Sprawy sercowe...

Ja po alko tracę niektóre hamulce i zaczynam robić zwyczajnie to na co mam ochotę... może nie głupoty i wyznania, ale i tak więcej niż jestem w stanie  z siebie wykrzesać na trzeźwo - dlatego się ograniczam, bo ja tu się pośmieję przez jeden wieczór a potem mam pod drzwiami tłum wyznawców 🤔wirek:
Z alkoholem to trochę lipa i lipne wyjaśnienia... Tzn. z tym puszczaniem hamulców, stawaniem się bardziej "romantycznym", otwartym... Ludzie po bezalkoholowym placebo zachowują się tak samo jak po nie-placebo, jeśli wierzą, że tak działa alkohol. Czyli wymówka potem jest niezła (to nie ja, to nie moje normalne zachowanie, to przez %), ale czy alkohol to sprawił - mocno wątpliwe.
po prostu hamulce puszczają 😉
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
03 listopada 2011 11:17
Ja się zastanawiam jak to w końcu jest z wyznaniami i poczynaniami ludzi po alkoholu. Z jednej strony mówi się prawdę i wyrzuca z siebie wszystko, a z drugiej strony (np. ja tak mam) pała przesadną "miłością" do wszystkich dookoła. Wiecie - idealizacja ludzi i ogólne pozytywne nastawienie do świata  😉 Rozmyślam nad tym bo rozmawiałam ostatnio na imprezie z moim przyjacielem na temat naszych relacji. Oboje byliśmy pod wpływem i z jego strony padło kilka zdań, które mnie zastanawiają  😉

ehhh ja miałam taka sytuacje na 2 msc  przed moim ślubem....
Miałam przyjaciela od liceum, którego traktowałam jak brata, robiliśmy wszystko razem, spaliśmy razem pod namiotem, wygłupialiśmy się, kochałam go bardzo... ale jak brata! Potem z wiekiem kontakt trochę sie urwał, ja wyjechałam do pracy poza wrocław, spotykaliśmy sie czasem, ale zawsze było po staremu... Na 2 msc przed moim ślubem zaprosiłam go na piwko (miał wtedy poznać mojego M.), aby przekazać mu zaproszenie na mój ślub. Od początku był dziwny, nieswój, z dystansem... zapytałam o co chodzi, ale nic nie odpowiedział. Siedzieliśmy tak kilka godzin, piliśmy piwko, tańczyliśmy. Po czym mój chory M. do nas dołączył. Przywitali sie wypili razem 1 piwo po czym przyjaciel odwrócił sie na pięcie założył kurtkę i powiedział pa, prawie wybiegając z knajpy 😲 Wybiegłam za nim, dogoniłam na schodach złapałam za ramie, odwrócił sie ze łzami w oczach i słowami że ja dla niego zawsze byłam kimś ważniejszym i teraz wszystko przepadło, po czym zbiegł po schodach 🤔 Zamurowało mnie 🤔 myślałam że źle usłyszałam przy głośno grającej muzyce...
Następny nasz kontakt był na moim .slubie, ale to juz nie był ten sam W. potem widzielismy sie kilka razy i przestał dzwonić, odbierac telefony, odpisywac na wiadomości....
A myślałam że jestesmy zaprzeczeniem poglądu że nie istnieje zwykła przyjaźń miedzy kobietą a mężczyzną 😕
tajnaa, to ponoć wcale nie takie oczywiste. Puszczają tym, którzy wierzą, że im powinny puszczać.
Zairka z moim byłym, który ciągle robił sobie nadzieje, że wrócę do niego. Mówiłam, że nie, ale byliśmy przyjaciółki na dobre i złe. Po przekazaniu wieści o ślubie więcej się nie odezwał.
Potwierdzam słowa Teodory. Ja po alkoholu jestem bardziej ciapowata i też gadam czasem bzdury,ale zawsze wiem komu i co mówię. Nigdy nawet nie przytuliłam się 'niechcący' do faceta po alkoholu, co nie znaczy, że jestem taką cnotką, po prostu zawsze gdy dochodziło do jakiejś sytuacji, gdzie facet myślał, że ja może jednak skłaniam się ku niemu, to wiedziałam, że np daje mu płonne nadzieje i trochę udawałam, że jutro na trzeźwo będzie już wszystko normalnie, a on zorientuje się, że jest inaczej :P
Natomiast moja dawna przyjaciółka, niebywale inteligentna i oczytana dziewczyna potrafiła 'przelizać' nawet typowego 'dresa' tłumacząc sobie to pijackim upojeniem. Jak trochę podrosła, to zaczęło się wskakiwanie facetom do łóżek i na każde moje pytanie, jak ty możesz tak w ogóle postępować odpowiadała, że przecież była pijana...
Ja jednak zawsze wyznaję zasadę, alkohol nie alkohol, na ile sobie pozwolisz, tak daleko się posuniesz.  😎
Dokladnie🙂 tez znam taki przypadek, co gorsza, nie patrzyla czy to czyjs i czyj facet 🙂
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
03 listopada 2011 12:19
honey u mnie nigdy na szczęście nie było tak, żebym kleiła się do pierwszego lepszego, dzięki Bogu 😉
Wydaje mi się, że w przypadku większości jest tak, że normalnie, na trzeźwo też chciałaby coś zrobić (przytulić, pocałować, itp.) ale trochę brak odwagi, bo rozsądek mówi, że nie bo cośtam cośtam. A po alkoholu hamulec puszcza, rozsądek cichnie i mamy więcej odwagi.

