PSY

Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
15 czerwca 2011 08:23
Kesz mi sie wczoraj pożarł z jakimś spanielem 😵 dla mnie mega dziwne bo bawiły sie fajnie i nagle tamten sie rzucił 🙄 Keszu nie pozostał dłużny, dziewczyny wyglądało to strasznie, słyszałąm że Aussiki są agresywne w walce, ale to 😲
musiałam rozdzielać im pyski bo sie szczepiły (jęzeyki i podniebienia całe). Jak trzymałam już Casiego to babka pusciła spaniela a ten złapał go za łape i zaczął szarpać, mamy 3 dziurska w łapie, ja 3 w dłoni, babka prawie uciekala tak sie przestraszyła.. musiałam wrzeszczeć za nia czy pies był szczepiony, ale telefonu do siebie nie chciala dać w razie W.

Za godzine idziemy do weta, chociaz źle to nie wygląda, wszytsko wygolone, odkarzone, i pozatym że grzeje to nawet specjalnie nie kuleje
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 08:32
Makabra  😲 Daj znać, czy wszystkow  porządku!
Zairka, współczuję - szczególnie że sama niedawno coś podobnego przeżywałam i wiem co czujesz :/ Mojemu psu została bolesna gula na boku po tym starciu - wetka powiedziała, że ma się sama wchłonąć - hmm.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
15 czerwca 2011 08:51
Zairka, współczuje, na mojego psa kiedyś rzucił się golden, na szczęście udało mu się tylko wbić w udo jednego kła i jakaś babka pomogła mi go odgonić bo mój psiak to sierota i się nawet odgryźć nie umie 🙄 U nas obyło się bez szycia.

ps. Zairka, rzucił, a nie żucił 😉
yga   srają muszki, będzie wiosna.
15 czerwca 2011 08:52
Nuna- kundle górą ! 3 fota genialna 😉
Zairka- aż to sobie wyobraziłam  😲 Dobrze ze obeszło się bez większych ran..

Fiona





Fanta, foczka ma





Quella:



Kesz mi sie wczoraj pożarł z jakimś spanielem 😵

Hmmm dziwny ten spaniel w takim razie.... Spaniele bywają agresywne (złote) ale zazwyczaj do ludzi. Między sobą się bawią i ja nie widziałam wojny spanielowej.
Trzymajcie się i daj znać jak Twój psiak.
P.S. Na mojego leona rzucił się kiedyś amstaf, a ja jak to ja... amstafa za wszarz i odciągam.... i wyszło na to, że ja miałam szramy na rękach, ale Leoś byl uratowany 😉
Właścicielka też tylko z daleka psa wołała :/
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 09:34
Nie rozumiem takich właścicieli... skoro np. wiem, że mój pies potrafi nawet w zabawie rzucić się na innego to albo jest cały czas na smyczy, albo jak przypadkiem go spuszczę i widzę, że leci do jakiegoś psa to od razu za nim biegnę nie czekając, czy może przypadkiem będzie miał dobry dzień i przyjdzie na wołanie...  😵 Kiedyś miałam z przyjaciółką podobną sytuację. Byłyśmy z jej psem, dużym rocznym kundlem na łąkach, gdy podbiegł do nas wielki rottwailer. Niewiele czekając rzucił się na Maxa, a jego właścicielka(notabene ok. 50 letnia kobieta) tylko stała metr od niego z założonymi rękami i wołała "Zostaw! Nie wolno!" No ręce  nam opadły... na szczęście pies po paru kopach się sam odczepił...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 czerwca 2011 09:38
yga, co zrobiłaś w końcu ze szczeniakiem?
Zairka, rachunkiem za weterynarza bym obarczyłabym właścicielkę psa. Nie wyobrażam sobie tego kiedy mój pies gryzie innego, a ja uciekam. Wczoraj odkupiłam piłkę, którą Ziva przegryzła.


