Dzierzawa

Meise, A zerknij jeszcze w wolnym czasie na ten wątek, bo pamiętam, że temat był tu poruszany i dodatkowo, dziewczyny wrzucały stosowne umowy dzierżawy. Choć i tak sporo od ludzi i przypadków zależy. Możesz źle trafić - a możesz też trafić np. na świeżo-upieczoną studentkę medycyny, która już nie ma tyle czasu dla swojego konia - albo na świeżo-upieczonego emigranta, który w PL bywa raz na 3 miesiące.


Sankaritarina, już pogrzebałam w tym wątku, mnóstwo pomocnych informacji tu jest  🙂
Przeglądałam ogłoszenia dzierżawy na re-volcie i jest naprawdę mnóstwo interesujących, ale... na drugim końcu Polski. I mnóstwo z Mazowsza. Ja mam dużo cierpliwości i trochę czasu w łóżku jeszcze. Strasznie bym chciała konia, z którym będę się mogła rozwijać i coś sensowniejszego porobić. Tyle się tłukłam na tuptusiach (co również wiele mnie nauczyło), że potrzebuję porobić coś ambitniejszego z koniem. No i czego mi jeszcze brakuje - miziania, kąpania, smyrania - bez pośpiechu, że koń zaraz musi iść na kolejną jazdę. Plot stajennych i takiego relaxu okołokońskiego  😜
I pojechania w teren o świcie - niespełnione marzenie, nikt nigdy nie chciał mnie zabrać tak wcześnie >:

Może i ja się ogłoszę w ogłoszeniach na re-volcie  🙂
Zastanawiam się, co w wypadku kontuzji poniesionej nie z winy osoby dzierżawiącej w trakcie trwania dzierżawy. Przykładowo koń rozwali sobie coś w boksie/na padoku/kompletnie nie z winy dzierżawcy (wiadomo, wypadki chodzą po koniach). Czy osoba dzierżawiąca może się zabezpieczyć przed ponoszeniem kosztów leczenia w takim wypadku?
Wg Was powinny być te koszty scedowane na właściciela czy dzierżawcę?

Jedynym wyjatkiem jest fakt, gdy wina leżała po stronie stajni. Może być z niedopatrzenia lub zaniedbania. Np. właściciel stajni prosił stajennego, żeby pousuwał gwoździe z ogrodzenia płotu, a ten tego nie zrobił. Koń był na padoku, rozciał sobie nogę. Wina stajni na zasadzie zaniedbania. Wtedy dzierżawca może dochodzić swoich praw, żądając pokrycia strat przez stajnię. Bo wziął konia w dzierżawę, przeniósł do stajni i niestety poniósł stratę finansową.
Jeżeli natomiast wypadek był niezawiniony przez stajnie, bo koń sie poślizgnął na mokrej trawie i upadł, wtedy koszty ponosi dzierżawca. Wział konia i odpowiedzialność za niego, więc odpowiada na zasadzie ryzyka.
Z powyższego może zwolnić tylko dopowiednio spisana umowa dzierżawy, ale który właściciel by się na nią zgodził  🙄
amnestria   no excuses ;)
24 maja 2016 12:41
E., zgodzę się i podkreślę, że jak dla mnie takie rzeczy to tylko w przypadku dzierżawy z przeniesieniem.

Odnosząc się do wcześniejszych postów - jeśli koń stacjonuje na miejscu to niejako dzierżawca się do mnie i do moich wymagań dostosowuje (nie mówiąc już o większej kontroli). NIE WYOBRAŻAM sobie, żeby dzierżawiący miał płacić za leczenie czyjegoś zwierzaka. Wówczas zatraca się idea dzierżawy. Po co płacić za cudze?

