Kącik luzaka

kotbury, czyszczę tak, jak każe producent sprzętu (Eqipe). Na codzień softcare i "od święta" po kolei: softclean do czysta, a po wyschnięciu soft grease. Z mydłem glicerynowym mam się od cielęcej skóry trzymać z daleka. Czasem używam Step 1 CDM , jeśli chcę dokładniej wyczyścić zabrudzenia, a nie chcę używać cleanera Equipe.
Godzinka, bo od święta rozkładam ogłowie na części pierwsze i tak czyszczę. Zwykłe przetarcie softcare zajmuje rzczywiście ze 20 minut.
Z tym grzybem to jakoś dziwne, bo olej CDM wg opisu jest też przeciwgrzybiczny.
Dodam, że używam nie tylko oleju. Ale chyba oleju najczęściej...
Ale jak widać - nie znam megapodstaw 🙂 i akurat ja tego typu szkolenia bym posłuchała.
Mnie też zastanawia dlaczego nie można używać oleju na mokre kopyta. W zasadzie większość ludzi tak robi.
Nie wiem co znaczy buchtować uwiązy.
I czyścić sprzętu pewnie też nie umiem, bo używam zestawów od producentów: najpierw cwd, potem prestige, teraz devocoux, a one mają step1 to mydło właśnie, a nr 2 to balsam.

Perlica, też nie kojarzę nazwy buchtowanie, obstawiam że chodzi o zwijanie uwiazow w taką jakby spirale. Ładnie wygląda ale jest mega mało funkcjonalne na codzien, moje uwiazy bezczelnie sobie wisza i nie wyglądają pięknie. Zwinięte w spirale są tylko te co nie są używane na codzien i mieszkają w pudle w stodole, po to żeby zajmowały mniej miejsca.

Sprzęt czyszcze czym tam akurat kupię albo wygram na zawodach, obecnie CDM step 1 i 2.

Koreczki najchętniej bym komuś zleciła i tak robię jak nam okazję 🤣 dwie lewe ręce. Nie gole sama koni startujących z tego samego powodu
Moon   #kulistyzajebisty
25 września 2023 07:15
karolina_, jak mniemam, buchtowanie (terminu też nie znałam, ale czynność, jako zwijanie wiązów/lonż już tak) uwiązów ma zastosowanie głównie w transporcie, myślę że przy przelotach samolotowych to może mieć znaczenie, by minimalizować luźno dyndające liny.

Przyznaję się bez bicia, że sprzęt czyszczę co akurat wpadnie mi ręce/oko w jeździeckich sklepach, ew. co wyczytam z polecajek na rv czy insta. No i też olejuję mokre kopyta O.o
karolina_, lonżę mam zwiniętą, a uwiazy tez wiszą. Na zawody w siodlarni w przyczepie, potem na boksie. Nie mam potrzeby ich zwijać.
Koreczków mi się robić nie chce nigdy, ładnych ślimaków nie umiem, więc teraz robię kitki, zajmuje to 10 minut nawet u konia z grzywa mutanta.
Ci z was, którzy mają "instrukcje od producenta" są w mniejszości- większość ma do czynienia z używanym sprzętem i takich instrukcji nie dostała.
Inaczej się pielęgnuje skórę nową inaczej starą. Inaczej antypoślizgową, inaczej inne, a jeszcze inaczej lakierowaną. To oczywiście nie jest jakaś nauka o budowie silników rakietowych ale takie wytłumaczenie i pokazanie bardzo porządkuje "świat" i ułatwia potem pracę ze sprzętem.


O oleju na mokre w telegraficznym skrócie - to tak jakby próbować nałożyć natłuszczający krem na mokrą twarz. Trochę trudno w ogóle zaaplikować, bo:
a) większość w piach, bo ścieknie
b) nie wchłonie się w warstwę zewnętrzną= nie zabezpieczy jej - nie ma działania zmiękczającego
c) stworzy nieprzepuszczalną (nieoddychającą) warstwę z mokrym pod spodem- idealne środowisko dla beztlenowców
d) długotrwała taka praktyka prowadzi do przesuszenia kopyt (tu kolega pięknie tłumaczy to bo jest inżynier na zasadzie różnic gęstości roztworów i reakcji woda- olej.
Są preparaty,które można nałożyć na mokre kopyto, ale olej do nich nie należy.
Owszem, kopyto umyć i choćby ściera przejechać. Nie musi być suche- suche, że już kolor zmienia. Ale nie mokre dla aplikacji oleju.