Trzymajcie kciuki dziewczyny za mnie 🙂


za nim biegnę nie czekając

Psów nieodwoływalnych nie powinno się według mnie spuszczać ze smyczy.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 09:43
JARA dlatego spuściłam go 3 razy na próbę. Za pierwszym i drugim przyszedł, za 3 nie i dlatego juz nie jest spuszczany. Chyba, ze będziemy na zamkniętym podwórku czy duzym, pustym polu, wtedy ewentualnie zaryzykuję ponowne spuszczenie i naukę przychodzenia na polecenie.
Trzymajcie kciuki dziewczyny za mnie 🙂


Trzymamy 🙂 a za co konkretnie?

A co do nieodwoływalnych psów.... To myślę, że dużo zależy od charakteru psa i od miejsca, w którym się znajdujemy.
Jeśli pies jest agresywny i nieodwoływalny to nie puszczamy go nigdzie.
Mój Hugo na przykład nie ma w sobie ani pół grama agresji...  jak biega luzem - zazwyczaj sam się pilnuje, ale czasami zdarza mu się ogłuchnąć na chwilę 😉
W związku z tym ja osobiście puszczam go bez smyczy, bo uważam, że pies się musi wybiegać. Jednak dla jego bezpieczeństwa nigdy go nie puszczam jak jesteśmy blisko ulicy, a jeśli jesteśmy w lesie to ma przyczepioną 10 metrową linkę, żebym go w razie czego mogła łatwiej zatrzymać.
Uważam, że nie można generalizować. Każdy z nas zna swojego psa i powinien działać tak, żeby ani swojego psa ani innych nie narażać na niebezpieczeństwo.
Amen
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 09:52
Zgadzam się z Leo 😉 Staram się Morusa pilnować na każdym kroku bo wiem, że jest jeszcze młody, nieogarnięty i w wieku, gdy próbuje zdobywać pozycję dominującą u innych psów. Może się to skończyć zabawą, a może równie dobrze skończyć się kłapaniem zębami. Ram mu się zdarzyło polecieć bez reakcji do innego psa- od razu pobiegłam za nim, przeprosiłam właściciela i od tej pory pies chodzi cały czas na smyczy. Jak przejdzie szkolenie i będę pewna, że w 90% przypadków wróci do mnie na wołanie będę mogła zaryzykować ponowne spuszczenie, ale na razie musi pomęczyć się na uwięzi.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 czerwca 2011 09:53
Trzymamy uśmiech a za co konkretnie?
Za drugiego psa 😉


Nieodwoływalny pies wcale nie musi być agresywny, ale wiele głupot może narobić np pobiec za rowerem, biegaczem, podbiec do agresywnego psa albo wpaść pod auto.
Mnie najbardziej irytuje jak ktoś spuszcza psa ze smyczy, a ten leci do mojego psa. Wtedy właściciel nogi gubi żeby swojego psa dogonić, po czym ma do mnie pretensje, że to mój pies powinien być na smyczy, w kagańcu, a najlepiej to go uśpić.


Zairka jak będziesz mieć czas wpadaj wieczorem (19😲0) do Parku Skowroniego, dziś pewnie znów będzie spora ekipa. Wczoraj było 8 psów 🙂


Czarownica w jakim wieku jest Twój pies?
Zgadzam się z Leo 😉 Staram się Morusa pilnować na każdym kroku bo wiem, że jest jeszcze młody, nieogarnięty i w wieku, gdy próbuje zdobywać pozycję dominującą u innych psów. Może się to skończyć zabawą, a może równie dobrze skończyć się kłapaniem zębami. Ram mu się zdarzyło polecieć bez reakcji do innego psa- od razu pobiegłam za nim, przeprosiłam właściciela i od tej pory pies chodzi cały czas na smyczy. Jak przejdzie szkolenie i będę pewna, że w 90% przypadków wróci do mnie na wołanie będę mogła zaryzykować ponowne spuszczenie, ale na razie musi pomęczyć się na uwięzi.