Zairka, tajnaa szkoda słyszeć takie historie 🙁
Sama mam naprawdę dobrego przyjaciela, któremu mogę się wyżalić, wyspowiadać i który widział mnie już chyba we wszystkich możliwych stanach 😁 i często ratuje mi tyłek 😉 i choć szuka sobie dziewczyny, opowiada o potencjalnych kandydatkach itp. to mam wrażenie, że coś jest na rzeczy. Ale absolutnie nie zamierzam robić mu nadziei, bo uważam, że obecny stan rzeczy jest świetny i nie chcę tego zmieniać.
Laski, z takimi przyjaciółmi faceckimi ZAWSZE jest coś na rzeczy... Ja nie jestem zbyt dobra w babskim postępowaniu, w sensie typowych babskich gadkach, dlatego zawsze szukałam kontaktu z facetami. I metodą prób i błędów mam najlepszego przyjaciela ever - własnego faceta.
Do mnie chyba mają słabość głównie gamonie nie umiejący znaleźć sobie dziewczyn, które docenią ich za coś więcej niż przyjacielskie kwestie. Ja natomiast zawsze bardzo poważnie podchodziłam do tego, że facet, który twierdził, że jest moim przyjacielem mówił, że możemy gadać o wszystkim. Bywało też tak, że różne przygody miłosne się do mnie przypałętywały, różnie się też kończyły i czasem wspomagana alkoholem trochę narzekałam na delikwentów, przy opcjonalnych 'przyjacielu'. Miesiąc później zwykle okazywało się, że dowiadywałam się, że jestem nieczuła s*ką, nie potrafię zauważyć uczucia, bla bla bla. Na moje pytanie, jakie uczucie, przyjaźń to przyjaźń, nie ma opcji 'ups zakochałam się w Tobie'.
Miałam taką sytuację 2-3 razy. Wtedy zawęziłam własną definicję przyjaźni i jestem naprawdę szczęśliwa. Ja po prostu bardzo nie lubię żadnych dwuznaczności, bo jestem na tyle miłą i bezpośrednią osobą, że nie chcę nikogo uczuciowo naciągać...
nie zgodze sie ze zawsze🙂
Od x lat mam przyjaciela, najlepszego na swiecie. Bywalo ze spalam z nim w jednym lozku, nigdy do niczego nie doszlo i nigdy nie wyszlismy za stosunki czysto przyjacielskie, a wrecz rodzinne🙂 Ba, sam znalazl mi faceta😉 ale fakt, ze on tez zajety🙂

Sama mam naprawdę dobrego przyjaciela, któremu mogę się wyżalić, wyspowiadać i który widział mnie już chyba we wszystkich możliwych stanach 😁 i często ratuje mi tyłek 😉 i choć szuka sobie dziewczyny, opowiada o potencjalnych kandydatkach itp. to mam wrażenie, że coś jest na rzeczy. Ale absolutnie nie zamierzam robić mu nadziei, bo uważam, że obecny stan rzeczy jest świetny i nie chcę tego zmieniać.


Strucelka, też miałam takiego przyjaciela, wypłakiwałam się mu jak zostałam zraniona, pocieszał mnie, widział mnie we wszystkich możliwych stanach, zawsze pomagał i opiekował się mną i ja dla niego też zawsze byłam oparciem. Rozmawialiśmy o potencjalnych kandydatach dla siebie, ja mu swoje koleżanki nowe przedstawiałam, on mi swoich kolegów. I też byłam PRZEKONANA że taki stan jest świetny i nie chcę tego zmieniać nigdy.
Aż do momentu gdy babcia nalewka, a raczej babcie nalewki;p nas zeswatały. Jak mnie pocałował to dotarło do mnie że on jest kimś więcej niż przyjacielem🙂 I od ponad roku jesteśmy szczęśliwą parą 😀
Z tą moją miłością do świata po alkoholu to nie jest tak, że kleję się do każdego napotkanego faceta i wskakuję mu do łóżka. Chodziło mi bardziej o to, że "upijam" się na pozytywnie, tzn. dysponuję tylko dobrymi emocjami  😉 Na trzeźwo mówię co myślę i robię co uważam za słuszne, więc jakoś bardzo się moje zachowanie nie zmienia.

