własna przydomowa stajnia

Megane- U mnie miesięcznie na jeden boks idzie 6-7 worków pelletu zimą latem  4-5, tyle że moje konie mają otwarte boksy i wychodzą na wybiegi kiedy chcą. Jeden worek kosztuje 10,50 zł. Ja codziennie wybieram siki szufelką (tam gdzie koń nasika pellet jest ciemniejszy i mokry) a kupy widłami do trocin.  Mam jedną klacz, która kaszlała na słomie, teraz na pellecie nie kaszle.
Odwołuję to, co mówiłam z kostkach - już ich nie chcę, zmądrzałam. Co prawda zajęło mi to cztery lata, ale lepiej późno niż wcale. Do tej pory jak kończyły się kostki, pracowicie nosiłam siano ze stodoły do stajni widłami. Tak, żeby konie miały na całą noc i żeby mąż mógł dać karmiąc rano. Dobre kilka kursów. Jak wygląda podwórko po czymś takim łatwo się domyślić. Dzisiaj wieczorem wyobraziłam sobie takie pielgrzymki przy takim wietrze i wreszcie... zatoczyłam belę do stajni - będzie na kilka dni. Sama nie wiem dlaczego nie wpadłam na to wcześniej - dopiero mróz, który dołączył do mojego lenistwa mnie natchnął. A to łatwiejsze niż noszenie kostek... Brawo ja  😂
Brawo ty 😉 ja w sumie przez przypadek mam stajnię zrobioną tak że do nieużywanego boksu jestem w stanie wpakować belę siana w całości-na styk ale daje radę, no chyba że jakaś grubsza się trafi bo np slomy już nie przecisnę przez bramkę mimo ze ta samą maszyną prasowane. Bardzo sobie tą możliwość cenię bo nie jestem uzalezniona od kostek to raz a dwa to by mnie chyba szlag trafił w okresach przejściowych bo o ile przed sama stajnią mam ułożoną kostkę mebę to nie siega ona do samej stodoły
Ja mam paśnik skonstruowany tak, że zawsze zmieści się bela siana. Toczę, zamykam i baby jedzą do 5/6 dni.
SzalonaBibi, ja od 1,5 roku tak robię. Balot wstawiam na padok i w zależności od wielkości balota (są nierówne) jedzą go 2-3 dni 6 dużych koni. Ja było bez siatki to sporo marnowały i starczał na krócej. Teraz jest super.
Bardzo mi to oszczędza czas, umożliwia wyjazd np. na pół dnia. Wcześniej ciągle nosiłam siano i przy dużych wiatrach większość fruwała po okolicy.
No ja za kazdym razem sobie mowie, po co ja sie tak męczę, ale kazdego ranka, jak odkurzam siano z balota przypominam sobie o mojej COPD i uzmysławiam, ze jak wystawie balot, to nikt juz dla niej tego nie zrobi...
SzalonaBibi, ja od 1,5 roku tak robię. Balot wstawiam na padok i w zależności od wielkości balota (są nierówne) jedzą go 2-3 dni 6 dużych koni. Ja było bez siatki to sporo marnowały i starczał na krócej. Teraz jest super.
Bardzo mi to oszczędza czas, umożliwia wyjazd np. na pół dnia. Wcześniej ciągle nosiłam siano i przy dużych wiatrach większość fruwała po okolicy.


U mnie tyle marnowały, że na padok siano noszę. Teraz kupiłam siatki, ale muszę dokupić, bo dwie to za mało przy trzech koniach. I nie bardzo mam do czego je przyczepić - muszę pokombinować. Nie mam jak zatoczyć beli ma padok, bo mam malutką furteczkę. Jak wymienię wrota od stodoły to będzie można bezpośrednio wytoczyć na zewnątrz. A tak to są zamykane na głucho na czas wiatrów i otwierane tylko jak przyjeżdża duży transport. I jakoś boję się siatki na beli, bo ona robi się przecież luźna jak zjedzą połowę siana i znając ich zdolności to się będą plątać.
SzalonaBibi, przy 4 koniach taki stojak sie sprawdzał, siatki były dwie. Konie jadły zazwyczaj parami. Ten, co normalnie non stop odganiał konie (siwy) , po kilku rundach dookoła konstrukcji nudził się i odpuszczał. Deski były po to, aby trzeba było chodzić dookoła, a jednak można było zza desek skubać siano z siatki pod spodem. Koszt wykonania niewielki 😉 tj minimalny 😉
Megane, dzięki, to wygląda fajnie. U mnie są trzy i Ruda jest cały czas goniona. A wtedy idzie łykać o cokolwiek. Prowadzę walkę z wiatrakami i zabezpieczam co się da - już prawie sukces. Nie chcę rozwijać, bo już dyskusje były a to nie ten wątek - chce jej uniemożliwić łykanie, bo tak jest w tym przypadku lepiej. Teraz trzy dostają cztery kupki siana i jest dobrze. Jak ziemia rozmarznie muszę pomyśleć o stojaku do siatek, ale to proste nie jest. Mój mąż twierdzi, że nie chciał mieć koni i jego to nie obchodzi a ja wydziwiam. Więc muszę sąsiada o pomoc prosić a wtedy jest afera, że on przecież to mógł zrobić...  😵
Szkoda gadać. Aaaa... jest leśniczym a na moją prośbę o kilka żerdek do skakania usłyszałam "skąd ja ci żerdzie wezmę?" 🤔
To po co Ci taki mąż 🙂
Ale fakt, ja tez sama wszystko obmyślam, zamawiam  a pozniej chodze miesiąc i prosze o wykonanie, w koncu zabieram sie sama za robote i wtedy dopiero zostaje wyręczona "bez gadania" 😉 no ale dołki pod słupki na grodzenie duzej łąki to juž sama wierciłam.. fakt, ze zeszlo mi sie ze dwa tygodnie, ale całe robilam sama. Wiele rzeczy jestem zmuszona sama zrobić, ale tez nie narzekam... przynajmniej sie nie nudze 😉
Mam sąsiada, co pracuje w tartaku, tak wiec czy słupki czy drągi to mam od ręki. Sama sobie pozniej tylko koruje i maluje 😉 (przeszkody) lub wkręcam (ogrodzenia)
To po co Ci taki mąż 🙂


Bo ma inne zalety... chyba.
A koni rzeczywiście nie ma potrzeby trzymać. On jest kociarz. I gdyby to były tylko moje dwa to OK. Ale jest jeszcze trzeci, duży, "podrzutek" od jego kuzyna... Na rok, na przeczekanie... już stoi trzeci rok... I dlatego oczekuję, że mi pomoże, bo się zobowiązał a ja wiedziałam, że sama nie ogarnę. Moje stado mogłabym rozszerzyć o jeszcze takie dwie, ale szlachetny koń, duży ma jednak inne wymagania niż moje "pierwotniaki".

