Styl western (dawniej kącik)

smartini   fb & insta: dokłaczone
15 maja 2016 21:51
Viridila A tak napisałam 'na logikę' obojczyk, na dole gdzie klatka przechodzi w nogę. Nie wiem dokładnie którą kość było widać i szczerze to nie chcę się zastanawiać. Także rana leci od wnętrza pachwiny (blizna dojdzie do popręgu) do góry na około nogi i w stronę 'łokcia'.
Muchozol naprawdę nie mam pojęcia co się stało... Przez haszcze przed płotem mało co widać, co się dzieje poza terenem więc mała szansa, żeby doprowadzić ostoję spokoju do aż takiej paniki, żeby stratowała płot ale kto wie. Nie dowiemy się co się stało.
Sport na 100% odpada, ma wywalone sporo mięśnia, reszte szyte - przez braki i blizny na mięśniach nigdy nie będzie w 100% czysty w chodzie, nawet jak wróci do pełnej sprawności (a jak wszystko pójdzie dobrze z gojeniem i żadne problemy z kośćmi nie wyjdą po drodze to jest szansa). Także pod siodło pójdzie, nawet będzie musiał w ramach długiej rehabilitacji ale na arenach już się nie pokażemy. 1) na kulawym koniu (nawet jeśli go to nie boli) pokazywać się nie mogę 2) Chyba bym nie wytrzymała stresu związanego z treningiem. Będziemy tuptać w domu i po lasach ale będzie żył a tylko to się liczy.
Większość rany jest zszyte szwem materacowym (tyle ile zdążyliśmy zanim drugi raz zaczął się wybudzać, wszystko tam gdzie są największe naprężenia) także blizny też nie będzie. Teraz tylko wszystko musi się wygoić, głównie ta oderwana od uderzenia powierzchnia skóry na całej łopatce.
.
smartini   fb & insta: dokłaczone
15 maja 2016 22:07
Niestety, monitoringu brak bo nigdy nie był potrzebny. Na teren o nas nikt nie wchodzi, padoki do płotu wystarczająco daleko...
Na łopatce mogą robić się wysięki itd więc w sumie najbliżesze kilka dni są kluczowe, czy nie trzeba będzie go zawieźć do kliniki. Wet mimo wszystko jest dobrej myśli, na koniec stwierdził, że ostatnio tak go sponiewierał 900kilowy ogier  🤔wirek: i nie wie, jakim cudem sobie w trójkę poradziliśmy i bał się, że będzie dużo gorzej. Tak więc szczęście w nieszczęściu. Na razie je, pije, stoi, jak odprowadzałam go do boksu to nawet w miarę równo stawiał nogi więc nic połamane nie jest.
Koń na starty pewnie się pojawi ale czy raz rok, za dwa? Nie wiem, kiedyś na pewno 🙂 póki co robię 'przemeblowanie' w życiu no i będę miała na głowie rekonwalescencję i rehabilitację tego debila  🙄
smartini ja pier****... 😵 Artysta... 🤔wirek:
Livia   ...z innego świata
16 maja 2016 09:40
smartini, o matko bosko 😲 Duuużo zdrowia dla Budynia! Mam nadzieję, że wszystko mu się dobrze i szybko zagoi...
smartini   fb & insta: dokłaczone
16 maja 2016 10:52
Dzięki Livia 🙂 Jesteśmy dobrej myśli
jakby ktoś był ciekawy, żeby nie robić tu offtopu wrzuciłam historyjkę razem ze zdjęciami do wątku 'wypadkowego'
[url=http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,95933.msg2543583.html#msg2543583]http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,95933.msg2543583.html#msg2543583[/url]
dzisiaj wygląda wszystko 'przyzwoicie' jak na powagę rany a co mnie cieszy - Budyń daje się wszędzie dotykać, głaskać i oglądać. Ułatwi to nam pielęgnację i leczenie, święty koń...
o kurcze! naprawdę szok dla mnie, że koń się tak poturbował!
Trzymam kciuki za "wyzdrowienie"
.
smartini wygląda to okropnie! Strasznie to wielkie… Zaczęłam się teraz poważnie zastanawiać nad tym czy stawiać dla młodego stałe ogrodzenie (gdzieś tam między jedną ucieczką z taśm a drugą powstał pomysł ogrodzenia z drewna żeby… było BEZPIECZNIE)! A tu taką historię czytam. Zastanawia mnie czemu… On był na pastwisku w derce? Może się gdzieś zahaczył i spanikował? Wiesz… Mój Młody też jak coś go wystraszy to kamienieje (wtedy jeszcze myśli)… Ale jak coś go wystraszy na tyle że spanikuje to kończy się myślenie niestety… Może jego też coś AŻ TAK przeraziło?

