kameralna stajnia dla osoby z otyłością

Katija- absolutnie NIE histeryzuję. Dyskopatia dyskopatii nie równa. Tak jak dajmy na to ..wada wzorku.  😉
Można mieć niewielkiego stopnia dyskopatię ( sama mam taką) a można mieć taką, kwalifikującą się prawie już na operację. Przy dużego stopnia dyskopatii jazda konna jest przeciwwskazaniem i już. Czy to się nam podoba czy nie.
W ogóle niestety ale jazda konna wyczynowa "zdrowa dla zdrowia " nie jest i tyle. Ale to nie tylko jazda konno. Są sporty, których uprawianie wyczynowe nie należy do zdrowych.

Otyła- pogięło Cię czy co? Sama przyjemność po mojej stronie. Lubię pomagać.  😀
😉a ja lubie i piwko i dobre zarcie i Nigdy nie walczylam z otyloscia.Jestem jaka jestem ,nie chodze na silownie w zamian sprzatam boksy, nie biegam w dresiku ani nie uprawiam aerobiku w zamian chodze z psami na spacer a na pastwiskach latam z taczka i widlami i sprzatam zamiast cwiczyc jedyny paskudny nalog to fajki.Mam 45 lat (niedlugo 46) i spoko przegonie core gdy spoznione biegniemy do pociagu.Nie zamierzam uprawiac czynnie sportu i nie zamierzam martwic sie kilogramami
[quote author=Notarialna link=topic=13792.msg425926#msg425926 date=1262545930]
Dobra, bo już złośliwe jesteście 😉

Nie jesteśmy-w maju ganasz przybędzie na plener i się napijemy piwa na słonku.
Wpadnij i Ty wreszcie do Żukowic.
Otyła- Ty masz narazie zakaz na piwo- ale ja się do akcji przyłączam.
Są wątki na Towarzyskim-poszukaj.
[/quote]


Dajcie znać kiedy to piwko to skoczę z Wami na szklankę wody 🙂

Otyła- pogięło Cię czy co? Sama przyjemność po mojej stronie. Lubię pomagać.  😀
[/quote]


A podrapiesz go ode mnie za uszkiem ?
Katija- absolutnie NIE histeryzuję.
to byl zart  😉

Można mieć niewielkiego stopnia dyskopatię ( sama mam taką) a można mieć taką, kwalifikującą się prawie już na operację.

zakwalifikowana, mam to gdzies. jak jezdze to mniej mnie boli, wlasciwie wcale. zle jest jak nie jezdze.  napewno nie przestane, to ja ja zwalcze a nie ona mnie  🏇
Nie lubi dotykania uszków. To JEDYNA część jego ciała, której broni. Za to dam mu od Ciebie marchewkę-na pewno się ucieszy.  🙂
Ja np jestem zmuszona dopilnowania wagi, ze względu właśnie na konia. Jest mały i nie chcę by nosił więcej kilogramów niż to wynika z wyliczeń. Poza tym....kiedy jestem szczuplejsza zdecydowanie lepiej mi się jeździ. Bez porównania lepiej.  🙂

Katija - to się na żarcie nie poznałam.  😀 Moja się do żadnej operacji nie kwalifikuje, ale to prawda. Odkąd jeżdżę konno muszę mieć silniejsze mięśnie pleców- te mięśnie utrzymujące kręgosłup. I mięśnie brzucha. Może dlatego plecy mniej bolą? Bo rusztowanie z mięśni lepiej trzyma kręgosłup w pionie?
Ja z jazdy nie zrezygnuję mimo tego, ze mam początki zwyrodnienia stawu biodrowego i ewidentnie po długich godzinach w siodle czuję bóle.