Zwijanie uwiązów i wygoda/niewygoda z tym związana to kwestia indywidualna. Ale jeśli mamy jakieś "wyjściowe", nie używane na co dzień, to dużo lepiej jest poorganizowana przestrzeń jeśli są zwinięte.
BUCK   buttermilk buckskin
25 września 2023 09:51
🙂 a mogłybyście wrócić do tematu "jak podać pastę by nie wypluł" ? tubo-strzykawkę wsuwam wzdłuż zębów, max. między zęby a policzek, szansa na połknięcie całości niewielka..... a odwagi żeby wprowadzić tak jak psu/kotu czyli nieomal do gardła, no to tak jakby nie mam....
🙂 a mogłybyście wrócić do tematu "jak podać pastę by nie wypluł" ? tubo-strzykawkę wsuwam wzdłuż zębów, max. między zęby a policzek, szansa na połknięcie całości niewielka..... a odwagi żeby wprowadzić tak jak psu/kotu czyli nieomal do gardła, no to tak jakby nie mam....
BUCK, u mnie się nie sprawdza przy policzku bo kobyła opanowała wypluwanie.
Muszę bokiem ale zmusić do otwarcia szczęki i "strzelić" głęboko. Ale to muszę być szybsza niż błyskawica bo już nie raz się skończyło rozgryzieniem strzykawy.
Pomaga żeby było trudniej wypluć przypilnowanie żeby innego żarcia (siana) nie było w zakamarkach paszczy. Czasem muszę wsadzić łapę w paszczę i wygrzebać to siano, bo moja ma łeb jak wiadro i kitra jak chomik w workach z boku w polikach.
BUCK   buttermilk buckskin
25 września 2023 10:14
dzięki wielkie😀 muszę poćwiczyć i go nauczyć akceptacji grzebania w pysku bo mój nie dość że łeb x-full to i silny zimnokrwisty i trochę jak dla mnie za wysoki 😉 a wypluć to potrafi nawet po kilkunastu minutach trzymania łba na tyle w górę na ile potrafię

P.S. z rozpaczy wysyłam słowa brzydkie na firmę ABLER która zaprzestała granulatów, miałam bajeczne życie przez tyle lat


P.S. z rozpaczy wysyłam słowa brzydkie na firmę ABLER która zaprzestała granulatów, miałam bajeczne życie przez tyle lat

BUCK, napisz im to! Let them feel your pain! heheh

A! ja każdą pastę muszę podać z drabinki i przytrzymać "nienaturalnie" łeb w górze i pomasować poliki żeby się "przeżuwanie" włączyło.
BUCK, w tak problematycznych przypadkach łapię koński język, wyciągam na bok i wciskam pastę jak najgłębiej. Unikam zamknięcia pyska, bo koń sobie języka nie "zagryźnie" 😉 a cofając wyciągnięty język połknie pastę.
Co do oleju na mokre kopyta - smaruję jak już wytrę nogi, ponawycietam pysk i plecy. Generalnie na końcu i nie na "spływającą wodę". I kopyta w przemega super stanie, od lat kompetnie żadnych problemów (tfu tfu), nawet w poprzedniej stajni, w której sprzątało się z dnia na dzień coraz rzadziej....
BUCK   buttermilk buckskin
25 września 2023 11:27
_Gaga zaczęła mi ta wersja chodzić po głowie, bo pasty czy w płynie to teraz nieunikniona konieczność...
Zresztą poniekąd olej stosuje się po to, żeby "zamknąć" tą wodę w środku, prawda? Balsamy nawilżające można na takie suche suche, prawda? 😀 Może się dowiem, że niekoniecznie.
Jaki więc jest sens stosowania oleju na suche kopyta?
Chyba nikt nie smaruje ociekających z wody kopyt czymkolwiek?

