Kto/co mnie wkurza na co dzień?

To znaczy, że ja tez należę do tej grupy osób, o której mówisz. Bo nie uczę się wcale. Nie potrafię skupić się na czymś, co mnie totalnie nie interesuje. I oceny mam jakie mam. I dużo ludzi tak ma. I to nie znaczy od razu, że są głupsi. A taka prawda, że szkoła nie uczy tego, co jest potrzebne. Zakuć, zdać, zapomnieć. Na takim systemie opiera się szkoła.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 maja 2011 19:00
xxflygirlxx, to może czas nauczyć się uczyć?
No, przydałoby się. Ale ja naprawdę nie umiem tego robić. Ostatnio chyba pierwszy raz tak naprawdę się uczyłam do chemii. I... zawaliłam. 😵
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 maja 2011 19:06
xxflygirlxx, a jak masz umieć, skoro tego nie robisz? To jak wsiąść na konia po raz pierwszy i chcieć przejechać parkur na czysto.
Ale próbowałam parę razy. I rezygnowałam. Te przedmioty są tak nudne. Do niczego nie potrzebne.
Dałam radę przez tyle lat, dam radę jeszcze trochę.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 maja 2011 19:16
xxflygirlxx,  Twoja sprawa, żebyś się tylko potem nie zdziwiła =)
Ja już się zdziwiłam jak poszłam do LO. 😁 W gim było o wiele łatwiej.
co powiesz na studiach?  🤔wirek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 maja 2011 19:22
xxflygirlxx,  w każdym razie jak kiedyś stwierdzisz, że jesteś w czarnej dupie i uczenie jednak by Ci się w życiu przydało, na przykład, żeby coś w nim osiągnąć, zapraszam na pw, mogę trochę pomóc w zakresie literatury i praktyki w technikach uczenia się.
_kate W swoim czasie się zobaczy. Na razie jestem w liceum jeszcze. 😉
Strzyga dzięki, pewnie skorzystam. 😀 :kwiatek:
madmaddie   Życie to jednak strata jest
30 maja 2011 19:49
ech, nie popatrzyłam na zegar tego demota 😉 wstaję ok 5:45, spoko mogłabym później gdybym nie myła włosów rano, wchodzę o 6:40. do szkoły mam na 7:45, mnóstwo ludzi z mojej budy dojeżdża tak jak ja. autobus powrotny mam 15😲1, jak mam 7 lekcji, w domu jestem ok 15:40 😉 spać chodzę ok 22-23.
ale co wy się innymi tak przejmujecie? nie zdam matury, ok. ale nikt oprócz mnie na tym nie ucierpi. mam w klasie osoby(nieliczne) które się dobrze uczą, i nie mają na nic czasu. może to kwestia mojej szkoły. ale na siódmej lekcji mało kto ma siłę. wszyscy zdychają w ławkach.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
31 maja 2011 09:08
JA(stety czy niestety) jestem tzw. minimalistką- nie uczę się w ogóle, wystarczy mi być na lekcji, a i tak na tę 2 czy 3 daję radę... i wiem, że gdybym tylko wzięłą się za siebie i pouczyłą choć godzinę dziennie, to miałabym same piątk ale weź się do tego zabierz...  😵 Siadałam do książki i zaczynałam ziewać automatycznie...  😵 Coś strasznego. Człowiek chce, a nie daje rady! oO
xxflygirlxx, nie zniechęcaj się tak od razu, bo z takim podejściem do niczego nie dojdziesz. Są osoby, które przeczytają 2 razy notatkę i już umieją, a są osoby, które muszę poświęcić dużo, dużo więcej czasu by coś zapamiętać i rozumiem, że ty do tej grupy należysz. Ale nie tylko ty, bo ja również. I miałam takie samo nastawienie jak ty - byle przejść do następnej klasy i olać wszystko, bo po ci mi ta nauka? Po co mi te głupie lektury czytać, taaakie nudne? Po co w ogóle robić cokolwiek, jak można całe po południe gnić przed kompem? Ale zmieniłam to nastawienie, bo stwierdziłam, że do niczego mnie to nie doprowadzi. Ja myślę o przyszłości, nie tak jak ty - o tym co teraz. Boję się matury i boję się studiów, a nie chciałabym pójść na byle jaki kierunek, byle by coś było. W każdym bądź razie wzięłam się do roboty i o dziwo jakoś potrafię się nauczyć. Fakt, faktem najłatwiej zapamiętuję biologię, bo ją lubię, ale to nie znaczy że resztę olewam, bo czytam i od razu zasypiam. Biorę się w garść, staram się skupić i jakoś idzie. Nie mówię, że zawsze tak wszystko kuję. Czasem jestem padnięta, albo po prostu jak każdy, mam lenia. Ale staram się, bo liczę, że przyda mi się to w życiu. Nie wszystko, bo uważam że nie każde informacje przekazywane przez szkołę, są aż tak potrzebne, jak twierdzą np. nauczyciele, ale od nadmiaru wiedzy jeszcze nikt nie umarł 😉