Już kiedyś to pisałam w Kąciku Rekreanta i zdania nie zmieniam. Dzierżawa jest dla tych, których nie stać na własnego konia. A nie stać ich bo są np. świadomi jakie koszty może koń wynegerować, gdy dozna kontuzji. Oczywiście, jeśli coś jest WYBITNIE z winy dzierżawcy to sytuacja ma się nieco inaczej, ale to można zawrzeć w umowie. Ale ile takich sytuacji jest? Konie są różne, kwadratowe i podłużne, niektóre ich krzywizny siłą rzeczy w połączeniu z treningiem mogą spowodować kontuzje. Niejako z niczyjej winy. I co? Koń nie nadaje się do użytkowania, a dzierżawca płaci? Przecież on płaci za jazdę, a nie za opiekowanie się koniem.

Zrozumiałym jest uwzględnianie połowy kosztów szczepień/kowala. Ale jak trzeba będzie robić shock wavesy czy komplet rtg i usg to sorry..! Nie miało się problemu, kupiło się konia. A dzierżawca jak będzie chciał to się wówczas ulotni. Taki lajf.

Piszę z perspektywy właściciela.
Naturalne wydaje się, że przy pełnej dzierżawie za wypadki itd płaci dzierżawiący np. za uszkodzenia na padoku z winy konia.
Inaczej ma się sprawa przy współdzierżawie.
Amnestria,
Nie zgadzam się z tym, że współdzierżawca nie musi płacić za pewne rzeczy. Ja zawsze w umowie miałam, że współdzierżawca płaci za weterynarza i kontuzje/urazy spowodowane na skutek użytkowania przez niego.
Np. podbicia, otarcia, zapoprężenia, czy kontuzje konia wynikające z nieprzestrzegania określonych reguł (np. wiązanie konia, pozostawianie konia samego bez opieki itd).
Nie obarczałabym winą za uszkodzenie na padoku, bo konie są zdolne. Ale jak koń zakuleje z winy współdzierżawcy, to współdzierżawca powinien płacić za leczenie (może zrezygnować ze współdzierżawy, ale za weterynarza powinien płacić, póki koń nie skończy leczenia).

marszylka, dzierżawczyni mojej klaczy kilka lat temu miała wypadek, tfu klacz miała wypadek 😉 Dzierżawczyni odprowadzała konia na pastwisko, jakieś zamieszanie się zrobiło przy bramce wynikiem czego koń wziął sporą , metalową bramkę pomiędzy prawe a lewe nogi. Bramka pogięta i ściągnięta z zawiasów (szczęściem w końcu puściły). Stado klaczy uciekło z pastwiska (szczęściem do stajni), mój koń poraniony... I teraz pytanie - czyja to wina? Dzierżawcy? Miała nie odprowadzić konia? Właścicieli innych koni, które miały "jakieś wątpy" w stosunku do mojej klaczy? Właściciela stajni bo bramka poraniła mi konia? Czy samego konia , że nadpobudliwy?
Szczerze pisząc nie rozważając tego, zadzwoniłam natychmiast po weterynarza (byłam świadkiem zdarzenia), klacz odebrałam od przerażonego dzierżawcy, umyłam, opatrzyłam, odstawiłam do boksu w oczekiwaniu na weta. Uspokoiłam dzierżawcę. Za weta zapłaciłam. Dzierżawcę zobowiązałam do pomocy w rehabilitacji (rany okazały się powierzchowne i po jakiś bodaj 2 tygodniach było po krzyku praktycznie). Właściciel stajni natychmiast bramkę naprawił i nijak pretensji do nikogo nie miał (też mógłby ode mnie czy dzierżawcy żądać kasy za zniszczona bramę). I tyle.
Do łba by mi nie przyszło żądać jakiś pieniędzy od kogokolwiek w takiej sytuacji
Zatem jak sobie czytam ile rzeczy dziś zawiera się w umowach , to cieszę się, że sama nigdy konia nie dzierżawiłam (od kogoś)... bo aż strach niektóre umowy podpisywać 🙁 szczególnie znając realia , końskie pomysły i koszty leczenia...
_Gaga, jesteś idealnym właścicielem wydzierżawiającym konia, serio  🙂 Potrafisz ubrać również cudzą parę butów, szacun.