Tak czy inaczej najważniejsze że żyje! Trzymam za was kciuki! Dużo cierpliwości… A dbanie o nogę i rehabilitacja za pół roku pewnie będzie Ci się już śniła po nocach, jak mojej znajomej :P

Krótka relacja co u nas - młody wyskoczył z ujeżdżalni kiedy wpadłam na pomysł zgonienia go luzem… DWA RAZY. Myślałam że ma d**ę za ciężką żeby skakać a tu proszę… smartini piszę o tym wpadnięciu w panikę, bo po tym jak drugi raz wyskoczył dobiegł do wysokiej bramy za którą jest droga do stajni. I pan starszy (zapewne próbował mi pomóc) zaczął na niego krzyczeć i straszyć go widłami. Młody na to wpadł w panikę i zamierzał się na przeskoczenie tejże bramy (pełnowymiarowej, wysokiej, drewnianej). Możecie sobie wyobrazić w jaką wpadłam furię na pana dziadka… Krzyknęłam tylko żeby go nie straszył i udało mi się go złapać (w sumie to nawet sam do mnie uciekł z miną "mamo ten pan chce mi coś zrobić"😉.

Cóź, można to tylko jednym słowem podsumować… KONIE.  😵
smartini   fb & insta: dokłaczone
16 maja 2016 15:30
Nie, derki założyłyśmy czekając na weta. Padało, był mokry i już dygotał ze stresu i zimna. Tylko wychłodzenia mi jeszcze brakowało do szczęścia.
Skakać raczej nie próbował bo pochlastałby się inaczej... Poza tym patrząc na stan ogrodzenia, musiał wpaść w słup a nie belkę. Budynia widywałam w naprawdę ekstremalnych sytuacjach i nic go tak nie wyprowadziło z równowagi żeby pobiec na oślep. Cóż, nigdy się nie dowiemy co się stało. Naprawdę brakuje mi wyobraźni żeby wymyślić co doprowadziło go do takiego stanu. I jak on to w ogóle zrobił, bo powiedzmy szczerze - byle uderzeniem nawet 500kg nie połamie litego, grubego słupa z mocnego drewna na betonowych fundamentach... Dlatego jak słyszę, że koniki to takie delikatne i opanowane zwierzątka, bo przecież znają i kochają pańcię, to mi mrozi krew w żyłach.
Ogrodzenie drewniane - dla mnie nadal lepsze niż taśmowe. To jedyna ucieczka z padoku moich koni od kiedy mam je 'w domu'. Wcześniejsze ganianie koni po łąkach z wnykami, po torach i drogach szybkiego ruchu - dziękuję bardzo i taśmom mówię stanowcze nie. To było spotkanie z płotem. Spotkania z samochodami są śmiertelne a nie wiadomo gdzie poniesie panikarza. Nas uratowało drugie ogrodzenie (cały teren otoczony ponad 2metrowym, gęstym płotem)

.
smartini   fb & insta: dokłaczone
16 maja 2016 15:37
No widzisz. Mój też nigdy nie zerwał, nigdy nie skakał i nigdy się nie płoszył. Jedynie otwierał sobie boks i robił spacery po ogrodzie.
Niespodzianka...
.
smartini   fb & insta: dokłaczone
16 maja 2016 15:53
Zwiewał to dużo powiedziane. Kilka razy wyszedł bo ktoś zostawił niedomkniętą bramkę. Bo który koń by nie wyszedł mając otwarte i piękne trawniki dookoła? Ale to były zawsze spacery w poszukiwaniu tej bardziej zielonej trawy. Także nadal nic nie pasuje.
No nic, zostaje mi czekać, chuchać, dmuchać i pielęgnować. Mam nadzieję, że w miarę szybko dojdzie na tyle do siebie, że da się go wyprowadzić i trochę przemyć, bo mam teraz idealnego kandydata na statystę do kolejnej części teksańskiej masakry piłą mechaniczną. Nie potrzebuje charakteryzacji  🙄
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
16 maja 2016 18:17
Nie chcę wyobrażać sobie z jaką siłą i impetem musiał forsować płot. Wygląda nieciekawie, ale jak na druga dobę od szycia to.. nie jest źle 🙂 Pamiętam jak do Dargany pojechałyśmy na 3. dzień po operacji skrętu i mnie pozytywnie rana zaskoczyła. U mnie w domu zwykło się mówić (mama pracuje na chirurgii), że jak rana wygląda dobrze na 2-3 dobę (o ile nie zaniedba się pielęgnacji, nie zarwie szwów itp. wiadomo, że tutaj mamy do czynienia z koniem i nigdy nie wiadomo) to będzie ok. Kciuki są za szybkie gojenie i dobrą rehabilitację! :kwiatek:

Co do umiejscowienia to jak pisałaś o łopatce to myślałam bardziej o rozcięciu w odwrócone Y (wzdłuż łopatki, do stawu barkowego i wtedy wkoło stawu przez pachwinę i z drugiej strony do łokcia). No, ale to już bez znaczenia teraz 🙂
Tak z ciekawości - obchodziłaś z psem ogrodzenie koło padoku (kojarzę ze zdjęć, że chyba macie psiaki)? Pies nawet jak nie tropiący to całkiem możliwe, że zwróci uwagę na obcy zapach na swoim terenie. Takie obejście teraz niewiele da, ale jednak może by się coś zauważyło. Nie wiem też jak u Was ze zwierzyną, ale może jakiś dziki zwierzak wpadł/wleciał, rumoru narobił i koń nie wytrzymał..
smartini   fb & insta: dokłaczone
16 maja 2016 18:39
No rana wygląda zaskakująco dobrze. Nic nie puściło, nic się póki co nie babrze. Wiadomo, będzie się sączyć i długo będzie się leczyć (w tym miejscu jest kieszeń i już zebrało się tam sporo płynów) ale są dobre widoki na przyszłość. Martwi mnie ten zbity bark, wszystko 'pływa' pod ręką aż do kłębu... Oby tam się nie zaczęło babrać  🤔
Nie ma takiej opcji, żeby ktoś lub coś weszło na teren. Jedyne co jest się w stanie przecisnąć pod bramą to zając czy jeż a one na pewno nie zrobiłyby na nim wrażenia. W terenie bażanty wylatywały mu spod nóg a ten nic. Poza tym psy by zaalarmowały, jakby coś/ktoś wlazł, stróżujące są i terytorialne. A płot wysoki, gęsty, cały ofundamentowany (nie tylko słupy a pod całą długością), do tego z ostro zakończoną górą - nie ma takiej opcji, żeby cokolwiek się przedostało... Do tego nasze psy już mają reputację morderców także nikt się nie waży do nas zaglądać...
Do płotu jest kilka metrów od padoku, zasłonięte krzewami i morwami a po drugiej stronie gęsty las i wąska, piaszczysta ścieżka - auto przejeżdża tam raz na kilka miesięcy, jak już to ludzie na spacery chodzą, też może raz na miesiąc kogoś tam widzę (a raczej słyszę). Nie raz go tam coś zaintrygowało bo zaszurało czy pies zaszczekał ale kończyło się furczeniem z ogonem w górze i obserwowaniem. Nie wiem co się musiało stać...
A na tych połamanych deskach są ślady krwi, sierści i skóry?
smartini   fb & insta: dokłaczone
16 maja 2016 18:51
jest trochę sierści w kilku miejscach (ledwo kilka włosków), kawałki mięśnia zbierałam rozrzucone na kilku metrach... Krwi nigdzie nie ma, najprawdopodobniej w szoku zacisnęło wszystkie naczynia krwionośne. Nawet po drodze nie ma śladów krwi (szukaliśmy jego drogi razem z psami) ale nic. Najprawdopodobniej przebiegł na oślep (jakieś 200m) i dopiero puściła adrenalina, zaczęło bolec i krwawić i tak jak stanął tak go znalazłam. Także na podstawie tego co się stało z płotem nie idzie dojść do tego, co odwalił :/ Razem z wetem to rozmyślałyśmy i nie doszliśmy do żadnych wniosków
Czyli połamane deski są stosunkowo "czyste" w stosunku do poniesionych mocno zakrwawionych ran.
Zastanawiam się czy to połamane deski spowodowały te obrażenia czy ktoś lub coś zupełnie innego. Gdyby to był atak drapieżników(np. zdziczałych psów) byłyby rany szarpane od zębów ...Bardzo zagadkowe całe to traumatyczne zdarzenie  🙁
Mam nadzieję, że koń szybko wyzdrowieje! tego Wam z całego serca życzę  💘
smartini, makabryczna historia. Podziwiam Cie, ja osobiscie zemdlalabym na sam widok- jestem raczej z osobnikow bardzo wrazliwych. Budyniowe zycze zdrowia i wytrwalosci  w rehabilitacji, a Tobie cierpliwosci i zeby Wam sie zadne komplikacje po drodze nie przytrafily.
smartini   fb & insta: dokłaczone
16 maja 2016 19:13
Deski są nawet nie stosunkowo czyste a po prostu BARDZO czyste. Jakby ktoś je złamał no nie wiem, wjeżdżając ciągnikiem. Ja spodziewałam się znaleźć potłuczonego konia po tym co zastałam na padoku (absolutny brak krwi) a nie rzeźnię... I tak jak piszesz, pomijając fakt, że na 100% nikt ani nic nie weszło - rana była cięta (w sensie skóra, w środku było trochę rozharatane)
Wiele rzeczy widziałam i mam bujną wyobraźnię ale nie mam zielonego pojęcia co się stało...
Jeśli ktokolwiek wcześniej wątpił w zdolności mojego konia w robieniu sobie krzywdy to teraz nie ma żadnych wątpliwości - jest mistrzem w swojej dziedzinie  🙄
Mosewa, wiedźma dziękuję za dobre słowa
Smartini trzymajcie się i gójcie dzielnie. Z domowych babcinych sposobów (nie śmiać się bo są skuteczne  🏇 ) to na miejsca podropiałe, sączące się polecam kompresy z ugotowanej cebuli.