Ja już się zdziwiłam jak poszłam do LO. 😁 W gim było o wiele łatwiej.


No zdziwiłaś się, a zobaczysz jak się na studiach zdziwisz, kiedy przyjdzie sesja i trzeba będzie wykuć na jeden tydzień nie 3 przedmioty, a znacznie więcej. I co? Odpadka? W tedy powspominasz jak to łatwo było w liceum 😉 Normalka.

Sama czasem mam chwile zwątpienia czy ta nauka ma sens? Bo teraz pracodawcy już nie kierują się studiami, bo praktycznie każdy je kończy, więc trzeba wyróżnić się czymś zupełnie innym. Ale gdzieś tam w środku mam przekonanie, że wiedza jest ważną wartością i lepiej być mądrym i oczytanym.

fly - wszystko się da, wystarczy chcieć. Więc nie zakrywaj się tym, że nie umiesz się uczyć. Ty po prostu nie chcesz, bo uważasz, że jest ci to niepotrzebne. Twoja sprawa, ale takie argumenty, że zasypiasz jak czytasz notatkę w ogóle do mnie nie przemawiają 😉
Ja nienawidziłam czytać książek, a teraz robię to bardzo chętnie, bo zaczęłam się zmuszać aż w końcu to polubiłam. Nawet lektury chętniej czytam.
Facella   Dawna re-volto wróć!
31 maja 2011 15:31
czytam co piszecie i dociera do mnie, że jestem ogromną... szczęściarą. w domu nie uczę się wcale, i jadę na... piątkach! wystarczy mi, że słucham na lekcji, niezależnie od tego, czy lubię dany przedmiot, czy nie. gorzej, jak nauczyciel nie ogarnia klasy, rozprasza się, przerywa co chwilę, jest hałas i w ogóle, to wtedy wcale nie mogę się skupić. po prostu potrzebuję ciszy, żeby się nauczyć. nawet jak mnie nie ma na lekcji, to wystarczy, że przeczytam w spokoju i skupiona (a nie myśląc o tym, co się dzieje na re-volcie  😁 ) i... już. jak w ostateczności czegoś nie rozumiem, to kogoś proszę, najlepiej nauczyciela, żeby mi wyjaśnił. od zawsze tak miałam i dziwiło mnie to, że ktoś potrafi siedzieć nad książkami kilka godzin i później i tak dostaje jedynkę... ale na szczęście mi przeszło, wiem, że niektórym po prostu przychodzi to ciężej.
Nigdzie nie napisałam, że zasypiam. To jedno. A dwa ja doskonale wiem, że gdybym się sprężyła i skupiła, to nauczyłabym się wszystkiego w godzinę. Ale co z tego. Potwornie mi się nie chce i nie potrafię się zmobilizować. I w jednym masz rację, ja nie myślę zbytnio o przyszłości. Bo nie widzę takiej potrzeby. Od dawna doskonale wiem, na jakie studia idę.

A tak do tematu wątku to strasznie wkurzają mnie upały. Zaraz się ugotuję. 🤔
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 maja 2011 16:31
xxflygirlxx, żebyś się nie zdziwiła jak zostaniesz w tyle, bo wykładowców nie obchodzi czy się uczyłaś w LO czy nie, czy przerabiałaś czy nie. Musisz ogarnąć materiał i sorry 😀
madmaddie   Życie to jednak strata jest
31 maja 2011 16:36
Strzyga mi w LO robią sprawdziany z gimnazjum, i sama muszę sobie to ogarnąć bo nikogo nie obchodzi czy się uczyłam. albo: to przerabialiście w gimnazjum. na szczęście, chociaż chemiczka, nam to dopowie, ale reszta nauczycieli ma to gdzieś 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 maja 2011 16:42
madmaddie, na studiach nawet tak nie będzie. Na ścisłych jest gorzej niż na humanistycznych, bo tam nie mając podstaw ni hu hu nie pójdziesz dalej, na humanie jest podobnie, choć do sesji dociągniesz. Ale może być zonk, że robisz 2 czy 3x więcej materiału niż inni, bo wychodzą braki z historii, wosu, polskiego... ja na moich studiach mam matmę, masę geografii, a nawet biologię, więc cieszę się, że jednak czegoś się w LO uczyłam, nie siedzę jak debil na zajęciach, choć niestety przez kiepską nauczycielkę, mam zaległości z historii i to naprawdę, naprawdę mnie boli.

Oczywiście, nie mówię, że na studiach jest strasznie i koszmarnie, nie wróciłabym chyba dobrowolnie do LO, da się je pewnie przelecieć na szczęściu i ściągach i nie uczeniu się, ale to dla osób, które chcą mieć papier, a nie perspektywy. Reszta rozgrywa się na zupełnie innym poziomie.
Nigdzie nie napisałam, że zasypiam. To jedno.


Spoko, wyluzuj 😁

I w jednym masz rację


Tylko w jednym? 😀
Nie no, żartuje sobie 😉


Mnie to naprawdę lotto czy ktoś się uczy czy nie - jego sprawa 😉 Mnie wkurza, że te nieuki nie ponoszą odpowiedzialności za to - żadnej! Co z tego, że raz na czas dostaną jedynkę, że czasem się zdarzy, że nauczyciel przyłapie na nieprzygotowaniu? Teraz się młodzież wycwaniła -  np zgłoszą dopiero jak nauczyciel zacznie pytać, a papierowe ściągi już dawno wyszły z mody, bo teraz wystarczy cyknąć fotę podręcznikowi albo wejść do neta i wszystko jak znalazł na sprawdzian. I o to się rozchodzi. Niby w regulaminie pisze, że uczniom NIE WOLNO korzystać z telefonów podczas lekcji. Ale kogo to obchodzi? 🙄 A mnie szlag powoli trafia, bo gdzie tu sprawiedliwość, jak ktoś się wieczorem uczy, a dostaje gorszą ocenę od osoby, która ślęczała przed kompem całe popołudnie? Mnie to zwyczajnie w świecie wkurza. I mam tylko nadzieje, że te osoby w końcu dostaną nauczkę np. na maturze kiedy okaże się, że g**** umieją i ni ma jak zdać.

I żeby nie było nie piszę tego do ciebie fly, jako do osoby, która przyznała się, że się nie uczy 🙂 Mam na myśli osoby, które się nie uczą i na wszystkie możliwe sposoby kombinują by nie ponieść konsekwencji. I im się to udaje..
ciężko samochód sprzedac  🙁
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
31 maja 2011 22:14
W tym momencie wkufia mnie to, że panowie w elektrowni bawią się w zabierz-daj prąd, w efekcie czego nie mogę iść spokojnie do kibla, chociaż mi się chce, bo się boję, że będąc na tronie odbiorą mi światłość.
A ja to z tych, co by najchętniej przy zapalonym spali  😎
Wkurza mnie poczucie bezsilności- szczególnie jak na pewną 22-letnią kobyłę patrzę  😵
Maddie, Łożesz, to u Ciebie też? Falami idą czy co...
ja wczoraj przeżywałam zabawy "zabierz-daj prąd" i byłam strasznie wkurzona, bo brak prądu = brak kompa, a brak kompa u mnie = zero nauki.
Nie no, niby mogę siedzieć nad notatkami, ale to tak... wolę sobie chociaż muzykę puścić z kompa...
Ale brak prądu ma swoje plusy: wypucowałam konia na błysk 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
01 czerwca 2011 09:43
Bogdan, wkurza mnie dokładnie to samo :/
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
01 czerwca 2011 11:13
Sankaritarina ja mam na szczęście lapka i co chwilę wyskakuje (ciągle!) komunikat "battery mode" .