A tak w ogóle to dzięki temu wątkowi moja sytuacja jeździecka chyba się wyjaśniła, dostałam wiadomość od jednej re-voltowiczki i niebawem wracam do koniów na poważnie i regularnie  🏇
Z tym, że ja już koni nie dzierżawię. Osoba o której piszę odeszła z dnia na dzień bez słowa wyjaśnienia 🙁 W umowie był zapis o 3 miesiącach wypowiedzenia. Mogłam iść do sądu - ale po co?
Akurat było słabo finansowo ,ale jakoś ogarnęłam 😉
I to był mój ostatni dzierżawca. Od tamtej pory jakoś ludziom nie ufam i nie oddaję swoich zwierząt 😉
_Gaga
W opisanej przez Ciebie sytuacji - określiłabym to jako zdarzenie losowe i też od współdzierżawcy nie oczekiwała pieniędzy za lecznie. Tak samo jakby koń wyrwał się np przy prowadzeniu na padok i coś sobie zrobił.
Mi chodziło bardziej o rzeczy wynikające z zaniedbania (czyli jak to określiłam nieprzestrzegania wcześniej określonych reguł/zasad) - jak np prośba o niezostawianie konia przy koniowiązie bez opieki, czy wypuszczenie konia bez ochraniaczy na padok itp itd (jak właściciel oczekuje ochraniaczy przy wypuszczaniu konia na padok), niezałożenie miśka na popręg czy innych ustaleń między właścicielem, a dzierżawcą.

_Gaga
W opisanej przez Ciebie sytuacji - określiłabym to jako zdarzenie losowe i też od współdzierżawcy nie oczekiwała pieniędzy za lecznie. Tak samo jakby koń wyrwał się np przy prowadzeniu na padok i coś sobie zrobił.

A guziczek, bo to właśnie w tym momencie powinen zapłacić dzierżawca. Odpowiada na zasadzie ryzyka, tj. biorąc konia w dzierżawe, zdaje sobie pełną sprawę że jest to zwierzę nieobliczalne i że może coś zrobić ( w tym przypadku że może zaistnieć taka sytuacja). Odpowiada na zasadzie ryzyka, tj pomimo zapewnienia 100% uwagi sytuacja się stała i dzierżawca biorąc w dzierżawę powinine się liczyć z wystąpieniem takich sytuacji i powinien za nie odpowiadać. Zwłaszcza, że dodatkowo koń znajdował się pod jego bezpośrednim nadzorem (tj wyprowadzał go na padok). Gdyby jeszcze to nie on odprowadzał konia na padok, mógłby się bronić działaniem osób trzecich, na które nie miał wpływu. A tak no to akurat on powinien odpowiadać.
Ostatnio poszukiwałam konia do dzierżawy... Co mnie najbardziej dziwi to fakt, że większość osób chce dać konia bez umowy 🤔 i jeszcze chcąc wydzierżawić konia bez umowy chcą by dzierżawca ( czy też współdzierżawca) dokładał się do weta... Chyba pokładają za duże zaufanie w ludziach, jakoś wierzyć mi się nie chce że są w stanie koszty weterynaryjne wyegzekwować BEZ UMOWY... Nie rozumiem w ogóle po co w takiej sytuacji żądają by dzierżawca pokrywał koszty leczenia, wierząc że ktoś dobrowolnie im zapłaci np. 8000zł za operację konia...  🤔
[quote author=_Gaga link=topic=1887.msg2547147#msg2547147 date=1464070148]
dziewczyny bo ciężko coś takiego znaleźć. Mało kto ma na tyle odwagi aby oddać własnego zwierzaka w kompletnie obce ręce, w dodatku bez żadnej kontroli nad tym co się z koniem na codzień dzieje. W takiej opcji to tylko sportowe konia juniorskie chodzą, zwykłe tuptusie bardzo rzadko.
[/quote]
Ale ja nie chcę zwykłego tuptusia, szukam konia min na poziomie mojego aktualnego (ujeżdżenie co najmniej elementy N, skoki co najmniej P). Ale pewnie "takie rzeczy tylko w erze..." 🙂
Czy jest realna szansa znaleźć takiego konia do dzierżawy z przeniesieniem?
Ja serio jestem osobą bardzo odpowiedzialną, od 14 lat pełnoletnią 😉,  swojego konia (z Rao z resztą)  mam od 8 lat i drugiemu poświęciłabym na pewno tyle samo czasu, uwagi no i środków finansowych...
A guziczek, bo to właśnie w tym momencie powinen zapłacić dzierżawca.