Ze mną i moim przyjacielem też jest tak, że wiemy o sobie wszystko, widzieliśmy się we wszystkich możliwych stanach i świetnie się dogadujemy. Oczywiście zostałam nie raz zapytana czy to aby na pewno tylko przyjaźń - już tak ludzie reagują - czy coś więcej. Z mojej strony to tylko i aż przyjaźń. Zresztą on ma dziewczynę, której nie akceptuję kompletnie, ale to osobna historia (oczywiście on o tym wie, ale ja im nie utrudniam) i ja robię co chcę jeśli chodzi o sprawy sercowe. Nie raz mi powtarzał, że mam sobie faceta znaleźć bo szaleję za bardzo i jestem zbyt niezależna. No, ale ja aktualnie jestem na etapie, gdzie zostawiłam wszelkie związki i rozwiązki za sobą i korzystam z młodości, doświadczam  😁

Przemyślałam sobie to i doszłam do wniosku, że my się kochamy jak rodzeństwo po prostu i tyle. A ta cała moja analiza wzięła się od aluzji mojej przyjaciółki  🙂
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
03 listopada 2011 15:19
Horsiaa "mój" jest świetnym przyjacielem i nie chcę tego zmieniać, bo nie wyobrażam sobie bycia z nim w związku, jest mimo wszystko zupełnie nie w moim typie 🙂 i choć dzieli nas tylko kilka lat, to on ma duży bagaż doświadczeń i chciałby w niedalekiej przyszłości ustatkować. Ja zaś nie mam tego zupełnie w planach na najbliższe X czasu i nie chcę tego zmieniać, jestem młoda i chcę korzystać z życia 😉

tulipan witam w klubie 😁 też przechodzę ten etap i zamierzam z niego korzystać 😎
Strucelka - i prawidłowo, kiedy jak nie teraz ?  😎 Oczywiście jak się ktoś pojawi to nie będę się bronić, ALE póki co staram się w nie pakować w nic poważnego 😉
Ej, ej, ej, ale czy będąc w związku, nawet formalnym nie można korzystać z życia?
Ja je biorę pełną gębą.
tego nie powiedziałam  😉 Nie muszę mówić z kim, gdzie idę i kiedy wrócę. Nie muszę się tłumaczyć, że nie odbierałam tel / nie odpisywałam na smsy. Aktualnie najbardziej potrzebuję siebie i to o siebie chcę teraz zadbać. Nikt nie musi się ze mną zgadzać oczywiście  😉
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
03 listopada 2011 15:47
tulipan jesteśmy babami w tym samym wieku i widzę, że nie tylko to nas łączy 😁 :kwiatek:
Co prawda trochę martwi mnie moja lekka (w sumie obecnie lekko to mało powiedziane...) olewka do tego wszystkiego, ale nic z tym nie poradzę. Jest pewien delikwent, który chyba próbuje coś wskurać, ale nie aż tak, bym była pewna jego intencji. Wychodzę więc z założenia, że jeśli cokolwiek z tego wyjdzie, to fajnie. A jeśli nie? To też spoko, dalej będę korzystać z życia, dbać o siebie i widywać się ze wspaniałą paczką znajomych, nie musząc się tłumaczyć, że nie dam rady się spotkać bo chłop ważniejszy. Wiadomo, że jest, ale póki co takiego 'problemu' nie mam i nad tym wcale nie ubolewam 😁
Strucelka - robię dokładnie jak napisałaś, spotykam się ze znajomymi i strasznie - jakby to ująć - szaleje (w pozytywnym znaczeniu oczywiście). Dobrze mi tak puki co  😉
ovca   Per aspera donikąd
03 listopada 2011 16:21
Dopisuję się do Klubu Niezależnych 20  😂
i bawi mnie to, że zawsze, jak pójdę z jakimś chłopem na kolację czy kawę, to zaraz wszyscy się pytają- i jak było? coś z tego będzie?
będzie co będzie, pożyjemy, zobaczymy...po co się od samego początku szarpać i męczyć domysłami? 😉
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
03 listopada 2011 16:31
tulipan dokładnie mam tak jak piszesz, słowo w słowo 🙂
ovca zgadza się! Popieram 🙂
ha ja jestem w klubie zależnych niezależnych, tzn. kończę 20 lat za chwilę, ale mieszkam już z chłopem 4 miesiące i nie zapowiada się na to, żeby miało się to zmienić :> a imprezy najczęściej odbywają się u nas, dużo znajomi mieszkają blisko i lubią wpadać, zatem nie mam później problemów z dotarciem do łóżka i odpłynięcia w krainę pijackich sennych koszmarów  😎
Horsiaa "mój" jest świetnym przyjacielem i nie chcę tego zmieniać, bo nie wyobrażam sobie bycia z nim w związku, jest mimo wszystko zupełnie nie w moim typie 🙂 i choć dzieli nas tylko kilka lat, to on ma duży bagaż doświadczeń i chciałby w niedalekiej przyszłości ustatkować. Ja zaś nie mam tego zupełnie w planach na najbliższe X czasu i nie chcę tego zmieniać, jestem młoda i chcę korzystać z życia 😉