Dodatkowo wkurza mnie to jak panowie drogowcy na drodze poza miastem czyli do 90 km/h wyrżną kanciae ziury i do jasnej cholery ani znaku ani pachołka nie wstawią!
U mnie w mieście nawet na środku drogi na malutką dziurkę pachołek stawiali a w Jastrzębiu po prostu szlag jasny mnie trafiał... Dzisiaj jak wracałąm z Żywca to to samo. Wyrżnęli kilka dziur w godzinę i odpoczywają. Dodatkowo droga jest taka, że jej się nawet łatać nie opłaca. Chyba lepiej dla aut by wyszło jakby tę drogę zdarli i zrobili kamienistą, bo lepiej po kamieniach jechać niż po dziurach. Proponuję panu burmistrzowi, aby się tą drogą przejechał. Może w końcu by coś zrobił... WSTYD! Droga, którą można jechać do 50, to się jedzie maks 10. Pieszo ludzie auta wyprzedzają  🙄
Moon   #kulistyzajebisty
01 czerwca 2011 11:28
Wkurza mnie pogoda. Bo już któryś rok robi mi na złość chyba - Mam sesję, muszę siedzieć na tyłku i się uczyć to są upały, ciepło.
Sesja się kończy - kończy się i pogoda.  👿

Wkurzają mnie ceny używanych nawet, toyot yaris. :/
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 czerwca 2011 12:33
Moon, cena używanej yariski to jakiś kosmos >___>
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
01 czerwca 2011 13:11
Czego wy dziewczyny szukacie  😁 Ford Escort - sprawdza się nawet nawet jako auto terenowe  😁 bagażnik oczywiście zapchany końskimi gratami no i do miasta się nadaje. Chociaż... pali trochę :/ Ale mniej niż opel omega, dlatego ford jest namber łan z moich 😉

Wkurza mnie cena benzyny.
Wkurza mnie pogoda. Boję się wyjść z domu, bo znowu będę musiała siedzieć godzinę samotnie w siodlarni jak burza przyjdzie, a już nawet nie ma czego pastować  🙄
Maddie dobrze prawi z tym escortem  😎 Sama się bujałam 3 lata takim i zniósł dosłownie wszystko  😁 a teraz jest mondeo, troche bardziej wypasione ale na rope więc pali te 2-3 litry mniej  😉

Mnie aktualnie wkurza to że mam w pracy 30 stopni....  😵
baffinka, Zazdroszczę tego mondeo 😍 My też mamy escorta. Ja nim wprawdzie jeździłam raptem kilka razy, bo jeszcze nie zdążyłam prawka zdać, ale często jeździmy z siostrą i zorientowałyśmy się, że to nie puszeczka na szarżowanie, a na grzeczne i spokojne jeżdżenie: staruszek, [lat  11, silnik 1.2, benzyna] nie jest w stanie się "zabrać". Rozkulanie się do 100-110 zajmuje mu wieki. Ostatnio bardzo się spieszyłyśmy i siostra wyprzedzała, przygrzała dziadka, na blacie 5 tysięcy, wrzuciła bieg i spodziewała się, że wyskoczy, a auto... nic. I zonk, bo naprzeciwko ciężarówka w oczach rosła. Się siostra przyzwyczaiła do diesla 2.0. Escort przy 2,5 tysiącach obrotów zaczyna wyć. Z resztą, górna granica szybkości staruszka na naszych pięknych polskich drogach to 120 albo 130, wg licznika. To nie yaris.  💘


aaaaa tak bardziej w temacie: wkurza mnie sytuacja pt:
widuję w autobusie chłopaka X i za chiny ludowe nie wiem gdzie można go "złapać", żeby zagadać. No nie cierpię takich sytuacji! Takie poczucie niemożności zrobienia czegokolwiek oprócz gapienia się! Bo przecież do niego nie podejdę i nie zagadam, bo weźmie mnie za zdesperowaną babę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się