Co do oleju na mokre kopyta - smaruję jak już wytrę nogi, ponawycietam pysk i plecy. Generalnie na końcu i nie na "spływającą wodę". I kopyta w przemega super stanie, od lat kompetnie żadnych problemów (tfu tfu), nawet w poprzedniej stajni, w której sprzątało się z dnia na dzień coraz rzadziej....

_Gaga, czyli nie smarujesz na mokre kopyta. Smarujesz na napite, osuszone. Tak jak warto.



Chyba nikt nie smaruje ociekających z wody kopyt czymkolwiek?

Puma, Całkiem sporo osób waliło olej na kopyta prosto z myjki🙂

Na suche po to aby zmiękczyć, uelastycznić i nie dać wilgoci odparować zanadto.
Post został usunięty przez autora
W takim razie dziwi mnie zatrudnianie luzaków nie znających podstaw... ok, rozumiem brak umiejętności ładnego zaplatania, jednak na YT jest tyle instrukcji, że koń by się nauczył 😉 Rozumiem brak wiedzy nt dopingu, bo to rola lek weta. Jednak golenie w miarę grzecznego konia, czy puszczanie na padok to serio dla mnie wiedza, którą powinien mieć każdy koniarz. Nawet mój kompletnie nie koński TZ umie golić, odstawiać na padok "gupie łogry" , wstawić w karuzelę, schłodzić, wytrzeć i wetrzeć po treningu, czy ogarnąć kopyta... a serio jest niekoński - podstawy BHP dostał pierwszego dnia w stajni i nie ma z tym problemu...
_Gaga, Zatrudnia się ludzi którzy chcą pracować nawet bez doświadczenia. Takie teraz czasy że ludzi z doświadczeniem brak. Mało kogo teraz interesuje zapieprz w stajni, lepiej zostać influencerem😅. Z goleniem i zaplataniem to jest dramat serio mało kto potrafi to zrobić ładnie
Poza tym co innego pisać z perspektywy wieloletniego posiadacza konia, a co innego kogoś, kto coś tam jeździł gdzieś tam w rekreacji i jest na tyle szalony, żeby pójść w konie zawodowo 😉
Sama ostatnio popatrzyłam na kogoś z litością tłumacząc, że ja może wyglądam młodo, ale jestem z tego pokolenia, co umie widły obsługiwać...

Na kurs golenia sama bym chętnie poszła, bo się boję zmasakrować swojego konia. Tak samo zaplatanie, tj. jakieś krzywe cosie od biedy zaplotę, ale chciałabym ogarniać szyte korki. Jeśli są jakieś tipy do ogarniania rzeczy w stajni, których nie znam, to też zawsze chętnie przygarnę.
Od nastu lat jestem przy koniach i dalej zdarza mi się podłapać przypadkiem jakieś cwane rozwiązania. Miałam zajebiste szczęście mieć fajnych trenerów i spotkać gro doświadczonych ludzi w swoim życiu, a dalej wielu rzeczy nie wiem. Sporo osób nie miało takiego szczęścia, a chcą być przy koniach.

Myślę, że dla nich takie kursy miałby sens. Kurka, nawet dla nowych właścicieli koni. No i na pewno byłby bardziej wartościowe, niż to co da się obserwować obecnie na rynku... bo jak mi czasem wyskakują reklamy kursów i webinarów, to nie wiem, czy się śmiać czy płakać. Świry od "etycznego jeździectwa" i "biomechaniki" jakoś nie mają wątpliwości czy popychanie pierdół używając trudnych, mądrych słów i wyciąganie hajsu od naiwnych ma sens.
Żeby nie było - biomechanika i etyka są ważne, ale chyba wiecie jaki typ kursików, z jakim poziomem merytorycznym mam na myśli 😉
keirashara, sama bym posłuchała takiego kursu. Co do golenia - mi się to też wydawało rocket science, a pierwsze własnoręczne golenie robiłam maszynką camry i nie wyszło najgorzej. Dziś mam lepszy sprzęt i - jak pisałam - czasem goli mi TŻ, czasem stajenna młodzież (najwyżej poprawię). Sama nie lubię, ale jak trzeba to golę
Golę też czasem stajenne wariaty, bo nie boję się dudki założyć 😉
I fakt - patrzę z perspektywy człowieka, który się z końmi wychował, zatem mogę nie ogarniać że można nie znać podstaw 😉