A dlaczego nie właściciele koni, które spowodowały zamieszanie, spłoszenie mojej klaczy i w efekcie wypadek? Dlaczego nie właściciel pensjonatu do którego należy bramka na którą wpadł koń?
Koszty nie były duże - ot kilka zastrzyków z antybiotyku osłonowo. Rany były powierzchowne, nic do szycia. Więcej stresu konia i... dzierżawcy niż to było warte 😉 Dzierżawca zobowiązał się do rehabilitacji konia i się z tego w 100 % wywiązał - i tyle. Poza tym umowę miałam tak skonstruowaną, że to ja ponowiłam koszty (weta, kowala, etc) i sama sobie tę umowę napisałam w taki sposób. Mój wybór zatem.

jagoga skoro dawno skończyłaś lat 18 to nie jesteś już juniorem - sportowcem , poszukującym konia na chwile, prawda? Sportowiec na poziomie N klasy z przeniesieniem? Niestety myślę, że wątpię...
[[a]]https://pl.wikipedia.org/wiki/Odpowiedzialno%C5%9B%C4%87_na_zasadzie_ryzyka[[a]]
Innymi słowy, ktoś posługując się zwierzęciem, bierze na siebie taką możliwość, że sie spłoszy. Tutaj dzierżawca musiałby udowodnić bezsprzecznie, że zaistniała tzw. siła wyższa, czyli spłoszenie się konia było nie do przewidzenia i nie mógł mu zapobiec. Gdy ktoś np. wyjeżdża w teren podczas słonecznej pogody, nagle zrywa się burza, piorun uderza oboko konia. Koń się płoszy, ucieka i rozcina na płocie, to to była siła wyższa nie do przewidzenia. Ale jeżeli ktoś prowadzi konia w pojedynkę, na pastwisko i próbuje go wypuścić do innych koni, to musi się liczyć z tym że dojdzie do zamieszania i spłoszenia konia. Dlatego ja wlaśnie dzierżawcę wskazała bym jako tego winnego  😉  Właściciel stajni też w niczym nie zawinił, o ile płot był bezpieczny i zdatny do użycia (czyli nie bylo na nim np. wystających gwoździ, etc.).
Oczywiście, że możesz zrezygnować z tego wziąć odpowiedzialność na siebie. I możesz płacić weta. Ale jeśli to jest nie dopowiedziane w umowie, to wcale nie znaczy że dzierżawca jest bez odpowiedzialności (nawet za te sprawy losowe)  😉  Sąd musi rozstrzygnąć, czy była to siła wyższa czy było to do przewidzenia. Ale gdbyś w tym przypadku chciała się sądzić o odszkodowanie (mówię gdyby, bo wiem że byś nie chciała), to miała byś bardzo duże szanse  😉

Ale ja nie chcę zwykłego tuptusia, szukam konia min na poziomie mojego aktualnego (ujeżdżenie co najmniej elementy N, skoki co najmniej P). Ale pewnie "takie rzeczy tylko w erze..." 🙂
Czy jest realna szansa znaleźć takiego konia do dzierżawy z przeniesieniem?