Tak więc ganię czasami innych a sama przykładem nie świecę i nie będę świecić.  😀 😀 😀
hahaha!!! twoje foty w galerii, w albumie miejskie tereny  👍 dajesz czadu!!!!
Katija- dzięki. Wiesz....sportowców z nas raczej nie będzie ( choć staramy się i oczywiście pracujemy nad sobą) więc się spełniamy w terenach. A że tereny leśno-polne zaczęły być nudne.....  😉
Zaczynałam od prowadzania konia na kantarze wokół stajni po polach a skończyłam na samotnych wyprawach wgłąb miasta.
Moim marzeniem jest dojechanie do centrum. No...może w niedzielę, kiedy ruch mniejszy. W razie czego kasę na mandat mam przygotowaną w kieszeni.
Koń posłuszny, ufa mi, więc...czemu nie? Tyle naszego.
Nienawidzę Was! Jak tu zaglądałem dwie godziny temu, całego wątku było dwie strony i wydawał się umierać śmiercią naturalną. Teraz ma pięć, widać po końcówce, że niezłe re-voltowe mordobicie było wcześniej, a ja z moim słabiutkim łączem nie zdołam już nadążyć za dalszym rozwojem wydarzeń! To tyle  🚫
dzięki za miłe słowa 🙂


Szkoda tylko że ktoś z osób wypowiadających się w watku  nawet na pw nie potrafi zrozumieć mnie i moich marzeń -nie traktuje mnie jak  człowieka z uczuciami .
Prosze aby ta soba więcej do mnie nie pisała .
włącz ignora - i spokój  🙂
dzieki  🙂


osoba na PW to sobie dajesz do otyłej, to może nie zawracać jej głowy i miej odwagę pojawić się, a my ci tu na forum z przyjemnością  spuścimy manto 🤬 i jkobus ..kłusikiem nadgoni dyskusję 🤣
ushia   It's a kind o'magic
03 stycznia 2010 20:09
Tania - nie czuj sie osamotniona - ja konsekwentnie odmawiam wstepu na konia osobom otylym. Ludzi cierpiacych na kilka innych schorzen rowniez odsylam z kwitkiem - nie kazdy moze jezdzic konno i zadna moda na tolerancje tego nie zmieni  🙄
Jakos nikt sie nie oburza, ze nie przyjmuja otylych do baletu

Albo oze sie nie nadają do gimnastyki artystycznej

szkoda, ze ludzie "kochający koniki" tak naprawdę kochają swoje wyobrażenia o tym, jak to fajnie (dla nich, nie dla konia) będzie jeździć

jkobus - my tez CIe kochamy!  🤣
Teraz wszyscy są podejrzani o dokuczanie na priv  👀
Ushia zupelnie nie rozumiem Twojego postu.Dla mnie w naszym partnerstwie zawsze najwazniejszy jest kon.Ale jestem przekonana ,ze dzwigajac mojego meza nie ma mowy o przeciazaniu czy krzywdzie mojej kobylki wazacej ponad 800kg
ushia   It's a kind o'magic
03 stycznia 2010 20:33
Ale Twój mąż ma NORMALNĄ wagę, a co za tym idzie panuje nad swoim ciałem i na koniu nie sieje spustoszenia.
A jak komuś na połowę masy przypada tłuszcz to krzywdzi nawet najpotężniejszego konia na jakiego wsiada.
Bo inercja zwycięża.
Trudno, każdy ma swoje przekonania, ja obstaję przy swoim.
Chcesz jeździć - najpierw schudnij.
Kochasz koniki? Miarą miłości jest zdolność do wyrzeczeń.  😎
Faza zgadzam sie z toba, mysle ze Kasia bez problemu daje rade.
Pozwole sobie wrocic do tego co napisala ganasz(50kg+ 170cm<= anorektyczka/anorektyk). Strasznie denerwuje mnie  taki sposob odbierania osob chudych/szczuplych, moze dlatego, ze sama zbudowana jestem jak tyczka. Mam 178 cm wzrostu i waze 58 kg. W zeszlym roku wazylam 54 kg a mialam 175 cm. Moja siostra wazy 50 kg i ma troche ponad 170 cm wzrostu.Moj brat ma 204 cm wzrostu a wazy70kg+- . Czy to znaczy, ze jestesmy chorzy?Nie. Jem wiecej niz nie jedna osoba, a czesto ludzie biora mnie za anorektyczke. Uwazam, ze jest to bezpodstawne ocenianie wynikajace z niewiedzy(anoreksja to nie tylko stosunek wagi do wzrostu,ale przedewszystkim brak akceptacji swojego ciala i dazenie do coraz nizszej wagi).
Jak juz sie odezwalam to porusze jeszcze jedna sprawe.
Zauwazylam, ze jakos nikt nikogo otwarcie nie komentuje w sposob nastepujacy"ale ty jestes gruba/gruby", bo takie komentarze uwaza sie za nietaktowne, zas teksty w stylu"ale ty jestes chuda, wygladasz jak anorektyczka" przechodza ludziom przez usta duzo latwiej 🙄
vissenna   Turecki niewolnik
03 stycznia 2010 21:18
ushia z tego co rozumiem, nie mówimy tu o jakimś ekstremalnym przypadku otyłości.