A nie ma opcji że on poprostu odpalił wrotki na wybiegu i najzwyczajniej nie wyrobił? Czasami takie cięte rany powstają właśnie na skutek uderzenia, skóra nie wytrzymuje i leci wszystko w drobny mak
smartini   fb & insta: dokłaczone
16 maja 2016 19:27
Niepodkuty i na padoku jedyne co potrafi z siebie wykrzesać to ociężały kłus... na łące zdarzy mu się zagalopować 50 metrów. Ten koń to typowy muł także zwykłe odpalenie wrotek też jest mało prawdopodobne... ale w tym przypadku co jest? Ręce opadają -_-
Najgorsze w tej ranie jest to, że nie bardzo jest jak robić okłady, bandaże i inne rzeczy. Musi sobie samo radzić

dla zobrazowania ile przebiegł w takim stanie... na czerwono wyłamany płot, na pomarańczowo miejsce, w którym go znalazłam...
Wichurkowa   Never say never...
16 maja 2016 19:53
A może ugryzł go jakiś owad?w poprzedniej stajni pojawiły się owady które jakoś tak je gryzly ze konie spadały w szał,a w boksie potrafiły borykać pod sufit ,wchodziły między pośladki A konie nie miały jak je dogonić i była masakra... do tego stopnia że wysłaliśmy muche do laboratorium i to jakieś mutant były,w ręce nie dało się ich zagnieść nawet 🤔wirek:
Livia   ...z innego świata
16 maja 2016 19:55
Mnie też przyszedł na myśl owad. Może jakiś jeleniak? Teraz się na nie zaczyna sezon...
smartini   fb & insta: dokłaczone
16 maja 2016 20:02
Mi się już nie chce gdybać bo to nic nie daje niestety 🙁
Kastorkowa   Szałas na hałas
16 maja 2016 20:12
Pozostaje tylko trzymać kciuki za bezproblemowe gojenie i szybki powrót do sprawności. A dla Ciebie dużo wytrwałości i siły w tym wszystkim  :kwiatek: :kwiatek:
Dawaj znać jak pan Budyń się czuje i goi  :kwiatek:
Mi się już nie chce gdybać bo to nic nie daje niestety 🙁


dokładnie, nie ma co gdybać, a nawet co się winić - ogrodzenie było dobre zrobione wg. sztuki ogrodzeniowej - a nie jakieś liche
po prostu wypadek, pech,
ważne że jest nadzieja na wyleczenie
tak jeszcze w temacie tych koni konczacych wczesnie, to smartimi ja mowilam nie o ogierach, klaczach ktore bardziej oplaca sie rozmnazac, niz startowac, ale o tych ktore napisalas, ze ida tuptac pod dzieciakami. no jakis powod jest, ze tuptaja a nie startuja i kase wygrywaja...

a tak na temat teraz smartini, bardzo współczuję. ale uszy do góry - będzie dobrze, nie rezygnuj z planów. mój był poważniej poraniony, dużo gorsze to to bylo do leczenia, a wyszedł z tego prawie bez efektów ubocznych. trwało długo, ale się dalo!
smartini   fb & insta: dokłaczone
17 maja 2016 13:38
horse_art, dziękuję 🙂 z planów nie rezygnuję tylko znam mojego weterynarza i wiem, że nie rzuca słów an wiatr a powiedział -  czysty nie będzie. A wiemy, że w szczególności w technicznych nikt oka nie przymknie na znaczącego konia niezależnie od powodów
A co do tematu - o jakiej kasie ty mówisz? 😀 Przeliczyłaś kiedyś koszty wyjazdu na zawody w stosunku do wygranych?... ;D
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się