Realna szansa pewnie jest, ale zdajesz sobie sprawe, ze dzierzawa konia sportowego wyszkolonego do odpowiedzniego poziomu sporo kosztuje?
Ja np znam taką stajnię, gdzie koń na poziomie N,P został oddany w dzierżawę z przeniesieniem. Myślę, że musiałabyś popytać w stajniach sportowych, w twoim województwie na przykład. Czasem ludzie maja dużo koni do startów,a czasu dla wszytskich nie starczy.
jagoga wyslalam Ci priv,widze ze go odczytalas...wiec tez wypadaloby cos odpisac czhociazby standardowe - pocaluj mnie w d.....?
Monic odpisałam! Przepraszam, że tak późno, odczytałam odrazu, ale miałam po południu służbowe spotkanie za spotkaniem i dopiero usiadłam na spokojnie przed komputerem.  😡

FirstLight zdaję sobie sprawę oczywiście, choć w sumie może mój pogląd kwotowy różni się od ceny rynkowej 😉 O jakich kwotach mówisz?

anil22 trochę szukałam, ale nie długo ponieważ ten temat zaczęłam drążyć od niedawna. Początkowo znalazłam klacz, nawet niedaleko mnie, ale żeby do 2 stajni dojeżdżać codziennie to już trochę mi czasu brak... Przeniesienie nie wchodziło w grę.
Jeśli nie uda mi się z kontaktem od Monic to pewnie tak właśnie zrobię jak wspomniałaś 🙂

edit. literówka
[s]W końcu znalazłam dwie prawie idealne dzierżawiące mi konia osoby. Prawie, bo niepełnoletnie i tutaj mam problem. Mam już całą umowę spisaną, ale nie wiem jak napisać to, że rodzice/opiekuni prawni biorą pełną odpowiedzialność za ich jazdy i na ujeżdżalni i w terenie i na zawodach i dojazd do zawodów oraz wszystko co dzieje się wokół konia i na terenie stajni (sama siedzę teraz w gipsie i robię w majty żeby nic im się nie stało). Pomoże ktoś to ładnie sformułować?  :kwiatek:[/s]
Znalazłam  :kwiatek:

Edit2:

Jednak nie, bo umowę podpisuję z ich rodzicami, a użytkują konia ich córki i teraz mam taki problem:
"a Panem/Panią ................................................, zamieszkałym(łą) w …………………………….......................  przy ul. ……………………………………...................................., legitymującym(cą) się dowodem osobistym o numerze ............................, wydanym przez ..................................................................., numer PESEL............................, numer telefonu......................................, zwanym(ą) dalej Dzierżawcą o następującej treści:"
czyli dzierżawcą jest rodzic:
"Dzierżawca zobowiązuje się używać konia wyłącznie zgodnie z jego przeznaczeniem i dbać o jego prawidłowe utrzymanie i stan zdrowia oraz zapewnienie pełnej opieki weterynaryjnej."
"Dzierżawca jest zobowiązany do zajmowania się koniem na ogólnie przyjętych zasadach, pielęgnowania go, trenowania konia według swojej najlepszej wiedzy i umiejętności, informowania Wydzierżawiającego o wszelakich problemach zdrowotnych konia, przewidywanych wyjazdach oraz postępach w treningu.
Dzierżawca uprawniony jest do jazdy na ujeżdżalni, wyjazdów w tereny, na zawody oraz pracy z ziemi."
ale tutaj zobowiązuje się do tego dziecko dzierżawcy. I teraz jak to napisać?
[s]W końcu znalazłam dwie prawie idealne dzierżawiące mi konia osoby. Prawie, bo niepełnoletnie i tutaj mam problem. Mam już całą umowę spisaną, ale nie wiem jak napisać to, że rodzice/opiekuni prawni biorą pełną odpowiedzialność za ich jazdy i na ujeżdżalni i w terenie i na zawodach i dojazd do zawodów oraz wszystko co dzieje się wokół konia i na terenie stajni (sama siedzę teraz w gipsie i robię w majty żeby nic im się nie stało). Pomoże ktoś to ładnie sformułować?  :kwiatek:[/s]
Znalazłam  :kwiatek:

Edit2:

Jednak nie, bo umowę podpisuję z ich rodzicami, a użytkują konia ich córki i teraz mam taki problem:
"a Panem/Panią ................................................, zamieszkałym(łą) w …………………………….......................  przy ul. ……………………………………...................................., legitymującym(cą) się dowodem osobistym o numerze ............................, wydanym przez ..................................................................., numer PESEL............................, numer telefonu......................................, zwanym(ą) dalej Dzierżawcą o następującej treści:"
czyli dzierżawcą jest rodzic:
"Dzierżawca zobowiązuje się używać konia wyłącznie zgodnie z jego przeznaczeniem i dbać o jego prawidłowe utrzymanie i stan zdrowia oraz zapewnienie pełnej opieki weterynaryjnej."
"Dzierżawca jest zobowiązany do zajmowania się koniem na ogólnie przyjętych zasadach, pielęgnowania go, trenowania konia według swojej najlepszej wiedzy i umiejętności, informowania Wydzierżawiającego o wszelakich problemach zdrowotnych konia, przewidywanych wyjazdach oraz postępach w treningu.
Dzierżawca uprawniony jest do jazdy na ujeżdżalni, wyjazdów w tereny, na zawody oraz pracy z ziemi."
ale tutaj zobowiązuje się do tego dziecko dzierżawcy. I teraz jak to napisać?
  jakby nie patrzec na to,to jesli dziecko jest niepelnoletnie to umowe przejmuja rodzice...wiec zastanow sie czy chcesz dzierzawic konia osobom niepelnoletnim?  Osoby niepelnoletnie nie maga podpisywac zadnych umow,tylko ich rodzice lub opiekunowie.
Monic, czy Ty przeczytałaś to, co zacytowałaś? Do końca? Jest mowa o podpisaniu umowy z rodzicami.
Monic, czy Ty przeczytałaś to, co zacytowałaś? Do końca? Jest mowa o podpisaniu umowy z rodzicami.
  tak przeczyalam  🙂  tak na marginesie czy DZIECKO wogole moze sie do czegokolwiek zobowiazywac? 😲 😲 😲
Dziecko  nie może  się  do niczego  zobowiązać.  Jedynie pełnoletni  opiekun bierze  odpowiedzialność  za nieletnich i odpowiada  za to prawnie. Więc  w umowie może  być zapisane  że  dzierżawa bierze odpowiedzialność  za postępowanie  dziecka.
No właśnie dlatego pytam jak to napisać? Te "dzieci" mają 17 i 16 lat, a i tak chcę im konia dzierżawić, ale podpisuję umowę z ich rodzicami.
Wiem, że osoba niepełnoletnia nie może się do niczego zobowiązywać, ale to on ma się opiekować koniem i na nim jeździć, a niego jego rodzice.
No właśnie dlatego pytam jak to napisać? Te "dzieci" mają 17 i 16 lat, a i tak chcę im konia dzierżawić, ale podpisuję umowę z ich rodzicami.
Wiem, że osoba niepełnoletnia nie może się do niczego zobowiązywać, ale to on ma się opiekować koniem i na nim jeździć, a niego jego rodzice.
  dzierzawisz odpatnie czy nie?
Może dopisz po prostu punkt na wstępie, że rodzice podpisujący poniższą umowę zobowiązują się/ręczą/zgadzają jednocześnie na to, że ich dzieci będą wypełniały niżej opisane obowiązki.
Rozumiem, że ma to brzmieć bardziej formalnie ale czasem lepiej zrobić opisowy punkt w umowie, który nie będzie pozostawiał żadnych wątpliwości 😉
Może dopisz po prostu punkt na wstępie, że rodzice podpisujący poniższą umowę zobowiązują się/ręczą/zgadzają jednocześnie na to, że ich dzieci będą wypełniały niżej opisane obowiązki.
Rozumiem, że ma to brzmieć bardziej formalnie ale czasem lepiej zrobić opisowy punkt w umowie, który nie będzie pozostawiał żadnych wątpliwości 😉
  oczywiscie..ale co w razie zaniedbania konia przez OSOBY NIEPELNOLETNIE??? co wtedy w RAZIE KOLKI CZY INNEGO WYPADKU?  Koszta pokryja rodzice??? watpie
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
06 czerwca 2016 21:14
Za poczynania małoletniego odpowiada rodzic bądź opiekun. On podpisuje umowę i on bierze na siebie odpowiedzialność.
Monic, co do płatności w razie wypadku itd. to to już kwestia po prostu uczciwości człowieka. I tutaj ciężko ocenić jak dzierżawiący postąpi.
Na pewno warto punkt o odpowiedzialności za wypadek zapisać w umowie. Oby jednak nie było konieczności jego poruszenia.
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
07 czerwca 2016 06:48
Behemotowa
ja na wstępie umowy o współdzirżawę (również osoba niepełnoletnia) mam napisane tak:
Umowa z dnia  xxxxxxx zawarta w stajni xxxxx, pomiędzy stronami:
1.  xxx, urodzona xxx zamieszkała w xxx, przy ulicy xxx, zwana dalej oddającą w współdzierzawę.