Ja zapierałam się rękami i nogami jak ktoś nam mówił, ze moglibyśmy być parą. Oboje uważaliśmy, że nie wytrzymalibyśmy w związku, bo byśmy się pozabijali. Aż nie było odwrotu i trzeba było spróbować😀 I związek oparty na długoletniej przyjaźni to naprawdę fajna rzecz 😉
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
03 listopada 2011 18:09
Horsiaa nie wątpię i życzę Wam samego najlepszego :kwiatek:
Ale póki co nie planuję nic, a tym bardziej związku z przyjacielem 🙂

Chyba pierwszy raz w życiu w końcu osiągnęłam wewnętrzny spokój - nikt nie zawraca mi d*py, ani tymbardziej głowy 😉 Mogę się poświęcić moim Chłopakom, przyjaciołom, a przede wszystkim sobie. Chcę korzystać z tego stanu i cieszyć się z codziennych pobudek z uśmiechem na twarzy i życia w zgodzie ze sobą. Przynajmniej póki ktoś znowu nie zakręci mi w głowie 😁
Ważne, żeby się czuć najlepiej w sytuacji, w której się znalazło. 🙂 Skoro ktoś się czuje dobrze sam ze sobą i to jest jego czas imprezowania, wychodzenia z przyjaciółmi etc to po co się na siłę w związek pakować. 🙂
Jakiś czas temu stwierdziłam, że ja nie mogę być sama.... Bo wtedy się złeee rzeeeeczy dzieją. Nic, tylko się ustatkować. 🙂 Nawet w sumie nudzę się na imprezach, rzadko kiedy gdzieś wychodzę, a jak już wyjdę, to koniecznie z Nim.... bo bez niego to jak bez ręki. Może to jeszcze te początkowe motyle w związku działają i potem już będzie normalnie. 😉

Ale znam stan bycia przekochanym i miłym dla świata po alkoholu. 😁 I nie lubię tego stanu. Powinnam zostać kierowcą imprezowym. 🙂

Ale w przyjaźń damsko-męską wierzę. 🙂
Pauli, a co u ciebie? Jak się toczy/zakończyła sprawa z W?
My mamy jakies dziwne dni  jeden udany - rozmowy o ślubie ( 😲) a nstępnego awantura non stop. Nigdy tak nie było ... 🙄

Ja czasami zazdroszcze takiej wolnosci... 😉
Sankaritarina - ja też wierzę w przyjaźń damsko - męską. Nie zawsze taka przyjaźń kończy się związkiem. Można się świetnie dogadywać, ale kompletnie nie pasować jako para. Ja z kolei na imprezach nudzę się z facetem, tzn. lubię wychodzić jako singielka po prostu. Z natury jestem raczej indywidualistką, ale nie typem samotnika. Dlatego też znajomi / przyjaciele mi wystarczą + jakiś mężczyzna od czasu do czasu  🙂

Niedoszły chłopak znowu kuzynkę olał. Powtórka z rozrywki z zeszłego roku. Tylko że w tym roku już się częściej spotykali, widać było, że bardzo mają się ku sobie. No i znowu klops. Ona non stop jest zdołowana. A jemu nie wiadomo o co chodzi. Widać było, że mu na niej zależy i tak dalej. Mam wrażenie, że on ucieka przed związkiem wymawiając się odległością [chociaż w sumie o tym dawno mówił, teraz nie wiadomo jaki jest powód]. Jestem na niego wściekła. Mam ochotę mu napisać, że chcę z nim pogadać, pojechać tam i go przycisnąć. Tylko nie wiem czy to dobry pomysł, czy to nie będzie za duże ingerowanie w ich sprawy? Jeśli nawet jemu się ona odwidziała to mógłby się zachować jak facet, a nie. A ona boi się walczyć. Mam ochotę zrobić to za nią. Nie wiem co mam w tej sytuacji robić, nie mogę patrzeć jak ona się męczy, boli mnie to.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
03 listopada 2011 21:17
tulipan no nie mogę!! Nie pisz już nic więcej, bo czuję się jakbym czytała własne słowa 😁
Ja też jak już, to wolę być z facetem sam na sam, niż w gronie znajomych. No inna historia jest, jak on sam z tego grona pochodzi 😀 ale niestety póki co taka opcja nie wypaliła, niestety.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się