Na naukę odwołania jest prosty sposób, który działa na większość psów.... Miej ze sobą zawsze parówki na spacerze 😉
Na moje działa... tylko ja nie zawsze o tych parówach pamiętam 😉

A co do tragicznych sytuacji z psami.... wczoraj właśnie zginął pod kołamy 6-cio miesięczny spaniel 🙁
No tak.... ja nie mam takiego problemu, bo mój Hugo akurat do obcych psów jest ostrożny, do dużych w ogóle nie podchodzi a do małych podchodzi i czeka na reakcję - jak jest olewany to odchodzi, a jak pies chce sie bawić to chwilę się pogania i też odchodzi 😉 Przecież zapachy na trawnikach są ciekawsze 🙂
leoś jak sie domyślacie chodzi zawsze na smyczy, żeby się nie zabił o jakieś drzewo czy słupek...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 10:01
JARA Morus kończy 9 miesiąc. Parówki i inne smakołyki nie działają... strasznie ciągnie go do kontaktu z innymi psami, dlatego nawet próbowałam znaleźć kogoś na wspólne spacery- ale niestety bezowocnie. Dopóki innych psów nie było w pobliżu ładnie przychodził na wołanie, trzymał się w pobliżu, jak odleciał kawałek dalej to od razu się reflektował i zawracał do mnie.

Leo strasznie przykre... 🙁 Mi kiedyś 6-meisięczny szczeniak owczarka wpadł pod tira... straszne 🙁 To był Twój piesek? 🙁
JARA Morus kończy 9 miesiąc. Parówki i inne smakołyki nie działają... strasznie ciągnie go do kontaktu z innymi psami, dlatego nawet próbowałam znaleźć kogoś na wspólne spacery- ale niestety bezowocnie. Dopóki innych psów nie było w pobliżu ładnie przychodził na wołanie, trzymał się w pobliżu, jak odleciał kawałek dalej to od razu się reflektował i zawracał do mnie.

Leo strasznie przykre... 🙁 Mi kiedyś 6-meisięczny szczeniak owczarka wpadł pod tira... straszne 🙁 To był Twój piesek? 🙁


Sprawa 1.
napisz mi na priv gdzie mieszkasz (dzielnica) to może sie uda jakoś spotkać - ja wezmę swoje łobuzy 😉

Pytanie nr. 2
dzięki Bogu nie był to mój pies.... To był szczeniak z hodowli mojej znajomej 🙁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 10:14
PW poszło 😉
Szkoda tego psiaka... 🙁
Czarownica, jeśli masz problem ze skupieniem psa na sobie i odwołalnością, nie szukasz mu psich kolegów tylko sama się nim zajmujesz.

Co do pogryzieia, jak to kobieta nie chciała dać nr telefonu?? 😲 Wzywałabym policję.Nie pytałabym też czy pies szczepiony bo każdy odpowie, że tak taaaaak, szczepiony, tylko kazała okazać udokumentowane w książeczce z pieczątką weterynarza.Jeżeli ktoś nie chce okazać lub podać nru telefonu w takiej sytuacji, to znaczy, że COŚ jest niehalo i albo pies nieszczepiony albo właściciel chce się wymigać od konsekwencji-wzywałabym policję bo nie wyobrażam sobie, żeby taka osoba nie miała ponieść kosztów związanych z leczeniem.Jeśli doszło do ugryzienia człowieka, tym bardziej ma OBOWIĄZEK szczepienie okazać.

yga, leo,ola słodkie psiaki
zairka, a jak Twoje ręce? strasznie niefajnie..
Też bym wezwała policję..

Wracając do sprawy..
Jak pies leci z awanturą na innego to najgorsze co możesz zrobić to biec za nim krzycząc i wołając - w postrzeganiu psa lecisz mu pomóc spuścić łomot temu drugiemu. 😉 W takich sytuacjach jak tylko pies zaczyna się zasadzać w tył zwrot, nogi za pas jedna i druga pańcia i ew raz czy dwa zawołać. To co można zrobić to ew rzucić coś brzęczącego metalowego między psy - większości przypadków pomaga, bo tylko straszą. Jeśli jest szczepa szczepa to albo chlust wodą - kolejny powód na posiadanie butelki wody dla psa ze sobą - albo w ostateczności za pachwiny tego który atakuje się odciąga.. ale nie ręce do pysków. To skrajny przypadek..
Najwięcej problemu zawsze stwarzają właściciele i to oni prowokują psy do bardziej zaciętej walki. Większość z nich zaczyna się, kiedy pańcio łapie psa za obrożę w ostatniej chwili.