2. zzz, urodzona zzz, amieszkała w zzz, przy ulicy zzz, zwana dalej biorąca w współdzierżawe.

Osoba, która bierze konia w współdzierżawę jest niepełnoletnia, dlatego w jej imieniu umowę podpisuję mama:
3. yyy, urodzona yyy, zamieszkała w yyy, przy ulicy yyy
[quote author=okunka link=topic=1887.msg2553619#msg2553619 date=1465242090]
Może dopisz po prostu punkt na wstępie, że rodzice podpisujący poniższą umowę zobowiązują się/ręczą/zgadzają jednocześnie na to, że ich dzieci będą wypełniały niżej opisane obowiązki.
Rozumiem, że ma to brzmieć bardziej formalnie ale czasem lepiej zrobić opisowy punkt w umowie, który nie będzie pozostawiał żadnych wątpliwości 😉
  oczywiscie..ale co w razie zaniedbania konia przez OSOBY NIEPELNOLETNIE??? co wtedy w RAZIE KOLKI CZY INNEGO WYPADKU?  Koszta pokryja rodzice??? watpie
[/quote]

W razie kolki ja ponoszę odpowiedzialność, bo koń zostaje w mojej stajni i za różne wypadki (na pastwisku, w stajni) odpowiedzialność ponoszę ja - właściciel. Natomiast jeśli koniowi coś się stanie przez lub podczas treningów dziewczyn, albo przez ich zaniedbanie to dziewczyny (a raczej ich rodzice) biorą odpowiedzialność za to również finansową.

[quote author=Behemotowa link=topic=1887.msg2553587#msg2553587 date=1465238161]
No właśnie dlatego pytam jak to napisać? Te "dzieci" mają 17 i 16 lat, a i tak chcę im konia dzierżawić, ale podpisuję umowę z ich rodzicami.
Wiem, że osoba niepełnoletnia nie może się do niczego zobowiązywać, ale to on ma się opiekować koniem i na nim jeździć, a niego jego rodzice.
  dzierzawisz odpatnie czy nie?

[/quote]

A ma to jakieś znaczenie?

Dziękuję za odpowiedzi i skorzystałam z pomysłu Nasturcja-Renata 🙂 dziękuję :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się