I skoro już mówimy o chorobach stawów...

Sama nie jestem kruszynką. Przy 175 cm ważę ok 90kg (z tendencją na szczęście spadkową), jeżdżę na koniu 167cm.
Nawet nie wiesz, jak się czułam mając 12 lat i postawioną diagnozę... Młodzieńcze Reumatoidalne Zapalenie Stawów (na szczęście w łagodniejszej postaci - kilkustawowe MRZS).
Wmówiono mi, że już nigdy nie będę jeździć konno. Że mogę nie odzyskać stuprocentowej ruchomości w stawie biodrowym, że czeka mnie kuracja.
Kuracja hormonami i sterydami podczas, której sporo przytyłam i do dziś walczę o to by konsekwentnie to zrzucać.
Jednak się nie poddałam, po roku wróciłam do jeździectwa, odzyskałam dawną sprawność.
Według lekarzy miałam unikać obciążeń stawu, dzięki koniom udało mi się zmusić staw do normalnej pracy, choć nie ukrywam, że kosztowało mnie to sporo bólu i wysiłku.
Fakt, nie powinnam obciążać stawów za mocno, więc z zasady nie skaczę nic powyżej 70-80 cm.
Na dodatek istnieje szansa, ze choroba znów zaatakuje, znów czeka mnie terapia hormonalna. Znów przytyję. I co? To będzie wyrok dla mnie i mojej pasji? Bo ktoś powie, że brzydko wyglądam?

Jedyne co tak naprawdę się liczy w jeździectwie to konie i uczucie do nich. Jeśli ktoś będzie czuł, że jest dla danego konia za ciężki, to zgodnie ze swoim sumieniem miłośnika koni nie powinien na niego wsiadać, poszukać sobie konia który jest w stanie pod nim pracować.
Jednak uważam, że jeśli znajdzie się koń wystarczająco silny to 120 kg nie jest przeciwwskazaniem do terenów i jazdy rekreacyjnej.

Łaciate ma 13 lat, jest zdrowe, szczęśliwe i z całą pewnością czuję, że moja waga mu nie przeszkadza, gdyby było inaczej, na pewno bym go nie dosiadała.
Tutaj kilka naszych fot:


ushia   It's a kind o'magic
03 stycznia 2010 21:32
visenna, wisi mi jak kto wyglada na koniu
interesuje mnie jak kon sie czuje kiedy telepie sie po nim 120kg (przy wzroscie 170cm to JEST duzo za duzo)
i prosze nie piszcie, ze rycerze ze zbroja wazyli 150kg, bo ich srednio interesowalo dlugofalowe zdrowie konia
inne realia, konie byly narzedziem, rotacja wierzchowcow podejrzewam spora - no chyba ze ktos mi znajdzie opracowania mowiace jak to konie rycerskie dozywaly poznej starosci w swietnym zdrowiu
"bo kon da rade" - jasne, ludzie tez daja rade rozne rzeczy robic, np pracowac w kamieniolomie czy kopalni - nawet niezle przy tym wygladaja, umiesnieni, przybyczeni - tylko pozniej, po latach podniesc sie nie moga, bo kregoslup nie wytrzymal
Ty dodatkowo przytylas jak juz umialas jezdzic a to jeszcze co innego i Ty masz na plusie powiedzmy 20kg, a nie lekko liczac 50
i owszem, uwazam, ze jezeli bys bardzo przytyla, powinnas dla dobra konia zrezygnowac z jazdy
bo to Twoja pasja, nie konia