Ja już ogarniam coraz więcej sama, albo znajduję kogoś do pomocy. Np pracownik sąsiada za flaszkę (dosłownie) z radością wywala dwumiesięczny gnój. Więc jak mnie dopadną kontuzje i inne takie to już się nie boję prac górniczych potem. Muszę jeszcze ogarnąć narzędzia (pilarka na przykład) i większość sama zrobię. Tylko ciągle słyszę, że jak wezmę to popsuję...
Szalona ja nie mam nikogo do pomocy i prawie przez sześć lat sama dźwigałam stajnie na swoich barkach zatem rozumiem ewentualnie odczucia w związku z taką, a nie inną sytuacją. Mimo wszystko, lepiej się spróbować dogadać.
Chyba że, to już stały podział na konie i koty, gdzie żaden nie przyłoży ręki do drugiego.
Ooooj, to temat długi i nie na ten wątek... Weź się tu z autystykiem dogadaj... To nie tak, że on nie robi przy nich nic, ale zwykle moje pomysły uważa za fanaberie, bo przecież... na szczęście mam teściową z końmi, szwagierka też specjalistka od tego i mnie wspierają...
U nas jest podział ja konie, On psy i koty. Sprawdza się. Ja wiem co mam robić i musze sie z tym wyrabiać, załatwiać siano, słome, owies, jezdze na targ po wyslodki, otreby, worki, widły itp On po gnaty na karme dla psów 😉 pozniej gotuje gnaty i kasze/makaron/warzywa i karmi psy, a ja gotuje dla koni 😉 mesz na przykład lub wysłodki. Jak zamawiam siano/słome to sama to zrzucam, balot z sianem tez sobie sama turlam na miejsce docelowe, ja puszczam i sprowadzam konie, targam siano na padoki, On chodzi z psami i kotami na spacery i... zarabia na to wszystko 😉
Choć nie powiem, przez cały czas swiąteczno międzyświąteczny nie wstawałam rano do koni. Miałam napojone i nakarmione konie 😉 wiec wyłaniałam sie dopiero przed 8 aby dać owies i wygnać towarzystwo na padok.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego podziału 😉
Jak gdzies wyjezdzam, spokojnie moge zostawić cały zwierzyniec, choć nie powiem, cały czas mysle o tym, czy wszystko żyje i na czas wyjazdu mam ze dwie osoby, ktore w razie problemu przyjadą i pomogą 😉
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
07 stycznia 2017 12:41
Dziewczyny wtrącę się z pytaniem  😉 Nie marzną Wam konie w te mrozy? Chodzę do moich co chwilkę i o ile Seniorka zapakowana w zimówkę plus dodatkowy polar nie pokazuje, że jej chłodno to Kucynce raczej chłodno  🙄 Ciepła derka dla niej nie doszła na czas, stoi w kocyku polarowym i na to ma ubraną plandekę na polarze. Nie zamknę ich bo nie chcą stać w stajni, mała co jakiś czas wchodzi ale jak ją przymknę to się denerwuje i chce wyjść. Seniorki nie zaciągnę do boksu, wieczorem muszę je na kantarach sprowadzać do stajni. Mają stały dostęp do siana, dużo wyjadają ale maleństwo takie pokurczone stoi. To jej pierwsza zima na zewnątrz, w kwietniu skończy dwa lata i u poprzedniego właściciela w zimie konie wychodziły tylko na chwilkę dwa razy w tygodniu  🤔wirek: U nas jest teraz -15 a gdzie tam do wieczora 😵 Dobrze, że w nocy jak mają zamknięty boks (angielski przedzielony na dwa boksiki) jest w miarę ciepło, ocieplaliśmy bo to pierwsza zima zarówno małej jak i Seniorki w stajni angielskiej.
Martwić się jakoś bardzo? O 16😲0 Seniorka dostaje ciepły obiad, mała trochę marchewki i kawałek jabłuszka i łyżkę meszu. To nasza pierwsza zima w przydomowce, w takiej stajni. A Seniorka po wakacjach z calodobowym dostepem do laki oszalala i nie chce byc w stajni  😁
Jak koniowi zimno, to stroszy sierść, to taki odruch ochronny. Jesli nie masz odpowiedniej derki, to byle czego nie zakładaj bo koniowi bedzie zimno... sam lepiej sie obroni wykorzystując swoje futro.
Ja chyba mam jakieś pancerne te konie, bo nie marzną. Wczoraj około 17 kazały się wpuścić do stajni a tak to spokojnie stoją do 18-19. Wychodzą 9-10. Jak pada i wieje to wypuszczam na 4-6 godzin. A zestaw mam taki:
Okapi, pół ślazak-1/4arab 12-14 lat, wałach. On najbardziej potrzebuje codziennie wyjść inaczej rozmontowuje boks i świruje.
Bibi, felinka 13 lat, ta to by mogła wyjść na 2 godzinki i wrócić. Ona lubi być w stajni. Ta raz w tym roku zmarzła i noc spędziła w wełnianym kocyku - nie mam derek. Ale wtedy jak głupia się wytarzała w mokrym błocie a po dwóch godzinach chwycił mróz i to wszystko zamarzło jej na futrze.
Wisznia, zwana Waldkiem, 4,5 roku hucułka. Zrobi to, co Okapi, strasznie jest w niego wpatrzona.
Cała trójka ofutrzona jak mamuty, od około +5 zaczynam dodawać do paszy olej i na wieczór dostają moczony jęczmień. Zwiększam też stopniowo dawkę owsa. Oczywiście, każdemu w/g potrzeb - baby dostają po garsteczce, bo i tak się turlają. No i siano i słoma do oporu przez całą dobę.
W stajni jest niewiele cieplej niż na dworze, bo to stara, murowana obora z rozwalającymi się drzwiami *2 i wyjętymi okienkami - zostały otwory tylko więc wiatr hula.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
07 stycznia 2017 13:34
Może ta derka to nie najlepszy pomysł, racja. Znalazlam źrebięcą stajenna zimowa dereczke, taka z 200g. Będzie troche duża ale wrzuce na to ta plandeke i powinno być ok 🙂
Wasze konie też się tak opychają śniegiem? 🙂
Megane, ja karmię sianokiszonką więc kurzu nie ma. Trzeba uważać na pleśń, ale jak do tej pory karmię nadal swoimi balotami i 100% ok. Nic się nie zepsuło.
No na 3 duze sztuki plus huc to balot to troche duzo 😉, gdyby robili takie o połowe mniejsze 😉
Siwy właśnie nas opuścił, poszedł bliżej się "halować" 😉 wiec stawka mi się pomniejszyła

