Weekendując się wakacyjnie trafiłam zupełnym przypadkiem na Diverse Downhill Contest.
Uznałam, ze skoro mam aparat to zrobię kilka zdjęć na ile mi wystarczy chęci.
Chęci wystarczyło na dosłownie kilka zdjęć, bo upał jednak był morderczy [zeszła niedziela, godzina 13...].
Nie doszłam nawet do połowy trasy. Nie doszłam nawet do porządnej hopy.
Ale coś tam mam, a że nie mam co z tym zrobić na razie to chociaż wam pokażę 😉
tu szkoda przepału, ale warunki były ciężkie i bla bla bla usprawiedliwiam się nie wiem po co, zepsułam i tyle 😉
Wrzucam te zdjęcia, które są szersze i się różnią od pozostałych.
Przy 37 stopniach moja kreatywność się topi, bo jestem przekonana, że mam jeszcze 40 identycznych ujęć.
Uparłam się na jakieś głupie zbliżenia i zawodników wypełniających cały kadr.
Wszystkie zdjęcia mam w tym w stylu.
No nic, może za rok trafię tam już bez przypadku i z większą dozą polotu będą te zdjęcia 😉
Jedyne spostrzeżenie jakie mam z tych zawodów, to w życiu nie widziałam tylu przystojnych facetów na kilometrze kwadratowym. 😉 :P