a sumienie milosnika koni czesto milknie pod, nomem-omen, ciężarem "JA CHCĘ"
Faza, Ty mi przywracasz wiarę w ludzi.
W stajni, w której jeżdżę (ostatnio rzadziej i rzadziej...), już nieraz usłyszałam, że powinnam coś z sobą zrobic, skoro chcę się uczyc jeździc konno. 🙁 Fakt - jestem okrągła, a najgorsze, że nie udaje mi się z tym nic zrobic.
ushia   It's a kind o'magic
03 stycznia 2010 21:37
a kto ma zrobic? konie?
one nie maja widzimisie jezdzenia, tylko Ty
vissenna   Turecki niewolnik
03 stycznia 2010 21:42
ushia to oczywiste, że jeślibym miała 50 kg nadwagi to w życiu bym na konia nie wsiadła.

zbrodnia jak widzę jesteś w mojego miasta! U nas w stajni w rekreacji jest dostępna kobyła zimnokrwista, zapraszam na PW jakby co 🙂
Ushia, spokojnie, nie piszę, że jestem taka "biedna, nieszczęśliwa kulka to-skoczę-po-pączka-na-odstresowanie". Pracuję nad sobą systematycznie, efektów brak. 🙄 
Ta....tyle, ze Zbrodnia pisała coś o swojej wadze która wynosi ok. 65 kilo o ile pamiętam.  😉
Tunrida, zgadza się. Najmilsza rzecz jaką usłyszałam w stajni od dziewczynki tam jeżdżącej (po zmierzeniu mnie wzrokiem) "-pani się nie przejmuje, nawet grubsi jeżdżą".  😁
Zbrodnia- współczuję. Z tym, tu nie chodzi o to kto jak WYGLĄDA, tylko ile kilogramów zapakujemy na konia. Jeśli masz wzrostu 156 to przy 65 kilogramach możesz komuś tam wydawać się gruba.
Mówimy o jeźdźcu ważącym 120 kilo, nie umiejącym anglezować, gubiącym równowagę- czyli początkującym.
W zasadzie zgadzam się z Ushią. No...może nie byłabym AŻ TAK kategoryczna. Gdyby znalazł się duży, mocny, silny koń wsadziłabym taką osobę na stępa. Ale czy gdyby to był MÓJ koń uczyłabym ją kłusa? Niee wiem... może wstrętna jestem. Nie- nie jestem. Po prostu zależy mi na koniu.

Sama mam problemy z wagą, więc rozumiem ludzi z nadwagą. Ale ja walczę kiedy przytyję. Także dla dobra konia.
ushia   It's a kind o'magic
03 stycznia 2010 22:16
Zbrodnia - czyli Ty jestes z kategorii, ktora prywatnie okreslam jako "nadwagowa maruda" 😉 Czyli za duzo, ale bez dramatu. Owszem, jest wtedy trudniej i Tobie i koniowi, ale jednak bardziej Tobie.
Pamietam jak po ciazy zostalo mi jakies 7kg - jezdzilo mi sie strasznie 😉