Robaczek, moje raczej bawią sie sniegiem niż opychaja...

O rany, młoda dziś numer odwaliła...
Ide sobie z moim zarąbistym big bagiem napchanym sianem na padok... ciągnę go po śniegu, konie już się przyzwyczaiły, że tam papu ciągam, więc szpalerem za worem marsza do pierwszej rozładowni... wyjęłam z wora widły, wygarnęłam pierwszą kupkę i na szczęście nie wkładałam już wideł do środka tylko wór za uszy i idę dalej. W końcu coś szarpnęło... mróz 18, ja w nausznikach, w kapturze, omotana szalikiem, zanim zareagowałam to się zeszło... odwracam się, a ta młoda menda leży na worku  😂
Chyba stanęła dęba i chciała "zabić" worek ale, ze sie pośliznęła, to padła na poduchę... oooo... 😉 taka to zdolniacha hihi
Edit: fotka mojego sianowego środka transportu 🙂
Robaczek M. moje trzy prymitywy : dwa kn i kucyk stoją gołe przez całą zimę 24/7 i nawet w największe mrozy nie ma problemu. Tylko raz zmarzł jeden kn - ten słabiej ofutrzony jak było 0'C padał marznący deszcz i wściekle wiało. Tylko półkrewka chodzi w derce, ale ona czasem marźnie. Wszystkie są już od paru lat przyzwyczajone.
SzalonaBibi ja też mam męża leśniczego i zawsze problem z żerdziami... Na jesieni nawet mi wycieli, ale nie miał kto zerwać i przywieźć. Doczekałam się dopiero w Sylwestra - teraz leżą na ujeżdżalni i czekam aż rozmarzną, żeby móc cholerstwo okorować 😤
Moja hucułka stoi z hucułem i klaczą w typie szlachetnym i mają możliwość się schować, a nie korzystają. bez derek.
Bera7, ile taka sianokiszonka waży i na ile dni wystarcza przy jakiej ilości koni?
Megane, jest cięższa trochę niż siano więc obstawiam że ponad 300kg. W jedną osobę nawet chłop jej nie ruszy. W dwie osoby stękając przewrócimy i zaturlamy. Jedzą 2,5-3 dni w 6 koni. W tym dwa konie idą na noc do boksu i mają siano. Jak się trafi super duży balot to nawet 4 dni. Zależy z którego pokosu i z której łąki. Mieliśmy 3 pokosy na 2 łąkach. Prasa 120cn, ale nie z tych najnowszych.
Robią też pod krowy z większą wilgotnością i te będą cięższe. Ale nie wiem czy bardziej wydajne, bo ja takich nie brałam do tej pory.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
07 stycznia 2017 20:12
Dziewczyny help!
Do tej pory takie rozwiązania mnie nie interesowały, ponieważ trzymałam konia w pensjonatach i za przeproszeniem miałam w tyłku takie problemy. Obecnie konina też stoi w pensjonacie ale na nieco innych warunkach - wszystkie konie boksowane w zamkniętej stajni, mój koń ma boks angielski przylegający do stajni, z własnym padoczkiem i nie jest w tym boksie zamykany, stoi 24/h wolnowybiegowo.
W boksie ma automatyczne poidło, które jak można się domyślić przy tej temperaturze zamarzło. Koń dostał więc na padok kastrę z wodą, z pływającym kawałkiem styropianu, ponieważ był wcześniej nauczony picia w ten sposób (3 lata spędził w chowie bezstajennym). Koń jednak głupi nie jest, w momencie kiedy woda zamarzła na tyle, że nie dał rady rozbić lodu styropianem to wlazł do kastry nogą i walił w lód kopytem... Zastałam go na gorącym uczynku popełnienia morderstwa, niestety pacjent (kastra) zmarł. Połamał całą kastrę w ciągu kilku godzin od wstawienia... Obecnie dostaje wodę w wiadrze, ale wiadro po pierwsze jest małe, a po drugie koń zostawiony sam na sam z wiadrem gra nim w piłkę i wiadro z reguły nie przeżywa takich zabaw zbyt długo  😵

Domyślam się, że najlepsza byłaby wanna na padok, ale skąd ja na litość boską skołuję mu wannę z dnia na dzień?
Jakieś inne propozycje dla końskiego niszczyciela dóbr wszelakich? Dostane w budowlanym coś bardziej trwałego niż kastry?

Kiedyś przyjdzie taki dzień, kiedy spełnię swoje codzienne obietnice i kula futra stanie się ładną kiełbasą... Czasami już nie mam do niego siły...
wystarczy jak 2 razy dziennie napoisz go. I wiaderko sprzątniesz. nie musi mieć stale wody.
Kastra jest chyba najlepsza, niestety przy bardzo niskich temperaturach sztywnieje i przy byle stuknięciu pęka. Mi tez w zeszłym roku załatwiły dwie, no ale dwie na rok tak czy siak trzeba spisać w straty. Miejmy nadziene, ze mrozy szybko sie skonczą. A nikt nie moze poić konia z wiadra kilka razy dziennie po prostu? I wiadro zabierać?
Wanna ocynkowana. Przymierzam się do takiego zakupu, bo też mnie już szlag trafia. I jeszcze mam zamiar kamieniami dociążyć na dnie. A na razie może wiadro dobrze przymocowane do ogrodzenia/ściany? Dwie obręcze dopasowane do średnicy wiadra jedna nad drugą + mocowanie tego zapięciem np karabińczykiem. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Może łatwiej znajdziesz złotą rączkę niż wannę?

Coraz bardziej lubię tego Twojego konia czytając te opisy  😀iabeł:  😀iabeł:  😀iabeł:
Jeśli masz transport (pojemny samochód)możesz zobaczyć na olx czy ktoś w twojej okolicy nie ma na sprzedaż używanej wanny albo bali, złomowiska też można sprawdzić.
Domyślam się, że najlepsza byłaby wanna na padok, ale skąd ja na litość boską skołuję mu wannę z dnia na dzień?
Próbowałaś na olx? Wpisz używana wanna i dobierz lokalizacje. Co prawda jutro niedziela ale mysle ze znajdzie sie chetny.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się