BUCK   buttermilk buckskin
26 września 2023 08:24
choćby taka dudka, nauczyłam się tego podpatrując, używam niezbyt fachowo, ale jakoś się udaje, bo mój konio jest mega spanikowany na wetów i jazda na butach za uciekającym zimnokrwistym to niepotrzebne "rodeo". inny pensjonariusze "prawie mdleją", a pomóc wetowi to też nie każda/y ma odwagę - może omówienie tematów na kursie by wzmocniło ich zrozumienie wspólnej obsługi delikwenta gdy trwa pomoc weterynaryjna
BUCK taki materiał z ogarniania konia w sytuacjach zagrożenia, gdzie nie ma czasu na spokojnie do czegoś podejść byłyby bardzo ciekawy.
Dudka to moja zmora, ja się nie mogę psychicznie przemoc, żeby koniowi tak nosa zacisnąć. 😅 Już mi w poprzedniej pracy właśnie luzaczka z dr Przewoznym kazali zakładać, żebym się nauczyła, bo uciekałam od razu na samo wspomnienie.😂
BUCK taki materiał z ogarniania konia w sytuacjach zagrożenia, gdzie nie ma czasu na spokojnie do czegoś podejść byłyby bardzo ciekawy.
espérer, to trudne do wykonania bo każde zagrożenie inne, a każdy koń inaczej reaguje.

Tu widzę, że pojawiło się kilka grup problemów:
- zdrowie
- psychologoia/behawior
- pielęgnacja.
Witam się z trzeciego dnia w Holandii.😀
IMG_5046.jpeg IMG_5046.jpeg
IMG_5029.jpeg IMG_5029.jpeg
Dodawanie tu zdjęć to istna katorga.🙃

Edit. No cóż, będą na razie tamte dwa, bo forum nie współpracuje ze mną. Czemu to wrzucanie zdjęć zostało zmienione, to ja nie zrozumiem chyba.
W jakiej okolicy jestes w Holandii?
Prowincja Utrecht, 30 minut od Amsterdamu.
flygirl, znam to miejsce, bo siedziba mojej byłej firmy tam jest. Mega korki tam są w piątki, jak na take małe miasteczko, ale za to dużo owiec, krów i ścieżki dla koni i światła dla koni itp.
Powodzenia!
Ale ja nawet nie napisałam gdzie konkretnie jestem.😁 Owiec żadnych nie widziałam, na razie tylko krowy, kaczki, łabędzie, chyba żurawie i bociana. Ścieżek dla koni nie ma tu w ogóle, wszędzie jest woda, dosłownie. Nawet do domów w sąsiedniej wiosce są mosty przez kanał.

Spróbuje znowu jakieś zdjęcie wrzucić, może coś się uda.🙃
IMG_5002.jpeg IMG_5002.jpeg
IMG_4999.jpeg IMG_4999.jpeg
IMG_4988.jpeg IMG_4988.jpeg
flygirl, ja mam na myśli Utrecht, a nie to gdzie jesteś dokładnie, bo przecież tego nie wiem.
Sam Utrecht opisuję i moją drogę z hotelu do biura. Byłam w szoku, że jednak to miasteczko, a pod hotelem mam owce i krowy itp.
Stajnia na mojej drodze też była, ale konie nie miały poza lonżownikiem i karuzelą nawet padoku...
Tu też nie ma ani jednego padoku a nawet kwatery. Tylko pastwiska dla matek ze zrebakami i młodymi końmi od roczniakow do trzylatków. W jednej stajni, w której pracowałam kiedyś na wakacje w Holandii były niby trawiaste kwatery, ale ich nie używali, żeby trawy konie nie zepsuły.🙈 Prawdziwe padoki widziałam tu tylko w jednej stajni i to tylko dlatego, że była przydomowa i tam konie faktycznie stały na dworze cały dzień. Poza tą jedną mam wrażenie, ze padokowanie tu w ogóle w żadnej formie nie istnieje.🤷
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się