A że się bawiły i rzucił się któryś z zębami? Nic dziwnego IMHO. Psy mogą się bawić, jeden przegina, drugi ostrzega, tamten przegina dalej no to daje dobitniej znać. Jeśli pies przeginający odpowie tym samym to gotowy ambaras. Dorzucamy gorączkujących się właścicieli i world war III.

I pytanie jaka to była zabawa? Patyczkiem lub zabaweczką? 😉

Jeśli pies jest nieodwoływalny - wszędzie chodzi NA LINCE. Chyba że to własny ogródek ogrodzony.

IMHO widząc psa typu rottweiler itd bez smyczy ja zmieniam kierunek i odchodzę.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 11:24
Blow źle mnie zrozumiałaś. Moro potrafi się skupić, przyjść na zawołanie, wykonać polecenie itd. Ale to jednak jeszcze szczeniak- i chęc zabawy w 80% zawsze wygra z obowiązkiem siedzenia na zadzie. Zwłaszcza, że raczej ciężko mu zrozumieć, dlaczego akurat teraz ma przerywać taką dajną zabawę tylko po to, żeby posiedzieć czy postać przy nodze pani. 😉 Niemniej cały czas uczę go przychodzenia na polecenie i aktualnie nie spuszczam.
Przyjaciółka poradziła mi, żebym najpierw pozwoliła mu się "wyszaleć"- pobiegać z nim, pobawić się, potarzać, pozwolić obwąchać z innymi psami- a jak pierwsza adrenalina zejdzie, zaczynać szkolenie. Biorąc pod uwagę jego ruchliwość i chęc zabawy łątwiej wtedy będzie mu się skupić.

k_cian źle napisałam- nie pobiegłam z krzykiem i paniką, ale dwa razy zawołałam, jak nie zareagował podbiegłam truchtem, zapięłam na smycz, przeprosiłam i odeszłam. Moro po pierwszym moim poleceniu zatrzymał się i spojrzał w moją stronę- tamten psiak szczeknął i pies znów zaczął iść w jego stronę. Za drugim poleceniem tylko odwrócił łeb. Strasznie byłam na siebie zła, że nie potrafię go jeszcze utrzymać "na wodzy"...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 czerwca 2011 11:34
A teraz pytanie czy wezwana policja nie wlepi oby paniom mandatu za spuszczanie psów ze smyczy 😉



