Słuchajcie, prawda jest taka, że jakieś tam zdjęcia mam ale nie wstawiam ich nigdzie bo... mega utyłam. I to nie jest żart. Zwyczajnie nie mogę na siebie patrzeć, więc ich nigdzie nie upubliczniam 😡
Ale! Ponieważ obiecałam, wrzucam kilka zdjęć sprzed roku. Czardasz był wtedy na korekcie-przestawieniu u
Apaczowej i chodził jak marzenie 😜 Oczywiście nie miał jeszcze porządanej sylwetki czy motoryki, ale był super jezdny i przyjemny, nawet jak trochę nim "targało" po tej wielkiej hali 😉 Koń wrócił odmieniony i mieliśmy duży apetyt na więcej, nawet wyjechał na majówkę do Koryt żeby nie stał przez cały mój urlop. Niestety - chyba - w czerwcu (o ile dobrze pamiętam) koń miał bardzo poważną kontuzję (po której dwóch z trzech wetów zawyrokowało łąki) a w sierpniu zaczęliśmy podejrzewać i zdiagnozowaliśmy Cushinga. Koń mało pracował i chudł (leki tłumiły apetyt - jeden z efektów ubocznych) ja gryzłam pazury, nie jeździłam mega się wszystkim stresowałam i tyłam.
Ale fun mamy niezmienny, wciąż west nas bardzo cieszy! Zresztą Czardaszowi wrócił apetyt, a ja poszłam po rozum do głowy i oddałam się pod opiekę dietetyka. Może niebawem znowu zacznę wstawiać zdjęcia? Trzymajcie kciuki... mocno... bo mam raptem 18kg do zrzucenia zdaniem dietetyka 😉
Tymczasem westowy zaciesz z treningu u
Apaczowej, prawie rok temu: