, dobrze podjeżdżony, wybiegany, itp. tylko podśmiewujki ze stajni sobie robią, po czym jada do Niemiec ,lub Irlandii, i kupują wraki koni, za grube euro. No tak ,zapomniałam, ale na dupie, koń ma jakiś znaczek, i to się liczy, a nie manie przyjaciela. 🤔wirek:
Tak jest w 90%, reszta chętnych z W-wy, to fachowcy, kupujący dobre konie.
A ja mam pytanie odnośnie zakupu konia.
Jestem z Wrocławia i planuję w najbliższej przyszłości zakup własnego kopytnego. Szukam konia do jazd rekreacyjnych i "do przytulania", zajeżdżonego, bez znaczenia rasa i płeć, byle nie kucyk. Chętnie z okolic Wrocławia, bo chciałabym przed zakupem kilka razy go zobaczyć. Rozglądałam się w stajniach rekreacyjnych i sportowych, lecz większość koni na sprzedaż to konie do sportu, a do przejażdżek w teren kilka razy w tygodniu całkiem niepotrzebny mi jest koń za 15000 zł.
Możecie polecić jakiegoś hodowcę albo stajnie gdzie są konie na sprzedaż?
Kaha
Tylko hodowla psów różni się tym od hodowli koni, że rodzi sie jeden źrebak, raz na rok (przy dobrych lotach), na którego trzeba czekać przynajmniej 3-4 lata, żeby powiedzieć cokolwiek.
I jaki jest tego efekt ? Odchowanego szczeniaka można kupić za sumy porównywalne, a nierzadko większe niż odsadka  😵

edzia69
Częściowo się zgadzam. Hodowla koni jest teraz własciwie neiopłacalna. U nas młody koń, przeciętny, 3, 4 klasy kosztuje 1000 zł w Niemczech, Holandii przynajmniej 8-10 tys. Euro. Nie zwracają się nawet koszty 🙁
Jednak po części jesteśmy sobie sami winni (my-hodowcy). Jesteśmy strasznie mało zintegrowanym, marudzącym środowiskiem. W naszym ozhk (Radom, myślę że ponad 90% to konie zimnokrwiste) zoraganizowano imprezę hodowlaną. Zorganizowano klasy dla koni szlachetnych, udział i boks za free, cenne nagrody rzeczowe (nasza kalcz wygrała... mikrofalówkę  :cool🙂, a zainteresowanie marne. W dodatku 4 konie z 10 zgłoszonych nie dotarły  😵
armara- tym bardziej dla mnie oczywiste są kwoty jakie sobie za  takiego konia hodowca życzy  🙄
tak czy inaczej myślę, ze w sumie mówimy o tym samym, o wzajemnej uczciwości w relacji sprzedający-kupujący.

edzi69-myślę, że tu pokutuje moda na posiadanie kuca, czy to agroturystyka, czy tez u "chłopa" na wsi, gdzie to ozdoba ogródka  🤔wirek:. Nie dziwię się w takim razie Twojemu rozgoryczeniu-przypuszczam, że sama miała bym podobne odczucia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się