tunrida - widzisz, kiedys dalam sie zlapac na rzewne gadki o kochaniu konikow. Dziewczyna wazyla wprawdzie mniej niz 120kg, ale i tak byla zwyczajnie gruba. Ujela mnie tym, ze przyszla i sama tak o sobie powiedziala - i wlasnie, ze ona szuka miejsca, gdzie moze przebywac z konmi, poczyscic, pokarmic, bo ona tak baaaardzo kocha koniki i jak schudnie to chce sie nauczyc,  bla, bla, bla... Spoko, niech sobie czysci i karmi, co jej bede zalowac. Mialam wtedy polslazaka w stajni - a niech sobie wsiadzie na stepa, no dobra. Pomijam, ze ciezko bylo ja z konia zdjac, bo grubosc uda nie pozwala jej na wymach noga konieczny do ominiecia tylego leku, a brzuch na pochylenie sie do przodu. Tylko , ze jak juz wsiadla, to zgodnie z przyslowiem "dasz palec, wezma reke" zaczely sie sceny, ze ona by moze troszke klusem, tak tylko sprobowac. A jak juz sprobowala, to ona moze jedno koleczko zrobi? A w ogole to schudla juz cale 3 kilo, to moze juz jezdzic? I kiedy galop? Zrobilo sie naprawde nieprzyjemnie. I foch jak jej powtarzam, ze mialo byc czyszczenie i karmienie, "bo przeciez ona ma uczucia, a ja jej nie pozwalam, ona tak kocha konie i krzywdy by im nigdy nie zrobila!"
Uwierz, lepiej sie w takie zabawy nie pakowac. :/
Podobno tylko krowa nie zmienia poglądów  🙄
W dyskusji o wadze na koniu byłam zażartą zwolenniczką teorii, że wszystko można - zależy jak. I pewnie dysponując potężnym, krępym koniem podjęłabym się (powolnej!) nauki osoby o wadze 120 (jeszcze zależnie od zdrowia i ogólnej sprawności). Ale... tu się zaczyna zabawnie  😡 Stanęłam przed problemem w swojej rodzinie  😡 Mój syn niezauważalnie przekroczył "magiczną 100"  😡 I chociaż jazda konna w naszych warunkach byłaby najbardziej dostępną formą intensywnej aktywności ruchowej, i chociaż młody umie (umiał?) zgrabnie poruszać się kłusem - to realnie uważam, że konie dla niego odpadają  😕  I to odpadają na dobre, bo nawet gdy unormuje wagę, to już wiadomo, że będzie potężnym facetem (raczej wzrost dogoni wagę, niż waga spadnie). Koń by się znalazł - "za ścianą" stoją potężne ślązaki, które nie takie "kruszyny" nosiły. Ale jakoś - nie widzę sensu (i tak - o stawy, kręgosłup młodego też się boję  :icon_redface🙂. Inna sprawa, że konie są syneczkowi hmmm... "emocjonalnie obojętne"  🙄. Gdyby było inaczej, gdyby naciskał na jazdę - to miałabym potężny zgryz. Prawdopodobnie, bazując na motywacji, wzięłabym go tak do galopu (nie na koniu  😀iabeł🙂, że waga musiałaby ostro spaść. I tak muszę coś wykombinować, tylko trzeba trochę chęci "zainteresowanego"  😤 Ale konie sobie darujemy.
Czytam Was i nie mogę się opanować. Dziewczyna chciała, żebyście podali jej namiary na miejsca, gdzie mogłaby z końmi przebywać i nie byłaby narażona na drwiny a Wy niemalże napisaliście poradnik "Czy grubi mogą jeździć konno". Otyła wydaje się być rozsądną osobą. Jeśli tusza będzie jej przeszkadzać, pojawią się jakieś dolegliwości inne od zakwasów po jeździe to pewnie sama przestanie, marzą jej się tereny, więc na pewno zrzuci trochę choćby przez samą naukę. I pewnie zdaje sobie sprawę ze wszystkich poruszanych przez Was aspektów, skoro myśl o koniach nie powstała u niej w tej chwili.


A propos rycerzy i ich koni: czy one nie były dużo mniejsze (niższe) niż obecne? I czy nie były na tyle drogie, że się o nie dbało, żeby służyły jak najdłużej?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się