Ale to jednak jeszcze szczeniak- i chęc zabawy w 80% zawsze wygra z obowiązkiem siedzenia na zadzie.
Masz kundla, a to jedne z najmądrzejszych z psów. Podobno bulteriery to drugie najtrudniejsze w szkoleniu psy (zaraz po bloodhoundach), przyznam, że mój pies nie zna żadnych komend. Nie turla się, nie gra na fujarce i nie opowiada kawałów, ale w wieku 6 miesięcy była już odwoływalnym psem.
Dla psa powinnaś być ważniejsza niż zabawa z innymi psami, spróbuj może na zabawki? Np piszcząca piłką, sznurek?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 11:40
JARA próbowałam. Zabawki go nie interesują, w ogóle nie przyciągają jego uwagi. Sam z siebie bawił się jedynie myszką kota  😁 Wiem, że powinien już normalnie reagować na komendy... jestem zła na siebie, że obecnie nie mogę mu poświęcić dużo czasu. Mam pilne zleceni w pracy, wychodzę z domu przed 7 i wracam po 22...  😵 Moro skupia się na mnie najbardziej jak z nim biegam, dlatego bardzo mocno zastanawiam się nad agility(tyle, że nie mam gdzie ćwiczyć...:/ ). Mam go dopiero i aż miesiąc, chyba powinen o wiele więcje umieć po takim czasie. Chyba problem polega na tym, że on właśnie jest "zbyt" mądry... i umie mnie wystrychnąć na dudka  😁 Z poprzednimi psami nie miałam problemu w szkoleniu, ale fakt faktem, że zajmowało mi to ok 2 miesięcy.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 czerwca 2011 11:52
CzarownicaSa, może najpierw powinnaś go zmęczyć i wtedy zacząć pracować. Miesiąc czasu to dosyć krótko, ważna jest systematyczność 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 11:55
JARA właśnie to poelciła mi przyjaciółka i to będę starała się robić. Ten i następny tydzien będę miala raczje wyjęty z życia, ale potem zamierzam zacząć regularne szkolenie. Moro to mądry pies, mam nadzieję że sprostam jego fizycznym i umysłowym wymaganiom 😉
yga   srają muszki, będzie wiosna.
15 czerwca 2011 11:58
JARA- piesek poszedł na wieś do znajomego  😉
k_cian- dziękuję
Ja myślę że tutaj problemem jest brak konsekwencji i jasno ustalonych zasad.

A zasady są proste. Nie wołasz psa n razy jeśli wiesz, że nie przyjdzie i tak i tak - to pali komendę. Zawołanie psa każdorazowo = powrót psa do Ciebie, dlatego ZAWSZE pies jest na lince, którą po zawołaniu psa ściągasz do do siebie i nagradzasz psa, że przyszedł. Nawet jeśli to Ty mu w tym pomogłaś. Nagroda = dostęp do zasobów, na którym dla psa zależy. Zasoby = pieszczoty, ulubiona zabawka, ulubione żarcie, zabawa z innymi psami, możliwość wąchania gdzieś trawki, puszczenie psa do dalszej zabawy a poczynając w domu od przywołania przed karmieniem czy wyjściem na spacer i nagrodzenia miską i pójściem na ten spacer.
Zwyczajnie trochę trzeba się wysilić, żeby znaleźć na czym psu zależy i to wykorzystać. A na czymś zależy skoro Ciebie ma gdzieś na rzecz czegoś innego. 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 12:15
  K_cian zazwyczaj stosowałam metodę "jedno polecenie, drugie, na brak reakcji kara- zapięcie na smycz, przerwanie zabawy, brak łakoci". Zawsze działało- na początku owszem, pies czekał do 2 komendy czy kary, ale z czasem(2-3 tygodnie) reagował już na pierwszą komendę. Jak mówiłam z Morusem mam pierwszy raz problem, bo ani zabawa, ani smakołyki ani zabawki go nie interesują. Jest totalnie zapatrzony w inne psy, a ze mną jest moim zdaniem za krótko, żebym zastępowała mu cały świat i ulubioną rozrywkę. Przed pracą byłam z nim na etapie, gdy przybiegał i reagował na 1 czy drugie polecenie, potem niestey przestałam mieć czas i wyszła akcja z tym psem, o której już wspomniałam. Jak tylko skończę zlecenie wrócimy do szkolenia... i mam nadzieję, że będzie dobrze. 🙂
Aczkolwiek nie stosuję nagradzania w momencie, gdy np. pomogłam psu przyjść pociągnięciem linki. Stosuję to 3-4 razy, a potem koniec. Wynika to z tego, że kilka psów, które tak szkoliłam na swój sposób "rozpuściły się" i większość poleceń wykonywały po mojej pomocy albo nie wykonywały w ogóle.
CzarownicaSa, czyli innymi słowy w oczach psach pańcia robi tak...

Woła mnie raz, jejku jejku a tu tak fajnie.. woła mnie dalej.. ok idę do niej. O nie, zabiera mnie za karę 🙁 To lepiej nie przychodzić.. bo jak przyjdę to znowu mnie zabierze.. to się lepiej nabiegam jak najwięcej zanim to zrobi!

Mam mało czasu na psa to nie tłumaczenie. Moja Tosia nie mieszka ze mną i nawet nie codziennie mnie widzi. I jak widzi to nie wcale tak strasznie długo i nie ćwiczymy codziennie. I mimo, że nie jest strasznie dokładna i precyzyjna - co było widać na filmikach - i wiem że to moja wina (brak konsekwencji i wyraźnego oczekiwania od psa precyzji) to pies jest we mnie zapatrzony. I uczy się i działa na dość dobrym poziomie. Przywołanie prawie ma zrobione - 99% skuteczności na pierwszą komendę to nie jest w końcu zrobiona komenda.

Smakołyki nie działają żadne? Gotowana wątróbka też nie? To przejdź na system karmienia z ręki. Jeśli pies dostaje raz dziennie to tym lepiej - jedyne żarcie w dniu w którym jesteś jest właśnie za przyjście do Ciebie. ZAWSZE się da.
I Twój błąd że nie nagradzasz za przyjście na lince. Jak masz mu pokazać że warto przyjść jeśli nie w ten sposób? To co nazywasz "rozpuszczeniem" to Twoja niekonsekwencja i nie podnoszenie poprzeczki dla psa. Swoją drogą jakby mnie nikt za to nie nagradzał, to też przestałabym przychodzić. W oczach Twojego psa nie warto do Ciebie wracać bo nie oferujesz NIC po co warto wrócić kiedy wołasz. Ani na lince - gdzie nie ma nic, ani bez niej - gdzie w końcu po przyjściu jest karany odebraniem mu tego na czym mu zależało.

KONSEKWENCJA. Przemyśl jak masz działać i się tego trzymaj.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 czerwca 2011 12:34
Uwierz, staram się i poświęcam czas psu. Ale wychodzę z założenia, że w stadzie nagrodą dla psa jest brak kary. Oczywiście jestem człowiekiem, więc aż tak radykalnych metod nie będę i nie zamierzam stosować, ale moim zdaniem pies może być nagradzany tylko podczas szkolenia, zaś gdy zacznie wykonywać polecenie dobrze to nagrody pojawiają się sporadycznie. Staram się traktować psa jak psa, stosować hierarchię stadną, jestem przywódcą więc mnie ma się bezwzględnie słuchać niezależnie od nagrody czy smaczka. Metody stosowane przeze mnie zawsze skutkowały, ale zawsze też miałam o wiele więcej czasu dla psa. Chwilowo go nie mam, więc nie mogę dopilnować odpowiedniej dyscypliny, co zamierzam natychmiastowo nadrobić po zleceniu.

"Woła mnie raz, jejku jejku a tu tak fajnie.. woła mnie dalej.. ok idę do niej. O nie, zabiera mnie za karę 🙁 To lepiej nie przychodzić.. bo jak przyjdę to znowu mnie zabierze.. to się lepiej nabiegam jak najwięcej zanim to zrobi! "

Dlatego najpierw pozwalam mu się wyszaleć, a potem wydaję polecenia 😉 Jak będize wykonywał je nienagannie po zabawie, zaczniemy etap wykonywania poleceń podczas zabawy.
Twój pies nie wykonuje tego polecenia więc o jakim sporadycznym nagradzaniu mówisz? 🙂 Jak będzie wykonywał - oczywiście. Ale nie wykonuje. 🙂

Nie piszę tego ani złośliwie, ani żeby Ci udowadniać cokolwiek. Raczej aby jakoś pomóc. Wychodząc z założenia, że robisz świetnie w momencie kiedy to nie działa i do świetności temu brakuje.. daleko IMHO nie zajdziesz i nie zrobisz tego przywołania.
Ale to Twój pies. Zrobisz jak uważasz. Możesz dalej robić co robisz, życzę aby w końcu przyniosło efekt. I jedynie na koniec podkreślę raz jeszcze - jeśli efektu nie ma, warto zweryfikować tą "niezawodną" metodę, która efektów nie dała.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się